Okleiny introligatorskie wkraczają na salony druku cyfrowego
18 paź 2017 12:01

W ciągu ostatnich lat druk cyfrowy na dobre zadomowił się w większości sektorów dzisiejszej poligrafii, koegzystując z nimi w większym lub mniejszym stopniu. Akcydens, wielki format, etykiety i opakowania, poligrafia reklamowa, a nawet gazety i czasopisma korzystają z dobrodziejstw technologii cyfrowych, wypełniających sferę niskich nakładów, personalizacji, krótkiego czasu realizacji.

Jedną z ostatnich dziedzin, która opiera się ogólnemu trendowi ucyfrowienia produkcji, pozostaje oprawa okleinowa, gdzie tłoczenie przy użyciu matryc do dziś jest podstawową techniką znakowania. Jednak nawet tak niewdzięczne do zadruku materiały, jak okleiny PVC, PU i płótna introligatorskie, do niedawna ostoja tradycyjnej introligatorni, powoli poddają się ogólnemu trendowi wyróżnienia się poprzez zindywidualizowany nadruk. 

Paleta innych niż papier materiałów okleinowych, przeznaczonych do zadruku techniką offsetową i wybranymi technikami cyfrowymi (np. HP Indigo), ograniczała się przez lata praktycznie do kilku typów płócien. Naturalne cechy podłoży okleinowych takie jak: duża grubość, a jednocześnie wiotkość, powleczenie, nierównomierna struktura powierzchni, różnorodna faktura i kolorystyka powodowały, że ich znakowanie wymagało technologii, która z tymi uwarunkowaniami sobie poradzi. I dopiero wejście na rynek wysokojakościowych, precyzyjnych ploterów UV dało te możliwości, pozwalając na dobre oddanie drobnych detali grafiki czy tekstu przy jednoczesnym zachowaniu trwałości nadruku. 

Wyposażenie drukarek UV w szereg kanałów farbowych, w których można zastosować nie tylko CMYK, kolory specjalne, ale także tusz biały, primer i lakier powierzchniowy, rozwiązuje już część problemów. Coraz dokładniejsza kontrola wysokości pracy głowicy drukującej, rosnąca precyzja nakładania tuszu nawet na nierówne powierzchnie to kolejny atut w „walce” z trudnym podłożem okleinowym. Do tego dochodzi skuteczne utrwalanie druku lampami UV bądź UV-LED, zestawione z rosnącą gamą farb, dedykowanych różnym typom podło-ży (sztywnych i giętkich). Wszystko to zastosowane łącznie daje coraz większe pole popisu dla kreatorów własnych wzorów na większości materiałów, także okleinowych.

Tyle teoria, ale jak w praktyce wyglądają dziś możliwości zadruku tytułowych oklein i czy salony druku cyfrowego są dla nich już szeroko otwarte? Poszukajmy odpowiedzi na te pytania.

Introligatorskie materiały pokryciowe sprzedawane są zwykle w rolach o szerokościach ponad metr i długościach od 20 do 100 metrów. Cyfrowy zadruk podłoży rolowych nie nastręcza obecnie żadnych problemów; na rynku jest też wiele tzw. hybrydowych konstrukcji, które mogą obsługiwać, zależnie od potrzeb, zarówno przycięte pod wymiar formatki, jak i zwoje materiałów. Gdy jednak weźmie się pod uwagę dalszy proces obróbki materiałów introligatorskich, ich zadruk z roli czy nawet gotowych formatek nie zawsze jest dobrym pomysłem. Wciąż bowiem wiele procesów obróbki po druku korzysta z mało precyzyjnych maszyn półautomatycznych, a część etapów, jak np. oklejanie, odbywa się często ręcznie. Wszystkie te czynniki mogą źle wpływać na dokładność umiejscowienia zadrukowanej okleiny, a także uszkadzać podczas obróbki sam zadruk, zwłaszcza gdy wykonany jest całopowierzchniowo bądź do krawędzi. 

Wygodną alternatywą wydaje się zatem być zadruk gotowych, oprawionych wcześniej publikacji. Tak… jeżeli pójdziemy na kompromis i ograniczymy pole zadruku do części frontu czy tyłu okładki, grzbiet pozostawiając innym technikom zdobienia. Precyzyjne pasowanie grafiki nanoszonej bezpośrednio na okładce np. książki wymaga jednak zwykle zastosowania specjalnych szablonów w postaci np. piankowych matryc, w których umieszczone będą bloki książek. Ma to zapobiec nie tylko przesunięciom bloków w trakcie drukowania, ale także np. podnoszeniu się okładki podczas ruchu karetki z głowicą drukującą, a w rezultacie jej zablokowaniu czy nawet uszkodzeniu głowicy drukującej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że możliwych do zadrukowania formatów i kształtów publikacji może być kilkanaście i więcej, konieczny do poniesienia wydatek na dedykowane szablony studzi czasami zapał. Sytuacja ta ma jednak miejsce głównie w przypadku dużych ploterów, które pracują z prędkościami ponad 50 m2/h, czyli z relatywnie szybkim przesuwem karetki. Mniejsze i wolniejsze plotery niekoniecznie wymagają matryc; pasowanie może odbywać się do obrysów nadrukowanych np. na papierze. Jakiejkolwiek metody pasowania nie użyjemy, ważne, by na koniec pamiętać, że publikacje wykonane w oprawach okleinowych nie zawsze mają tę samą grubość, głowica drukująca musi więc często pracować na większej, bezpiecznej wysokości, co z kolei może wpływać na słabszą ostrość finalnego wydruku.

Mając świadomość powyższych uwarunkowań daje się jednak już zauważyć, że świat publikacji w oprawach introligatorskich z PU, PVC i płócien jeszcze nieśmiało, ale coraz chętniej korzysta z dobrodziejstw druku cyfrowego. Jako jedni z pierwszych zindywidualizowane wzory i personalizację oferują już np. producenci kalendarzy i różnorodnej galanterii, począwszy od notesów, poprzez dyplomy, karty menu, etui czy np. opakowania na upominki firmowe. Powoli na zadruk cyfrowy otwiera się też segment okleinowej oprawy książkowej, zwłaszcza w przypadku niskonakładowych publikacji okolicznościowych i dziecięcych. Naprzeciw temu zauważalnemu już trendowi wychodzą też producenci oklein z PVC, wprowadzając na rynek materiały introligatorskie ze specjalnym powleczeniem pod zadruk cyfrowy, nie tylko UV, ale także lateksowy, co dobrze wróży na przyszłość i pozwoli wkrótce okładce okleinowej na dobre korzystać z dobrodziejstw cyfrowej personalizacji. 

Krzysztof Pisera