Fundusz inwestycyjny FIMI zamknął proces oficjalnego przejmowania Landa Digital Printing zgodnie z izraelskim procesem administracyjnym. W porównaniu z początkiem tego roku firma skurczyła się o połowę, a jej założyciel – Benny Landa – przestał pełnić w niej oficjalne funkcje. U sterów pozostał Gil Oron, który rozpoczął proces zwalniania pracowników, jeszcze zanim firma weszła pod dozór administracyjny pod koniec czerwca – w efekcie wycofania wsparcia przez dotychczasowych inwestorów.

Gil Oron pozostaje dyrektorem generalnym Landa Digital Printing po tym, jak firma otrzymała drugą szansę od firmy private equity FIMI.
Obecnie Landa Digital Printing zatrudnia 250 pracowników, wykazuje minimalne zadłużenie i choć w przyszłym roku nadal pozostanie deficytowa, to jednak – zdaniem Richarda Klapholza, obecnego przewodniczącego rady nadzorczej w Landa - w 2027 r. spodziewane jest osiągnięcie przez nią progu rentowności. Klapholz został wyznaczony przez FIMI do zarządzania inwestycją o wartości 80 milionów dolarów i zamierza zadbać o interesy obecnych klientów przez pierwsze „trzy, cztery lub pięć miesięcy” i ustabilizować działalność firmy przed ponownym rozpoczęciem sprzedaży maszyn drukujących.
Zdaniem Gila Orona popyt na te ostatnie nadal istnieje, a ilość arkuszy drukowanych na maszynach Landy wzrosła w ostatnim kwartale. „Klienci nie ucierpieli z powodu naszej sytuacji” - powiedział. „Jeszcze w ciągu ostatnich trzech miesięcy prowadziliśmy rozmowy z obecnymi klientami na temat zakupu przez nich kolejnych maszyn.”
Wszelkie nowe instalacje będą poddawane skrupulatnej obserwacji, bowiem firma nie może pozwolić sobie na pomyłki; głównym sposobem rozprzestrzeniania treści na jej temat będzie „marketing szeptany”. „Musimy zmienić postrzeganie firmy” - mówi Klapholz, który przez siedem lat, do 2021 r., kierował inną spółką portfelową FIMI. Po nominacji na obecne stanowisko ocenił, że „tamta sytuacja była bardzo podobna do sytuacji Landy. Obecne zadanie jest takie samo: utrzymać to, co dobre, i naprawić to, co złe.”
Wprawdzie Landa jest obecnie własnością spółki private equity, to – jak przekonuje Klapholz – nie jest ona zarządzana jak firma przygotowywana do sprzedaży. „Zarządzamy nią tak, jakbyśmy mieli zostać jej właścicielami na zawsze” - podkreśla.
Portfolio Landy jest obecnie ograniczone do maszyn arkuszowych S10 i S11 drukujących w formacie B1, zarówno w wersji jednoprzebiegowej, jak i z odwracaniem. Trwają prace nad maszyną zwojową serii W do opakowań giętkich. O tym, kiedy ujrzy ona światło dzienne, ma być wiadomo pod koniec przyszłego roku.
Klapholz nie ma żadnego doświadczenia w branży poligraficznej, a wiedzę na jej temat pozyskiwał dotychczas w rozmowach z dziesięcioma użytkownikami maszyn Landa w ramach procesu due diligence. Podkreślali oni, jak istotna jest technologia firmy dla ich działalności. Zadaniem Klapholza i FIMI jest teraz odbudowanie firmy Landa na tych fundamentach.
Opracowano na podstawie informacji serwisu Printbusiness