By z ogromu danych wyłonić to, co najważniejsze…
6 gru 2016 14:59

Coraz częściej mówi się o systemach klasy Business Intelligence. Systemy te wydają się tematem wysoce skomplikowanym. Jednakże nie zdajemy sobie sprawy, iż ich mniej lub bardziej rozbudowane wersje otaczają nas każdego dnia. Jednym słowem Business Intelligence pomaga nam z ogromu otaczających nas danych wyłonić tę poszukiwaną przez nas informację. Ostatnio natrafiłem na raport Appstore’a, który twierdził, iż obecnie w swoich zbiorach ma 1,5 miliona aplikacji. Appstore premierę miał w 2008 roku, w styczniu 2009 powstawało 5000 aplikacji miesięcznie, w czerwcu 2012 – 20 000 aplikacji miesięcznie. Grudzień 2015 to wynik w postaci 40 000 aplikacji miesięcznie. Każdy kolejny miesiąc zwiększał liczbę nowych aplikacji. Nie tylko zasobność Appstore’a rosła, ale przede wszystkim każdego kolejnego dnia przybywało coraz to więcej nowych twórców. Jeślibyśmy te dane przedstawili w postaci wykresu obrazującego, jak kształtowała się zasobność Appstore’a w czasie, otrzymalibyśmy funkcję wykładniczą; jak to Amerykanie zwą: hockey curve, czyli krzywą zbliżoną wyglądem do kija hokejowego. Równocześnie natknąłem się na badania Engadget.com mówiące, że przeciętny użytkownik smartfonu używa 10 aplikacji dziennie, a 25 aplikacji miesięcznie. Co ciekawsze, liczba ta praktycznie nie zmieniła się od 2009 r. Tylko 25 aplikacji potrzebowaliśmy dwa lata temu, tylko 25 aplikacji będziemy najprawdopodobniej potrzebować za lata, chociaż najprawdopodobniej ich liczba w Appstore się podwoi. Upraszczając sprawę, o tych 25 miejsc najczęściej używanych aplikacji w naszym telefonie w 2009 roku walczyło ok. 60 000 aplikacji, a w 2016 już 1,5 miliona. Pomimo że ilość aplikacji rośnie w zastraszającym tempie, to nasze możliwości percepcyjne są ograniczone. Dlatego też powstaje pytanie: jak wybrać tych 25 aplikacji, które nie tylko zostaną zainstalowane w telefonie, ale wzbudzą w nas potrzebę regularnego ich użytkowania? Jak przesiać ten ogrom danych? Z pewnością skorzystamy z prostych systemów, pomagających nam w wyborze – z rankingów ilości pobrań, systemu ocen i rekomendacji, popularności wśród naszych znajomych. Nikt z nas nie będzie testował każdej poszczególnej aplikacji, nie będzie wyrabiał sobie o niej opinii i podejmował decyzji o pozostawieniu jej w telefonie. Nie jest to fizycznie wykonalne. Sięgamy do rankingów Appstore’a lub innych „hubów informacyjnych”, gdzie użyteczność aplikacji została już wstępnie zweryfikowana. Dopiero wtedy dokonujemy wyboru. W erze dominującego szumu informacyjnego potrzebujemy platform, które szybko przesiewają nam dane i pozwalają dokonywać szybkich decyzji. Ponieważ ilość informacji będzie się powiększała, dlatego też waga „hubów informacyjnych” będzie rosła. Proszę zwrócić uwagę, iż podobnie jest też w branży czytelniczej. Z jednej strony Biblioteka Narodowa w swoim raporcie twierdzi, iż około 19 mln Polaków po 15. roku życia nie przeczytało żadnej książki. Dane pesymistyczne; najprawdopodobniej nie należy się spodziewać, iż liczba czytelników nam się drastycznie powiększy. Podobny pesymizm występuje również w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej strony, co warto podkreślić, liczba książek (nowych tytułów) na rynku nam się powiększa. Szczególnie spowodowane jest to rozwojem self-publishingu (np. print on demand, vanity press), metody pozwalającej autorowi ominąć wydawnictwo i w szybki, tani sposób wydać własną książkę. Niektóre źródła podają, iż w ostatnich 5 latach pojawiło się więcej nowych tytułów aniżeli w ostatnich 30 latach. Liczba twórców każdego roku się powiększa, natomiast nie rośnie liczba czytelników. Każdego dnia czytelnik ma coraz większy zasób danych o książkach. Zmienił się też sposób wybierania książki przez czytelnika. Korzystamy z rankingów najpoczytniejszych książek, coraz częściej używamy Amazona, „huba informacyjnego”, który pozwala nam znaleźć poszukiwaną książkę. Książki wyszukujemy, filtrujemy, sortujemy według autorów, słów kluczowych, opinii, rekomendacji, treści, tematyki. Można powiedzieć, iż Amazon dostarcza nam narzędzi „Business Intelligence” do przesortowania wielotysięcznej bazy danych o książkach, aby pomóc nam dokonać trafnego wyboru. Powyższe dwa przykłady są analogią do sytuacji występującej w typowym przedsiębiorstwie poligraficznym, wykorzystującym system klasy ERP/MIS. Każdego dnia gromadzimy tysiące danych z produkcji, magazynu, działu handlowego. Ponieważ integracja systemu ERP/MIS z maszynami produkcyjnymi jest coraz częściej dokonywana, kilobajty danych z każdej maszyny zasilają bazę danych na serwerze. Informacje o setkach ruchów magazynowych zróżnicowanych surowców również wpływają do bazy danych. Do tego dochodzą kalkulacje przedprodukcyjne, raporty pracowników, wyniki badań i testów z działu kontroli jakości. Prawdziwa mnogość danych. A każdego dnia baza danych rośnie. Każdy dzień wzbogaca system informacyjny o coraz to nowe dane. Efektywny proces podejmowania decyzji wymaga od nas szybkiej analizy danych. Zazwyczaj posługujemy się tylko kilkoma wskaźnikami KPI (Key Performance Indicator) mierzącymi nasz postęp w drodze do ustalonych celów. Wskaźniki te powinny być pochodną celów, do których zmierza nasze przedsiębiorstwo w ujęciu krótko- oraz długoterminowym. Dalej ważne jest, aby wskaźniki pochodziły z zaufanych danych, były na bieżąco monitorowane przez użytkownika oraz były połączone z systemem wczesnego ostrzegania o zachodzących niepożądanych ich zmianach. Tutaj z pomocą przychodzą nam narzędzia klasy Business Intelligence, których zadaniem jest przekształcenie danych w informację. Oczywiście dostarczona informacja powinna być wartościowa, gdyż to na niej opieramy przyszłą decyzję biznesową. Pamiętajmy, że systemy klasy Business Intelligence są jedynie platformami dostarczającymi nam informacji z ogromu zebranych danych. Są lustrem pokazującym nam w sposób numeryczny obecną sytuację panującą w firmie. Ukazują nam trendy panujące w naszej organizacji. Informują o odległości zdefiniowanego przez nas celu. Systemy Business Intelligence są jedynie narzędziem; narzędziem, które w ręku człowieka kształtuje dynamikę rozwoju przedsiębiorstwa. Andrzej Mikołajczuk