Kolejny poziom Finishingu 4.0
31 Aug 2023 16:04

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Ostatnie kilkanaście lat upłynęło firmie Müller Martini pod znakiem reorganizacji, optymalizacji i dostosowywania przedsiębiorstwa do nowego otoczenia biznesowego. Podjęto wiele trudnych, acz koniecznych decyzji wymuszonych przez znaczący spadek sprzedaży maszyn do oprawy. W ubiegłym roku, po 12 latach „pod kreską”, firma powróciła na ścieżkę rentowności i pewnie prowadzi swoich klientów w kierunku „inteligentnej fabryki”.

25 lipca br. w szwajcarskim Zofingen miało miejsce spotkanie prasowe z przedstawicielami firmy Müller Martini, którego celem było przedstawienie aktualnej sytuacji firmy, jej portfolio i kierunków rozwoju. Wzięli w nim udział Bruno Müller – prezes i dyrektor zarządzający Müller Martini, Georg Riva – wiceprezes ds. sprzedaży globalnej, Roland Henn – dyrektor zarządzający regionu Europy Wschodniej oraz Jacek Kobyliński – dyrektor sprzedaży w tym regionie.

Od producenta skrzynek do lidera postpressu

Firma Müller powstała w 1946 roku jako niewielkie przedsiębiorstwo produkujące automaty do produkcji skrzynek na owoce. Do łączenia elementów wykorzystano wówczas metalowe zszywki.  Stąd był już tylko jeden krok do popularnego na całym świecie taśmowca. 

Dynamiczny rozwój na rynku rozwiązań introligatorskich przedsiębiorstwo zawdzięcza przejęciu kilku firm i udoskonaleniu oferowanych przez nie konstrukcji. Marka Müller Martini szybko stała się synonimem jakości, wydajności i niezawodności. Na początku lat dwutysięcznych roczną liczbę sprzedanych maszyn liczono w setkach. Aż do kryzysu finansowego, który rozpoczął się w 2008 roku. Pomimo jego dotkliwych skutków syn założyciela Roberta Müllera, Rudolf Müller pozostał zdeterminowany w utrzymaniu firmy na rynku. Cel postanowił osiągnąć poprzez oparcie biznesu na kilku nogach oraz rozpisanie wieloletniego planu naprawczego firmy, który pozwolił skompensować utratę 2/3 biznesu w porównaniu z 2008 rokiem, a jednocześnie utrzymać dynamikę inwestycji w działania badawczo-rozwojowe. Przełomowym momentem w historii szwajcarskiego producenta było przejęcie od firmy Kolbus w styczniu 2018 r. części aktywności związanej z produkcją linii do oprawy prostej i złożonej. Operacja ta objęła również obsługę serwisową i dostawę części zamiennych dla dotychczas zainstalowanych na całym świecie linii. Przejmując dział postpress od firmy Kolbus, wieloletniego konkurenta, grupa Müller Martini zyskała komfortową – wydawałoby się – pozycję najważniejszego gracza na rynku w skali globalnej. 

Trudne zmiany

Jednak niekorzystne zmiany na rynku poligraficznym postępowały. W okresie 2016-2021 nakłady katalogów drukowanych spadły o 41 proc., gazet – o 40 proc., produktów reklamowych – o 32 proc., magazynów – o 26 proc. i wreszcie książek – o 21 proc. I tylko książki oraz produkty reklamowe mają szansę na niewielki, kilkuprocentowy wzrost do 2026 r. Zmiany te miały ogromny wpływ na funkcjonowanie naszej firmy i jej ofertę – przyznaje Bruno Müller. – Wycofaliśmy z niej wysokowydajne linie do oprawy zeszytowej, które po prostu przestały się sprzedawać. W dobrych latach przed 2009 rokiem sprzedawaliśmy łącznie 600 taśmowców, obecnie dobry rok to 50-60 linii do oprawy zeszytowej. Znacząca część rynku dziełowego opiera się na produkcji na żądanie, co wymusiło na nas przystosowanie naszych linii do wymagań druku cyfrowego. W tym segmencie rynku widzimy dla nas obecnie największy potencjał rozwoju. Terytorialnie najważniejszymi rynkami są Stany Zjednoczone, odpowiedzialne za 35 proc. przychodów firmy oraz Azja (20 proc.). Region Europy Środkowo-Wschodniej (w strukturach Müller Martini to po prostu Europa Wschodnia) również generuje ok. 20 proc. przychodów. Regionalizacja serwisu i sprzedaży oraz centralizacja magazynów części zamiennych pozwalają nam utrzymać koszty pod kontrolą i jednocześnie zapewnić poziom obsługi, jakiego oczekują nasi klienci – uważa Bruno Müller. – Stoi przed nami jednak poważne wyzwanie: zapewnienie wsparcia dla starszych maszyn, jakie pracują np. w drukarniach gazetowych, z uwagi na kurczący się rynek rzadko już modernizowanych. Operatorzy tych maszyn też już zazwyczaj są w wieku emerytalnym i wypełnienie tej luki będzie problematyczne, a też często finansowo nieuzasadnione zarówno dla nas, jak i naszych klientów. Pomimo centralizacji logistyki części zamiennych celem Müller Martini jest zagwarantowanie dostaw zdecydowanej większości podzespołów w ciągu 24 godzin, a maksymalnie 2-3 dni roboczych. W magazynie w Zofingen znajduje się około 75 tys. części gotowych do wysłania do klienta – utrzymanie takiego zapasu stanowi niebagatelne obciążenie finansowe. Szwajcarski producent, zgodnie z zasadą, iż lepiej zapobiegać niż leczyć, dużą wagę przykłada do diagnostyki prewencyjnej i kontraktów serwisowych, gwarantujących najlepszy możliwy stan techniczny maszyn. Sprzedaż usług serwisowych oraz części zamiennych ma istotny udział w przychodach firmy, które w ubiegłym roku wyniosły 300 milionów CHF. Warto podkreślić, że był to pierwszy rok od kryzysu w 2009 roku, w którym firma była rentowna. Obecnie w Müller Martini pracuje 1300 osób – w 2008 roku ich liczba wynosiła 4700.

Najlepsze rozwiązania

Po przejęciu firmy Kolbus przeanalizowaliśmy nasze oferty i wybraliśmy z nich najlepsze rozwiązania, które obecnie składają się na nasze portfolio – mówi Bruno Müller. – Obie firmy miały świadomość, że prowadząc biznes w sposób, w jaki prowadziliśmy go do 2008 roku, nie przetrwalibyśmy. Musieliśmy zrezygnować z maszyn, które przestały odpowiadać na potrzeby rynku i przeskalować naszą działalność. Spadek sprzedaży maszyn o blisko 70 proc. przełożył się na dużo większy udział kosztów stałych, związanych z utrzymaniem fabryk i projektów badawczo-rozwojowych. Nasi klienci muszą mieć świadomość, że w aktualnej sytuacji rynkowej nie jesteśmy w stanie oferować naszych rozwiązań i usług w niższych cenach, pozostając jednocześnie rentownymi. Dalsze zmniejszanie zatrudnienia przełożyłoby się na spadek jakości usług, do czego nie możemy dopuścić.

Na aktualną ofertę Müller Martini składają się taśmowce Prinova (o wydajności 9 tys. cykli/h), Primera Pro (14 tys. cykli/h) oraz tegoroczna premiera targów Hunkeler Innovations – Prinova Digital, dedykowana rozwiązaniom cyfrowym; linie do oprawy prostej Vareo Pro (1350 cykli/h), Alegro/Alegro Digital (6-7 tys. cykli/h) oraz Publica Pro (12-18 tys. cykli/h); systemy do oprawy złożonej Ventura MC (9,6-12 tys. cykli/h), BF Pro (1800 cykli/h) i wreszcie Diamant MC (3,6 tys. cykli/h). Nowością w ofercie są również rozwiązania dedykowane niskonakładowej produkcji cyfrowej SigmaLine III i SigmaLine Compact. Ta ostatnia umożliwia drukarniom cyfrowym wytwarzanie większej liczby produktów końcowych przy zmniejszonej liczbie operatorów i minimalnym odpadzie technologicznym. Do minimum skraca także czas przezbrajania: zmiana schematów złamywania – z czterech na sześć łamów (z four-up na six-up) – zajmuje tylko kilka sekund i generuje niezwykle krótki, bo niespełna 10-metrowy odpad, co jest istotne w obliczu wysokich cen surowców i energii. SigmaLine Compact została zaprojektowana do obróbki cyfrowo zadrukowanych rolek o szerokości do 57 cm i jest idealnym rozwiązaniem dla każdej cyfrowej drukarni produkującej w ramach „inteligentnej fabryki” produkty w oprawie zeszytowej, prostej i złożonej – uważa Georg Riva. – Obejmując wszystkie opcje wykończenia wyznacza ona nowe standardy w zakresie elastyczności i w połączeniu z workflow Connex przenosi koncepcję Finishingu 4.0 na nowy poziom.

Dzięki SigmaLine Compact drukarnie cyfrowe mogą produkować więcej przy mniejszej liczbie pracowników, co zapewnia im istotną przewagę ekonomiczną – dodaje Roland Henn. – Najważniejszym elementem systemu jest proces złamywania. Podczas gdy wszystkie znane tego typu urządzenia pracują z zespołami typu miecz, falc pługowy, SigmaLine Compact wykorzystuje do formowania składek opatentowaną przez Müller Martini technologię noża powietrznego (air fold).

W kierunku „inteligentnej fabryki”

Wspomniany przez Georga Rivę system workflow Connex firmy Müller Martini zapewnia całkowicie zautomatyzowany przepływ produkcji – od prepressu do produktu końcowego – bez potrzeby interwencji operatorów. Pozwala na wzajemną komunikację wszystkich urządzeń zaangażowanych w proces produkcyjny, zapewniając przy tym wysoki poziom bezpieczeństwa i przejrzystość produkcji, umożliwiając generowanie danych produkcyjnych dla wszystkich systemów i ułatwiając jednocześnie dzielenie, grupowanie i planowanie zamówień. To – zdaniem Müller Martini – niezwykle istotne cechy systemu, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę stale spadające nakłady. Rozwiązania bazujące na założeniach Finishing 4.0 mają zapewnić jak największą płynność produkcji, zoptymalizować procesy realizowane przez drukarnię oraz wkomponować dostarczane przez nas urządzenia w cały workflow klienta – wyjaśnia Bruno Müller. – Funkcjonalność i automatyzacja naszych rozwiązań, sterowanie – poprzez system Connex – na bazie kodów generowanych na wcześniejszych etapach pozwala na ich bezproblemowe wpięcie w kompleksowy system produkcyjny działający w drukarni. Connex potrafi zarządzać wszystkimi procesami, od impozycji poprzez druk po oprawę, maksymalizując wydajność i minimalizując odpad produkcyjny. W tym roku premierę miało modułowe narzędzie do kompleksowego raportowania i analizowania produkcji Connex Info Cloud, umożliwiające ukierunkowaną analizę produkcji, identyfikację potencjału optymalizacji produkcji i zwiększenie niezawodności planowania.

Na Finishing 4.0 składa się również szereg usług serwisowych, w szczególności prewencyjnych. MMRemote to nowa usługa Müller Martini, umożliwiająca zdalną diagnostykę i serwisowanie urządzeń produkowanych przez tę firmę oraz skracająca czas ich przestoju nawet o 50 proc. Dzięki platformie MPower klienci mają możliwość zamawiania online części zamiennych bezpośrednio w magazynie centralnym w Szwajcarii, co w znaczny sposób przyspiesza ich czas dostawy. MPower to też miejsce, gdzie klient może znaleźć informacje o posiadanych maszynach Müller Martini, ich konfiguracji, dokumentacji do nich oraz kilka innych pożytecznych funkcjonalności – wszystko w jednym miejscu. Oferujemy 7 programów usług serwisowych, obejmujących wszystkie cykle życia maszyny – od momentu instalacji, przez szkolenie operatorów, po magazyn części zamiennych (do Polski jesteśmy w stanie dostarczyć w ciągu 24 godzin do 95 proc. części) – wylicza Jacek Kobyliński. – Do większości nowych maszyn (to do 15 proc. maszyn zainstalowanych w Polsce) mamy dostęp online, umożliwiający nam diagnostykę prewencyjną i zdalne interwencje. Serwis na poziomie Select to rozwiązanie szyte na miarę konkretnego klienta, to kontrakt serwisowy ze zdefiniowanym czasem reakcji, zapewniający najwyższy poziom bezpieczeństwa. Oferujemy również usługi modernizacji starszych maszyn do ich nowszych wersji, co pozwala poprawić wydajność. Kiedyś maszyny używane były przez 7-8 lat, obecnie ten czas wydłużył się do 10-12 lat, więc systematyczne dbanie o maszynę staje się kluczowe. Przeprowadzamy również inspekcje maszyn definiujące obszary, które można poprawić poprzez naprawy, dodatkowe szkolenie operatorów czy też unowocześnienie starszych rozwiązań itp. Od niedawna wykonujemy również diagnostykę podzespołów elektronicznych.

Koncepcje Finishing 4.0 i „Inteligentnej Fabryki” odpowiadają na globalne wyzwanie braku wykwalifikowanej siły roboczej. Firma Müller Martini radzi sobie z nim poprzez szkolenia własnych kadr. Nasz program stażowy jest bardzo popularny i wciąż przyciąga młodych ludzi, którzy często decydują się zostać w branży – mówi Bruno Müller. – To, jak bardzo jest ona nowoczesna i w jak dużym stopniu wykorzystuje najnowsze technologie, stanowi dla nich odkrycie. Praktyki zaczynają już jako 16-latkowie, spędzają z nami 3-4 lata, a najlepsi ze stażystów zastępują pracowników odchodzących na emeryturę.

Podczas wrześniowych dni otwartych w Zofingen zostanie zaprezentowana kolejna nowość szwajcarskiego producenta – hybrydowa, kompaktowa platforma do oprawy prostej o wydajności do 2000 bloków/h, o której napiszemy w następnym wydaniu Poligrafiki.

Anna Naruszko