Jak to jest w naszej branży? W tym samym czasie, gdy wiele drukarń boryka się z trudnociami i walczy o przetrwanie lub ogłasza upadłoć, inne wykazujš bardo dobre obroty i w cišgu roku Đ dwóch lat rozbudowujš małš drukarnię do rozmiarów dużego zakładu poligraficznego. Czy reguły rynku powodujšce takie włanie zjawiska zadomowiš się w polskiej poligrafii na dłużej? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Aby nie ulegać pesymizmowi, udałem się do bardzo szybko rozwijajšcej się łódzkiej drukarni rodzinnej 101 Druk Sp. z o.o. W czasie zwiedzania studia graficznego i drukarni towarzyszył mi i udzielał wyjanień prezes zarzšdu Maciej Lewy.
Maciej Lewy, absolwent wydziału Fizyki Technicznej, Matematyki Stosowanej i Informatyki Politechniki Łódzkiej, jest przykładem, że aby odnosić sukcesy w branży poligraficznej, dla której obecnie czasy sš nie najlepsze, trzeba być dobrym managerem.
Drukarnia 101 Druk to zakład, który powstał w 1996 roku. Jego korzenie sięgajš roku 1989, kiedy to ojciec Macieja Lewy, Zdzisław, z zawodu maszynista offsetowy, założył drukarnię ăgarażowšÓ wyposażonš w jednš maszynę Romayor. W tym samym czasie Maciej Lewy ze wspólnikiem otworzyli studio graficzne przy ul. Piotrkowskiej 101. W 1996 roku wspólnicy rozstali się; wtedy Zdzisław i Maciej Lewy postanowili założyć drukarnię z prawdziwego zdarzenia. Wkrótce do męża i syna dołšczyła Teresa Lewa przejmujšc na siebie kadry. Jest jeszcze wspólnik Tomasz Cytrowski, odpowiedzialny za studio graficzne.
Po zebraniu tych wstępnych informacji i zwiedzeniu drukarni zwróciłem się do prezesa zarzšdu Macieja Lewy z probš o informacje dotyczšce rozwoju drukarni.
Rozpoczynalimy z dwoma Romayorami i ręcznie napędzanš krajarkš. W 1997 roku zakupilimy dwukolorowš maszynę Adast Dominant, w 1998 do studia kupilimy nawietlarkę bębnowš Scitex Dolev, a w 1999 Đ czterokolorowš maszynę Adast Dominant 846 A+L z lakierem. Wtedy przenielimy drukarnię do wydzierżawionych pomieszczeń na terenie Dywilanu przy ul. Lodowej, natomiast studio graficzne pozostało w centrum w Al. Mickiewicza. Pierwsza nasza poważna inwestycja to zakup za porednictwem firmy Bracia Henn pięciokolorowego Rolanda 705 w formacie B1. Maszyna była używana, ale bylimy i jestemy z niej bardzo zadowoleni i idziemy dalej w tym kierunku: w sierpniu tego roku zakupilimy tš samš drogš kolejnego, ale już omiokolorowego Rolanda 708 3B z urzšdzeniem do odwracania arkuszy 4/4 oraz skanerem płyt EPS do szybkiego odczytywania i przekazywania profili do zespołów farbowych. W tym czasie uzupełnilimy też maszyny i urzšdzenia peryferyjne: w tej chwili pracujš u nas dwie złamywarki czterołamowe, linia do opraw zeszytowych i od sierpnia br. linia do opraw broszurowych Wohlenberg Golf 370 z 20 stacjami zbierajšcymi. Poza tym sš urzšdzenia do foliowania, kaszerowania i tygiel do wykrawania Đ mówi Maciej Lewy.
A więc w niespełna trzy lata na bazie małej drukarni powstał spory zakład poligraficzny z dużymi możliwociami. W jakim stopniu tak duży potencjał Đ mam tu na myli maszyny drukujšce Đ jest wykorzystywany i jaki rodzaj produkcji dominuje?
Maciej Lewy: Zaczynalimy głównie od branży reklamowej Đ studio robiło projekty, drukowalimy na Dominantach. Obecnie z naszego studia na maszyny w naszej drukarni trafia około 5% ogółu zleceń. Głównymi zleceniodawcami dla drukarni sš agencje reklamowe i wydawnicze, coraz więcej wykonujemy też produkcji dziełowej Đ sš to ksišżki edukacyjne i czasopisma w nakładach od 5 do 50 tys. egz. Natomiast jeli chodzi o wykorzystanie maszyn, to pracujemy na trzy zmiany i bardzo często przez szeć dni w tygodniu.
Z czego to wynika, że w czasie, kiedy wiele drukarń walczy o przetrwanie i bardzo bolenie odczuwa brak zleceń, w Pana drukarni jest prawie 100% obłożenia?
M.L.: Okazuje się, że my w tym kryzysie czujemy się jak ryba w wodzie. W trudnych czasach nie należy się poddawać! Nas to mobilizuje Đ jest takie powiedzenie: albo nas to zabije, albo wzmocni. Kiedy jest okres prosperity, to wszyscy idš do przodu, natomiast okres recesji powoduje, że ci, którzy le zarzšdzajš i nie dbajš o koszty, wypadajš z rynku. Natomiast ci, którzy dbajš o swojš pozycję i racjonalizację kosztów, idš do przodu. My staramy się ograniczać koszty i zwiększać wydajnoć poprzez poprawę organizacji pracy oraz inwestowanie w nowoczesne wydajne maszyny i urzšdzenia. Pragnę podkrelić, że zakład nasz został uhonorowany certyfikatem zarzšdzania jakociš ISO 9001 serii 2001; obecnie rozmawiamy z firmš audytorskš o wdrożeniu certyfikatu ISO 14000 dotyczšcego ochrony rodowiska, a następnie mylimy o ISO 18000 dotyczšcym warunków pracy. Chcielibymy też, aby przed przystšpieniem Polski do Unii Europejskiej te trzy systemy były wdrożone.
Zaobserwowalimy w ostatnich latach, że większe zakłady poligraficzne majš swoje biura przedstawicielskie w Warszawie. Jak Pan to ocenia?
M.L.: Uważam, że nie jest to najlepszy pomysł. Koszty utrzymania takiego biura sš wysokie, poza tym Łód jest położona centralnie, a Polska to nie Australia i nasi handlowcy nie majš problemu dotarcia z ofertš do naszych klientów, ponadto od kiedy telekomunikacja i Internet sš w powszechnym użyciu, kontakt z klientami stał się o wiele prostszy.
Ogniwem, z którego powstała Państwa firma, było studio graficzne; czy inwestowanie w druk cyfrowy nie byłoby pewnego rodzaju kontynuacjš cyfrowego przetwarzania danych?
M.L.: Kierowalimy się pakietem naszych zleceń. Jak już mówiłem, duża częć naszej produkcji to ksišżki, broszury, plakaty, kalendarze i druki reklamowe. Nie ukrywam, że mamy takie plany, aby zrezygnować z maszyn półformatowych i zainstalować maszynę cyfrowš, która by uzupełniła nasze studio graficzne.
Z Pańskich wypowiedzi wynika, że od zainstalowania 8-kolorowego Rolanda minęły dopiero dwa miesišce, a wolnych mocy przerobowych już prawie nie ma. Czy należy przypuszczać, że tempo inwestycji zostanie utrzymane i w przyszłym roku będš kolejne instalacje? Jak widziałem, jest jeszcze wolna powierzchnia produkcyjna.
M.L.: Nie mogę w tej chwili jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Przede wszystkim musimy mieć zabezpieczenie produkcji i finansowania. Nasze rozważania idš w kierunku usytuowania studia graficznego i drukarni pod jednym dachem oraz zakupu systemu CtP, co przyczyni się do podwyższenia jakoci naszej produkcji. Aby osišgnšć jeszcze wyższy poziom jakoci, postawimy na kalibrację płyt drukowych i podłoży; pomiary densytometryczne (ręczne), które prowadzš obecnie maszynici, sš niewystarczajšce. Przy zakupie kolejnej maszyny MAN Roland chcielibymy dalej współpracować z firmš Bracia Henn (od listopada MAN Roland Polska Đ przyp. red.), ponieważ jestemy bardzo zadowoleni nie tylko z maszyn, ale i z poziomu wiadczonych usług, do których należš ogólnie pojęta pomoc dla drukarni, doradztwo i operatywny serwis. Mylimy również o profesjonalnym systemie sterowania jakociš i kontroli barw na całej powierzchni arkusza, gdyż naszym zamiarem jest również drukowanie opakowań, a wtedy niezbędna jest idealna jakoć wszystkich użytków na powierzchni arkusza oraz powtarzalnoć przy wznowieniach nakładu.
Czy następna maszyna będzie już maszynš nowš?
M.L.: Trudno teraz powiedzieć Đ nie chcielibymy wchodzić w bardzo duże koszty inwestycyjne wtedy, gdy rynek dyktuje bardzo ăwyrubowaneÓ ceny usług, ponadto maszyny, które zakupilimy, to Rolandy i wiadomo, że dla takich maszyn 3-letni okres eksploatacji i niezbyt duży przebieg to w zasadzie dopiero dobre rozgrzanie, a różnica ceny w stosunku do nowej maszyny jest duża.
Maszyny MAN Roland zostały zakupione za porednictwem firmy Bracia Henn; czy pozostałe również?
M.L.: Nie wszystkie, ale większoć i Đ jak już powiedziałem Đ jestemy ze współpracy bardzo zadowoleni (wszystkie maszyny przy zakupie miały gwarancje jakoci). Szczególne uznanie należy się za operatywnoć serwisowi, miało to dla nas duże znaczenie w poczštkowej fazie eksploatacji. Obecnie uzgadniamy umowę serwisowš, w ramach której poza usuwaniem usterek maszyny podlegałyby okresowym przeglšdom.
Dziękuję za umożliwienie mi zwiedzenia zakładu i udzielenie wywiadu.
Rozmawiał Andrzej Oleksiak