Biznes to nie wszystko
6 Dec 2016 14:43

Tadeusz Chęsy jest właœcicielem jednej z największych prywatnych drukarń dziełowych w Polsce. Poza działalnoœciš biznesowš znajduje mimo wszystko czas na aktywnoœć w różnego rodzaju gremiach, także lokalnych. Przed rokiem dzięki jego ogromnemu zaangażowaniu odbyła się w Inowrocławiu konferencja nt. sytuacji polskiej poligrafii przed przystšpieniem do Unii Europejskiej. Jest Pan właœcicielem dużej drukarni w Inowrocławiu. Zatrudnia Pan około 200 pracowników. Prowadzšc tak dużš firmę znajduje Pan również czas na aktywnš działalnoœć społecznš: jest Pan członkiem Rady Polskiej Izby Druku, udziela się Pan w Sekcji Poligrafów SIMP, współorganizuje Pan konferencje branżowe. Jak Panu starcza czasu na to wszystko? Tadeusz Chęsy: Koncepcja prowadzenia firmy jest specyficznym spoglšdaniem na otaczajšcš nas rzeczywistoœć. Kiedy myœlę o własnej działalnoœci, dostrzegam, że jest ona osadzona w szerszym kontekœcie społecznym. Działalnoœć społeczna jest zatem naturalnš cechš, a nawet powinnoœciš człowieka. Jak możliwa jest aktywnoœć przy niezmiernym natłoku zajęć? Decyduje o tym sprawna organizacja codziennej działalnoœci. Jak Pan zauważył, zatrudniam około 200 osób Đ jest to potężny organizm, w którym każda komórka odgrywa istotnš rolę. Właœnie dzięki profesjonalizmowi i autentycznemu zaangażowaniu otaczajšcych mnie współpracowników mogę być spokojny o sprawne funkcjonowanie drukarni Pozkal. Moja działalnoœć społeczna, jak sšdzę, jest również dobrš promocjš tego, co dzieje się w drukarni. Chciałbym podkreœlić, że w œwiadomoœci naszego społeczeństwa działalnoœć społeczna jest bardzo niedoceniana. Nie mamy poczucia, jak wielkš odpowiedzialnoœciš i mozolnym trudem jest działanie na niwie społecznej. Wyglšda to tak, że gdybym był człowiekiem skupionym wyłšcznie na interesie własnym, o wiele mniej trudu poœwięcałbym pracy ukierunkowanej na rzecz osobistych korzyœci. Zaœ zaangażowanie w szersze problemy wymaga niezmiernej troski o rzeczywistoœć coraz liczniejszych kręgów zataczajšcych się wokół spraw, którymi się zajmuję. Przykładem może być działalnoœć w Naczelnej Organizacji Technicznej, która zdaniem wielu osób skazana jest na niebyt, a my w Inowrocławiu organizujemy np. dorocznš wystawę przemysłu w pięknej hali widowiskowej, którš odwiedzajš tłumy dzieci, młodzieży i starszych inowrocławian, kształtujšc w ten sposób rodzaj wyobraŸni o tym, co rzeczywiœcie dzieje się w mieœcie. Innym przykładem działań jest organizacja uroczystoœci z okazji Dnia Drukarza Đ festyny, sportowa konkurencja, biesiady czy wreszcie koncert galowy Đ wszystko dla integracji œrodowiska poligraficznego, rodzin pracowników oraz sympatyków ăczarnej sztukiÓ. Poproszę o kilka słów na temat obecnej działalnoœci drukarni Pozkal. T.Ch.: Wszystko rozpoczęło się w 1986 roku w niezwykle spartańskich warunkach, załogę zaœ stanowiło dwóch pracowników. Kiedy obecnie wracamy myœlš do tamtych chwil, wydaje się to zupełnie niewiarygodne. Dzisiejszy Pozkal to największa prywatna drukarnia w Polsce, której właœcicielem jest osoba fizyczna. Dumny jestem z 200-osobowej załogi, która w swojej pracy posługuje się nowoczesnym sprzętem, dajšcym szeroki wachlarz możliwoœci w produkcji. Realizujemy zlecenia renomowanych wydawnictw i agencji reklamowych, drukowanie swoich pozycji zlecajš nam instytucje o kluczowym znaczeniu dla naszego państwa i regionu. Osišgnięcia techniczne w postaci nowoczesnego sprzętu byłyby tylko czšstkš naszego sukcesu, gdyby nie ludzie panujšcy nad nimi i organizujšcy całš logistykę podejmowanych planów i przedsięwzięć. Nade wszystko cenimy sobie jednak wzajemnš życzliwoœć i atmosferę współpracy, która została zwieńczona przyznaniem tytułu DRUKARNI 2002 ROKU w rankingu drukarń dziełowych ogłoszonym przez Poligrafikę, ăWydawcęÓ, Polskie Towarzystwo Wydawców Ksišżek oraz Oddział Warszawski Sekcji Poligrafów SIMP. Szczycimy się tym wyróżnieniem! Jest Pan charakteryzowany jako osoba kontrowersyjna. Ma Pan swoje zdanie na temat branży, działalnoœci organizacyjnej instytucji i stowarzyszeń Đ często bardzo krytyczne. Wygłasza je Pan na szerokim forum, nie tylko w kuluarach. Co Pan na to? T.Ch.: Dziwi mnie nieco sformułowanie, że osoba, która wyraża doœć wyraŸnie swoje poglšdy, jest postrzegana jako kontrowersyjna. Przyznam, że do kwestii, które leżš mi bardzo na sercu, mam podejœcie emocjonalne. Mój krytycyzm co do polskiej branży poligraficznej odnosi się do bezradnoœci, chaosu organizacyjnego, wzajemnych animozji i braku solidarnoœci, która powinna scalać œrodowisko. Jakie jest Pana stanowisko w aspekcie wejœcia Polski do Unii Europejskiej Đ oczywiœcie wišże się to z branżš poligraficznš. Czy nasze drukarnie majš szanse? T.Ch.: Jestem zadowolony z tego, że Polska łšczy się z wieloma krajami, aby stanowić europejskš jednoœć. Jeœli zaœ chodzi o problematykę poligraficznš w perspektywie Unii Europejskiej, trzeba spojrzeć na to z pozycji zupełnie elementarnych. Istnieje potrzeba solidarnoœci najpierw wewnštrz grona ludzi działajšcych w Polsce. Nie możemy prowadzić ăwojny domowejÓ, a taka sytuacja niestety istnieje obecnie, bo jak inaczej można nazwać dziwne zjawiska Ÿle pojmowanej konkurencji, kiedy ogólnie przyjęte zasady przewyższa bezwzględnoœć, brak jakichkolwiek ograniczeń w przeœciganiu się o klientów i zamówienia. Uważam, że jeżeli nie zaczniemy szanować się nawzajem, nie mamy najmniejszych szans Đ jako pracodawcy Đ w nowej rzeczywistoœci we wspólnocie europejskiej. Czy Pana zdaniem prasa branżowa spełnia właœciwie swojš funkcję? Jakie byłyby Pana życzenia w tej sprawie na przyszłoœć? T.Ch.: Prasa branżowa jest bardzo dobrym przekaŸnikiem nowoœci technologicznych dla œredniego i wyższego dozoru technicznego w polskiej poligrafii. Gdyby nie te wiadomoœci, bylibyœmy w wielu zakresach zupełnie nieœwiadomi. Należš się zatem wielka wdzięcznoœć i szacunek dla tych wszystkich, którzy organizujš i kreujš obraz polskiej prasy branżowej w dziedzinie poligrafii. Na zakończenie Đ czy polskie szkoły i uczelnie dobrze przygotowujš absolwentów do działalnoœci w poligrafii? T.Ch.: Szkolnictwo poligraficzne jest niezwykle potrzebne. Obserwuję z bliska szkolnictwo zawodowe i uważam, że dobrze spełnia swojš funkcję; jako drukarnia mamy też na tym polu pewne doœwiadczenia Đ wykształciliœmy już bowiem blisko 100 uczniów, najlepsi spoœród nich sš naszymi pracownikami. Jeœli zaœ chodzi o szkolnictwo na poziomie wyższym, ze smutkiem obserwuję niewykorzystanie jego wkładu i profesjonalizmu w codziennš praktykę poligraficznš. Być może jest to odwieczny problem rozdŸwięku pomiędzy teoriš a praktykš, choć winę należy tu przypisać mimo wszystko drukarniom, które nie stwarzajš odpowiednich warunków dla absolwentów uczelni poligra-ficznych. Sytuacja jest taka, że wykształceni poligrafowie pracujš w firmach handlowych współpracujšcych z drukarniami, brakuje zaœ ich w samych drukarniach. Z wielkim smutkiem muszę stwierdzić, że polskie szkoły nie sš w stanie podšżać za innowacjami technologicznymi ze względu na swoje ubóstwo finansowe. W Inowrocławiu staramy się radzić sobie z tym problemem Đ szkoła zawodowa przyjmuje uczniów, my zapewniamy wykładowców, natomiast praktyka odbywa się na najnowoczeœniejszych maszynach w drukarni. Dzięki temu uczniowie podšżajš równolegle z postępem technicznym Đ najpierw w miejscu praktyki, a w przyszłoœci Đ w miejscu wykonywania swojego zawodu. Wyższe uczelnie przede wszystkim borykajš się z problemami niedoboru urzšdzeń poligraficznych z najwyższej półki postępu technicznego; utrudnia im to łagodne przejœcie w strukturę praktycznych działań zawodowych. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał Apolinary Brodecki