Czy inkjet zdominuje wielki format?
6 Dec 2016 14:49

Zjawiska naturalne zachodzą cyklicznie. Wielu z nas żyje w regionach czterech pór roku, które są powtarzalne, po nocy następuje dzień, a na oceanach po odpływach nadchodzą przypływy. Jednak w przeciwieństwie do natury i cykli ekonomicznych rozwój przemysłu ogólnie biorąc nie jest cykliczny i pod tym względem przemysł poligraficzny nie stanowi wyjątku. Następuje rozwój technik drukowania, doskonalone są metody produkcji oznakowań, także technologia jako całość ciągle idzie do przodu. Zachodzące zmiany Postęp technologiczny zmienia sposoby, w jaki pewne czynności są wykonywane. Wymaga to często dokonania wyboru pomiędzy jedną a drugą metodą wytwarzania. Produkt końcowy może być wciąż taki sam, ale zmienia się sposób jego produkcji. Dobrym przykładem mogą tu być metody dokonywania nagrań muzyki. Na początku Edison wynalazł bazujący na cylindrze fonograf, potem nadeszły czasy opartego na dysku gramofonu, następnie pojawiły się płyty winylowe, magnetofony taśmowe, kasetowe z taśmami, CD i finalnie MP3. Postęp technologiczny w przemyśle stwarza podobną sytuację firmom, które często nie są wystarczająco elastyczne, aby przetrwać. Perspektywy Zobaczmy, co się dzieje na amerykańskim rynku grafiki. Warto zacząć od pytania: jak duży jest rynek druku znaków i reklam graficznych? Odpowiedź na to pytanie zależy od rodzaju biznesu. Jeżeli mówimy o biznesie, którego zadaniem jest zaopatrywanie rynku w sprzęt, materiały oraz podłoża, wówczas trzeba stwierdzić, ze jego ogólna wartość w USA wynosiła zaledwie 7 mld dolarów w roku 2007. Jeżeli jednak mówimy o biznesie dostarczania reklam graficznych – drukowania i konserwacji – to, jak wykazują ostatnie badania, rynek ten w roku 2007 szacowano na ok. 22,7 mld dolarów. Dane te wskazują na wzrost rynku amerykańskiego o 9,6% w stosunku do 2006. Jednakże źródła wzrostu tych dochodów ulegają ciągłej zmianie. Wartość wielu danych obrazujących sytuację na rynku zależy od specyfiki poszczególnych zakładów i producentów. Firma konsultingowa Web Consulting często zadawała w roku 2008 pytanie o szybkość wzrostu wielkoformatowego druku inkjet, a następnie wskazywała siedem różnych odpowiedzi poczynając od 29% aż po 58%. Ankietowani byli często zdziwieni, że zależnie od indywidualnego sektora biznesowego każda z tych odpowiedzi była prawidłowa. Zmiany struktury i modelu biznesu Jeszcze stosunkowo niedawno można było przyjąć bardziej historyczną perspektywę rynku reklam graficznych, kiedy firmy rzeczywiście rywalizowały tylko z podobnymi do nich. Historyczny model biznesu, a także natura aplikacji i klienci, którym on służył, powodowały sytuację, w której zakład produkcji reklam graficznych konkurował tylko z innymi zakładami produkcji reklam, a sitodrukarze z innymi sitodrukarzami. W dzisiejszych czasach, jeżeli spojrzymy na rynki druku z pewnej perspektywy, widać, że druk inkjet zaczyna dopiero nabierać prawdziwego tempa. W artykule tym spróbujemy mu się przyjrzeć z perspektywy zakładów produkujących reklamy graficzne oraz sitodrukarzy. Dotychczas większość zysków w tych dwu segmentach (druk znaków graficznych i sitodruk) pochodziła głównie z produkcji, instalacji oraz konserwacji reklam z elementów metalowych, banerów, reklam podświetlanych, reklam na pojazdy, posterów itd. wytwarzanych przy zastosowaniu tradycyjnych metod produkcji oznakowań oraz analogowych technik druku. Nie wydaje się to obecnie tak oczywiste, kiedy ogląda się duże ilości różnorodnego cyfrowego sprzętu na terenach targów czy wystaw handlowych, ale to prawda. Należy pamiętać, że technologie nie są zjawiskiem cyklicznym oraz że druk inkjet pomaga w rozwoju produkcji reklam. Firma Web Consulting ocenia np., że w roku 2007 amerykański rynek reklam graficznych miał wartość 11,3 mld dolarów. Zaliczono tu dochody uzyskane przez ok. 23 tysięcy placówek reprezentujących cztery specyficzne segmenty: druku komercyjnego, reklam świetlnych, franszyzy oraz druku na folii winylowej. Web Consulting szacuje, że amerykański rynek sitodruku grafiki osiągnął w roku 2007 wartość 4,4 mld dolarów. Mamy więc tu do czynienia z rynkiem o ogólnej wartości 15,7 mld dolarów produkującym grafikę i oznakowania tradycyjnymi metodami, jak również techniką inkjet. Rynek ten rośnie, a 27% rocznych dochodów tych zakładów pochodzi z druku inkjet. Oczywisty jest fakt, że rynek się zmienił, a w związku z tym nie ma już dawnej wyraźnej linii podziału pomiędzy rodzajami biznesu. Firmy drukarskie mogą ponieść porażkę, o ile zachowają „tunelową wizję” swojej przyszłości; może je spotkać los lokomotywy, która nie jest w stanie zjechać ze swych dawno wyznaczonych torów. Definiowanie sektora biznesu na najbliższe lata Większość Amerykanów pamięta The Reading Company, która w roku 1870 z kapitałem akcyjnym ok. 175 mln dolarów była największą firmą na świecie. Blisko sto lat później została zmuszona do ogłoszenia bankructwa. Wielu przypisuje porażkę firmy temu, że nie była ona w stanie uświadomić sobie w odpowiednim czasie – jak większość firm kolejowych – że była częścią biznesu transportowego, a nie tylko kolejowego. Tak więc podstawowym pytaniem dla firm drukarskich nie powinno być: w jakim biznesie się znajdują?, ale: biorąc pod uwagę postęp technologii, w jakim biznesie się znajdą i kto będzie ich konkurencją? Kolejna wielka aplikacja Innym popularnym pytaniem jest: co będzie kolejną wielką aplikacją? Jeżeli odpowiedź na nie byłaby znana, to każdy z nas powinien by się zająć już teraz tego typu pracą zamiast robić inne rzeczy. Możemy jednak podać, na które typy aplikacji wzrasta zapotrzebowanie oraz jak duże zyski one przynoszą. Najlepiej jest więc zadać pytanie: jaki jest w ostatnim czasie najlepszy sposób ustawienia biznesu? Zależy to jednak od tego, czy zakład wykonuje wszystkie zlecenia, czy też jest producentem specjalistycznych druków o wartości dodanej. Perspektywicznym trendem wydaje się być koncentracja na pewnych podstawowych sektorach czy też możliwościach produktu – podobne aplikacje, funkcjonalność, podłoża – jako zaprzeczenie postawy wykonywania przez drukarnie wszystkiego w niewielkich ilościach. Nie oznacza to jednak, że nie istnieje potencjał dla zakładu wykonującego wszystkie typy usług. Założeniem jest tu po prostu fakt, że wykonywanie wszystkiego po trochu nie pozwala firmie skoncentrować się na jej zdolności do oferowania usług o wartości dodanej, które wydają się być kluczem do nawiązania dobrych stosunków z klientem. Z drugiej strony niebezpieczne może się okazać wiązanie zbyt wielkich nadziei z jednym tylko typem aplikacji. Nowi konkurenci Na dzisiejszym rynku zakład produkcji reklam graficznych nie konkuruje jedynie z innymi przedsiębiorstwami tego typu, podobnie jak sitodrukarze nie rywalizują jedynie z innymi sitodrukarzami. Dostępność i przystępne ceny technologii wielkoformatowego druku inkjet w połączeniu z relatywnie łatwą obsługą urządzeń zlikwidowały bariery istniejące dotychczas pomiędzy poszczególnymi segmentami rynku. Poprzez poszerzenie perspektywy rynku o te nowe konkurujące zakłady druk inkjet zajął od razu o wiele bardziej znaczącą pozycję. Jeżeli dodamy do tego jeszcze takich nowych konkurentów jak laboratoria fotograficzne, biura serwisowe, drukarnie cyfrowe oferujące szybki druk, to inkjet ma gwarancję przejęcia większości rynku w roku 2009. Według ostatnio przeprowadzonych badań wartość aplikacji wykonanych za pomocą druku inkjet wzrosła z 41% w roku 2005 do 49,4% w 2007. Rok 2008 był pierwszym, w którym dochody z inkjetu przekroczyły w sensie wartości dochody uzyskane z produkowanych tradycyjnymi metodami reklam i znaków graficznych. Stwierdzenie to nie sugeruje, że świetlne reklamy neonowe czy też folia z polichlorku winylu lub sitodruk są na granicy wymarcia. Pewny jest za to fakt, że druk inkjet będzie kontynuował przejmowanie dużej części rosnącego amerykańskiego rynku znaków i reklam graficznych. Biznes reklam graficznych i sitodruku rośnie odpowiednio o 6% i 1% rocznie, podczas gdy rynek wielkoformatowego druku inkjet wzrasta o ponad 12% rocznie. Ciekawy jest profil zakładów obsługujących rynek reklam graficznych w USA. Wielu właścicieli i menedżerów jest zdziwionych, kiedy są informowani, gdzie lokuje się ich biznes na tle całego przemysłu poligraficznego w USA. Około 66% amerykańskich zakładów obsługujących przemysł reklam graficznych osiąga roczną sprzedaż poniżej 1 mln dolarów. Jest to zrozumiałe, jeżeli weźmie się pod uwagę, w jaki sposób technologia wielkoformatowego druku inkjet wkroczyła na ten rynek – czyli poprzez usługi wykonywane na potrzeby lokalnych sprzedawców. Zwiększenie wydajności druku inkjet oraz opłacalności drukowania większej liczby odbitek pozwoliło na powiększenie jego procentowego udziału w rynku reklam. „Zielony” inkjet Przemysł poligraficzny poszukuje własnych korzystnych ekologicznie opcji. W porównaniu z wieloma sektorami druku komercyjnego, technologia druku inkjet znajduje się obecnie zaledwie na początku swojej „zielonej” ewolucji. Około 10 lat temu technologia inkjet UV wkroczyła na rynek grafiki inkjet. Wkrótce potem na rynku znalazły się niskozapachowe i mniej agresywne chemikalia dla tuszy rozpuszczalnikowych. Chociaż można się spierać o to, czy te tusze nazywane czasami ekorozpuszczalnikowymi są w 100% przyjazne środowisku, trzeba równocześnie pochwalić działania producentów tuszy zmierzające do poszukiwania bardziej odnawialnych i nieopartych na ropie naftowej materiałów do produkcji tuszy inkjet. Czego możemy się spodziewać? Chociaż trudno przepowiadać przyszłość, jednak spróbujemy tu wyciągnąć kilka końcowych wniosków. Rynek znaków i reklam graficznych w USA będzie kontynuował swoją transformację w kierunku druku inkjet, ale tylko do pewnego punktu. Dobrym przykładem może tu być powołanie się na grupę firm produkujących reklamy świetlne, które reprezentują znaczący segment rynku produkcji znaków i reklam graficznych. Z wielu powodów były one przeciwne wprowadzaniu wielkoformatowego druku inkjet do ich biznesów. Wynika stąd, że istnieją pewne granice możliwości otwierających się przed inkjetem oraz potencjału jego wzrostu w obrębie pewnych segmentów branż zajmujących się reklamami graficznymi. Czy osiągnęliśmy już ten etap? Na pewno nie. Inkjet nie tylko będzie stopniowo zastępował i uzupełniał tradycyjne technologie, ale będzie też tworzył i wprowadzał nowe, kreatywne możliwości dla użytkowników tej technologii. W celu zachowania dobrej kondycji i dochodowości przemysłu, potencjał tych możliwości musi być ciągle obserwowany i dobrze zdefiniowany. Na podstawie „Digital Graphics” (wrzesień 2008) opracował TG