PROFEX elektronik to jedyna polska firma posiadająca certyfikat Autoryzowanego Serwisu i przedstawicielstwa GEW (EC) Limited na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Mieszczące się w Opolu przedsiębiorstwo Romana Swobody zajmuje się instalacjami i serwisem systemów suszących UV przeznaczonych głównie do maszyn poligraficznych i opakowaniowych, choć nie tylko.
Alarmy, złodzieje i lampy UV
Zanim stworzył firmę PROFEX elektronik, Roman Swoboda z niejednego pieca chleb jadał. Zaczęło się od pracy w firmie Unitrez Elektronik zajmującej się montażem alarmów w budynkach użyteczności publicznej, bankach i domach, w której zdobywałem ostrogi technika i która stała się wyjściem do założenia własnej firmy, PROFEX elektronik. Montowałem alarmy, budowałem kontrole dostępu budynków, sprzedawałem komputery i szafy sterownicze – interes kręcił się, dopóki nie padłem ofiarą kradzieży, której sprawców nie udało się wykryć – wspomina.
To był cios dla młodego przedsiębiorcy z kredytami do spłacenia. Postanowił więc szukać szczęścia za najbliższą, niemiecką granicą. Ambicja nie pozwalała mi pracować przy taśmie produkcyjnej, której uroki poznałem w czasach studiów. Nie poddając się, pracy i klientów szukałem w firmach, które mogły mi dać znacznie lepsze perspektywy.
Instalując maszyny, wykonując instalacje przemysłowe oraz budując kompletne szafy sterownicze od malutkich po 12-metrowe kontenery ciągle szukał wymagających klientów. Znalazł i nawiązał współpracę na dłużej. Jego nowym zleceniodawcą została firma BHS Bayerische Berg-, Hütten- und Salzwerke, działająca w branży hutniczej oraz wydobywczej, a konkretnie jej spółka córka BHS Druck- und Ve-
redelungstechnik, produkująca maszyny drukujące, która w 2006 r. została przejęta przez markę dobrze znaną poligrafom: Grupę Gallus. W latach 2004-05 mój rozmówca zaczął, jeszcze z terytorium Niemiec, organizować pierwsze instalacje maszyn poligraficznych BHS w Polsce i na świecie.
Od „Ja” do „My”
Z czasem w firmie pojawiło się powyżej 20 techników elektryków, mechaników i mechatroników. Maszyny montowaliśmy u klienta w fabryce od zera do finalnej postaci. Po przejściu szeregu testów i akceptacji ostatecznego odbiorcy, maszyny demontowaliśmy i przygotowywaliśmy do transportu. Po dostarczeniu do klienta następował finalny montaż. Montowaliśmy maszyny od Kanady, USA, Brazylii, Argentyny, Chile, poprzez Norwegię, Finlandię, Niemcy, Belgię, Holandię, Austrię, Rosję Chiny, Mongolię, po Jawę Wschodnią w Indonezji jak i w wielu innych krajach, nie mówiąc o licznych instalacjach w Dubaju – kontynuuje Roman Swoboda.
Z tęsknoty za rodziną wrócił na Śląsk. Pomysł na własny biznes miał prosty: robienie tego, w czym wyspecjalizował się przez kilka ostatnich lat. W BHS mieliśmy styczność ze wszystkimi możliwymi systemami suszenia UV. Blisko współpracowałem z brytyjską firmą GEW, której systemy instalowaliśmy w naszych maszynach drukujących. Przeszedłem w niej szkolenia i zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Oni zawsze się wyróżniali wśród większości przedsiębiorstw, które poznałem, głównie ze względu na zaufanie, jakim nas darzyli. My odwdzięczaliśmy się im jak najlepszą pracą, a w zamian otrzymywaliśmy coraz większe zlecenia. Gdy wróciłem do Polski, podjąłem decyzję: chcę wejść w biznes UV, najlepiej z GEW.
I choć niewiele brakowało, by zamiast GEW w portfolio firmy Romana Swobody pojawiły się produkty innej dużej firmy IST Metz, która także chciała podjąć współpracę, to jednak osobiste spotkanie z prezesem i właścicielem GEW (EC) Limited Malcolmem Rayem przekonało go, by to właśnie z jego firmą związać swoją przyszłość. Pan Ray niczego nie owija w bawełnę. Nie obiecuje gruszek na wierzbie, nie mami najwyższymi rabatami, ale mówi: zawsze możesz liczyć na naszą pomoc. I tak jest w rzeczywistości.
Z GEW na dobre
PROFEX elektronik związał się z GEW w 2009 r. i od tego czasu jest jedyną polską firmą posiadającą certyfikat Autoryzowanego Serwisu i przedstawicielstwa GEW (EC) Limited na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Z czasem do działu sprzedaży doszedł jeszcze serwis i dzisiaj – jak z dumą twierdzi Roman Swoboda – jest to jego zdaniem jeden z trzech, obok rosyjskiego i włoskiego, najlepszych zewnętrznych serwisów tej firmy na świecie. Świadczy usługi sprzedaży i serwisu przede wszystkim w Polsce, ale obsługuje także firmy czeskie, słowackie, rumuńskie i niemieckie. W swej opolskiej siedzibie mam pełne stany magazynowe. Zaczynaliśmy od 25 lamp w zapasie i kilku części zapasowych, dzisiaj mamy ich powyżej 700 i duży magazyn części. Oczywiście nie jesteśmy w stanie mieć wszystkiego dla wszystkich, ale się staramy. Jeśli firmom naszym czy z zagranicy brakuje części zamiennych, to bardziej opłaca im się przywieźć je z Opola niż z Anglii – tłumaczy.
Ponadto jego firma ma ciągły kontakt z producentem, co umożliwia szkolenia oraz wymianę doświadczeń.
Sami jeżdżą po części do producenta, na Wyspy Brytyjskie. Wiadomo, że można byłoby zamówić kuriera i tak się robi w nagłych przypadkach, ale – jak każdy – Roman Swoboda szuka oszczędności, dzięki którym może zaoferować klientom atrakcyjne, konkurencyjne ceny. My Polacy lubimy rabaty, staramy się kupować za bezcen, targujemy ceny. Natomiast konkurencyjność cen pozwala nam zbliżyć się cenami do „podróbek” i walczyć z nieuczciwą konkurencją. W jego firmie nie ma miejsca na nieoryginalne części – nawet śrubki noszą znaczek GEW.
Systemy UV, które sprzedaje i serwisuje PROFEX, są wykorzystywane do różnych zastosowań: najwięcej z nich jest stosowanych do suszenia farb w sektorze poligraficznym (dokumenty firmowe, druki samokopiujące itd.) i opakowaniowym (przede wszystkim etykiety i pudełka z tektury, np. na napoje), w technologii fleksograficznej, sitodrukowej, offsetowej. Ale służą też do utwardzania silikonu (np. na taśmach pakowych), do utwardzania lakierów na wielkich powierzchniach takich jak fronty drewniane, meble czy listwy przypodłogowe. Technicy firmy oferują klientom swoją wiedzę i doświadczenie, potrafią zaproponować rozwiązania inne, praktyczne czy ekonomiczne, np. wynieść zespół suszący UV – jeśli nie ma na niego miejsca we wnętrzu – poza maszynę drukującą. Doświadczenie, które zdobyliśmy w Gallusie i BHS, pozwoliło nam konstruować własne maszyny i elementy urządzeń. Nie boimy się żadnych wyzwań – mówi Roman Swoboda.
W Polsce PROFEX ma coraz więcej zleceń na montaż nowych systemów GEW E2C, których jakość – jak twierdzi właściciel firmy – konkurencja będzie w stanie doścignąć najwcześniej za 5 lat. Tłumaczy: Niemniej Polacy nie lubią modernizować swych maszyn. Gdy mówię klientowi: jeśli wymieni Pan system za 250 tys. złotych na inny..., to często nawet nie mam czasu skończyć zdania. Słyszę, że to za drogo. Ale gdyby klient chciał posłuchać do końca, dowiedziałby się, że może on się spłacić w pięć lat tylko w wyniku różnicy za opłaty energii elektrycznej, które i tak ponosi. Bo system jest wyposażony w reflektory o większej powierzchni, w nowe żarniki i ma ulepszony sposób ułożenia żarnika – a to wszystko przy zużyciu o 42 proc. mniej energii od innych systemów utwardzania UV. To oznacza nawet 1,5 tys. euro rocznej oszczędności na jednym zespole suszącym, podczas gdy w jednej maszynie może być 2, 4, 8, a nawet 16 zespołów. To nie wszystko: system suszący UV musi być chłodzony, a hala produkcyjna w lecie chłodzona, zimą ogrzewana. Są to tysiące metrów sześciennych pobieranego powietrza na godzinę. W nowych systemach tego powietrza potrzeba o połowę mniej, ponieważ GEW oferuje opatentowany, wydajniejszy przepływ powietrza, czyli klient oszczędza na procesie schładzania i ogrzewania hali. Podobnie jak na rzadszych wizytach serwisu, bo wiele napraw i poprawek klient może wykonać samodzielnie.
Klienci, którzy kupili nowe maszyny z zainstalowanym systemem E2C, bardzo szybko przekonują się o jego zaletach i wymieniają na starszych maszynach systemy po to, by podnieść jakość i szybkość produkcji oraz by oszczędzać. Ci, którzy zmienili jeden system, szybciutko składają zamówienia na kolejne. Przykładem jest firma mająca siedzibę w Niemczech, gdzie w ciągu roku zmieniono 12 systemów na maszynach wąskowstęgowych znanego producenta.
LED: melodia, ale dopiero przyszłości
System E2C (energy2cure) jest powodem do dumy dla GEW i przedstawicieli firmy. Producent reklamuje go jako najwydajniejszy system UV o niskim poborze energii do wąskowstęgowych maszyn drukarskich. Pozwala na drukowanie z pełną prędkością produkcyjną z mocą 90 W/cm przy użyciu farb drukarskich i gwarantuje utwardzanie białego podkładu, czerni sitodrukowej oraz farb o niskiej migracji dzięki zwiększeniu
– w razie potrzeby – poboru mocy; zapewnia bezpieczeństwo utwardzania szerokiego asortymentu materiałów reagujących na ciepło, co jest możliwe dzięki optycznie dostrojonym reflektorom; umożliwia łatwą wymianę lamp w systemie kasetowym, a ze względu na skrócenie czasu wygrzewania wstępnego przyspiesza proces drukowania. Jest również bardziej przyjazny dla środowiska, oferując m.in. niższy poziom hałasu i mniejszy o ponad połowę pobór powietrza.
Systemy suszące UV, zwłaszcza te nowoczesne, nie są tanie, ale nie droższe od tych starszych, mniej wydajnych. To wydatek – inwestycja na lata. Roman Swoboda tłumaczy, że firma GEW zainstalowała dotychczas ponad 12,5 tys. systemów suszenia w konfiguracjach od 1 lampy do 16 (w Polsce jest taka jedna, lampy są założone na 16 zespołach drukujących). W naszym kraju znalazłem system o numerze 138, z 1992 r. I nadal działa. Żywotność kaset, systemów zależy od serwisowania, wymiany części i przepracowanych godzin; na ogół szacuje się tę ostatnią liczbę na od 20 do 60 tys. godzin.
Podczas ostatnich targów Labelexpo w Brukseli mocno promowano systemy suszące z lampami LED. Jak twierdzą ich producenci, są one pod wieloma względami lepsze od tradycyjnych systemów UV, m.in. z uwagi na: długą – 10-20 tys. godzin – żywotność lamp (czyli ok. 15-krotnie wyższą od tradycyjnych lamp łukowych UV), brak emisji ozonu i konieczności stosowania wyciągów, mniejszą o połowę energochłonność, niższą emisję ciepła (ale wymagają dodatkowego chłodzenia cieczą). Roman Swoboda przekonuje, że najprostsze rozwiązania są najlepsze, zaś LED ma szansę na ekspansję dopiero w przyszłości, gdy stanie się mniej kosztowną alternatywą dla konwencjonalnych systemów UV. Co z tego, że lampy LED pracują dziesięć razy dłużej, jeśli kosztują 15-krotność ceny lampy łukowej? Jeśli uszkodzę tę ostatnią, będę musiał przełknąć gorycz niespodziewanego wydatku. Ale jeśli uszkodziłbym lampę LED, to byłoby to doświadczenie wyciskające łzy z oczu.
W Polsce większość klientów nie rozpatruje na razie – przede wszystkim ze względu na cenę – zakupu systemów LED-owych. Wybierają tradycyjne lampy łukowe UV i tych dostawców, do których mają zaufanie. Gdy pytam Romana Swobodę, na co może liczyć klient, który przychodzi do jego firmy, odpowiada: Gdy nawiązujemy współpracę, staramy się przechowywać większość części eksploatacyjnych w magazynie, by użytkownik nie musiał czekać na dostawę z Anglii. Mam doskonale wykwalifikowany zespół techników, którzy przeszli szkołę przy produkcji maszyn poligraficznych, doskonale znają się na mechanice i elektryce
– są jednymi z najlepszych serwismenów GEW na świecie. Oferujemy szybkie usługi serwisowe – jeśli uszkodzona część, na przykład kaseta, trafia do nas rano, jesteśmy w stanie odesłać ją z powrotem jeszcze tego samego dnia. Przygotowujemy się do uruchomienia z końcem lata dodatkowego magazynu kaset zastępczych – będziemy wynajmować klientom kasety na czas naprawy ich własnych, by ograniczyć straty wynikające z przestojów.
Obecnie PROFEX elektronik obsługuje ok. 60 drukarń i ok. 150 systemów suszących UV, czyli mniej więcej 1000 zespołów drukujących. Oprócz usług montażowo-serwisowych systemów UV firma zajmuje się również przebudową maszyn poligraficznych – oczywiście pod kątem systemów UV – a także produkcją i sprzedażą własnych urządzeń, tj. tuneli suszących do polimeryzowania płaskich przedmiotów o dużej powierzchni, np. blatów kuchennych, szafek, płyt aluminiowych i PVC. To stosunkowo nowa działalność Romana Swobody, ale zdążył już podpisać kilka umów sprzedaży. Nie kryje jednak, że maszyny poligraficzne oraz systemy UV są jego pasją i pozostanie jej wierny przez kolejne lata. Robimy to, na czym się znamy, i mam nadzieję, że robimy to dobrze. Chcę, by tak zostało.