O kondycję i prognozy dla rynku etykiet pytamy Jarka Krasnodębskiego, przedstawiciela Konica Minolta Business Solutions Polska, który odpowiada za ofertę firmy dedykowaną rynkowi etykietowemu.
––––––––––
Jarek Krasnodębski: Gdybym miał podsumować jednym zdaniem, powiedziałbym, że rynek ma się świetnie. Odpowiedź powinna być jednak dużo bardziej rozbudowana. Wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy odcisnęły bolesne piętno na wielu branżach, które zgłaszały zapotrzebowanie na produkty poligraficzne. Siłą rzeczy ta globalna niestabilność musiała zarezonować również w naszej branży. Oczywiście, zdań będzie tyle, ilu respondentów. Można jednakże zaryzykować stwierdzenie, że rynek opakowań oraz etykiet nie tylko wyszedł z tych turbulencji obronną ręką, ale adaptując się do sytuacji oraz rynkowych możliwości i oczekiwań wręcz się w nich odnalazł, niejednokrotnie generując wzrosty wyników.
Co to znaczy „adaptując się do sytuacji oraz rynkowych możliwości i oczekiwań”?
––––––––––
Jarek Krasnodębski: Jako konsumenci nie przestaliśmy mieć swoich potrzeb. Z powodu wszechobecnych ograniczeń zaczęliśmy je jednak realizować w nieco inny sposób i przy użyciu trochę innych narzędzi. Wykształciły się nowe, zauważalne trendy, m.in. kolosalnie zyskał na znaczeniu rynek e-commerce. Wszystko wskazuje na to, że nie jest to sytuacja chwilowa. Badania prowadzone niedawno przez Smithers Pira pokazują, że pandemia COVID-19 wpłynęła na gwałtowny wzrost ogólnego popytu na opakowania i etykiety przeznaczone dla rynku e-commerce. W 2020 roku rynek ten wzrósł o blisko 42 proc. i osiągnął wartość 49,16 mld USD. Dalsze prognozy wskazują, że do 2025 r. wartość rynku może zbliżyć się do magicznej bariery 100 mld USD. Musi on jednak umieć sprostać nowym trendom, oczekiwaniom i potrzebom. Do tego zderzyliśmy się z zachwianiem łańcuchów dostaw, co niejednokrotnie wpływało zarówno na wielkość zapotrzebowania na produkty ze strony zleceniodawców, jak i na zdolności produkcyjne po stronie drukarń. Firmy, które potrafiły się umiejętnie adaptować do nowej rzeczywistości, poprawiły swoje wyniki mimo wszechobecnego niepokoju.
W swojej wypowiedzi wskazujesz na nowe trendy. Co konkretnie masz na myśli?
––––––––––
Jarek Krasnodębski: Szczerze mówiąc nic wiekopomnego, o czym byśmy dotychczas nie słyszeli. Nowa jest jednak ich dynamika. Zacząłbym od powszechnie obecnej tendencji do spadku drukowanych wolumenów, która dotyczy również rynku etykiet. Przesunięcie dystrybucji produktów w kierunku rynku e-commerce jedynie ten trend spotęgowało. Nie znaczy to wcale, że na rynku nie ma czy nie będzie zleceń wysokonakładowych. Myślę jednak, że dużo trudniej będzie powiedzieć, że dana drukarnia specjalizuje się wyłącznie w wysokich nakładach – nawet jeśli predestynuje ją do tego posiadany park maszynowy czy dotychczasowa historia produkcyjna. Firmy te już dziś widzą, że muszą nieco zrewidować swoją politykę.
Wpływ na wielkość zleceń ma też segmentacja czy kastomizacja produkcji. Ten sam wolumen, który dotychczas wykonywany był w jednej odsłonie, dziś podzielony jest na kilka wariantów smakowych lub zapachowych, niejednokrotnie w opakowaniach o różnej wielkości czy pojemności. Mimo iż zleceniodawca planuje dystrybucję jednego produktu, z perspektywy drukarni jest to kilka lub kilkanaście niezależnych zleceń, z których każde będzie generowało stałe koszty początkowe.
Zapotrzebowanie na niskie nakłady nie bierze i nie będzie się brało jednak wyłącznie z samego faktu skracania dotychczas drukowanych serii. Myślę, że część konsumentów jest zmęczona globalnymi graczami, rozpoznawalnymi markami i produktami obecnymi na sklepowych półkach od lat. Coraz chętniej sięgamy po niszowe marki, lokalne produkty, poszukujemy wyróżników, unikalności i nowych smaków. Wydaje mi się, że to bardzo silny trend, który znajduje swoje przełożenie na coraz większe zapotrzebowanie na krótkoseryjną etykietę.
Niezależnie od wielkości nakładów widać również tendencje, które wynikają z charakteru samego produktu, działań marketingowych oraz kanałów, jakimi jest on dystrybuowany. Tu zwróciłbym uwagę na
dwie grupy produktów. Do pierwszej można zaliczyć te, w których – mówiąc w uproszczeniu – etykieta pełni funkcje informacyjne i uzupełniające. W znakomitej większości są to stosunkowo proste, często wręcz minimalistyczne grafiki, które nie wymagają zastosowania kolorów specjalnych czy uszlachetnień. W tej grupie umieściłbym również te produkty, które swoją rynkową tożsamość budują w nawiązaniu do trendów bio czy eko. W takich przypadkach grafika często połączona jest z podłożem nadającym produktowi oczekiwany charakter.
Druga grupa produktów podąża za trendem autopremiumizacji. Tu etykieta, niezależnie od realnej wartości produktu, powinna sprawić, że zostanie on wyniesiony na nieco wyższy poziom w oczach klienta. Ma to duże znaczenie w sytuacji bezpośredniego kontaktu klienta z produktem. W tym przypadku mówimy o trendzie skupionym często na bogatym uszlachetnianiu etykiet, również przy zastosowaniu efektów 3D, które wspomagają produkt o doznania haptyczne, niepozostające bez wpływu na podejmowanie przez klientów decyzji zakupowych. Wydawałoby się, że są to wartości, które da się zmonetyzować wyłącznie w przypadku półkowej ekspozycji produktu, gdy klient ma szansę wziąć taki produkt do ręki. Tego typu walory znajdują jednak swoje uzasadnienie również na rynku e-commerce. Należy bowiem pamiętać, że odpakowanie otrzymanej przesyłki często może okazać się dla klientów pierwszym fizycznym kontaktem z daną marką lub produktem. Od walorów opakowania i etykiety może zależeć, jak kontakt ten zostanie zapamiętany.
Wspomniałeś o markach lokalnych. Ostatnio przeprowadziliście badania poświęcone tej części rynku. Jakie płyną z nich kluczowe wnioski dla branży etykietowej?
––––––––––
Jarek Krasnodębski: Wynikami badań podzieliliśmy się organizując otwarte webinarium zatytułowane „Siła etykiety a marka lokalna”. W swojej analizie skoncentrowaliśmy się na rynku lokalnych producentów żywności.
Przewrotnie uchylę się od odpowiedzi na to pytanie zachęcając do odsłuchania webinarium. Powiem jedynie, że zaskoczył mnie potencjał tego rynku. To potężna grupa klientów, którą drukarnie etykietowe mogą i powinny zagospodarować.
Mamy zatem zmiany rynkowe, spadające nakłady, nowe kanały dystrybucji, wschodzące rynki i badania, które starają się je pomiarować. Jak w tym wszystkim odnajduje się dziś Konica Minolta?
––––––––––
Jarek Krasnodębski: Nie bez powodu z zainteresowaniem śledzimy trendy i tendencje. W prosty sposób prowadzą one bowiem do zainteresowania rynku cyfrowymi technikami druku. Staramy się projektować nasze rozwiązania w taki sposób, aby jak najlepiej odpowiadały na potrzeby klientów końcowych, a więc klientów naszych klientów. Stąd właśnie obecne w naszym portfolio maszyny i urządzenia z jednej strony przeznaczone do druku etykiet z roli na rolę, jak Accurio Label 230, z drugiej – do ich cyfrowego uszlachetniania, jak MGI JetVarnish 3D Web.
Kolejne instalacje maszyn serii Accurio Label pokazują, że znajdują one zastosowanie zarówno w drukarniach, które rozszerzają swój profil działania o cyfrową produkcję etykiet, jak i w drukarniach dotychczas specjalizujących się w tego typu produkcji. W pierwszym przypadku nasza technologia daje walor łagodnego wejścia w nowy profil produkcyjny bez konieczności angażowania potężnych środków finansowych czy potrzeby rozpoznawania nowych, wymagających dodatkowych kompetencji technologii druku. Wdrożenie technologii odbywa się szybko i sprawnie, co pozwala przekierować siły i zainteresowanie w kierunku działań stricte handlowych, mających na celu zdobycie jak największej liczby zleceń. W drugim przypadku dotykamy dodatkowo optymalizacji produkcyjnej. Zlecenia wymagające szybkiego czasu reakcji bądź te, których rentowność z racji wielkości nakładu została zachwiana, mogą trafić na przeznaczone do krótkich serii urządzenia.
MGI JetVarnish 3D Web to rozwiązanie dla rynku premium. Maszyna potrafi uszlachetniać wydruki uzyskane z technologii cyfrowych, jak również flekso. Do jej zadań należą lakierowanie 2D oraz 3D, jak również cyfrowy hot stamping w analogicznym wydaniu 2D i 3D.
Olbrzymim walorem technologii jest to, że pozwala uzyskać zmienne efekty końcowe bez konieczności generowania narzędzi czy przezbrajania lub zmiany materiałów eksploatacyjnych. O charakter prac należy zadbać na etapie projektowania plików graficznych. Maszyna umożliwia również laminację oraz konfekcję wydruków do ich postaci końcowej. Techniki cyfrowe w naturalny sposób kojarzą się z kastomizacją czy personalizacją. Podczas projektowania tego rozwiązania zadbano o to, aby modułowy charakter maszyny pozwalał na jej możliwie dowolną konfigurację. Można ją zatem na swój sposób dostosować do indywidualnych potrzeb wynikających z charakteru zleceń bądź aktualnie posiadanego parku maszynowego.
Oddzielnym wątkiem jest analiza i próba pomiarowania poszczególnych rynków. Tu nie obserwujemy i nie reagujemy na trendy rynkowe, a raczej staramy się je kreować. Mam tu na myśli zmianę sposobu komunikowania się z rynkiem. My również, tak samo jak nasi klienci, mierzymy się z dynamicznymi zmianami otaczającej nas rzeczywistości biznesowej. Chcemy utrzymywać w niej pozycję lidera, co sprawia, że wymaga to od nas dodatkowego zaangażowania.