Nie dalej jak w czerwcowej „Poligrafice” informowaliśmy o instalacji nowego laminatora w łódzkim oddziale Follaka. Zgodnie z deklaracjami, nie bacząc na trudne warunki gospodarcze, ekspert rynku uszlachetnień realizuje kolejną inwestycję – tym razem w Warszawie.
Firma Follak za sprawą dynamicznego, technologicznego rozwoju często gości na łamach „Poligrafiki”. Założona ponad 20 lat temu spółka jest liderem i preferowanym partnerem drukarń akcydensowych, dziełowych i opakowaniowych w zakresie foliowania, lakierowania oraz złocenia. Dzięki czterem lokalizacjom w różnych częściach Polski (poza stolicą także w Krakowie, Poznaniu i Łodzi) jest nie tylko największym, ale zwykle i najbliższym zakładem uszlachetniającym.
Zgodnie z oczekiwaniami rynku
W lipcu br. w warszawskim oddziale Follaka rozpoczął pracę laminator KDX w formacie XL (1220x1650 mm). Opakowania i druk dziełowy to segmenty, w których wykorzystanie technologii uszlachetniania stale rośnie – mówi Adam Rowicki, regionalny kierownik sprzedaży i koordynator ds. rozwoju. – W związku z nową inwestycją możliwe będzie rozszerzenia zakresu świadczonych usług. Zamierzamy umocnić naszą ofertę dla branży opakowaniowej dzięki podłożom metalizowanym wysokiej jakości i produkowanym z wysoką wydajnością. To maszyna odpowiadająca potrzebom, a jej zakup był podyktowany oczekiwaniami rynku.
Laminator firmy KDX, wiodącego azjatyckiego producenta, cechuje dwukrotnie wyższa wydajność niż w przypadku dotychczas wykorzystywanego urządzenia, dzięki której warszawska firma może laminować foliami błyszczącymi, matowymi, strukturalnymi czy metalicznymi w technologii na gorąco i na mokro nawet 72 tys. arkuszy w formacie B1 w ciągu doby. Kolejna istotna cecha urządzenia to wysoki poziom automatyzacji, opracowany przez światowych liderów automatyzacji przemysłowej (udział operatora często sprowadza się do podania i odbioru palety), pozwalający na zminimalizowanie czasu narządu i generowanego odpadu, a co za tym idzie – na szybką i ekonomiczną realizację dużych ilości krótkich zleceń. Za sprawą przemyślanej i ergonomicznej konstrukcji maszyna jest również niezwykle prosta w obsłudze i może być obsługiwana przez tylko jednego operatora. Precyzja laminacji jest niezrównana dzięki separacji arkuszy nożem termicznym, a nie tylko mechanicznym; odcięcie każdego rodzaju folii jest wówczas idealnie równe. Maszyna jest również bardzo ekonomiczna – przy laminacji na mokro zużywa mniej kleju poprzez aplikację cieńszego filmu klejowego, spoina jest równa, stabilna, a jakość laminacji dużo wyższa niż w przypadku urządzenia starszej generacji. To maszyna zaprojektowana z myślą o ekologii – mniejsza ilość generowanych odpadów to mniejszy, negatywny wpływ na środowisko. Nowoczesne grzanie cylindra, wykorzystujące proces indukcji, powoduje z kolei dużo niższe zużycie energii.
Specyfikacja i możliwości technologiczne naszej nowej maszyny powodują, że oferta warszawskiego oddziału Follaka znów jest niezwykle konkurencyjna zarówno cenowo, jak i pod względem jakości oraz czasu realizacji zleceń – zaznacza Adam Rowicki. – Dzięki formatowi urządzenia stajemy się także partnerem dla producentów wszelkiego rodzajów POS-ów i displayów, których w okolicach Warszawy przecież nie brakuje, a dla których laminacja jest często wąskim gardłem. Nowa maszyna umożliwi nam również wprowadzenie na rynek innowacyjnych produktów – folia błyszcząca anti-scratch czy o strukturze piasku już ugruntowały swoją pozycję, więc przyszedł czas na inne, pozwalające się wyróżnić struktury – np. słoi drewna.
Pewny partner na niepewne czasy
Ze względu na galopującą inflację i rosnące koszty surowców staramy się robić zakupy materiałów do uszlachetniania z wyprzedzeniem, zabezpieczając kilkumiesięczne potrzeby naszych klientów – deklaruje Katarzyna Zalewska, kierownik warszawskiego oddziału Follaka. – Dzięki temu podnieśliśmy ceny zaledwie 3-krotnie od początku pandemii, a nie 7- czy 8-krotnie, bo tyle razy drożały już materiały. Naturalnie jest to dla nas obciążeniem finansowym, czasem również oznacza konieczność obniżenia i tak już niskiej marży, ale chcemy pozostać partnerem naszych klientów także w czasach kryzysu i gwarantować bezpieczeństwo ciągłości usług oraz w miarę możliwości przewidywalność cenową. A rozmowy na temat projektów rozpoczynają się obecnie już nawet pół roku przed ich realizacją i klienci oczekują gwarancji utrzymania cen. Miejmy nadzieję, że pomimo wzrostu kursów walut i rosnących cen energii uda nam się jesienią nawet delikatnie obniżyć ceny naszych usług, aby tegoroczny Mikołaj, do którego – pomimo 30°C za oknem – już intensywnie się przygotowujemy, był równie bogaty jak przed rokiem!
Naszym celem zawsze było wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom klientów – podsumowuje Adam Rowicki. – Kolejne inwestycje Follak Warszawa będą więc z pewnością również podyktowane ich potrzebami. AN