Gdy jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia…
24 Apr 2017 08:15

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Na temat druku przemysłowego rozmawiamy z Tomaszem Jasińskim, dyrektorem sprzedaży prepress i digital w firmie Heidelberg Polska.

Druk przemysłowy nie przez wszystkich rozumiany jest w taki sam sposób. Jaka definicja tego pojęcia funkcjonuje w firmie Heidelberg? 

Tomasz Jasiński: Obecnie częściej mówimy o zastosowaniach przemysłowych niż o druku przemysłowym, gdyż ten bardziej kojarzymy z masową produkcją. Gdyby jednak pominąć element wysokich nakładów, to drukiem przemysłowym nazwałbym proces zadruku i znakowania powierzchni płaskich oraz przestrzennych w celu ich personalizacji, ozdoby lub nadania im cech funkcjonalnych. 

Które zatem elementy swojej oferty klasyfikują Państwo jako rozwiązania z zakresu druku przemysłowego?

T.J.: Firma Heidelberg jest ukierunkowana na cyfryzację zarówno w kontekście urządzeń do druku cyfrowego, oprogramowania, jak i samego podejścia do klienta. Myślę, że w nowej strategii znajdzie się miejsce na sklasyfikowanie konkretnych rozwiązań właśnie w ten sposób, ponieważ upatrujemy w druku przemysłowym szans na dalszy rozwój produktów. W naszym rozumieniu druku przemysłowego mieści się druk opakowań i etykiet. Odpowiadamy na zapotrzebowanie na seryjną, a nawet zindywidualizowaną produkcję etykiet i opakowań, dlatego wymieniłbym tu system do druku cyfrowego Primefire 106 przeznaczony do zastosowań druku opakowań, jak również maszynę Gallus Labelfire 340 łączącą technologie fleksograficzną i cyfrową, a służącą do cyfrowej produkcji etykiet. Nie mógłbym oczywiście pominąć tematu druku 4D, czyli oferowanych przez nas urządzeń Omnifire 250 oraz Omnifire 1000. Możliwości ich zastosowań, w tym także zastosowań przemysłowych, ogranicza jedynie ludzka wyobraźnia. 


Firma Heidelberg stworzyła pojęcie druku 4D. Czym on jest i czym różni się od druku 3D?

T.J.: Pojęcie druku 4D powstało po to, by odróżnić się od druku 3D. Zależało nam na wskazaniu wartości dodanej, jaką jest możliwość wykonania nadruku na gotowym obiekcie przestrzennym. W moim przekonaniu druk 3D nie jest drukiem jako takim, a sam proces tworzenia obiektów nie ma wiele wspólnego z procesem drukowania. Bardziej adekwatnym określeniem dla tej technologii byłoby na przykład „kreowanie obiektów przestrzennych”. Oczywiście pojęcie druku 3D przyjęło się już na dobre, dlatego pozostało nam jedynie odróżnienie się i dodanie „czwartego wymiaru” symbolizującego możliwość zadrukowania przedmiotu. Czwarty wymiar może być też rozumiany jako czas, który de facto oszczędzamy stosując technologię druku 4D.

Mówi się, że Państwa sztandarowy produkt technologii 4D – drukarka Omnifire 1000 otwiera nowe rynki. Co to jest? i co to w praktyce oznacza?

17T.J.: W urządzeniach Omnifire zastosowano zaawansowaną technologię prosto z filmów science-fiction. Omnifire 250 – mniejsze z urządzeń – wykorzystuje 4-osiowe ramię robota, natomiast Omnifire 1000 6-osiowe. Oba urządzenia korzystają z technologii inkjet. Co się z tym wiąże? Omnifire 250 potrafi zadrukować przedmioty o kształcie regularnym i wymiarach 10-30 cm, natomiast Omnifire 1000 ze względu na zastosowanie 6-osiowego robota potrafi zadrukowywać przedmioty o nieregularnych kształtach do długości 1,4 m. Jakość zadruku farbami inkjet jest zbliżona do jakości fotograficznej. Ze względu na zastosowanie technologii plazmowej do czyszczenia obiektów przeznaczonych do zadruku oraz utwardzania UV i/lub lakierem, zadrukowane przedmioty są niezwykle odporne zarówno na ścieranie, jak i na światło widzialne. Urządzenia te wychodzą poza klasyczny rynek odbiorców produktu drukowanego, czyli klasyczny rynek poligraficzny, ponieważ mówimy o dekorowaniu gotowych przedmiotów, a nie o produkcji poligraficznej. Natomiast szukając odniesień do druku przemysłowego możemy mówić chociażby o znakowaniu przemysłowym, a dokładniej znakowaniu przedmiotów. Oczywiście wymogiem w tym przypadku jest efektywność produkcyjna. Oferowane na dzień dzisiejszy dwie maszyny Omnifire 250 i Omnifire 1000 to jednak urządzenia wymagające częściowo obsługi manualnej. Znakowanie jednego przedmiotu trwa kilka minut. Zatem jeżeli będziemy postrzegali druk przemysłowy wyłącznie przez pryzmat masowości, to w chwili obecnej urządzenia Omnifire takimi nie są, chociażby dlatego, że nie możemy postawić ich w linii produkcyjnej. Niemniej odniesienia do przemysłu są wyraźne z racji szerokiego spectrum zastosowań druku 4D. 

Wspomniał Pan o zastosowaniach – jakie branże są głównymi nabywcami tego typu rozwiązań? 

T.J.: Ciekawym przykładem wdrożenia przemysłowego jest firma Samsonite, która dzięki inwestycji w urządzenie Omnifire oferuje personalizowane walizki. Inny przykład to BMW i zegary do samochodów Mini Cooper, które można wymontować, zadrukować i spersonalizować. Takich zastosowań może być dużo, a wszystko zależy wyłącznie od kreatywności przedsiębiorcy. Pytanie: „co sprzedajemy klientowi?” – według nas są to marzenia, emocje i efekt „muszę to mieć”. Nabywca końcowy, czyli klient indywidualny chce się wyróżnić i jest gotowy za to płacić, a gdy mówimy o wartościach emocjonalnych, często jest w stanie zapłacić ekstra niezależnie od wartości samego przedmiotu. Na przykład: klient kupuje meble kuchenne z białymi frontami. Marzy jednak o tym, by jego meble były unikalne, jedyne w swoim rodzaju i oczywiście – pasowały do wnętrza. Aby to osiągnąć, może takie fronty zanieść do punktu usługowego zlecając wykonanie na nich nadruku według własnego wzoru. Omnifire, w ramach jednego modułu, jest w stanie zadrukować obiekt wielkości do półtora metra. Takim obiektem może więc być piłka – pamiątka z meczu lub indywidualnie zaprojektowany front pralki, ale również przedmioty o większych gabarytach, jak na przykład ramy rowerowe, kije hokejowe czy deski windsurfingowe. 

Biorąc pod uwagę relatywnie wysoki koszt samego urządzenia, potrzebny jest naprawdę dobry model biznesowy, aby przedsiębiorca osiągnął rentowność… 

T.J.: Znakujemy, zadrukowujemy obiekty za pomocą druku 4D i to jest proste zastosowanie, które może już być podstawą biznesu. Czyli przedsiębiorca posiadający taką maszynę zarabia na tym, że sprzedaje zadrukowany produkt – albo własny, albo powierzony przez klienta, świadcząc jedynie usługi druku. Możemy pokusić się jednak o szersze spojrzenie i wyjść poza klasyczny sposób zarabiania pieniędzy. Przykładem mogą być panele do pralek, które mają swoje wersje językowe zależnie od kraju, w którym są dystrybuowane. Koszty wyprodukowania takiego plastikowego panelu są niewielkie, podobnie jak koszty zadruku. Urządzenie natomiast jest stosunkowo drogie – pytanie, gdzie w tym przypadku zarabiamy? Odpowiedź nie jest oczywista; zarabiamy na logistyce całego procesu. Nie ma w nim bowiem miejsca na pomyłki, zadruk jest precyzyjny, a serie w danym języku mogą być dowolnie krótkie. Kolejnym benefitem jest brak konieczności składowania towaru; redukując koszty i niedogodności związane z magazynowaniem generujemy następne oszczędności. Podam inny przykład, będący jeszcze w fazie koncepcji – proszę wyobrazić sobie zadruk samolotu. W tej chwili samoloty oklejane są ręcznie specjalnymi foliami, które zwiększają wagę maszyny. Zastępując taką folię drukiem poprawimy parametry techniczne i w skali całej floty zyskamy na paliwie, ponieważ samolot będzie odciążony. Na tym właśnie polegają konotacje naszych rozwiązań z przemysłem, natomiast lista branż, które mogą z nich skorzystać, jest praktycznie nieograniczona. W przypadku tak innowacyjnej technologii nie możemy wskazać wprost jednoznacznego zastosowania produktowego. Potrzebne są wyobraźnia i kreatywność, które pozwolą na nieoczywiste, choć bardzo opłacalne użycia. 

Jakie są Pana zdaniem główne trendy w branży druku przemysłowego? Którą technologię czeka najszybszy wzrost w najbliższym roku?

T.J.: Spodziewałbym się dalszej digitalizacji praktycznie we wszystkich obszarach druku. Słowem kluczem na nadchodzące lata jest dla mnie „personalizacja”, dlatego wypieranie z rynku rozwiązań analogowych wydaje się być naturalną koleją rzeczy. Od lat najwyższe wskaźniki osiąga branża opakowaniowa, ściśle związana z konsumentem i wrażliwa na jego wymagania – to ją typowałbym na rynkowego lidera w kolejnych latach. Jeśli druk przemysłowy traktujemy jako nanoszenie farby czy tuszu na powierzchnię obiektu, to zdecydowanie druk na obiektach 3D (direct-to-shape)  oraz  znakowanie przemysłowe przedmiotów w celu identyfikacji produktu. Natomiast jeśli poszerzamy tę formułę o druk 3D, to ze względu na dużą potrzebę szybkiego wykonywania prototypów oraz produkcji specjalistycznych komponentów i zindywidualizowanych przedmiotów rozwinie się technologia drukarek 3D.  Nie zapominajmy również o sektorze produkcji przemysłowej, której  druk jest elementem uzupełniającym (podprocesem);  jednym z przykładów jest przemysł elektroniczny,  czyli obwody drukowane oraz drukowane tranzystory krzemowe.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Blanka Zapalska