Jak dalece już jesteśmy Print 4.0?
19 May 2017 11:04

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Nadchodzi Przemysł 4.0 i zmieni on nasze życie gospodarcze w sposób radykalny. W przemyśle poligraficznym najnowsze osiągnięcia z dziedziny digitalizacji znane są pod pojęciem Print 4.0. Jak bardzo „inteligentny” może być świat produktów drukowanych w przyszłości, tego możemy dowiedzieć się przede wszystkim od wiodących drukarzy internetowych. 

Przemysł drukarski 4.0 – żadne z pojęć nie wzbudza obecnie więcej kontrowersji. W ramach transformacji cyfrowej technologie produkcyjne oraz IT stapiają się ze sobą, procesy pracy ulegają automatyzacji, są kształtowane w sposób zindywidualizowany i bardziej inteligentny. Internet rzeczy pozwala na połączenie urządzeń produkcyjnych, środków operacyjnych i systemów logistyki magazynowej w sieci – także poza granicami poszczególnych przedsiębiorstw. W kombinacji z analizą oraz inteligentnym połączeniem informacji Big/Smart Data pojawiają się szanse zaistnienia systemów, które optymalizują się samodzielnie, ale także możliwość wygenerowania wartości dodanych dzięki inteligentnym usługom zupełnie nowego rodzaju. 

Jak dalece zaawansowana jest branża poligraficzna w tym zakresie? Czy jest w ogóle na to gotowa? Czy jeszcze wciąż zbyt duża liczba przedsiębiorstw doznaje porażki w zakresie integracji procesów, a tym samym – w zakresie wdrożenia idei CIM (Computer Integrated Manufacturing)? „Deutscher Drucker” rozmawiał z prekursorami systemów Print 4.0, dużymi drukarniami internetowymi, oraz z wybranymi oferentami systemów MIS, firmami zajmującymi się integracją procesów i oferentami oprogramowania, którzy za pomocą swoich rozwiązań obsługują większą część łańcucha procesów produkcyjnych w zakresie druku. 

Jan Krischlik, dyrektor, Flyeralarm Industrial Print GmbH: Nie zapominajmy o tym, że pojęcia takie jak Przemysł 4.0 czy Print 4.0 to ostatecznie tylko instrumenty marketingowe, mające na celu wylansowanie jakiegoś trendu! Nie kryje się za nimi nic innego, jak myśl o w pełni zautomatyzowanej produkcji na wszystkich jej poziomach, w pewnych warunkach także z przekroczeniem barier pomiędzy poszczególnymi przedsiębiorstwami. Dotychczas obierali ten kierunek producenci maszyn, łącząc swoje parki maszynowe w sieć. Szybko jednak stało się jasne, że poszczególne szczeble procesu produkcyjnego znajdujące się bezpośrednio przed i za tym zasadniczym procesem także muszą zostać zintegrowane (tematyka JDF). W naszej firmie wykorzystujemy strukturę XML do wewnętrznego rozwijania standardów JDF. Naszym celem jest sterowanie procesami produkcyjnymi znajdującymi się w dalszej odległości od samego druku – zarówno przed nim, jak i za nim – za pomocą JDF. Nazywamy to xJDF. Udaje się nam to już w przypadku przeważającej większości naszego portfolio. 

Platformy Przemysł 4.0, w której wszystkie maszyny komunikowałyby się ze sobą w sposób autonomiczny, nie widzę w branży poligraficznej w perspektywie krótkoterminowej! Sztuką będzie stworzenie najpierw kompletnej oferty, która umożliwiałaby „rozmowę pomiędzy maszynami zgodnie z tymi samymi standardami”. Z ręką na sercu: branża ma jeszcze do odrobienia duży zakres pracy domowej (usprawnienie procesów, wewnętrzna integracja JDF w procesy produkcyjne itp.). W przypadku wdrożenia procesów ponad granicami poszczególnych przedsiębiorstw to klient będzie ciągłym moderatorem. Nasza firma już dawno to zrozumiała i działa w odpowiedni sposób od samego początku procesu produkcyjnego. Programujemy interfejsy, odbieramy dane od klientów w sposób zautomatyzowany, bez konieczności inwestowania przez nich w nową infrastrukturę IT. Wprowadzenie jednolitych standardów będzie trudne ze względu na niejednorodność systemów! Jednakże know-how z zakresu IT staje się coraz bardziej istotne także dla przedsiębiorstw średniej wielkości. Decydujące będzie uczynienie przedsiębiorstwa jeszcze bardziej atrakcyjnym dla jego partnerów w obszarze IT (obok zwykłej oferty usług) tak, aby możliwe było utworzenie zestandaryzowanych procesów dla platformy 4.0 przynajmniej pomiędzy partnerami. 

W Niemczech produkujemy w sześciu lokalizacjach na różnych parkach maszynowych, szczególnie w zakresie obróbki po druku, co jest uzasadnione specjalizacją produktową tych lokalizacji. Z tego względu pracujemy na zautomatyzowanych „rozkładach jazdy danych”, przy czym raporty zwrotne dotyczące wydajności i obciążenia maszyn nie znajdują jeszcze pełnego odbicia w płaszczyźnie danych. To jest oczywiście naszym celem! Jesteśmy już blisko. 

Logistyka w firmie Flyeralarm jest jednym z obszarów kompetencji własnych (we współpracy z partnerami logistycznymi). Tu stawiamy na inteligentne, zautomatyzowane planowanie (centra rozdzielcze spedytorów w Niemczech). W jednym z aktualnych projektów 4.0 zrealizowaliśmy na przykład wstępne informowanie o planowanym doręczeniu przesyłki przez spedytora. 

Jeśli chodzi o obszar usług/systemów Predictive poprzez analizy Big Data, to myślę, że dla pewnej części branży byłaby to istotna możliwość poszerzenia łańcucha tworzenia wartości w obszarze serwisu! Za takim procesem musiałoby jednak stać długoterminowe planowanie perspektywiczne, mianowicie rozwój projektu od strony producenta w kierunku do doradcy naszego klienta! Wiele drukarń zdaje się obecnie interesować tym trendem, może także dlatego, że wcześniej nieco zaspały… jednakże wskakiwania teraz ze znacznym opóźnieniem do pociągu jadącego w kierunku stacji 

E-Business Print nie uważam za szczególnie dobry pomysł – chyba że ktoś decyduje się świadomie na zajęcie niszy i osadza się w niej odpowiednio mocno. W naszej firmie nie poprzestajemy na innowacyjnym myśleniu, ale działamy w taki sposób od samego początku. Jesteśmy zawsze krok do przodu, nie tylko w jednym kierunku rozwoju, ale we wszystkich obszarach, odpowiednio do naszych kompetencji. W każdym dziale (produkcji, logistyki, IT itp.) naszego przedsiębiorstwa mamy współpracowników sieciowych będących jednocześnie wizjonerami, którzy nie biorą udziału w operacyjnej działalności firmy. Wprowadzenie z sukcesem czegoś podobnego w klasycznej drukarni zatrudniającej 30 osób uważam za trudno wykonalne, m.in. ze względu na ogromny nacisk kosztowy w branży. Jeśli jednak rozmawiamy już o dwukierunkowości w firmie Flyeralarm, kontyngentowaniu czy wywoływanych automatycznie procesach zamówień dodatkowych: proces dwukierunkowej, autonomicznej realizacji zleceń zgodnej z życzeniem klienta ma już u nas miejsce! Otrzymujemy zapytania z różnych kierunków, co wzmacnia nas w poczuciu prawidłowości naszego działania. Ostatecznie lepszej informacji zwrotnej nie może być. 

A Print 4.0 jako zagrożenie dla miejsc pracy? Dla nas hala maszyn bez obecności ludzi pozbawiona jest wszelkiej energii! Moim zdaniem nawet najbliższe 20 lat nie przyniesie całkowicie autonomicznej produkcji. Nie w przemyśle poligraficznym! Branża jest zbyt zindywidualizowana i zbyt zorientowana na klienta, aby być gotową na „wielką rewolucję 4.0”! Dlatego póki co dotknie ona jedynie procesów zasadniczych – i patrząc z ludzkiego punktu widzenia to dobrze. 

Ali Jason Bazooband, członek zarządu ds. marketingu/innowacji, Unitedprint.com.SE: W przypadku Print 4.0 nie chodzi moim zdaniem jedynie o automatyzację i integrację procesów produkcyjnych, a więc przede wszystkim o kwestie związane z maszynami, ale także o cyfryzację i zautomatyzowane wykorzystywanie wszelkich informacji na wszystkich poziomach workflow. Tylko dzięki platformie Przemysł 4.0 my, drukarze internetowi, w ogóle mamy prawo bytu! Zostawmy jednak tę czysto techniczną i przede wszystkim najważniejszą kwestię IT, która na nas drukarzach robi tak ogromne wrażenie. 

O wiele bardziej w obecnej dyskusji na temat Print 4.0 brak mi obecności kwestii handlowych, perspektyw i szans na wielowartościowe ofertowanie i zdobywanie nowych rynków. Tu nie chodzi jedynie o szybsze drukowanie, bardziej zautomatyzowaną obróbkę itp. 

Przykład Big Data. Mamy naprawdę wielu małych klientów i jesteśmy w stanie za pomocą określonych systemów informacyjnych w efektywny sposób wzbudzać ich zainteresowanie oraz zaspokajać zapotrzebowanie – nawet bez udziału jakichś naukowo opracowanych algorytmów. Hasło: Related Products – patrz Amazon, który reklamuje swoje oferty uzupełniające przy użyciu indywidualnie skonstruowanych newsletterów i banerów. Tworzenie takich analiz w sposób automatyczny to dla mnie także budowanie szablonów w ramach platformy Przemysł 4.0, które w sposób zautomatyzowany pozostawałyby w kontakcie z klientami. Zautomatyzowane narzędzia sprzedaży, przesyłające zainteresowanym kupony rabatowe czy zaproszenia na różnego rodzaju wydarzenia. Jednakże wszystko to musi być dużo silniej rozwinięte w kierunku przemysłowym! 

Oczywiście, że my, drukarze internetowi byliśmy prekursorami industrializacji technicznej (od przyjęcia zlecenia poprzez jego druk aż po wysyłkę). Teraz musimy jednak popatrzeć na to także od strony sprzedaży: Gdzie jeszcze możemy znaleźć popyt? Czy automatyzacja jest w stanie doprowadzić nas w rejony, które jeszcze są nam obce? Dlatego wraz z USS Unitedprint Shop Services tworzymy dla lokalnych i regionalnych oferentów druku możliwość pozyskiwania nowych rynków przy użyciu rozwiniętych przez nas samych sklepów partnerskich (utworzonych w oparciu o budowę modułową, wraz z edytorem WYSIWYG). Ma to umożliwić tym podmiotom późniejsze działanie na rynku krajowym, a także międzynarodowym oraz szerszą dystrybucję produktów w oparciu o partnerów sieciowych – przy jednoczesnym braku konieczności inwestycji. A my będziemy partycypować w ich regionalnych bazach klientów! 

Komunikacja pomiędzy maszynami wykraczająca poza granice poszczególnych przedsiębiorstw wymagać będzie zawsze interfejsów pomiędzy systemami ERP, na przykład w celu przeprowadzenia analizy stanów magazynowych i zautomatyzowanych procesów zamówieniowych w przypadku stanów granicznych. W innych branżach jest to już ogólnie przyjęte, w przypadku drukarzy internetowych także – jednakże w branży poligraficznej wszystko pojawia się z pewnym opóźnieniem. 

Nie rozumiem insynuacji, że „Przemysł 4.0 zagraża miejscom pracy”. My już pracujemy w oparciu o Print 4.0 i jesteśmy w pełni zautomatyzowani – a mamy dziś dziesięć razy więcej pracowników niż kiedyś. Oczywiście, zanikają proste prace pomocnicze i im podobne. Jednakże potrzebujemy coraz więcej specjalistów z dziedziny IT, administratorów sieci, marketerów online, agencji PR, które wspierają nas marketingowo; ludzi, którzy znają się na mediach społecznościowych i Google. Jeżeli zastanowimy się nad dalszym rozwojem tego trendu, to Print 4.0 nie powinno zagrażać miejscom pracy – wręcz przeciwnie, tworzy nowe rynki i niewątpliwie nowe miejsca pracy!

Will Jacobs, chief supply chain officer & director of the management board, Cimpress N.V.: Szczerze wierzę w Print 4.0, transformację cyfrową oraz zautomatyzowane połączenia w sieci poza granicami przedsiębiorstw, choćby z tego względu, że wszystko musi dziać się dziś coraz szybciej. Już obecnie dostarczamy produkty do 30 000 klientów dziennie, 4 lub 5 produktów na dostawę, niezależnie od nakładu. Średni czas realizacji zlecenia wynosi u nas od 5 do 6 godzin – od momentu „wejścia zlecenia na maszynę” do „gotowości do wysyłki”. To, co jeszcze musimy i chcemy poprawić, to współpraca z dostawcami maszyn i innych rozwiązań, gdyż niezawodność urządzeń ma dla nas priorytetowe znaczenie. To oznacza po pierwsze, że informacje, które przychodzą z maszyny, muszą być jeszcze lepiej analizowane i wykorzystywane. Po drugie: musimy mieć możliwość szybszej komunikacji z poddostawcami, aby zapewnić sobie lepsze panowanie nad coraz bardziej złożonym procesem przepływu materiałów i stanów. No i oczywiście z klientami – najlepiej w sposób w pełni zautomatyzowany.

Moim zdaniem największe możliwości nie tkwią w kwestiach wewnętrznych, ale w zewnętrznej automatyzacji procesów pomiędzy przedsiębiorstwami, a więc połączeniu w sieć poddostawców, klientów oraz partnerów sieciowych. Technologię przecież już mamy. Jeżeli połączymy potencjał zebranych, zagregowanych zamówień w internecie, gdzie weszliśmy w obszar zindywidualizowanej produkcji hurtowej, z różnymi partnerami zewnętrznymi (także w produkcji), to przy wciąż wzrastającej kompleksowości perspektywicznie dotrzemy do poziomu komunikacji pomiędzy maszynami. Jest ona konieczna, aby być w stanie zaspokoić dzisiejsze wymagania dotyczące prędkości realizacji zleceń. 

Koncepcja Big Data dla ofert serwisowych jest więc przydatna dla producentów w odniesieniu do ich urządzeń produkcyjnych; my z kolei mamy miliony danych klientów i dzięki temu wiemy coś niecoś na temat zamówień oraz trendów. Oczywiście wykorzystujemy te informacje także do prognozowania oraz rozwijania pomysłów usprawnienia działania naszych firm i stworzenia wartości dodanych dla klientów. W tym zakresie mamy jeszcze duże możliwości poprawy, jednakże Big Data to dla większości, także dla nas, całkiem niezbadana dziedzina. Otwierające się przy tym możliwości są ogromne – także dla małych firm, choć może nie od razu. Takie programy i algorytmy będą najpierw opłacalne raczej dla większych firm, z czasem staną się jednak rentownym towarem także dla mniejszych zakładów. Fakt ten nie zwalnia małych i średnich z konieczności przygotowywania się do nadejścia przyszłości: wzmocnienia IT, wdrożenia w pełni cyfrowych procesów oraz połączeń cyfrowych z ich partnerami w sieci. Cimpress jest nauczony tworzenia jak najprostszych połączeń z potencjalnymi partnerami druku za pośrednictwem platformy online poprzez otwarte interfejsy – nad tym dziś pracujemy. Jeżeli małe firmy zajmujące się drukiem będą otwarte na takie rozwiązania, to przy obecnym potencjale rynku przed wszystkimi widzę wielką przyszłość. Jednakże wprowadzenia standardów przemysłowych nie spodziewałbym się tak szybko, chyba że poprzez zestandaryzowane interfejsy API. 

Pytanie o to, co ten kierunek rozwoju oznacza dla pracobiorców, słyszę oczywiście dość często. Wierzę w dwie rzeczy: praca będzie się zmieniać – dla prawie wszystkich ludzi. Jednakże Print 4.0 nie będzie zagrażał miejscom pracy, ponieważ powstanie masa nowych zajęć i rynków. Z przesunięciami w obszarze zatrudnienia należy się liczyć, wymagania i profile będą się zmieniać. Szeroko zakrojona automatyzacja procesów oraz połączenie w sieci obejmujące wiele obszarów działalności sprawiają, że całkiem realne wydają się profile prac związanych z nadzorem czy administracją. 

Osman Zöllner, dyrektor marketingu/SEO/SEM, Wir machen Druck GmbH (WMD): Print 4.0 w niewielkim zakresie jest już właściwie obecny w naszej ofercie Print-Reseller. Wszyscy wiodący drukarze internetowi to robią – jedni w większym, inni w mniejszym zakresie. Zakup i sprzedaż przenikają się przecież w sposób płynny, a ten, kto dysponuje najlepszą platformą sprzedażową, wzrasta najszybciej! Profity czerpią jednak wszyscy. Dodanie w tym środowisku w pełni automatycznych i obejmujących wiele obszarów procesów komunikacji pomiędzy maszynami ze względu na podobną charakterystykę całej branży jest jeszcze „relatywnie” proste. To, jak dokładnie ma wyglądać ta automatyzacja, zależy od interfejsu oraz kolejnych procesów. W pewnym miejscu opuszcza się po prostu infrastrukturę należącą do jednego podmiotu i płynnie przechodzi do innej. Na tym odcinku widzimy się jako regulator, do momentu, kiedy zlecenie wraz z meta-informacjami trafi do dostawcy lub do naszego własnego zakładu. 

Sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku klientów przemysłowych. Tu zawsze należy przeprowadzać rozmowy indywidualne ze względu na obecność na rynku tak wielu różnych systemów ERP oraz konieczność tworzenia odpowiednich interfejsów. Pracujemy nad tym, aby było to możliwe na bazie rozwiązania uniwersalnego, za pomocą własnego interfejsu API. To w zasadzie bez różnicy, w jaki sposób dane zostaną wprowadzone – API można po prostu dopasować i otrzymać dokumentację. A to, w jaki sposób partner przemysłowy ją zaimplementuje, należy pozostawić w 100 proc. jego decyzji. Oczywiście, na pewno prędzej czy później pojawią się tu uniwersalne standardy, jednak na chwilę obecną nie znam takich w branży poligraficznej. Ale możecie Państwo być pewni, że każda większa drukarnia internetowa bardzo intensywnie nad nimi pracuje!

W przypadku zakładów produkcyjnych na pewno dojdzie do dalszej koncentracji rynku. Także do zacieśniania współpracy. Przewiduję konsolidacje zarówno w zakresie techniczno-produkcyjnym, jak i know-how. Co dzieje się tam na zewnątrz? Mówiąc o Print 4.0 dyskutuje się o „przyłączaniu” innych, zewnętrznych branż, przy czym małe i średnie przedsiębiorstwa w naszej branży mają jeszcze ogromny wewnętrzny potencjał optymalizacyjny, gdyż większość z nich nawet nie zaczęła transformacji cyfrowej z użyciem zautomatyzowanych systemów i procesów dostępnych w sieci. Co gorsza: często brak im nawet ich zrozumienia! Równolegle drukarnie otrzymują na przykład w przypadku WMD cały system e-handlu (wraz ze szkoleniem) jako reseller – teraz także wraz ze szkoleniem marketingowym i SEO/SEM! Kanały marketingowe także są oferowane na korzystnych warunkach. Dla drukarni to ogromna szansa na zmianę sposobu myślenia oraz uczestnictwo w procesie. Dopiero kolejnym krokiem powinno być myślenie na dużą skalę o klientach przemysłowych. A do tego czasu powinniśmy być także technicznie przygotowani – mam tu na myśli standardy. 

Poruszając temat Big Data odbijamy piłeczkę z powrotem do działu sprzedaży, który w naszym przypadku jest przecież decydujący. Sprzedaż bez Big Data będzie wkrótce prawie niemożliwa, ponieważ ludzie nie chcą już jednolitej reklamy, ale informacji skrojonych dokładnie na ich miarę. Temat połączenia w sieć dotyczy właściwie każdego obszaru: marketing jest połączony w sieci bezpośrednio z produkcją, produkcja znowu z podwykonawcami itp. Cały łańcuch łączy klienta końcowego, pośredników oraz produkcję i biegnie z powrotem, obejmując także wszystkie etapy tego procesu – we wszystkich jego przejawach. Wcześniej czy później dostarczone dane będą niezbędne dla każdego obszaru tego procesu. Zagregowane, zanalizowane i połączone staną się dla niektórych obszarów danymi typu Smart Data! 

Określenie „zabójca miejsc pracy” dla Print 4.0 nie jest trafione. Ostatecznie poszczególne rodzaje zatrudnienia będą jedynie ulegały przesunięciom bądź też będzie zmieniana ich „jakość”. W związku z tym z mojego punktu widzenia przemysł poligraficzny jest bardzo specyficzny, gdyż z jednej strony jesteśmy producentami, z drugiej jednak strony sprzedajemy produkty, które wciąż się zmieniają i zawierają w sobie aspekty usługowe oraz serwisowe. Pod tym względem w jednej gałęzi przemysłu łączymy trzy główne obszary działań gospodarki – tak więc skutki Przemysłu 4.0 dla naszego rynku pracy nie będą aż tak radykalne, jak w innych jej gałęziach.

Olav Kollin, dyrektor zarządzający, Kollin Mediengesellschaft mbH („Print4Reseller”): Oczywiście: internet rzeczy, połączone ze sobą wzajemnie systemy ponad wszelkimi podziałami, zautomatyzowana analiza i łączenie danych według określonych algorytmów… jednak dla mnie 4.0 jest naprawdę 4.0, kiedy przyczynia się także do powstania nowych modeli biznesowych! Tak jak w naszym przypadku z sieci naszych partnerów zajmujących się drukiem powstał Rynek 4.0. Najpierw byliśmy „jedynie” drukarnią internetową – nie ma to nic wspólnego z filozofią 4.0. Następnie zaczęliśmy rozdzielać systemy typu Shop do innych drukarń i pomagać im na rynku usług online – z mojego punktu widzenia to też jeszcze nie jest 4.0. Rozpoczęliśmy wpinanie wszystkiego w jedną sieć, kiedy pierwsi drukarze mieli już swoje produkty specjalne w swoich sklepach i chcieli je sprzedawać w sieci poprzez sklepy. To jednak także jeszcze nie było dla nas 4.0, to była po prostu sieć. Jako 4.0 interpretuję już trochę obecną sytuację z Rynkiem jako dodatkowym kanałem zbytu, poprzez który można rozprowadzać swoje produkty. 

Klienci przychodzili do nas i mówili: chcemy komunikować się z wami tylko za pośrednictwem interfejsów; produkty muszą wchodzić poprzez interfejsy, zlecenia przez nie wychodzić. Uzmysławia to, że dziś potrzebna nam jest zupełnie inna struktura. Nie chodzi jedynie o rynek, na którym produkty są dostępne online, cała „siła” kryje się w bankach danych, które muszą być otwarte we wszystkich kierunkach i dla różnorodnych kanałów. Na tej platformie obecni są także oferenci usług reklamowych, mający zupełnie inne systemy/struktury niż drukarze; a także wielu innych klientów, którzy potrzebują półproduktów, produktów mieszanych bądź produktów pochodzących z wielu różnych kanałów. Jeżeli informacje na ten temat będą mogły być wymieniane, a meldunki rozsyłane w sposób zautomatyzowany, to już jest dla nas trochę Print 4.0. Nagle wprowadzamy na rynek produkty naszych konkurentów, spotykamy się jako partnerzy! Jednakże: technologie, łączenie w sieć i zautomatyzowana wymiana oraz łączenie różnych systemów pozwalają na powstanie nowych, nieznanych do tej pory możliwości! Dopiero wtedy będzie to prawdziwa rewolucja przemysłowa. Skrótem myślowym jest wyobrażenie, że cała myśl 4.0 sprowadza się do automatyzacji. To jedynie racjonalizacja – tak jak mówienie, że pozwoli nam to zaoszczędzić na kosztach osobowych.

Nie tylko cyfryzacja, ale teraz także transformacja cyfrowa budzi we mnie uczucie, że my w branży poligraficznej za bardzo ograniczamy nasz sposób myślenia, że musimy rozwijać naszą ciekawość i odważyć się na coś, czasem poeksperymentować! Usługodawcy druku powinni sobie dziś koniecznie przyswoić kompetencje i know-how z takich obszarów jak IT, e-handel, usługi sieciowe, systemy ERP, Multichannel-Publishing oraz strategie marketingowe. Dotyczy to także mniejszych zakładów, ponieważ również one muszą stale poprawiać swoje kompetencje, nawet jeśli chcą „jedynie” stać się partnerami i specjalizować się w druku internetowym na papierze o różnych gramaturach. Dlaczego jeszcze tak wiele przedsiębiorstw reaguje w sposób statyczny? Może przyczyną jest to, że nasza branża będąc ukształtowaną przez usługi rzemieślnicze myśli raczej w dłuższych cyklach. Jednak w dzisiejszych zabieganych czasach jest to oczywiście szkodliwe. 

Wyrażając opinię, że „Przemysł 4.0 zagraża miejscom pracy”, należy być ostrożnym i przede wszystkim zwrócić uwagę na to, ile rzeczy wokół nas zmienia się w dzisiejszych czasach. Pracownik jest już raczej „obserwatorem”; kontroluje on, czy reguły zostały zdefiniowane w prawidłowy sposób. I oczywiście doradcą klienta, bo kto mógłby lepiej doradzić klientowi niż ktoś zajmujący się przygotowaniem? Podobnie będzie to wyglądało w przypadku innych etapów procesu: zmieniają się profile zawodowe, powstają nowe! I to właśnie teraz. Dlatego także tu obowiązuje zasada: należy pozostać ciekawym i jako specjalista zawsze starać się o poszerzenie swoich kompetencji. Bo nikt nam nie powiedział, że nie możemy być mądrzejsi!

Michael Schule

Artykuł ukazał się w magazynie „Deutscher Drucker” nr 2/2017 pt. „Wie Print 4.0 sind wir schon?”