Jak informowaliśmy we wrześniowej „Poligrafice”, Kompap SA, giełdowa grupa, do której należą dwie drukarnie dziełowe – Olsztyńskie Zakłady Graficzne i Białostockie Zakłady Graficzne, offsetowa drukarnia rolowa w Laskowicach oraz Komunikacja Masowa, świadcząca usługi m.in. druku transakcyjnego odnotowała w pierwszym półroczu 2023 r. sprzedaż o 21 proc. wyższą niż przed rokiem i ruszyła na zakupy. W drukarni w Laskowicach pracę zaczyna właśnie warta ok. 10 mln zł Komori Lithrone G40P advance – pierwsza maszyna japońskiego producenta w grupie Kompap.
8-kolorowa maszyna Komori Lithrone G40P advance zakupiona została w kwietniu 2023 r., a w październiku zakończył się jej montaż, dzięki czemu obsłuży nadchodzący, przedświąteczny szczyt produkcyjny. Oprócz tego pod koniec czerwca br. za ok. 4 mln zł kupiono kolorową maszynę drukującą Canon, którą będzie wykorzystywała Komunikacja Masowa. Obok e-korespondencji spółka ta obsługuje też na masową skalę korespondencję papierową największych firm w Polsce. Równolegle dla laskowickiej drukarni przygotowywana jest własna instalacja fotowoltaiczna o mocy 300-350 kW, która da znaczne oszczędności na kosztach energii.
Strategiczna decyzja
Realizowany przez nas plan unowocześniania naszych linii produkcyjnych to decyzja strategiczna – mówi Waldemar Lipka, prezes Kompap SA. – To ma ogromne znaczenie zwłaszcza obecnie, gdy azjatyckie drukarnie wróciły do gry i próbują ściągnąć zamówienia z Europy, a dodatkowo transport morski staje się coraz tańszy, nawet tańszy niż przed pandemią. Jednak jako stabilna firma giełdowa jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla naszych zachodnioeuropejskich czy skandynawskich klientów, bo jesteśmy relatywnie blisko, zapewniamy wysoki poziom obsługi, a drukujemy szybko, wydajnie i w wysokiej jakości. Tymczasem na realizację zamówień z Chin wydawcy muszą czekać kilka miesięcy, na co nierzadko nie mogą sobie pozwolić.
Co skłoniło prezesa Kompapu, dotychczas mającego doświadczenie (dobre!), wyłącznie z maszynami offsetowymi europejskich dostawców do zakupu urządzenia japońskiego producenta? Po wnikliwej analizie okazało się, że stosunek jakości do ceny jest w przypadku maszyny Komori po prostu lepszy, dlatego postanowiliśmy dać szansę japońskiej firmie – wyjaśnia Waldemar Lipka. – Zespół złożony ze specjalistów obu naszych drukarń dziełowych ocenił, że technologicznie jest to najbardziej zaawansowana maszyna, zaś europejski oddział Komori zapewnił nas, że możemy liczyć na wsparcie serwisowe na najwyższym poziomie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Liczymy, że wraz ze swoim polskim partnerem, firmą Reprograf-Grafikus, słowa dotrzyma. Ja mam bardzo dobre doświadczenie zawodowe z japońskimi firmami, jedna z moich spółek (Grand – przyp. red.) jest przedstawicielem japońskiego producenta liczarek do pieniędzy. Bardzo wysoko oceniam kulturę biznesu, pracowitość i zaawansowanie technologiczne dostawców z Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie ukrywam, że w przypadku tej inwestycji istotne znaczenie miała propozycja finansowa złożona przez Reprograf-Grafikus, najbardziej konkurencyjna wśród otrzymanych ofert. Z tą spółką mamy już zresztą wspólny projekt dwóch maszyn falcujących MBO.
Komori Lithrone G40P advance oferuje maksymalną prędkość drukowania 16 500 ark./h i w opinii przedstawicieli europejskich drukarń, będących jej użytkownikami, zapewnia bardzo stabilną pracę przy wysokich prędkościach przy szerokim zakresie grubości arkuszy – mówi Paweł Prokesz, dyrektor sprzedaży w firmie Reprograf-Grafikus SA. – Automatyczna zmiana płyt znacznie poprawia wydajność pracy i istotnie skraca czas przygotowania do druku. Zintegrowany system sterowania zmniejsza ilość odpadów papieru i maksymalnie skraca czas drukowania przy zachowaniu wysokiej jakości druku oraz wysokiej wydajności, które są charakterystyczne dla druku offsetowego.
Jedyna taka firma
Pierwotnie maszyna miała trafić do Olsztyna, jednak z uwagi na wiek budynku, położenie drukarni na 1. piętrze i konieczność zainstalowania dodatkowych wzmocnień maszyna stanęła w drukarni w Laskowicach. Zadrukowane arkusze zamierzamy przewozić do OZGrafu, co nie stanowi problemu ani dodatkowego kosztu, ponieważ i tak wozimy do obu drukarń dziełowych przycięty do formatu papier, który z uwagi na niższy koszt kupujemy bezpośrednio od producentów w roli – tłumaczy prezes Kompapu. – W drukarni w Laskowicach mamy dwie maszyny do cięcia, jedną rola-rola i jedną rola-arkusz i dzięki nim oszczędzamy nawet do 15 proc. na kosztach surowca. Zatrudniamy drukarzy z kilkunastoletnim doświadczeniem na maszynach rolowych, którzy zostali przeszkoleni w Holandii. Zrobili bardzo dobre wrażenie na przedstawicielach Komori. Po rynku rozeszły się już plotki, że japońska maszyna stanęła w Laskowicach nieprzypadkowo, że zamierzam przenieść tu pozostałe drukarnie – to jest oczywiście nieprawda, ta decyzja wynikła wyłącznie z ograniczeń konstrukcyjnych OZGrafu, choć oceniając z dystansu zaczynam dostrzegać także zalety takiego rozwiązania. W przypadku zdarzeń losowych, powodzi, potężnej burzy i awarii prądu – które przecież nam zdarzały się już w niejednej drukarni – mamy 8-kolorowe maszyny drukujące w trzech zakładach, co daje nam i naszym klientom bezpieczeństwo. Nie ma w Polsce drugiej firmy, mogącej zaoferować wydawcom taki komfort współpracy. W Laskowicach mamy naświetlarkę w formacie B1, taką samą jak w pozostałych zakładach, planujemy jeszcze zainstalować falcerkę, żeby móc dostarczać od razu gotowe składki w sytuacji spiętrzenia zamówień w pozostałych drukarniach.
Niezbędna inwestycja
Inwestycja w maszynę drukującą była koniecznością – w 2019 roku Kompap sprzedał starszą, 8-kolorową maszynę drukującą Heidelberg Speedmaster, z uwagi na pandemię zakup nowej odłożył, a środki przeznaczył na inwestycje w introligatornię. Obecnie liczba zamówień wróciła do poziomów sprzed 2020 r. i olsztyńska drukarnia nie jest w stanie ich wszystkich bezpiecznie obsłużyć. Na Komori będziemy kierować najbardziej wymagające prace wielobarwne, również takie, które z uwagi na czas realizacji będą wymagały najwyższej wydajności produkcji – deklaruje prezes Lipka. – Szacuję, że będziemy na niej drukować 2-3 miliony arkuszy miesięcznie. W OZGrafie otrzymujemy około 100 zapytań dziennie, z których 60-70 odpowiada naszym technologicznym możliwościom. Z 60 wysłanych ofert otrzymujemy od 10 do 20 zamówień. Nowa maszyna na pewno poprawi naszą konkurencyjność, więc liczę na to, że średnio będzie spływać do nas nie 15, a 17-18 zamówień. Nie martwię się o to, że nie znajdziemy pracy dla nowej maszyny – nasi przedstawiciele odwiedzają jesienne Targi Książki w całej Europie, rozmowy są bardzo entuzjastyczne, wracają do nas wydawcy, dla których nie drukowaliśmy od lat, nawiązujemy nowe kontakty. Książka drukowana jest daleka od wymarcia.
Rynek na czwórkę
Prezes Kompapu perspektywy rynku dziełowego ocenia raczej pozytywnie. Rynkowi zagranicznemu stawiam 4+, krajowemu 4-. Wydawcy nadal wydają nowe tytuły, ale widzimy wręcz logarytmiczny spadek wysokości nakładów. Zwykle mieszczą się one w przedziale 500-1500 egz., średnio 1000-1200, a tylko 10-15 proc. stanowią wyższe nakłady. Widzimy, że wydawcy z pełną świadomością zamawiają pierwszy nakład w wysokości 3 tys., a kolejne dodruki po tysiąc egzemplarzy. Za wszelką cenę chcą uniknąć sytuacji, w której – gdy fala popularności danego tytułu przeminie – zostaną z niesprzedanymi książkami w magazynie. Koszty przechowywania i dystrybucji powodują, że wydawcy wolą ponieść wyższe koszty produkcji związane z drukiem 4 razy po tysiąc niż raz po 4 tysiące. Dużo wyższa ilość przyrządów maszyn komplikuje nasze procesy produkcyjne i obniża wydajność, dlatego automatyzacja i najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne będą decydować o być albo nie być drukarń dziełowych, które pracują na niskich, kilkuprocentowych marżach. Wyższe koszty pracy od 2024 roku wystawią je na dodatkową próbę.
Bezkonkurencyjny wyróżnik
W tym roku wiele kontrowersji wzbudziły bardzo wysokie podwyżki cen papieru w drugiej połowie ub.r., jak się okazało po analizie wyników finansowych producentów papieru znacznie przekraczające faktyczny wzrost ich kosztów. Jak sytuacja wygląda obecnie?
Odnotowujemy tendencję spadkową, jeśli chodzi o ceny papieru, teraz są one na rozsądnym poziomie, aczkolwiek za miesiąc-dwa sytuacja może się zmienić, bo producenci dostosowują ilość produkowanego papieru do mniejszego zapotrzebowania na rynku – ocenia Waldemar Lipka. – To eldorado, które mieli w 2022 roku, już się skończyło. Obecnie kupujemy papier praktycznie wyłącznie od producentów, kryzys na rynku papierów graficznych, z jakim mamy do czynienia sprawił, że bardziej przychylnie patrzą oni na klientów takich jak Kompap. Kupujemy kilkanaście tysięcy ton rocznie do wszystkich czterech drukarń, jesteśmy dobrym płatnikiem, w wielu przypadkach płacimy ze skontem. Wśród wydawców również widzę większą pokorę i lepsze zrozumienie problemów drukarni, nie zdarzają już się sytuacje, że termin dostawy książki zbiega się z datą jej premiery. Drukarnia to żywy organizm, to praca kilkuset ludzi i kilkudziesięciu maszyn, do tego trzeba brać pod uwagę zdarzenia losowe. W tym roku bardzo poprawiliśmy terminowość, liczę, że dzięki nowej maszynie stanie się ona naszym bezkonkurencyjnym wyróżnikiem.
Anna Naruszko