Majowe wydanie „Poligrafiki” to nie tylko targi Poligrafia. To również kolejny wywiad z cyklu rozmów z okazji 45-lecia Instytutu Poligrafii. Tym razem spotkaliśmy się ze znanym i cenionym specjalistą branżowym – dr. hab. inż. Jerzym Petriaszwilim, profesorem Politechniki Warszawskiej, który obecnie sprawuje funkcję zastępcy dyrektora ds. ogólnych i nauki Instytutu Mechaniki i Poligrafii Politechniki Warszawskiej.
n Na wstępie chciałbym pogratulować Panu kolejnego awansu – zatrudnienia na stanowisku profesora nadzwyczajnego Politechniki Warszawskiej.
Jerzy Petriaszwili: Dziękuję bardzo, jest to dla mnie wysokie wyróżnienie oraz kolejne zobowiązanie, żeby godnie reprezentować naszą Uczelnię.
n Profesorze, zacznijmy od Pańskiej inicjacji w Instytucie Poligrafii. Jakie było Pana pierwsze wrażenie z kontaktu z Instytutem?
J.P.: Po rozpoczęciu przeze mnie pod koniec 1992 roku pracy na Politechnice Łódzkiej los tak sprawił, że podczas mojego pierwszego wyjazdu zagranicznego do Bratysławy w 1993 roku spotkałem doktora Stefana Jakucewicza oraz profesora Herberta Czichona. Pamiętam, że po krótkiej rozmowie profesor Czichon zaproponował mi pracę w Instytucie Poligrafii. Wtedy jednak byłem kierownikiem dość dużego grantu KBN. Ustaliłem już plan badań naukowych, zorganizowałem stanowiska badawcze oraz nawiązałem współpracę z podwykonawcami. Z powodu napiętego terminarza badań nie mogłem wszystkiego pozostawić i zaczynać od nowa. Dlatego wówczas nie zdecydowałem się na zmianę miejsca pracy. Minęło 10 długich lat, zanim los ponownie skierował mnie do Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej.
Po jednym ze spotkań z doktorem Stefanem Jakucewiczem, z którym zdążyłem się już zakolegować, zadzwoniłem do doktor Ewy Mudrak, pełniącej wtedy funkcję dyrektora Instytutu. Nasza rozmowa była dla mnie przerażająco krótka. Dr Mudrak powiedziała mi zwięźle: Jurek, przyjeżdżaj jak najszybciej do nas, czekamy tu na Ciebie! I tak zostałem pracownikiem Instytutu Poligrafii.
Moje pierwsze wrażenie z Instytutu to odczucie ciepłej, rodzinnej atmosfery. Bez wątpienia była to zasługa Ewy Mudrak. To poczucie rodziny poligraficznej pozostało u mnie do dzisiaj. Chociaż czas się zmienia – Instytut obecnie jest Zakładem, jesteśmy na Wydziale typowo mechanicznym, gdzie jesteśmy postrzegani, dzięki interdyscyplinarnemu charakterowi współczesnej poligrafii, jako biały kruk, ja osobiście bardzo bym chciał powrotu do czasu niezależności poligrafów na uczelni. Wierzę, że kiedyś to nastąpi, a obecny Zakład przekształci się w niedługim czasie w Instytut.
n Jakie było najprzyjemniejsze wydarzenie w trakcie Pańskiej kariery zawodowej w Instytucie Poligrafii?
J.P.: Dla mnie najważniejszym wydarzeniem była decyzja Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego o przyznaniu środków na remont budynku przy ul. Konwiktorskiej 2 – staliśmy się bardziej zauważalni na Politechnice Warszawskiej. Jestem optymistą i wierzę, że najprzyjemniejsze wydarzenia są jeszcze przed nami.
n Może więc jest postać studentki lub studenta, która szczególnie zapisała się w Pańskiej pamięci?
J.P.: Ja lubię i szanuję wszystkich studentów, bez wyjątków. Uważam, że głównym celem nauczyciela jest przekazanie swojej wiedzy oraz przysposobienie studenta do tego, że będzie się uczył całe życie. Nie wszyscy są jednakowi i „chwytają wiedzę” od razu. Niektórzy potrzebują czasu i praktyki, aby zrozumieć szczegóły jakiegoś zagadnienia. Nie jesteśmy jednakowi i to właśnie jest wspaniałe, że każdy z nas może znaleźć swoją odpowiednią ścieżkę w życiu – ścieżkę zgodną ze swoimi możliwościami. Dlatego też staram się nie traktować studentów jednakowo. Do każdego z nich podchodzę indywidualnie.
n Z pewnością podczas pracy w Instytucie przeżył Pan wiele interesujących sytuacji podczas wykładów. Jakie były te najciekawsze?
J.P.: Trudno powiedzieć. Na pewno wiele można opowiadać o złośliwościach rzeczy martwych. Niejednokrotnie podczas przygotowywania zajęć maszyna działała, a po ich rozpoczęciu ze studentami okazywało się, że urządzenie odmawia współpracy.
Całe moje życie zawodowe jest związane z uczelniami – z Ukraińską Akademią Drukarstwa we Lwowie, z Politechniką Łódzką i obecnie z Politechniką Warszawską. Mam wiele wspomnień z czasów pracy na uczelni we Lwowie, w Łodzi i Warszawie. Jako ciekawostkę powiem, jak prowadziłem swój pierwszy wykład.
Gdy byłem jeszcze doktorantem na Katedrze Maszyn Poligraficznych Ukraińskiej Akademii Drukarstwa, jeden z profesorów poprosił mnie, żebym w jego zastępstwie poprowadził wykład. On wtedy wyjeżdżał w delegację. Oczywiście się zgodziłem. Profesor przekazał mi, że z powodu remontu audytorium wykład będzie prowadzony w innej lokalizacji, którą wskaże uczelnia. Zadzwoniłem więc do dziekanatu, gdzie podano mi ulicę i numer lokalu. Kiedy przyszedłem pod wskazany adres, ku mojemu zdziwieniu okazało się, że była to synagoga. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że w byłym ZSRR miejsca kultu religijnego niejednokrotnie przeznaczano na kluby, kina lub magazyny. Zaskoczony, zapytałem portierkę, czy tutaj odbywają się wykłady? Ona zaprowadziła mnie do sali zapełnionej studentami i postawiła na podwyższeniu – miejscu dla rabina. W takich właśnie warunkach poprowadziłem swój pierwszy wykład – z miejsca przeznaczonego dla rabina. Czy zostałem z tego powodu mądrzejszym? Nie mnie oceniać…
To z pewnością było dla mnie niezwykłe i zaskakujące przeżycie, choć należy podkreślić, że dla mnie przeżyciem jest każdy wykład, na którym studenci są zainteresowani omawianym zagadnieniem.
n W historii Instytutu można by wymienić wiele sukcesów, które były kamieniami milowymi w jego działalności. Jaki Pańskim zdaniem jest największy sukces IPPW?
J.P.: Moim zdaniem największy sukces odnieśli nasi poprzednicy – profesorowie: Felicjan Piątkowski, Andrzej Makowski, Herbert Czichon, którzy w znacznym stopniu przyczynili się do zorganizowania Instytutu Poligrafii na Politechnice Warszawskiej i kształcenia poligrafów w Polsce. Wcześniej nie było studiów poligraficznych w naszym kraju. To, że rozpoczęliśmy przygotowywanie własnej kadry dla polskiego przemysłu poligraficznego, jest znamiennym osiągnięciem. To było i jest bardzo ważne.
Sukcesem również jest nasza kadra naukowo-dydaktyczna. Nie przesadzę, jeśli powiem, że ojczysty przemysł poligraficzny doskonale zna specjalistów naszego Zakładu, których wiedza opiera się nie tylko na posiadanych tytułach, ale także na głębokim poznaniu i zrozumieniu procesów technologicznych w poligrafii, co wykorzystują również w swojej działalności dydaktycznej.
Za sukces uważam też fakt, że w ciężkich czasach, kiedy budynek się rozpadał, udało się nam przekonać władze Politechniki Warszawskiej, które uważały, że budynek na ul. Konwiktorskiej 2 lepiej oddać lub zamienić niż remontować, a Instytut przenieść w inne miejsce. W znacznym stopniu pomogła nam historia tego gmachu, był on bowiem zbudowany ze składek poligrafów dla poligrafów. Patronat nad jego budową objął nawet marszałek Józef Piłsudski. Tak powstała tu szkoła poligraficzna, a potem technikum. Następnie, kiedy technikum zostało przeniesione do innej lokalizacji, udało się przekazać ten budynek w całości dla nas. Budynek nadał służy kształceniu poligrafów!
Nie mogę też zapomnieć o teraźniejszych sukcesach. Mówię o ponownym uruchomieniu studiów magisterskich. Ogromnym sukcesem są też oczywiście nasi absolwenci. Cieszymy się, kiedy wiedza, którą stąd wynieśli, przydaje im się w życiu zawodowym i kiedy wracają do nas ze swoimi wspomnieniami. Tym żyjemy.
Ponadto obecnie jesteśmy w trakcie uruchamiania Centrum Technologii Informatycznych w Poligrafii. Mamy już nowoczesne oprogramowanie przekazane przez zaprzyjaźnione firmy. Dzięki uprzejmości firmy IQ Print otrzymaliśmy oprogramowanie Metrix przeznaczone do automatycznej impozycji. Oczekujemy też szybkiego uruchomienia nowego laboratorium komputerowego, które ma nastąpić tuż po targach Poligrafia. Firma Infosystems wyposaża całą salę w komputery, serwery i najnowocześniejsze oprogramowania do zarządzania całym procesem poligraficznym. Laboratorium, które powstanie, będzie przydatne zarówno dla studentów studiów dziennych, zaocznych, jak i podyplomowych. Może też być wykorzystywane do dokształcania pracowników przemysłu.
Dobrym przykładem, jeżeli chodzi o sukcesy naukowe, jest Centrum Naukowe firmy DuPont, które znajduje się właśnie u nas. Firma DuPont dostarczyła nam technologię CyrelFast. Dzięki temu prowadzimy zajęcia dla studentów z wykorzystaniem najnowszych urządzeń. Mamy tutaj cały szereg przyrządów pomiarowych, dzięki którym możemy nie tylko wykonać formę fleksograficzną, ale również ocenić wpływy parametrów technologicznych na jakość jej wykonania. Zainteresowana przyjazdami do nas jest Ukraińska Akademia Drukarstwa, z którą od dawna mamy podpisaną umowę o współpracy. Chcemy, żeby działalność Centrum obejmowała nie tylko Polskę, ale również kraje ościenne. Nie zapominamy też o warszawskim technikum – w kwietniu tego roku przeprowadziliśmy warsztaty z technologii DuPont dla jego uczniów.
W niedalekiej przyszłości mamy w planach wydawanie certyfikatu świadczącego o ukończeniu szkolenia z zakresu obsługi technologii CyrelFast. Kurs oczywiście będzie się kończył egzaminem sprawdzającym wiedzę studenta w tym zakresie. Myślę, że takie doświadczenie będzie przydatne naszym studentom pod kątem poszukiwania pracy.
Możemy pochwalić się nie tylko Centrum DuPonta, ale również innymi laboratoriami, które tu powstają. Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z patronami laboratorium technologii drukowania – firmami Ligum Polska oraz Böttcher Polska. W niedługim czasie uruchomimy laboratorium technologii drukowania cyfrowego. Będą tu kompletne cyfrowe linie produkcyjne wyposażone w systemy introligatorskie do wytwarzania opraw.
n Jeśli już rozmawiamy o przyszłości Instytutu, to jakie są jego podstawowe cele na najbliższe lata?
J.P.: Na pewno będziemy chcieli rozszerzyć współpracę z Politechniką Łódzką. Jest tam bardzo wysoki potencjał naukowy z zakresu wiedzy o papiernictwie. Ponieważ każdy poligraf powinien znać się na papierze, chcielibyśmy ten potencjał wykorzystać. Jesteśmy już po wstępnej rozmowie z dyrektorem Instytutu Papiernictwa i Poligrafii Politechniki Łódzkiej dr. hab. inż. Konradem Olejnikiem. Przewidujemy podpisanie umowy o współpracy i dalsze kroki w kierunku zacieśnienia jej pomiędzy naszymi uczelniami. Rozszerzamy nasze kontakty naukowe dalej na Zachód i Wschód; w najbliższym czasie planujemy podpisanie umów z kilkoma uczelniami poligraficznymi w Niemczech oraz z Moskiewskim Państwowym Uniwersytetem Druku.
Jeśli chodzi o przyszłość Instytutu Poligrafii, to jestem optymistą. Za rok, może półtora będziemy mieli dwie piękne sale konferencyjne. Są już projekty i przydzielone finansowanie, pozostała tylko kwestia przetargu. W każdej sali będzie 80 miejsc, z możliwością połączenia ich w jedną. Będzie też możliwość zorganizowania cateringu. Jest to kompleksowy projekt. Marzy mi się, żeby firmy poligraficzne, w celu zorganizowania konferencji, nie musiały szukać sal w hotelach, a mogłyby to zrobić u nas. Nie chcemy na tym zarabiać. Chcemy tylko, żeby najnowsze technologie były przedstawiane u nas oraz żeby przemysł mógł zapoznać się z naszym Instytutem. Możliwości, jakimi będziemy dysponować, będą naprawdę olbrzymie. W okolicy są dwa duże parkingi, rozwinięta baza hotelowa i co ważne, jesteśmy tuż przy warszawskiej Starówce. Cenimy sobie to miejsce i chcemy, żeby ono nadal służyło poligrafii polskiej.
n Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Karol Suski