Artykuł ten powinien pojawić się raczej w miesięczniku lub kwartalniku ăMONOGRAFIKAÓ, ale nie ukaże się w nim nigdy, jako że takowy nie jest wydawany.
Z sympatii więc dla sprawy zamieszczony jest tutaj, w gocinnej POLIGRAFICE.
Do naszego studia graŢcznego wpłynęło od szacownego i bardzo ambitnego wydawcy osobliwe zamówienie na wydanie drukiem jednego z arcydzieł polskiej literatury powieciowej autorstwa jednego z naszych noblistów w nakładzie 1 egzemplarza.
FilozoŢa wydawania ksišżek dostała sójkę w bok, bo gdzie aspekt społeczny wydania, gdzie tysišce czytelników, gdzie popularnoć wydawnictwa, prestiż i ekonomia etc. KTO Đ KOMU bardzo chciał tę ksišżkę dać w prezencie, ale NIKT nie będzie miał nigdy takiej samej!
Gotowy produkt edytorski składał się z 388 stron w dużym, ładnym optycznie, smukłym formacie 32 x 22 cm. Elegancki, delikatnie i stylowo ozdobiony tekst został utrwalony w kolorze przełamanej czerni na wspaniałym papierze o zabarwieniu kremowym Đ chamois (nie cru), z oryginalnymi znakami wodnymi renomowanej Ţrmy oraz dodatkowš informacjš jakociowš Đ ă100% cottonÓ. Zadbano o to, aby znaki wodne pojawiały się na każdej karcie Đ czytelne na stronach parzystych, a lustrzane na nieparzystych, zawsze w tym samym miejscu. Projekt typograŢczny powstawał bardzo gwałtownie, ponieważ od dnia złożenia zamówienia do dnia wręczenia ksišżki miało upłynšć zaledwie siedem dni kalendarzowych! Studio wstępnie zaprezentowało wydawcy dwie propozycje kolumny, obie złożone pismem stopnia 13/15 punktów w układzie dwułamowym: pierwszš Đ ze składem w bloku i drugš Đ w ăchoršgiewkęÓ. Wybór, jak widzimy, padł na skład w bloku, chociaż obŢtoć dialogów w tekcie i tak sprawiała wrażenie składu ăszarpanegoÓ.
Cyfry pagin umieszczone zostały w stylowym ozdobniku lekko nawišzujšcym do secesji. W podobnym duchu opracowano strony poczštkowe rozdziałów z numeracjš rzymskš ozdobionš stylowymi liniami. Udało się utrzymać właciwe proporcje między charakterem publikacji, treciš literackš, materiałem ilustracyjnym i wreszcie Đ przeznaczeniem dzieła jako upominku. Dzięki ozdobnej paginie uniknięto posuchy graŢcznej na typowych dla powieci stronach tekstowych. Na kolumnach szpicowych Đ po zażartej dyskusji w grupie twórczej Đ paginy w ostatniej chwili zostały usunięte. Współczesna technika składania, łamania oraz impozycji przy użyciu sprawnych programów DTP pozwoliła uzyskać gotowš księgę w planowanym czasie. Narażę się chyba na klštwę typografów, drukarzy i innych specjalistów od wydawania ksišżek tym, że zdradzam tajemnicę czasu wykonania ksišżki. Cały tekst został wydrukowany na studyjnej drukarce atramentowej!
Warto dodać, że pišta strona księgi przeznaczona została na odręcznš dedykację, którš należało wpisać przed oprawieniem. Stronę wydrukowano w trzech egzemplarzach na wypadek błędu przy wypisywaniu. Tak więc kaligraf miał mieć komfort bezstresowej pracy. Jednak tekst redagowano zbyt długo i oczywicie wypadło tak, że dedykację o objętoci kilkuset znaków trzeba było wpisać do gotowego już, unikatowego egzemplarza. Mogę się w tym momencie przyznać, że to włanie na mnie spoczęła odpowiedzialnosć za wpisanie tego nieszczęsnego tekstu.
Na studiach w Niemczech miałem kaligraŢę niemal codziennie i dzięki temu doć pewnie trzymam w dłoni narzędzie pisarskie. A jednak poczułem strach. Gotowa księga, o zapachu wieżej skóry, lekko wilgotna od kleju, tylko jedna, JEDYNA i nie do poprawienia w przypadku błędu ...zapędziła mnie najpierw do toalety, chociaż oczywicie przepisałem uprzednio tekst kilkakrotnie, modelujšc położenie i zależnoci pomiędzy poszczególnymi wierszami. Wychodziło nawet zgrabnie.
Po jeszcze kilku próbach ăna brudnoÓ, w trakcie czystopisania, gdy w trzech czwartych zapełniłem stronę, złapałem się na tym, że piszę tekst z pamięci, wyłšczywszy wewnętrzny osobisty kontroler tego, co robię. Mokry od potu czytałem od poczštku kaligraŢę. Błędu na szczęcie jeszcze nie zrobiłem. Z duszš na ramieniu, koncentracjš skazańca dopisałem resztę i jako się udało. Nawiasem mówišc, z ciekawej treci dedykacji nie wynikało w sposób jednoznaczny, kto komu ten wspaniały prezent miał wręczyć.
Okrasš księgi były perfekcyjnie wklejone całostronicowe ilustracje Đ kolorowe oryginalne rysunki znakomitego i bardzo znanego graŢka wstawione w odpowiednich miejscach przy tekcie. Zabezpieczono je japońskš bibułkš, która stylowo, monotypicznie przejęła w lustrzanym odbiciu kilka procent warstwy kredki i ołówka łšczšc je z cudownš mgiełkš obrazu. Artysta wykonał ilustracje oczywicie na takim samym papierze, na jakim wydrukowano tekst.
Zastanawialimy się, czy obcinać blok ksišżki. W końcu jednak księga została obcięta z trzech stron i niestety utracilimy szansę podkrelenia stylu unikatu, jaki powstaje przy odrobinie ăzgrzebnociÓ. Legę stanowiło dwanacie stron, trzy ăczwórkiÓ wkładane jedna w drugš. Legi zszyto ręcznie nićmi, zebrano w całoć woluminu i umocowano z forzacem oraz nachzacem. Zwišzany blok jest oklejony merlš, tamami wzmacniajšcymi i wykończony złoto-czarnš, pasiastš jak osa, kapitałkš.
Koronš wydania była gruba, sztywna, skórzana oprawa, z tłokami wypukłymi tytułów i wklęsłymi ozdobników, a także ilustracjš sporzšdzonš z dwóch rodzajów sprytnie połšczonej różnobarwnej skóry. Oprawę łšczył grzbiet z naprzemiennymi tłokami. Do księgi dopasowano skórzany twardy futerał z tych samych skór. Komplet robił na oglšdajšcych mocne wrażenie, wszyscy snuli podejrzenia i przypuszczenia, dla kogo to może być.
PS. Na dzień przed wręczeniem księgi na żšdanie klienta-oŢarodawcy zerwano oprawę i zastšpiono innš. Innš nie znaczy lepszš. ăNowaÓ oprawa wywołała moje zdumienie i rozczarowanie.
Hegemonia płacšcego nad projektantem i wykonawcš jest niestety absolutna. Formuła ăpłacę i wymagamÓ zamyka temat.