Nakład: 1 egzemplarz
6 Dec 2016 14:44

Artykuł ten powinien pojawić się raczej w miesięczniku lub kwartalniku ăMONOGRAFIKAÓ, ale nie ukaże się w nim nigdy, jako że takowy nie jest wydawany. Z sympatii więc dla sprawy zamieszczony jest tutaj, w goœcinnej POLIGRAFICE. Do naszego studia graŢcznego wpłynęło od szacownego i bardzo ambitnego wydawcy osobliwe zamówienie na wydanie drukiem jednego z arcydzieł polskiej literatury powieœciowej autorstwa jednego z naszych noblistów w nakładzie 1 egzemplarza. FilozoŢa wydawania ksišżek dostała sójkę w bok, bo gdzie aspekt społeczny wydania, gdzie tysišce czytelników, gdzie popularnoœć wydawnictwa, prestiż i ekonomia etc. KTOŒ Đ KOMUŒ bardzo chciał tę ksišżkę dać w prezencie, ale NIKT nie będzie miał nigdy takiej samej! Gotowy produkt edytorski składał się z 388 stron w dużym, ładnym optycznie, smukłym formacie 32 x 22 cm. Elegancki, delikatnie i stylowo ozdobiony tekst został utrwalony w kolorze przełamanej czerni na wspaniałym papierze o zabarwieniu kremowym Đ chamois (nie Žcru), z oryginalnymi znakami wodnymi renomowanej Ţrmy oraz dodatkowš informacjš jakoœciowš Đ ă100% cottonÓ. Zadbano o to, aby znaki wodne pojawiały się na każdej karcie Đ czytelne na stronach parzystych, a lustrzane na nieparzystych, zawsze w tym samym miejscu. Projekt typograŢczny powstawał bardzo gwałtownie, ponieważ od dnia złożenia zamówienia do dnia wręczenia ksišżki miało upłynšć zaledwie siedem dni kalendarzowych! Studio wstępnie zaprezentowało wydawcy dwie propozycje kolumny, obie złożone pismem stopnia 13/15 punktów w układzie dwułamowym: pierwszš Đ ze składem w bloku i drugš Đ w ăchoršgiewkęÓ. Wybór, jak widzimy, padł na skład w bloku, chociaż obŢtoœć dialogów w tekœcie i tak sprawiała wrażenie składu ăszarpanegoÓ. Cyfry pagin umieszczone zostały w stylowym ozdobniku lekko nawišzujšcym do secesji. W podobnym duchu opracowano strony poczštkowe rozdziałów z numeracjš rzymskš ozdobionš stylowymi liniami. Udało się utrzymać właœciwe proporcje między charakterem publikacji, treœciš literackš, materiałem ilustracyjnym i wreszcie Đ przeznaczeniem dzieła jako upominku. Dzięki ozdobnej paginie uniknięto posuchy graŢcznej na typowych dla powieœci stronach tekstowych. Na kolumnach szpicowych Đ po zażartej dyskusji w grupie twórczej Đ paginy w ostatniej chwili zostały usunięte. Współczesna technika składania, łamania oraz impozycji przy użyciu sprawnych programów DTP pozwoliła uzyskać gotowš księgę w planowanym czasie. Narażę się chyba na klštwę typografów, drukarzy i innych specjalistów od wydawania ksišżek tym, że zdradzam tajemnicę czasu wykonania ksišżki. Cały tekst został wydrukowany na studyjnej drukarce atramentowej! Warto dodać, że pišta strona księgi przeznaczona została na odręcznš dedykację, którš należało wpisać przed oprawieniem. Stronę wydrukowano w trzech egzemplarzach na wypadek błędu przy wypisywaniu. Tak więc kaligraf miał mieć komfort bezstresowej pracy. Jednak tekst redagowano zbyt długo i oczywiœcie wypadło tak, że dedykację o objętoœci kilkuset znaków trzeba było wpisać do gotowego już, unikatowego egzemplarza. Mogę się w tym momencie przyznać, że to właœnie na mnie spoczęła odpowiedzialnosć za wpisanie tego nieszczęsnego tekstu. Na studiach w Niemczech miałem kaligraŢę niemal codziennie i dzięki temu doœć pewnie trzymam w dłoni narzędzie pisarskie. A jednak poczułem strach. Gotowa księga, o zapachu œwieżej skóry, lekko wilgotna od kleju, tylko jedna, JEDYNA i nie do poprawienia w przypadku błędu ...zapędziła mnie najpierw do toalety, chociaż oczywiœcie przepisałem uprzednio tekst kilkakrotnie, modelujšc położenie i zależnoœci pomiędzy poszczególnymi wierszami. Wychodziło nawet zgrabnie. Po jeszcze kilku próbach ăna brudnoÓ, w trakcie czystopisania, gdy w trzech czwartych zapełniłem stronę, złapałem się na tym, że piszę tekst z pamięci, wyłšczywszy wewnętrzny osobisty kontroler tego, co robię. Mokry od potu czytałem od poczštku kaligraŢę. Błędu na szczęœcie jeszcze nie zrobiłem. Z duszš na ramieniu, koncentracjš skazańca dopisałem resztę i jakoœ się udało. Nawiasem mówišc, z ciekawej treœci dedykacji nie wynikało w sposób jednoznaczny, kto komu ten wspaniały prezent miał wręczyć. Okrasš księgi były perfekcyjnie wklejone całostronicowe ilustracje Đ kolorowe oryginalne rysunki znakomitego i bardzo znanego graŢka wstawione w odpowiednich miejscach przy tekœcie. Zabezpieczono je japońskš bibułkš, która stylowo, monotypicznie przejęła w lustrzanym odbiciu kilka procent warstwy kredki i ołówka łšczšc je z cudownš mgiełkš obrazu. Artysta wykonał ilustracje oczywiœcie na takim samym papierze, na jakim wydrukowano tekst. Zastanawialiœmy się, czy obcinać blok ksišżki. W końcu jednak księga została obcięta z trzech stron i niestety utraciliœmy szansę podkreœlenia stylu unikatu, jaki powstaje przy odrobinie ăzgrzebnoœciÓ. Legę stanowiło dwanaœcie stron, trzy ăczwórkiÓ wkładane jedna w drugš. Legi zszyto ręcznie nićmi, zebrano w całoœć woluminu i umocowano z forzacem oraz nachzacem. Zwišzany blok jest oklejony merlš, taœmami wzmacniajšcymi i wykończony złoto-czarnš, pasiastš jak osa, kapitałkš. Koronš wydania była gruba, sztywna, skórzana oprawa, z tłokami wypukłymi tytułów i wklęsłymi ozdobników, a także ilustracjš sporzšdzonš z dwóch rodzajów sprytnie połšczonej różnobarwnej skóry. Oprawę łšczył grzbiet z naprzemiennymi tłokami. Do księgi dopasowano skórzany twardy futerał z tych samych skór. Komplet robił na oglšdajšcych mocne wrażenie, wszyscy snuli podejrzenia i przypuszczenia, dla kogo to może być. PS. Na dzień przed wręczeniem księgi na żšdanie klienta-oŢarodawcy zerwano oprawę i zastšpiono innš. Innš nie znaczy lepszš. ăNowaÓ oprawa wywołała moje zdumienie i rozczarowanie. Hegemonia płacšcego nad projektantem i wykonawcš jest niestety absolutna. Formuła ăpłacę i wymagamÓ zamyka temat.