Nie taki (unijny) diabeł straszny…
6 Dec 2016 14:46

Wiele drukarń narzeka na trudności z pozyskiwaniem funduszy europejskich, jednak też coraz więcej zakładów z nich korzysta. Do starań o dofinansowanie ze środków UE skłania poligrafów przede wszystkim konieczność inwestowania ze względu na rozwój rynku i nowych technologii, bez których trudno pozostać konkurencyjnym w walce o klienta. Przystąpienie Polski do UE spowodowało, że wielu drukarzy dostrzegło możliwość pozyskania funduszy z nowego, teraz już dostępnego także dla naszych przedsiębiorców źródła. Dynamicznie rozwijający się rynek, globalizacja oraz uaktywnienie się nowych obszarów ekonomicznych wymagają od współczesnych przedsiębiorstw podjęcia określonych działań mających na celu stały rozwój organizacji oraz utrzymanie przewagi konkurencyjnej. Te elementy zostały wzięte pod uwagę przy opracowywaniu strategii spółki Druk Pak, planującej znaczne inwestycje. Dostęp do funduszy unijnych jako do zewnętrznych środków finansowania działalności potencjalnie usprawniał i przyspieszał realizację celów rozwojowych zakładu – wyjaśnia Michał Milewski, wiceprezes zarządu Druk Pak SA. Duży postęp w przemyśle poligraficznym spowodował konieczność wprowadzenia nowych technologii. Toteż biorąc pod uwagę, że stworzone zostały dla Polski warunki pozyskiwania środków z funduszy unijnych, postanowiliśmy z nich skorzystać – wtóruje Tadeusz Chęsy, właściciel ZPW Pozkal. Konieczność zachowania konkurencyjności wobec innych drukarń, także zagranicznych, istotna zwłaszcza przy produkcji eksportowej, to jeden z motywów działań Karola Marca, właściciela ZG Colonel: Po przystąpieniu Polski do UE jako beneficjent otrzymaliśmy dotacje unijne na rozwój gospodarczy. Z uwagi na to, że potrzeby rynkowe wymagają od mojej drukarni druku i oprawy na światowym poziomie, zdecydowałem się na skorzystanie z tych funduszy. Nie bez znaczenia jest fakt postrzegania środków z Unii Europejskiej jako relatywnie taniego źródła finansowania, co podkreśla Sławomir Brzezicki, dyrektor ds. finansowych TZG Zapolex: Przyczyną skorzystania z funduszy unijnych była możliwość pozyskania kolejnego, a zarazem najtańszego źródła finansowania naszego programu inwestycyjnego. Powoli pryska też mit o wielkich trudnościach związanych z ubieganiem się o środki unijne, zwłaszcza z wypełnianiem skomplikowanych formularzy, choć trzeba też przyznać, że większość tych, którym się udało, korzystała – w takiej czy innej formie – z fachowej pomocy. Proces był dość trudny, ale nie skomplikowany; korzystaliśmy z instytucji zewnętrznych na zasadzie konsultacji i przygotowania wniosków pod względem wymagań formalnych oraz przygotowania części opisowych wniosków podkreślających innowacyjność, realizację polityki równych szans kobiet i mężczyzn oraz spełnienie wymagań środowiskowych. Ponadto ubiegaliśmy się o opinie potwierdzające innowacyjność projektów – tłumaczy Sławomir Brzezicki. Podobnie, a nawet bardziej optymistycznie na temat stopnia trudności wypowiada się Tadeusz Chęsy: Proces pozyskiwania środków nie był skomplikowany, ponieważ do nowych warunków przygotowywaliśmy się już od 2002 r., kiedy to w Inowrocławiu zorganizowaliśmy konferencję pt. „Przemysł poligraficzny w przededniu wejścia do UE”. Korzystaliśmy również z wszelkich możliwych szkoleń i rad specjalistycznych instytucji, ale projekty były realizowane we własnym zakresie przez naszych specjalistów. Odmienny punkt widzenia prezentuje Karol Marzec: Po zapoznaniu się z możliwością pozyskania funduszy na kilku seminariach, w których uczestniczyłem, zorientowałem się, że nasze państwo stworzyło olbrzymią biurokratyczną machinę do oceny wniosków, jak również skomplikowało ich stronę merytoryczną. W związku z tym skorzystałem z usług firmy specjalistycznej Arco Consulting. Ta współpraca zaowocowała akceptacją przez Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego sześciu wniosków i dofinansowaniem w kwocie 2,7 mln zł. Colonel zyskał dzięki temu linię do oprawy twardej, 4-kolorową maszynę drukującą i system CtP. Z pomocy zewnętrznej firmy consultingowej skorzystał także Druk Pak; przygotowała ona wnioski i współpracowała z zarządem firmy w zakresie spraw związanych z przygotowaniem biznesplanu, wniosków o płatności i sprawozdań z realizacji projektów. Respondenci przyznają, że bez środków unijnych zrealizowanie wielu inwestycji byłoby możliwe, jednak w znacznie dłuższym czasie, co m.in. nie zapewniłoby drukarni tak konkurencyjnej pozycji na rynku, często też wymagałoby zaciągnięcia kredytu bankowego. Niektórzy wręcz twierdzą, że zakres inwestycji byłby mniejszy nawet o połowę bądź też zamiast nowych urządzeń trzeba byłoby kupić maszyny używane. Aby jednak obraz nie był zbyt różowy, przytoczymy i odmienny przykład – z pewnością nie odosobniony – Krzysztofa Łaby, właściciela firmy Semafic, który w ub.r. zainwestował w dwie nowoczesne linie Xeroksa. Jak mówi, chciał przy tym skorzystać z dotacji unijnych, jednak pomimo wystarczającej liczby punktów oraz kosztownej profesjonalnej pomocy funduszy nie uzyskał, a całą inwestycję sfinansował dzięki kredytowi bankowemu. A więc bywa i tak… Jednak ci, którym się raz udało, stają się „recydywistami”; Karol Marzec już wystąpił o dofinansowanie z programu inwetsycyjnego na lata 2007-2013 budowy nowego zakładu oraz maszyn niezbędnych do dalszego rozwoju firmy. Opracowanie: IZ