O palących problemach w Brukseli
18 Oct 2019 08:59

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

26 września br. przedstawiciele branży poligraficznej z regionów Wielkopolski i Mazowsza spotkali się z europosłanką Andżeliką Możdżanowską w Parlamencie Europejskim w Brukseli. Eurodeputowana przed wyborem do PE pełniła funkcję Sekretarza Stanu w Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju, była również Pełnomocnikiem Rządu ds. Małych i Średnich Przedsiębiorstw. 


Problemy przedsiębiorców do dziś są jej bliskie – w Parlamencie Europejskim jest członkiem m.in. Komisji Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumenta oraz Komisji Rozwoju Regionalnego.

Inicjatorem spotkania było Polskie Bractwo Kawalerów Gutenberga, którego kanclerz Jacek Kuśmierczyk przedstawił europosłance Możdżanowskiej aktualną sytuację dotyczącą podległości branży poligraficznej oraz uchylenia rozporządzenia o BHP z 1951 roku. Warto wskazać, że to Andżelika Możdżanowska, jako Sekretarz Stanu w MIiR, zainicjowała w ubiegłym roku działania zmierzające ku zmianom w interesie branży poligraficzno-opakowaniowej. O ich postępie informujemy na bieżąco na łamach Poligrafiki; eurodeputowana zadeklarowała dalsze ich wsparcie. 

Kwestia świadomości

W tej chwili dzieją się rzeczy niezwykle ważne – zauważył podczas spotkania Jacek Kuśmierczyk. – Szaleństwo inicjatyw legislacyjnych związanych z gospodarką w obiegu zamkniętym, zrównoważonym rozwojem i szeroko rozumianą ekologią, z jakim mamy obecnie do czynienia, nie pozostanie bez wpływu nie tylko na planetę, ale również na rozwój gospodarczy. Poziom świadomości osób stanowiących to prawo oceniamy nisko. Jako branża chcielibyśmy mieć możliwość dostarczania obiektywnej informacji: co technologicznie jest możliwe, co jest potrzebne i jakie są preferencje społeczne w Polsce. W naszej ocenie kwestia zapewnienia stabilnego rozwoju polskiego rolnictwa i produkcji jest kluczowa, ponieważ dostarczamy temu segmentowi m.in. opakowania, bez których – wytworzonych w odpowiednim standardzie, zgodnie z preferencjami społecznymi – ten rozwój nie będzie możliwy. Niemiecka gospodarka ma nad naszą tę przewagę, iż dysponuje m.in. Instytutem Fraseniusa, instytucją quasi-publiczną, ale na tyle uznaną, że opinie przez niego wydawane są przyjmowane jako pewien standard. Instytut Fraseniusa dostarcza gotowe rozwiązania, które są następnie w PE najczęściej akceptowane jako wykładnik potrzeb rynku europejskiego, co powoduje, że niemieccy producenci i konwerterzy opakowań dostają informację o możliwym rozwiązaniu dwa lata wcześniej niż polscy. My mamy dostęp jedynie do ustanowionego prawa, zaś niemieccy przedsiębiorcy są włączeni w proces stanowienia tego prawa. Chcielibyśmy, aby podobne ośrodki powstawały również w Polsce – jesteśmy obecnie w trakcie definiowania osób i ośrodków akademickich, które mogłyby ich powstanie zainicjować.

Inicjatywa ta spotkała się z dużym zrozumieniem i przychylnością europosłanki Andżeliki Możdżanowskiej oraz zapewnieniem włączenia się w działania mające na celu zintegrowanie środowiska.

Destrukcyjna zapowiedź

Kwestią spędzającą sen z oczu przedsiębiorcom, których procesy wytwórcze opierają się w jakimś stopniu na pracy manualnej wykonywanej przez niewykwalifikowanych pracowników, jest zapowiadany przez rząd sukcesywny wzrost płacy minimalnej – do 4000 zł brutto w 2024 r. Obiecanie masie ludzkiej tak dramatycznej podwyżki, która wyniknie wyłącznie z decyzji na poziomie administracyjnym, to postawienie wielu przedsiębiorców przed decyzją o zakończeniu prowadzenia działalności gospodarczej – stwierdził w imieniu obecnych na spotkaniu przedsiębiorców Jacek Kuśmierczyk. – Wynagrodzenie najmniej wykwalifikowanych pracowników w wysokości 4000 zł brutto nie będzie w przeważającej większości przypadków w żaden sposób równe wartości, którą wypracują. Pociągnie to za sobą inflację, z jaką nie mieliśmy do czynienia od lat 90. ubiegłego wieku; sama groźba, iż ustawa o płacy minimalnej w tej wysokości mogłaby wejść w życie, jest dla polskiej gospodarki destrukcyjna.

Pochodzę z regionu wielkopolskiego, w którym praktycznie nie ma bezrobocia i w którym firmy produkcyjne opierają się na eksporcie i konkurencyjności. Podniesienie płacy minimalnej spowoduje spłaszczenie siatki wynagrodzeń i w konsekwencji – presję specjalistów na wzrost również ich poborów – przyznała europosłanka Możdżanowska. – Sama byłam przedsiębiorcą i doskonale zdaję sobie również sprawę z realnego wpływu, jaki decyzja ta będzie miała na zwiększoną konsumpcję, konkurencyjność oraz wzrost gospodarczy. Chciałabym jednak zauważyć, że to jedynie propozycja, deklaracja, która zostanie jeszcze poddana szerokim konsultacjom – z całą pewnością celem rządu jest znajdowanie rozwiązań mających na celu zarówno podniesienie jakości życia mieszkańców, jak i wspieranie i wyrównywanie szans przedsiębiorców.

Takie będą Rzeczypospolite…

Obecni na spotkaniu przedsiębiorcy z branży poligraficznej wskazali również inne kwestie bezpośrednio wpływające na konkurencyjność branży: wzrost cen energii, sytuację w szkolnictwie zawodowym czy procedury administracyjne utrudniające absorpcję pracowników z Ukrainy lub Białorusi. 

Jeżeli chodzi o kształcenie zawodowe, to system obecnie funkcjonujący jest żywcem przeniesiony z komunizmu – zauważył kanclerz PBKG. – Jeżeli popatrzymy natomiast na jego historię, to przed wojną mieliśmy system dokładnie taki, jaki obecnie jest w Niemczech. Izby Przemysłowo-Handlowe i Izby Rzemieślnicze były współodpowiedzialne za kształcenie zawodowe. System miał zatem dostawców i odbiorców. Po wojnie system komunistyczny to zmienił: nie było obligatoryjnego zrzeszania się w Izbach, powstały zjednoczenia, którym podlegało kształcenie zawodowe i techniczne, co również jako tako funkcjonowało. System bezpowrotnie zawalił się po 1989 roku – kształcenie wychodzące z kultury komunistycznej zostało na tyle oderwane od przemysłu, że obecnie nie ma nic wspólnego z realiami firm produkcyjnych. Warsztaty w szkole zawodowej – o ile w ogóle funkcjonują – są historyczne. Przychodzący na 2-3-miesięczne praktyki w drukarni uczeń jest dla przedsiębiorcy przede wszystkim problemem. Aby poznał on wszelkie procesy na tyle, by jego ewentualny przyszły pracodawca był w stanie ocenić jego potencjał, powinien on praktykować przez 2 lata. Poziom kwalifikacji nauczycieli zawodowych jest żenujący. System kształcenia zawodowego to temat rzeka.

W swoim regionie próbujemy z samorządami dostosować obecny system do możliwości, które mamy. Wielkopolska stoi branżą meblową, więc borykamy się z brakiem stolarzy, tapicerów, krawcowych, szwaczek itp. 

Mamy za to nadpodaż magistrów, którzy i tak – ze względu na wyższe zarobki – trafiają do firm produkcyjnych – podzieliła się swoim doświadczeniem europosłanka Możdżanowska. – Dla mnie najważniejsze jest maksymalnie mocne skorelowanie potrzeb przedsiębiorców z programami dydaktycznymi zarówno w szkołach zawodowych, średnich, jak i uczelniach wyższych, mocniejsze powiązanie NAUKI i BIZNESU. Dlatego też tak ważne są spotkania – jak to, w którym uczestniczymy – gdzie możliwe jest określanie potrzeb i oczekiwań każdej ze stron.

Wrześniowe spotkanie w Europarlamencie to kontynuacja dialogu przedstawicieli branży poligraficzno-opakowaniowej z przedstawicielami rządu, zapoczątkowanego w ub.r. przez kanclerza PBKG Jacka Kuśmierczyka. O jego efektach będziemy na bieżąco informować na łamach Poligrafiki.  AN