W warszawskim oddziale firmy Follak czuć już nadciągające święta. Brokat sypie się gęsto, lakiery o zapachu choinki i piernika aplikowane są na świąteczne opakowania i kartki bez jakiegokolwiek umiaru, a jeśli folia do hot-stampingu – to naturalnie czerwona i złota! Na paletach pysznią się okładki książek (książka to przecież najlepszy prezent, szczególnie w zestawie z butelką wina w torebce bogato zdobionej wspomnianym już brokatem, lakierem i folią do złoceń). I kalendarze! Wszędzie kalendarze czekające na uszlachetnienie, bo tylko takie mają szansę wygrać w walce o kawałek ściany przy biurku ulubionego klienta.
Follak ze swoimi czterema oddziałami zlokalizowanymi – poza stolicą – także w Krakowie, Poznaniu oraz Łodzi jest swego rodzaju instytucją na polskim rynku uszlachetnień. Założona ponad 20 lat temu spółka jest liderem i preferowanym partnerem drukarń akcydensowych, dziełowych i opakowaniowych w zakresie foliowania, lakierowania oraz złocenia. Stoją za nami kawał historii i bogate doświadczenie w technikach uszlachetniania druków – potwierdza Adam Rowicki, regionalny kierownik sprzedaży w warszawskim oddziale Follaka i koordynator ds. rozwoju. – Dzięki czterem lokalizacjom w różnych częściach Polski jesteśmy nie tylko największym, ale zwykle i najbliższym zakładem uszlachetniającym. Specjalizujemy się w zdobieniu druków na skalę przemysłową, co pozwala nam oferować konkurencyjne ceny i krótkie terminy realizacji. Zazwyczaj realizujemy nakłady od kilku do kilkunastu tysięcy, aczkolwiek posiadamy w naszej ofercie również produkty dedykowane uszlachetnieniom druków cyfrowych.
50 twarzy uszlachetnień
W ofercie Follaka jest ponad 50 sposobów uszlachetniania druków, których kombinacja daje nieograniczone możliwości zdobienia produktów. Laminacja na gorąco, laminacja na mokro, lakierowanie UV, w tym lakierami strukturalnymi, brokatowymi, termicznymi, fosforyzującymi, zdrapkowymi, zapachowymi itp., hot-stamping do formatu B1, tłoczenie wklęsłe i wypukłe oraz inne techniki uszlachetnień, takie jak między innymi kalandrowanie czy sztancowanie, to dopiero początek możliwości. Jako jedyna firma w Polsce Follak zapewnia foliowanie w największym możliwym formacie, tj. 1220x1650 mm. Laminowanie jest nie tylko elementem zabezpieczającym np. okładkę książki czy opakowanie przed wilgocią i uszkodzeniami mechanicznymi, użytkowymi, ale także stanowi barierę czy – jak w przypadku folii Bacterstop firmy Derprosa, którą pofoliowana jest okładka niniejszego wydania „Poligrafiki” – ochronę przed bakteriami i wirusami. Jest też niekwestionowaną ozdobą i elementem uruchamiającym zmysł dotyku w kontakcie z produktem dzięki foliom specjalnym takim jak oferowane przez Derprosę kultowy, aksamitny SoftTouch, strukturalna folia Sandy o fakturze piasku czy folia matowa oraz błyszcząca odporna na zarysowania. Na pewno w dziedzinie uszlachetnień będą się pojawiały innowacyjne, proekologiczne uszlachetniania, które sukcesywnie będziemy wprowadzać do swojej oferty – mówi Adam Rowicki.
Takie uszlachetnienie, jaka jakość materiałów
Nasz park maszynowy składa się z urządzeń japońskich i europejskich dostawców takich jak Sakurai, KDX, Yoko czy Billhofer – deklaruje Katarzyna Zalewska, kierownik warszawskiego oddziału Follaka. – Do uszlachetnień wykorzystujemy materiały renomowanych, europejskich producentów, ponieważ gwarantują stabilność wymiarową i są przewidywalne w obróbce. To oczywiście nie pozostaje bez wpływu na cenę usługi, ale jednocześnie gwarantuje jej najwyższą jakość.
Nie możemy pozwolić sobie na korzystanie z folii niesprawdzonego producenta, ponieważ koszty przedruku w przypadku reklamacji mogą kilkukrotnie przekroczyć wartość naszej usługi – dodaje Adam Rowicki. – Wiemy, że inni ryzykują, my jednak nie zamierzamy oszczędzać na materiałach. Może się to przecież odbić na wizerunku naszych klientów, którzy w najlepszym wypadku nie dostarczą swojego produktu na czas, a w najgorszym – jeśli wada zostanie ujawniona już po wprowadzeniu towaru na rynek – będą musieli pokryć koszty jego wycofania.
Nie ma problemów, są rozwiązania
Naszą dużą siłą i jedną z przewag konkurencyjnych jest załoga – zgrana i doświad-czona, skoncentrowana na rozwiązywaniu problemów, nie na ich ukrywaniu – podkreśla Katarzyna Zalewska. – Część z nich pracowała w Follaku jeszcze wówczas, kiedy nasza siedziba znajdowała się w Piasecznie, więc przed 2009 rokiem. Obserwujemy też zjawisko powrotów zgodnie z powiedzeniem „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. To dzięki naszej załodze jesteśmy rzetelnym partnerem dla naszych klientów, którzy zawsze mogą liczyć na szczerość, otwartość i wsparcie w najtrudniejszych wyzwaniach poligraficznych.
Na przełomie roku warszawski oddział Follak wzbogaci się o nowy laminator – ale o tym w kolejnym wydaniu „Poligrafiki”. AN