Płaskie punkty we fleksografii – wreszcie…
6 Dec 2016 14:56

Temat płaskich punktów z wierzchołkami na jednej płaszczyźnie z pozostałymi elementami drukującymi na płycie fleksograficznej jest od pewnego czasu bardzo popularnym zagadnieniem w dyskusjach fachowców. Dlaczego? W 1996 roku, kiedy to rozpoczęła się era cyfrowych technik obrazowania również przy wykonywaniu płyt fleksograficznych, wreszcie można było uzyskiwać na płycie małe punkty o wartościach jednego, a nawet poniżej jednego procenta. Było to przełomowe rozwiązanie w technologii fleksograficznej jak na owe czasy, obarczone jednak pewnymi niedogodnościami. Niedogodności te spowodowane były hamowaniem procesu polimeryzacji przez tlen w procesie dalszej obróbki płyty podczas naświetlania światłem UV w kopioramie. Zjawisko to powoduje, że następuje znaczne zmniejszenie punktów na płycie lub wręcz punkty nie są wytwarzane, nie osiągają wymaganego kształtu, są słabe, nie polimeryzują się zgodnie z pierwotnymi założeniami. Z jednej strony mieliśmy nareszcie niskie wartości, ale z drugiej musieliśmy pamiętać przy przygotowaniu wzoru graficznego, że nasza skala szarości nie przenosi się całkowicie. Żeby na płycie uzyskać punkt o wielkości 1 proc., należałoby w czarnej masce węglowej wypalić wartość np. 8-9 proc. (zależnie od rodzaju płyty). Koryguje się to zjawisko stosując specjalne krzywe korekcyjne, ale nigdy nie mamy liniowego przeniesienia, a więc nie można tu powiedzieć o 1:1:1 (plik-maska-płyta). Tlen, tak bardzo potrzebny do życia, w tym przypadku trochę je nam w procesie wykonywania płyt cyfrowych utrudnia. A co z samym kształtem punktu? Znamy pojęcie pierwszego drukowalnego punktu przy ocenie wykonania płyty; czasem wytrąca to nas z równowagi, ponieważ jest to ocena bardzo subiektywna i dopiero na maszynie okazuje się, że punkty te kładą się, bo nie są w stanie wytrzymać warunków drukowania, mają słabe podparcia. I wreszcie wierzchołki. We wszystkich technikach drukowania elementy drukujące leżą na jednej płaszczyźnie: i w offsecie, i w druku typograficznym, i we wklęsłodruku. A jak jest w technologii fleksograficznej? Jak wiemy, dobrodziejstwo techniki cyfrowej, w swoim kształcie istniejącej od 1996 do 2008 roku, dało też niedogodność małych punktów niższych niż pozostałe oraz z zaokrąglonymi wierzchołkami. Tak było przez 12 lat aż do drupy 2008, kiedy to Kodak wprowadził do sprzedaży gotowy, sprawdzony w praktyce system Kodak Flexcel NX, który koryguje technologiczne niedostatki dotychczasowego CtP dla flekso. Nie była to premiera Kodaka w tej technice drukowania. Od 1999 roku firma produkowała naświetlarki Thermoflex do płyt z czarną maską węglową. I obserwowała, zbierała doświadczenia, pracując przy tym cały czas nad zupełnie innym podejściem do problemu. System Kodak Flexcel NX nie jest bowiem rozwinięciem dotychczasowych naświetlarek fleksograficznych Thermoflex. Te naświetlarki zakończyły produkcję w roku 2010, ustępując Flexcelowi NX. Można zaryzykować stwierdzenie, że w ciągu ostatnich ponad czterech lat to dzięki Kodakowi i jego technologii Flexcel NX następuje szybki rozwój w dziedzinie przygotowania płyt fleksograficznych, pobudzając do działania wiele ośrodków badawczych i rozwojowych próbujących doścignąć to, co działa już od kilku lat w postaci rozwiązania Kodaka. Wracając do głównego wątku, czyli płaskich wierzchołków można powiedzieć, że wreszcie cyfrowe płyty fleksograficzne spełniają ten wymóg. Nie ma kompromisu w dociskach na maszynie, wszystkie elementy drukują przy delikatnym dostawieniu, lepiej zachowuje się też docisk pomiędzy płytą i aniloksem, czyli wałkiem rastrowym. Kodak przez wprowadzenie technologii Flexcel NX spowodował, jak wspomniałem już wcześniej, że i inni producenci zaczęli dążyć do osiągnięcia zbliżonych efektów. Stosowane są różne metody barierowe odcinające dostęp tlenu w procesie obróbki płyt, najlepsze i najbardziej stabilne efekty uzyskiwane są jednak w technologii Kodaka. Zobaczymy, co przyniosą nam kolejne lata w technologii fleksograficznej. Z pewnością dalszy rozwój będzie następował szybko. Obserwujmy to razem. Co dała technologia Kodak Flexcel NX? n płaskie wierzchołki punktów; n stabilny druk flekso, zmniejszone przyrosty punktu; n zwiększony gamut przez używanie opcji DigiCap NX; n możliwość redukcji liczby drukowanych kolorów, a więc poprawa ekonomiczności produkcji; n przygotowanie płyty fleksograficznej oraz offsetowej na jednej naświetlarce; n przygotowanie negatywu dla wykonania formy sitodrukowej; n liniatury dla flekso do 300 lpi, dla offsetu ponad 400 lpi; n możliwość stosowania najnowszych technik rastrowania obrazu dla offsetu i flekso; n wysokie nakłady flekso; n wyjątkowa powtarzalność. Artykuł sponsorowany