Poligrafia SA na prostej
6 Dec 2016 14:44

Rok temu zamieœciliœmy w Poligrafice artykuł pt. ăPoligrafia SA wychodzi na prostšÓ przedstawiajšcy ówczesnš sytuację firmy, którš krótko można było okreœlić jako ăwychodzenie z dołkaÓ. Działania zarzšdu, na czele którego stał prezes Alexander Walker, oraz wysiłek całej załogi sprawiły, że obecnie Poligrafia SA ma za sobš najlepszy pod względem finansowym rok w swojej historii, a przed sobš Đ obiecujšce perspektywy wišżšce się m.in. ze zmianami własnoœciowymi. O tym ăwyjœciu na prostšÓ rozmawiamy z prezesem Poligrafii SA Jackiem Kobylińskim, który w styczniu br. zastšpił na tym stanowisku Alexandra Walkera. Nie jest Pan poligrafem; czy Pana pierwsze kontakty z tš branżš wišzały się z pracš w Poligrafii SA? Jacek Kobyliński: Rzeczywiœcie, nie jestem poligrafem z wykształcenia, ale moje kontakty z poligrafiš trwajš od ponad 13 lat, z których 11 przepracowałem w branży wydawniczej, m.in. w Wydawnictwie Prasowym ăTwój StylÓ, GrŸner+ Jahr, a następnie w ăPulsie BiznesuÓ. Znajdowałem się więc niejako ăpo drugiej stronie muruÓ Đ byłem klientem drukarń. Myœlę, że to właœnie skłoniło właœcicieli Poligrafii SA, żeby zaproponować mi stanowisko szefa sprzedaży i marketingu. Wiem doskonale, czego oczekuje klient. Poczštkowo ta propozycja nie wydawała mi się atrakcyjna, jednak kiedy zobaczyłem firmę i tkwišcy w niej olbrzymi potencjał: maszyny, ludzi tam pracujšcych (w obu zakładach jest zatrudnionych ok. 550 osób) Đ zmieniłem zdanie. Ostatecznie przekonał więc Pana potencjał firmy? J.K.: Tak; zobaczyłem, że w œrodku Polski znajduje się firma z potężnymi możliwoœciami, której w ogóle nie widać. Jestem urodzonym handlowcem, w zwišzku z czym stwierdziłem, że sš tu wszelkie warunki po temu, żeby odnieœć sukces. Sšdzę też, że plan zatrudnienia kogoœ spoza rynku poligraficznego, aby wprowadzić trochę ăœwieżej krwiÓ do firmy, był bardzo dobry. W tym samym czasie Đ we wrzeœniu 2002 Đ przyszedł też nowy szef działu finansów i administracji, członek zarzšdu, Gustaw Duda i wspólnie wprowadziliœmy sporo ciekawych pomysłów. Postawiliœmy na dział obsługi klienta i dział sprzedaży, który został powołany w Warszawie (tu znajduje się ok. 80% naszych potencjalnych polskich klientów). Największš rewolucję przeszedł dział obsługi klienta. Wiele firm popełnia błšd: dział obsługi klienta jest dla nich działem, który pracuje dla drukarni i ăbroni drukarnięÓ przed ănatarczywoœcišÓ klientów. Zmieniliœmy filozofię myœlenia: teraz ten dział jest reprezentantem klienta w drukarni i ma zabiegać o to, by klient został obsłużony w jak najlepszy sposób, by drukarnia pracowała dla niego szybciej, taniej, lepiej. To sprawiło, że klienci poczuli się bezpieczni. Poza tym klient powinien być na każdym etapie informowany o aktualnym stadium produkcji i nie wolno przed nim niczego ukrywać, bo to może grozić poważnymi konsekwencjami. Jeœli np. jest awaria maszyny, to dzwonimy do klienta informujšc go o tym i uprzedzamy, że ekspedycja może być opóŸniona. Szukamy wspólnych rozwišzań, by szkody z tego tytułu były jak najmniejsze. Tu właœnie przydaje się moje doœwiadczenie z drugiej strony: pracujšc w wydawnictwie oddawałem gotowy numer do drukarni i przez tydzień, a nawet dłużej nie wiedziałem, co się z nim dzieje. Stšd zrozumienie potrzeb klienta, które powoduje, że dostajemy listy pochwalne oraz kolejne zlecenia. Uważam, że dział sprzedaży sprzedaje pierwszy produkt, a potem głównie od jakoœci obsługi zależy, czy klient przyjdzie ponownie. Tak więc sukces Poligrafii na rynku polskim wywodzi się przede wszystkim stšd, że zapewniamy dobrš obsługę. Tak znaczšce osišgnięcia na stanowisku dyrektora ds. sprzedaży i marketingu spowodowały powołanie Pana na prezesa firmy? J.K.: O to trzeba zapytać Radę Nadzorczš, ale pewnie miały wpływ na ostatecznš decyzję. Kontrakt Alexandra Walkera wygasał w lutym br. i trzeba się było zastanowić, co dalej. Nasza polityka kadrowa skupia się na promowaniu ludzi z wewnštrz firmy; jeœli nie ma dobrych kandydatur, sięgamy na zewnštrz. Tak było w przypadku szefów zakładów w Kielcach i Starachowicach, z których jeden jeszcze dwa lata temu był operatorem maszyny drukujšcej. Uważamy, że w decyzjach kadrowych nie powinno się budować sztywnych barier Đ wymagań. Jeœli ktoœ chce się uczyć, jest ambitny, ma naturalne predyspozycje i jest gotowy ciężko pracować, to nie musi mieć dyplomów. Trzeba tylko popracować wspólnie z takš osobš, ukierunkować właœciwie, a ăinwestycjaÓ zwróci się stokrotnie. Zmiana zarzšdu nastšpiła w styczniu br., aby umożliwić płynne przekazanie stanowiska. Mimo że pracowaliœmy razem z panem Walkerem przez dwa lata i staramy się kontynuować nasze wczeœniejsze wspólne założenia, to poczułem brzemię nowych obowišzków. Największe z nich to poczucie odpowiedzialnoœci za los wszystkich pracowników. Jak ocenia Pan ubiegły rok? J.K.: Nawišzujšc do tytułu publikacji w Poligrafice można powiedzieć, że Poligrafia SA wyszła na prostš, bo rok 2004 był bardzo dobrym rokiem, jeœli chodzi o finanse firmy. Dowodem jest ponad 10-milionowy zysk netto Đ to najlepszy wynik w historii firmy. Jesteœmy też przekonani, że ten rok zakończymy jeszcze lepszym wynikiem. O tym, że potrafimy dobrze pracować i że wyszliœmy na prostš, œwiadczy fakt, iż tak wymagajšcy wydawca jak Bauer powierzył nam druk swojego flagowego tytułu Đ ăTwojego StyluÓ. Moim zdaniem jest to najtrudniejszy wysokonakładowy produkt na rynku polskim. Posiada najlepsze artykuły, piękne sesje fotograficzne, najbardziej luksusowe reklamy, więc jakikolwiek błšd w druku skutkuje potężnym odszkodowaniem. Jeszcze większym wyróżnieniem jest to, że kontrakt został podpisany na 3 lata. To też œwiadczy o bardzo dużym zaufaniu wydawcy do nas. Starałem się o ten kontrakt ponad dwa lata. To było bardzo duże wyzwanie; wiedziałem też, że taka marka jak ăTwój StylÓ przycišgnie innych klientów. Pierwszy numer ăTSÓ (kwiecień), jako numer testowy, wydrukowaliœmy w nakładzie 50 tys. egz.; pozostała częœć była drukowana w RR Donnelley. Chcieliœmy mieć pewnoœć przed drukiem całego nakładu, że ponad trzymiesięczne przygotowania zaowocujš zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Następny numer drukowaliœmy już w całoœci Đ był bardzo dobry jakoœciowo. Dostaliœmy list z wyrazami uznania od firmy Bauer i jesteœmy z tego bardzo dumni. Czy to największy kontrakt firmy? J.K.: Jeœli chodzi o wydawnictwa, to tak; większe kontrakty mamy na ulotki dla hipermarketów, ale to inny segment. Ten kontrakt poza prestiżem na rynku miał bardzo silne znaczenie wewnętrzne. W zeszłym roku odszedł od nas Marquard i pracownicy czuli się z tym Ÿle Đ boli, kiedy odchodzi znaczšcy klient, dla którego robiło się wszystko, by spełnić jego wymagania. Przejęcie takiego tytułu było też bardzo istotne z punktu widzenia wzmocnienia poczucia wewnętrznej wartoœci firmy. Poza tym w œlad za ăTwoim StylemÓ przyszły do nas kolejne tytuły Bauera. Jakie były ostatnie inwestycje Poligrafii SA? J.K.: Pod koniec ubiegłego roku uruchomiliœmy maszynę Harris M600 C-24. Tegoroczne inwestycje to 24-stacjowa linia do oprawy klejonej MŸller-Martini Corona CC12 (tu chciałbym pochwalić dostawcę za szybkoœć dostawy i uruchomienia tej inwestycji) oraz dwie maszyny do foliowania Beck, które kupiliœmy przygotowujšc się do produkcji ăTwojego StyluÓ. W krótkim czasie musieliœmy rozbudować dział finishingu, by spełnić wymagania nowego klienta. Został też zakupiony do Starachowic system CtP VLF Magnus firmy Creo. Chcielibyœmy również wstawić następnš maszynę drukujšcš Đ obecnie prowadzimy w tej sprawie rozmowy. W starachowickim zakładzie mamy do zagospodarowania 23 tys. m2 pod jednym dachem, jest to więc duże pole do inwestycji. Od pewnego czasu asortyment firmy wzbogacił się o produkcję dziełowš. Czy udział ksišżek w ogólnej produkcji roœnie? J.K.: Jeœli chodzi o trzy największe krajowe drukarnie Đ a nawet cztery, liczšc Drukarnię Prasowš w Łodzi Đ to jako jedyni wykonujemy od poczštku do końca ksišżki w twardej oprawie. Maszyny mamy od kilku lat, ale dopiero od dwóch produkujemy większe serie. Produkcja ta nie jest znaczšca w naszym portfolio, ale za to bardzo prestiżowa. Jakie sš plany dotyczšce rozwoju eksportu? J.K.: W ubiegłym roku mocno postawiliœmy na eksport. Zaczynaliœmy praktycznie od zera; na koniec roku 2004 udział produkcji eksportowej wynosił 8-10%. W I kwartale 2005 zaczynaliœmy od poziomu III kwartału ub.r. i chcemy w tym roku zwiększyć ten udział do 20-25% Đ jest to bardzo ambitny plan, jednak wierzymy, że uda się go zrealizować. Eksportujemy do Niemiec, Skandynawii, Francji, Anglii. Pod względem rozwoju eksportu podzielam opinię Pana Tadeusza Winkowskiego, że Polska stanie się zagłębiem drukarskim Europy. Mamy po temu wszelkie warunki: dobre położenie geograficzne, œwietnych pracowników, nowoczeœnie wyposażone drukarnie i przychylne rozwojowi zwišzki zawodowe. A czy w Poligrafii SA działajš zwišzki? J.K.: Tak, mamy zwišzek zawodowy zarówno w Poligrafii-Bis, jak i w Poligrafii SA. Nie mogę powiedzieć, że współpraca z nimi układa się bardzo łatwo; jest to trudny partner, dopingujšcy zarzšd do pewnych działań. Wspólnie stworzyliœmy w Poligrafii SA rodzaj nieformalnej Rady Pracowniczej, której członkami sš nie tylko reprezentanci zwišzków, ale także wybrani przez załogę przedstawiciele Đ starostowie maszyn. Spotykamy się wspólnie raz, dwa razy w miesišcu. Sš to bardzo owocne spotkania, dyskutujemy na temat bieżšcych problemów załogi, ale też o sytuacji na rynku i wpływie, jaki ma ona na funkcjonowanie zakładu. Taki bezpoœredni głos ăz dołuÓ jest potrzebny. Ogólnie mówišc, staramy się wypracować jak najlepszy kanał komunikacji pomiędzy kierownictwem firmy i załogš. Stawiamy na współpracę, a nie podział rzšdzeni Đ rzšdzšcy. Poczštki sš trudne, ale jesteœmy przekonani, że taki model zaowocuje. Mamy jeden wspólny cel Đ sukces Poligrafii i jej pracowników. Nie chcemy doprowadzić do sytuacji, jaka ma miejsce w niektórych krajach Europy Zachodniej, gdzie zwišzkowcy swoimi wygórowanymi, niewspółmiernymi do sytuacji na rynku wymaganiami ograniczajš rozwój lub doprowadzajš do upadku firmy drukarskie. W dodatku do ăPulsu BiznesuÓ poœwięconym papierowi i drukowi, w którym znalazła się m.in. Pana wypowiedŸ, padło hasło, że ăjesteœmy lepsi od Rosjan i tańsi od NiemcówÓ. J.K.: To było doœć prowokujšce stwierdzenie. Największym rynkiem do pozyskania w Europie sš nasi wschodni sšsiedzi. Wszystkie koncerny drukarskie marzš, by tam wejœć. Mało kto jednak ma na tyle odwagi, by zainwestować tam duże pienišdze. Powód jest jeden Đ brak stabilnoœci ekonomicznej, niejasne przepisy prawne. Tu jesteœmy lepsi od Rosjan. Polska jest naturalnym przyczółkiem i tu tkwi nasz potencjalny sukces. Jesteœmy w stanie produkować szybko, dobrze i taniej niż nasi zachodni sšsiedzi. Z Polski ruszy ekspansja druku na wschód. W wywiadzie sprzed roku Alex Walker zapowiadał zmiany własnoœciowe w Poligrafii SA wskazujšc na rok 2005. J.K.: Tak się stało; na poczštku roku ogłosiliœmy na giełdzie, że Poligrafia SA poszukuje nowego właœciciela. Negocjacje z potencjalnymi nabywcami cały czas trwajš. Myœlę, że w tym roku proces zostanie zakończony i Poligrafia będzie miała nowego branżowego właœciciela. W grę wchodzš duże koncerny, które mogš wnieœć nowe technologie i modele zarzšdzania. Ta zmiana to olbrzymia szansa dla Poligrafii SA, a szczególnie jej pracowników. Bardzo się cieszę i jestem dumny, że to ja z moimi kolegami z zarzšdu: Helenš Tarłowskš-Bronkowskš i Gustawem Dudš będziemy tymi, którzy wprowadzš Poligrafię w kolejny, najbardziej owocny okres jej historii. Dziękujemy za rozmowę. Rozmawiali Iwona Zdrojewska i Sławomir Sokołowski