Czołowi dostawcy usług z zakresu komunikacji elektronicznej, do których zalicza się firmy takie jak: Google Drive, HelloFax, Manilla, HelloSign, Expensify, Xero i Fujitsu ScanSnap, z początkiem roku 2013 wprowadzili w życie kampanię „Go Paperless in 2013”. Na oficjalnej stronie inicjatywy jej autorzy zachęcają światowe społeczeństwo, zwłaszcza pracowników biurowych, do „papierkowej roboty” bez użycia papieru. Biorąc pod uwagę różne aspekty prowadzenia kampanii można domniemywać, iż działania jej organizatorów mają na celu raczej zwiększenie dochodów własnych przedsiębiorstw niż troskę o środowisko naturalne, co rzekomo jest jej głównym celem.
Na oficjalnej stronie kampanii zamieszczono jedynie kilka faktów mających zachęcić społeczeństwo do odstawienia słowa drukowanego na bok i przejścia na stronę skomputeryzowaną. Można tam przeczytać, że zgodnie z badaniami przeprowadzonymi przez stowarzyszenie American Forest & Paper Association przeciętny pracownik biurowy w Stanach Zjednoczonych zużywa 10 tys. arkuszy papieru biurowego rocznie, przy czym w 2010 roku do recyklingu trafiło nieco ponad 150 kg papieru w przeliczeniu na jedną osobę. Kampania będzie promowana przez cały rok 2013 m.in. poprzez rozsyłanie wiadomości e-mail i newsletterów. Towarzyszące inicjatywie ilustracje drzew i dane statystyczne dotyczące recyklingu sugerują, że przyłączenie się do niej jest związane z wymiernymi korzyściami dla środowiska naturalnego. Tego typu działanie wprowadza w błąd opinię publiczną i stawia w negatywnym świetle branżę poligraficzną i papierniczą, które miałyby ujemnie wpływać na poziom zalesienia globu.
Przyłączenie się do inicjatywy firmy Google – potentata na rynku komunikacji elektronicznej – spotkało się z dużym sprzeciwem ze strony stowarzyszeń wspierających przemysł poligraficzny. Zarówno organizacja Two Sides, jak i Printing Industries of America oraz Verdigris zdecydowały się na prowadzenie otwartego dialogu z organizatorami akcji, w oparciu o rzetelne informacje poparte faktami dotyczącymi obu stron biorących udział w sporze.
Martyn Eustace, dyrektor Two Sides UK, oraz Phil Riebel, prezes Two Sides US, w imieniu reprezentowanej przez siebie organizacji zdecydowali się wystosować list otwarty do prezesa zarządu i dyrektora generalnego firmy Google – Erica Schmidta –w odpowiedzi na przystąpienie zarządzanej przez niego spółki do omawianej kampanii. W liście zamieszczono szereg argumentów obalających tezę, jakoby przemysł poligraficzny w dużym stopniu zagrażał środowisku naturalnemu.
Autorzy listu wyrażają także swoje obawy, że zarówno firma Google, jak i inne podmioty biorące czynny udział w kampanii starają się po prostu promować własne usługi kosztem branży papierniczej i poligraficznej, przy jednoczesnym ignorowaniu wpływu swoich przedsiębiorstw na środowisko. Świadczą o tym przytoczone w liście dane statystyczne pokazujące, że to właśnie działania branży elektronicznej, a zwłaszcza firmy Google, mają coraz większy i jednocześnie niekorzystny wpływ na kondycję ekologiczną planety.
Po bliższym przyjrzeniu się prezentowanym faktom okazuje się, że wpływ Google na środowisko naturalne jest zdumiewający. W liście można przeczytać, że Google zużywa 2,3 mld kWh energii elektrycznej rocznie, co odpowiada mocy potrzebnej na roczne zasilenie 207 tys. gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych lub 41 budynków takich jak Empire State Building, zaś centra danych zużywają około 2 proc. całkowitej ilości energii elektrycznej w Stanach Zjednoczonych. Na każdą kWh potrzebną do obliczeń w typowym centrum danych przypada prawie dodatkowa kWh potrzebna do zapewnienia odpowiedniego działania systemów chłodzących i ogrzewających. Ciekawy jest również fakt, że 100 wyszukiwań w Google jest równoznaczne z 20-minutowym działaniem 60-watowej żarówki, co wiąże się ze zużyciem 0,03 kWh energii elektrycznej i wytworzeniem 20 gramów dwutlenku węgla, natomiast oglądanie przez 100 minut filmów na portalu YouTube jest równoznaczne z 13-minutowym działaniem żarówki 60-watowej, co oznacza zużycie 0,02 kWh energii elektrycznej i wytworzenie 13 gramów dwutlenku węgla. Interesujące jest też to, że każdy użytkownik poczty gmail zużywa rocznie 2,2 kWh energii elektrycznej i wytwarza 1,2 kg dwutlenku węgla.
Działania branży elektronicznej przykuły także uwagę organizacji Greenpeace. Z przeprowadzonych przez nią badań wynika, że e-odpady są obecnie najszybciej rozwijającym się elementem miejskiego strumienia odpadów stałych. W Europie e-odpady rosną w tempie od 3 do 5 proc. rocznie – prawie 3 razy szybciej niż całkowity strumień odpadów. Ilość zużytych produktów elektronicznych na świecie drastycznie wzrasta i wynosi 20-50 mln ton rocznie. Odpady elektroniczne stanowią ponad 5 proc. wszystkich odpadów komunalnych na całym świecie.
Nakłaniając społeczeństwo do ograniczenia ilości używanego papieru na rzecz technologii cyfrowych, inicjatorzy kampanii „Go Paperless in 2013” zapomnieli o podstawowej zalecie tego medium. Należy pamiętać, że papier wytwarzany jest z drewna, a drewno – jak wiadomo – jest surowcem odnawialnym, w przeciwieństwie do
paliw kopalnych wykorzystywanych przy produkcji urządzeń elektrycznych. Podczas produkcji papieru oczywiście zużywa się energię, lecz w znacznym stopniu jest ona odnawialna. W Stanach Zjednoczonych 65 proc. energii używanej do wytwarzania papieru i masy celulozowej pochodzi z odnawialnej biomasy. W Europie ta wartość wynosi 54 proc. W Stanach Zjednoczonych więcej drzew jest sadzonych niż ścinanych, co w ciągu ostatnich 50 lat spowodowało wzrost liczby drzew o 49 proc. przy jednoczesnym zachowaniu, stałej od 100 lat, powierzchni obszarów leśnych na poziomie 750 mln akrów i trzykrotnym wzroście populacji w tym okresie. W Europie od roku 1950 wielkość terenów leśnych wzrosła o 30 proc. i z roku na rok zwiększa się o obszar porównywalny z powierzchnią 1,5 mln boisk do piłki nożnej.
Biorąc pod uwagę powyższe dane widać, że zarzuty o sukcesywne niszczenie lasów przez koncerny papiernicze są bezzasadne. Tak więc przed zachęcaniem ludzi do całkowitego porzucenia papieru, a zwłaszcza przekonywaniem ich, że usługi elektroniczne są bardziej przyjazne dla środowiska, zarówno firma Google, jak i inne firmy biorące udział w kampanii powinny zwrócić uwagę na wpływ, jaki wywierają na środowisko ich własne przedsiębiorstwa.
Swoje stanowisko w sprawie dołączenia firmy Google do omawianej inicjatywy zajął również Michael Makin, prezes i dyrektor zarządzający stowarzyszenia Printing Industries of America, który wystosował list adresowany do członków tej organizacji. On również odniósł się do inicjatywy jako działania podjętego przez korporacje elektroniczne, z firmą Google na czele, mającego na celu wypromowanie własnych produktów poprzez atak na przemysł poligraficzny. Autor listu podkreślał wysiłki podejmowane przez naszą branżę zmierzające do racjonalnego korzystania z zasobów środowiska naturalnego.
Michael Makin zwrócił także uwagę na fakt, iż druk jest jedynym medium, które tylko raz pozostawia ślad węglowy w środowisku – w branży elektronicznej, np. w przypadku produkcji urządzeń firmy Google, wymagane jest wydobycie i rafinacja kilkudziesięciu minerałów i metali oraz użycie tworzyw sztucznych, rozpuszczalników węglowodorowych i innych nieodnawialnych zasobów. Ponad 50-80 proc. odpadów elektronicznych zebranych do recyklingu jest wysyłanych za granicę, gdzie często odbywa się ich niebezpieczny demontaż. Jego zdaniem apel firmy Google o przyłączanie się do inicjatywy jest co najmniej hipokryzją.
Niestety tego typu inicjatywy uderzające w dobre imię poligrafii są coraz częstszym zjawiskiem. Prezes Printing Industries of America podkreślał, jak ważne jest jednoczenie się branży poligraficznej i walka z wszechobecnym zakłamaniem. To właśnie w tym celu do życia została powołana kampania Value of Print, która zajmuje się rozpowszechnianiem rzetelnej informacji i rozwiewaniem mitów wprowadzających w błąd opinię publiczną. Więcej informacji na temat działalności kampanii mogą Państwo znaleźć na stronie http://www.printing.org/valueofprint.
Zdaniem Michaela Makina będąc częścią tego wielkiego przemysłu nie możemy siedzieć bezczynnie i pozwalać firmom takim jak Google na rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji uderzających bezpośrednio w naszą branżę. Ponadto Makin wystosował do prezesa Google pytanie, jak on by się czuł, gdyby prawie milion pracowników z rynku poligraficznego zachęcało swoją rodzinę i przyjaciół do uczestnictwa w inicjatywie „Google-Less” w 2013 roku?
Na odzew innych organizacji branżowych nie trzeba było długo czekać. Już 15 stycznia br. Verdigris wystosowała apel do reprezentantów przemysłu poligraficznego i papierniczego o przystąpienie do inicjatywy „Go Google-less”. Verdigris wzywa do zaprzestania korzystania z wyszukiwarki internetowej Google i innych związanych z tą firmą produktów takich jak Google+, Chrome czy Android. Inicjatywa Verdigris uderza bezpośrednio w finanse firmy Google, od liczby użytkowników przeglądarki uzależniona jest bowiem cena wyświetlanych tam reklam. Redukcja liczby wejść może więc zachwiać źródłem dochodów tego przedsiębiorstwa. Zdaniem przedstawicieli Verdigris zagrożenie modelu dochodowego spółki Google może zachęcić tę firmę do ponownego przemyślenia udziału w kampanii „Go Paperless”.
Laurel Brunner, założyciel Verdigris, przyjął podobne stanowisko jak reprezentanci innych organizacji wspierających przemysł poligraficzny. Również jego zdaniem argumenty użyte przez organizatorów kampanii są bezzasadne i potencjalnie szkodliwe dla środowiska. Uważa on, że celem kampanii jest nie troska o środowisko, lecz dbanie o własne interesy i zachęcanie do korzystania z ich własnych technologii.
Na poparcie swojego stanowiska Brunner przytacza fakt, że urządzenia elektroniczne nie mogą być poddane recyklingowi, zaś papier może. W przeciwieństwie do papieru, którego głównym surowcem jest drewno, urządzenia elektroniczne są oparte na ropopochodnych tworzywach sztucznych i ziemiach rzadkich, z których żadne nie mogą zostać uzupełnione. Urządzenia elektroniczne wymagają ogromnych ilości energii potrzebnych do ich wspierania i utrzymywania treści, którą dostarczają. On również zauważa, że w przypadku przekazu informacji za pomocą słowa drukowanego następuje tylko jednorazowa emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Ponadto urządzenia elektroniczne stanowią groźny dla środowiska strumień odpadów, którymi nie można zarządzać w łatwy sposób, podczas gdy papier można ponownie wykorzystywać, poddawać recyklingowi i utylizować w sposób odpowiedzialny, gdy osiągnie on kres swojego życia.
Z pewnością proces walki o dobre imię branży poligraficznej z koncernami komunikacji elektronicznej będzie procesem żmudnym. Należy jednak wierzyć, że istnieją realne szanse na osiągnięcie sukcesu. Najlepszym tego przykładem jest nakłonienie w zeszłym roku firmy Toshiba do rezygnacji z uczestnictwa w inicjatywie „Światowy Dzień Bez Druku”.
W rzeczywistości żyjemy w świecie stale wzrastających wpływów cyfrowej informacji, jednak wciąż koegzystującej z drukiem. Każda z tych form komunikacji ma wpływ na środowisko, więc szczere podejście wobec konsumentów powinno być priorytetem w działaniu wszystkich organizacji i inicjatyw wspierających zarówno branżę poligraficzną i papierniczą, jak i elektroniczną. Pamiętajmy, że marketing oparty na zakłamaniu jest nie tylko szkodliwy dla reputacji firm go uprawiających, ale jest również sprzeczny z normami reklamowymi zawartymi m.in. w dokumentach Federal Trade Commission (US) i DEFRA (UK).
Na podstawie informacji Two Sides, PIA i Verdigris opracował KS