W dniach 14-16 kwietnia br. w Londynie odbywały się kolejne Targi Książki. Tradycyjnie jest to największa impreza umożliwiająca zakup praw do książek wydawanych w języku angielskim.
Targi w zgodnej opinii wielu obserwatorów zdobyły pozycję drugich co do ważności na świecie, zaraz za Frankfurtem. Szczególnie duże znaczenie targi londyńskie mają w sektorze kupna i sprzedaży praw autorskich.
Oto dane statystyczne z 2007 roku: 730 wystawców i 933 podwystawców z 59 krajów świata, 15 wystawców z Polski. Targi odwiedziło 24 145 profesjonalistów z branży wydawniczej. Zanotowano 5,3% wzrost liczby zwiedzających. Imprezę relacjonowało ponad 1000 dziennikarzy z całego świata. W czasie targów odbyło się ponad 110 seminariów i imprez towarzyszących Za rok 2008 nie ma jeszcze pełnych statystyk, jednak już wiadomo, że targi odniosły kolejny sukces. W tegorocznej edycji brało udział 1550 wystawców z 62 krajów. Ponad 500 agentów prowadziło sprzedaż praw autorskich. Organizatorzy poinformowali o wzroście powierzchni ekspozycyjnej o 8,4% w stosunku do roku 2006; było 25 wystawców z Polski, co potwierdza wzrost zainteresowania imprezą naszych profesjonalistów. A że byli wśród nich nie tylko wydawcy, ale też agenci literaccy, księgarze i bibliotekarze oraz drukarze, poprosiliśmy kilku reprezentantów polskiego rynku wydawniczego o ocenę targów.
Grzegorz Gauden, nowy dyrektor Instytutu Książki: Zadaniem Instytutu jest promocja polskiej książki, stąd nasza obecność na targach. Tu po raz pierwszy mamy tak duże stoisko o powierzchni 70 m2. Umożliwia to polskim wydawcom i autorom spotkanie się i wymianę poglądów. Targi londyńskie są znakomitą szkołą biznesu dla polskich wydawców, umożliwiają im kontakty w światowym obrocie prawami autorskimi. Moim zdaniem obecność Instytutu jest na pewno konieczna również na targach we Frankfurcie i w Paryżu, we Lwowie, w Wilnie i Moskwie. Udział nasz jest niezbędny, gdyż w ten sposób możemy promować kulturę i polskich autorów oraz wydawców. Instytut wycofa się z udziału w targach krajowych. W tym roku, roku specjalnym, naszą obecność we Lwowie chcemy połączyć z postacią Herberta. Chcemy przywrócić jego postać temu miastu, w którym się urodził, z którego wyjechał mając 20 lat i za którym tęsknił. Aby współczesny Lwów był tak dumny z Herberta jak Gdańsk z Grassa.
Dorota Malinowska-Grupińska – przewodnicząca Rady Miasta Warszawy, wydawca: Uczestniczę w targach już od 10 lat i muszę powiedzieć, że uporały się z podstawowym problemem, jakim jeszcze dwa lata temu była ich lokalizacja. Obecne miejsce jest znakomicie zlokalizowane i sprzyja rozwojowi imprezy, czego należałoby życzyć polskim organizatorom targów. Widać dobrą organizację, co na pewno sprzyja promocji literatury brytyjskiej oraz wpływa na sytuację rynku, gdzie tylko 3% wydawanych książek to przekłady literatury nieanglojęzycznej.
Jerzy Polkowski – właściciel drukarni Zapolex: Obecność naszej drukarni na zagranicznych imprezach targowych jest konieczna. Systematycznie podnosimy udział produkcji eksportowej; w tym roku planujemy ją na poziomie 20%. W Londynie spotykam się z partnerami, z którymi moja drukarnia już współpracuje, lecz jest to również znakomita okazja do poznania nowych partnerów.
Piotr Dobrołęcki, redaktor naczelny „Magazynu Literackiego KSIĄŻKI”: Tegoroczna edycja londyńskich targów potwierdza, jak zgodnie mówią ich uczestnicy z całego świata, czołową pozycję tej imprezy w sferze kupna i sprzedaży praw autorskich. Dlatego warto przyjrzeć się widocznej ofensywie krajów arabskich, które niezwykle aktywnie prezentowały swoje osiągnięcia, a jednocześnie podejmowały próby otwarcia dla innych krajów chociażby przez zaproszenie na Targi Książki w Dubaju. Poza tym niezwykle aktywna była reprezentacja Rosji, która w sposób bardzo udany promowała współczesną literaturę tego kraju. Dopiero na tym tle trzeba spojrzeć na polskie wystąpienie przygotowane przez Instytut Książki, które charakteryzowało się niezwykłą aktywnością naszych wydawców.
Ocenia się, że w Londynie pojawiło się co najmniej 150 przedstawicieli polskich firm i każdy z nich miał z pewnością bardzo napięty kalendarz spotkań z zagranicznymi partnerami. Widoczni też byli – zresztą jak od paru już lat – i polscy drukarze, którzy jednak wyrażali dość pesymistyczne opinie o możliwościach dalszego eksportu usług poligraficznych z Polski z powodu coraz bardziej umacniającej się złotówki, co powoduje, że ceny oferowane przez krajowe drukarnie nie są już tak konkurencyjne jak jeszcze 2-3 lata temu.
Joanna Czudec z Instytutu Książki: W tym roku nasze stoisko jest niemal dwa razy większe niż przed rokiem. Na pewno należy pochwalić polskich wydawców, którzy coraz liczniej przyjeżdżają do Londynu. Widzę, że mają spotkania od rana do wieczora i jak najbardziej profesjonalnie podchodzą nie tylko do zakupów, ale też coraz częściej do sprzedaży praw autorskich. W tym roku nasz Instytut przekazał wydawcom 70 biletów wstępu, a myślę, że gości z Polski jest co najmniej dwa razy więcej. Nowym zjawiskiem jest duże zainteresowanie brytyjskich księgarzy polską książką, odnoszę jednak wrażenie, że wciąż nie mogą oni znaleźć dobrego dystrybutora albo mają problemy z partnerami, z którymi nawiązali już współpracę. To już się zrobił spory rynek i stąd zainteresowanie brytyjskich księgarzy naszą ofertą.
Opracowanie: Andrzej Janicki
Fot. Piotr Dobrołęcki