Potencjał innowacyjnych rozwiązań i kompleksowa oferta
20 Oct 2022 09:44

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Mazowieckie Centrum Poligrafii obchodzi w bieżącym roku jubileusz 10-lecia działalności. W ciągu tych lat firma z podwarszawskich Marek stała się jedną z największych w naszym kraju i najbardziej rozpoznawalnych drukarń cyfrowych specjalizujących się w produkcji książek. Jest także znana z pionierskich inwestycji. O okolicznościach powstania firmy i uwarunkowaniach jej rozwoju rozmawiamy z Wojciechem Hunkiewiczem, właścicielem MCP.

Proszę opowiedzieć o początkach firmy: skąd pomysł na taki biznes? Czy jest Pan jedynym jej właścicielem?
––––––––––
Wojciech Hunkiewicz (na zdjęciu w środku): Tak, jestem jedynym właścicielem. To był przypadek. Po studiach pracowałem jako handlowiec w firmach produkujących opakowania tekturowe, zbiorcze czy zajmujących się drukiem etykiet, drukiem szerokowstęgowym, wąskowstęgowym, fleksograficznym. Były to firmy produkcyjne, więc znałem rynek B2B od podstaw i zawsze stała za mną większa lub mniejsza drukarnia. Z czasem doszedłem do wniosku, że etat jest nie dla mnie, czego naturalną konsekwencją było otworzenie własnej działalności w dziedzinie druku.

Co zdecydowało o wyborze przez Pana głównej specjalizacji (druk książek) i co sprawiło, że od początku postawił Pan na technologię cyfrową? W roku 2012 nie był to tak oczywisty kierunek. 
––––––––––
W.H.: Chciałbym powiedzieć, że byłem wizjonerem (śmiech), ale tak naprawdę znów zadecydował przypadek. Wydawców i ten rynek znałem najlepiej, ponieważ z nimi współpracowałem, kiedy byłem jeszcze handlowcem. O wyborze technologii cyfrowej zadecydował z kolei niski poziom inwestycji, przynajmniej na początku. Słuchałem również prognoz, które już w 2010 roku mówiły, w którą stronę pójdzie rynek książki, a przewidywania głosiły, że w 2020 skieruje się właśnie ku technologii cyfrowej, co potwierdził czas pandemii. Mogę tylko powiedzieć, że cieszę się, iż wtedy uwierzyłem w analizy i poszedłem za tym głosem.

Jak rozwijało się MCP, zwłaszcza pod względem technologicznym?
––––––––––
W.H.: Zakup pierwszych maszyn, jak to jest zwykle na początku bez większego kapitału, był oparty na maszynach używanych, z wyjątkiem introligatorni, która była pochodzenia chińskiego: oklejarka, krajarka, foliarka. Nie były to maszyny najwyższych lotów, jednak były, i to w zasięgu mojego portfela. Potem wraz z rozwojem sprzedaży i nawiązywaniem kontaktów z dostawcami decydowałem się na zakup nowszych maszyn. Były to urządzenia wyższej klasy, nowe. Priorytetem byli klienci, którzy pośrednio pomagali mi w decyzjach o zakupie danej maszyny. Zawsze dostosowywałem się i starałem odpowiedzieć na ich potrzeby. 

Widać, że nie obawia się Pan innowacyjnych rozwiązań, a wręcz stawia na ich potencjał. Świadczą o tym choćby inwestycje z ostatnich 2 lat. W roku 2020 w firmie pojawiła się linia Hunkelera roll-to-stack w unikalnej w Polsce konfiguracji – w linii z rolową maszyną inkjetową. Jaki był powód tej inwestycji, zrealizowanej pomimo panującej wówczas pandemii? Czy ryzyko się opłaciło?
––––––––––
W.H.: Pandemia dla książki była bardzo łaskawa, a całą inwestycję planowałem jeszcze przed jej nadejściem. W tamtym okresie mieliśmy już na tyle dużą produkcję, że determinowała nas do poszukiwania nowych rozwiązań w celu zwiększenia wydajności i optymalizacji procesu drukowania. 

Z kolei w ub.r. zainwestował Pan w technologię inkjetową, a konkretnie w maszynę VarioPrint I300 firmy Canon, wówczas pierwszą w Polsce. Dzięki czemu zdecydował się Pan wkroczyć w nowy dla firmy obszar druku atramentowego? Jakie są zalety inkjetu w produkcji książek?
––––––––––
W.H.: Wspomniana technologia pozwala nam konkurować bezpośrednio z offsetem w średnich nakładach. Absolutnie wygrywamy tutaj pod względem ekonomii produkcji z drukiem offsetowym, a idzie za nią także szybkość druku. 

Jakie produkty i usługi oferuje obecnie MCP? Ile osób jest zatrudnionych w firmie? Jakie urządzenia wchodzą w skład jej wyposażenia? 
––––––––––
W.H.: Śmieję się, że drukujemy prostokąty i kwadraty, bo wszystkie nasze produkty właśnie z tych figur się składają. Ale na poważnie – nasza firma skupia się na książkach, magazynach, czasopismach niskonakładowych. Niemniej oferujemy kompleksową usługę poligraficzną. Mamy szerokie spektrum produktowe. Właściwie wykonujemy wszystko z wyjątkiem wielkiego formatu, chociaż posiadamy też w swoim portfolio ploter szerokowstęgowy, ale tylko po to, aby nasz klient nie szukał innych miejsc, tylko mógł skupić się na produkcji całościowej u nas. 

Na dzień dzisiejszy zatrudniamy ok. 60 osób, w tym Dział Handlowy, Obsługi Klienta, DTP, pracowników produkcji i administracji. Pracujemy w systemie trójzmianowym, introligatornia na dwie zmiany. 

W naszym portfolio mamy trzy kolorowe arkuszowe tonerowe maszyny Ricoh 9200, maszynę kolorową inkjetową Vario Print I300 firmy Canon, sześć maszyn do druku czarno-białego arkuszowego Océ Vario Print – wszystkie w najwyższych prędkościach 320-330 arkuszy/min. Jeśli chodzi o druk inkjetowy, to jest rola Ricoh VC20100 o prędkości 150 mb/min, z maksymalną szerokością rolki 520 mm. Do druku offsetowego mamy maszynę Sakurai 466. Jest to maszyna A2+ pozwalająca drukować okładki w większych nakładach. Do wykańczania okładek służy laminatorka marki D&G Proteus. Na ten moment testujemy również urządzenie marki MGI, jeśli chodzi o lakier wybiórczy i jest szansa, że maszyna ta pozostanie w naszym portfolio. Maszyny introligatorskie to m.in. trzy krajarki (Polar, Schneider, Perfecta), niciarka Meccanotecnica. Mamy też pełną, kompletną linię do oprawy zeszytowej iSaddle marki Duplo. Jest to maszyna do średnich i niskich nakładów pozwalająca na oprawę druków zarówno z offsetu, jak i cyfry, bez podajnika cyfrowego, ale w pełni zautomatyzowana. Posiadamy pełną, kompletną linię do oprawy spiralowanej, puncher automatyczny JBL, a także linię półautomatyczną do zawieszania bloków marki Renz. Do łączenia bloków z okładką mamy trzy oklejarki BQ470 – dwie maszyny hot meltowe, czyli na zwykły klej i jedną na klej PUR. Wycinamy na trójnożach HT70, HT80, a także DGR, dającym możliwość wycinania do netto egzemplarzy ze skrzydełkami. Do oprawy twardej posiadamy komplet urządzeń Schmedt do niskich nakładów. Urządzenia peryferyjne to: wiertarki, punchery, zawieszarka ręczna, falcerki, maszyna do foliowania termokurczem Smipack i dużo innych, pozwalających nam wykańczać druk w dowolny sposób.

Mazowieckie Centrum Poligrafii regularnie plasuje się w czołówce rankingu dziełowych drukarń cyfrowych (3. miejsce w br.). Czym przyciągacie klientów i jacy to są klienci? 
––––––––––
W.H.: To szeroki zakres produktów pozwala nam kierować naszą ofertę do wielu klientów, nie tylko wydawniczych. Naszym największym klientem jest wydawnictwo, które u nas ma ok. 3 proc. obrotu, więc raczej stawiamy na dywersyfikację. Stąd też między innymi dużo ankiet nadesłanych przez wielu klientów oceniających nas i wysokie miejsca w różnych rankingach. Staramy się być przede wszystkim dostępni. Klient może składać u nas zamówienia zarówno drogą mailową i telefoniczną bezpośrednio u naszych handlowców, jak i poprzez nasze serwisy internetowe www.drukksiazek.pl i www.wawaprint.pl. Oferujemy kompleksową usługę obejmującą doradztwo w zakresie doboru materiałów i odpowiednich technologii druku. Staramy się pomóc naszym klientom i nasze drzwi są dla nich zawsze otwarte. Jesteśmy elastyczni, wychodzimy naprzeciw klientom i ich potrzebom, bez względu na to, czy drukują 10, czy 10 000 egzemplarzy. Myślę, że właśnie za tę elastyczność nas cenią. 

Czy obecna trudna sytuacja (inflacja, ceny papieru i energii, problemy z dostawami) ma wpływ na kondycję firmy? 
––––––––––
W.H.: Tak, ma wpływ, ponieważ z uwagi na ciągły wzrost cen surowców nie możemy np. oferować klientom długoterminowych kontraktów. W latach ubiegłych współpracowaliśmy z dużymi państwowymi uczelniami; obecnie nie stajemy w ogóle do długoterminowych przetargów, co przełożyło się na obniżenie obrotów firmy. Nie znamy jutra, nie wiemy, jak dalej będzie wyglądała sytuacja z dostępnością papieru. Doświadczamy podwyżek cen prądu, które to podwyżki weźmiemy częściowo na siebie, ale częściowo będziemy musieli przełożyć na naszych klientów. Czy spotka się to z ich zrozumieniem – czas pokaże. Na dzień dzisiejszy obawiam się spadku popytu na rynku książki, co przełoży się na rynek cyfrowy. Co będzie dalej, trudno wyrokować.

Na pewno niełatwo jest w obecnych warunkach cokolwiek planować, jednak zapytam: czy są jakieś plany związane z przyszłym rozwojem firmy?
––––––––––
W.H.: Tak, cały czas planujemy rozwój, inwestycje w druk i postprocesy po to, żeby nasi klienci otrzymywali gotowy produkt najwyższej jakości. Nie chcę zdradzać wszystkich swoich tajemnic. Czekamy na to, co się wydarzy w pierwszym kwartale nadchodzącego roku, a potem idziemy do przodu. Może za rok spotkamy się przy okazji kolejnego wywiadu, a wtedy dowiecie się Państwo, co się dzieje z nami. Dodam tylko, że wszystkie dotychczasowe inwestycje zrealizowaliśmy bez udziału środków z UE i chyba tak już pozostanie.

Dziękuję za rozmowę.