Pożegnanie pasjonata poligrafii
6 Dec 2016 14:55
9 października br. zmarł Roman Pajewski – absolwent Instytutu Poligrafii i osoba doskonale znana chyba wszystkim drukarniom dziełowym, a przynajmniej tym warszawskim. Tłoczenia foliami metalicznymi, przetłoki i wyszukany sitodruk były jego specjalnością i pasją od ponad 20 lat.
Roman Pajewski urodził się 23 października 1953 r. w Pruszczu Gdańskim. Ostatnie klasy szkoły podstawowej kończył już w Warszawie. W latach 1968-1973 uczęszczał do Technikum Poligraficznego. Był bardzo dobrym uczniem, wyróżniającym się zwłaszcza w przedmiotach ścisłych, takich jak matematyka i fizyka – wspomina jego żona, Monika Pajewska. – Poligrafię studiował w latach 1973-1978 w Instytucie Poligrafii Politechniki Warszawskiej. Po studiach pracował w warszawskiej firmie Intrografia przy ul. Mokotowskiej, w której przez krótki czas pełnił również funkcję prezesa. Pierwszą prywatną firmę, specjalizującą się w uszlachetnianiu druków, założył z Maciejem Szustakiem już na początku lat 90. Mieściła się ona w Rembertowie i nosiła nazwę „Maro”. W 2006 r. została przeniesiona na warszawską Pragę, na ul. Chrzanowskiego, gdzie od 2007 r. Roman Pajewski działał już samodzielnie jako firma „Studio Gild”. Na początku 2011 r. przeprowadził się na ul. Mińską, gdzie wynajmował pomieszczenia od DNT o/PAP. Działalność Romana Pajewskiego była na swój sposób wyjątkowa. Słynął on z tego, że nie bał się najtrudniejszych wyzwań, a kiedy miał okazję wykonać nietypowe zlecenie, wymagające wielu prób i opracowania technologii, podejmował się go choćby tylko za pokrycie ceny materiałów. Każdy, kto znał Romana przyzna, że był prawdziwym pasjonatem swojego fachu, do tego z dużą – nawet jak na inżyniera poligrafa – wiedzą na temat procesów, materiałów i ich obróbki. Studio Gild odwiedziłam w październiku 2010 roku, w wyniku czego powstał artykuł „Szlachetna poligrafia”, opublikowany w Poligrafice nr 11/2010.
Nie mam komu przekazać swojej wiedzy oraz firmy – ubolewał wtedy Roman. – Dorosłe dziecko nie jest zainteresowane prowadzeniem takiego biznesu, a młodsze są jeszcze za małe na takie decyzje. Złomując maszyny, które teraz pracują w mojej firmie, de facto będę musiał złomować także swoją wiedzę. Ta świadomość boli. Moim marzeniem jest znalezienie osoby, która poprowadziłaby tę działalność ze mną z pasją równą mojej, a docelowo przejęła ją ode mnie. Może jest jeszcze szansa na spełnienie tego marzenia? Może znajdzie się w branży kontynuator dokonań Romana Pajewskiego?
Redakcjom Poligrafiki i Opakowania na pamiątkę pozostaną wizytówki, które Studio Gild wykonało dla nas na czerwonym i pomarańczowym kartonie Curious…
Prywatnie Roman Pajewski był ojcem trzech synów: najstarszy Marcin jest architektem wnętrz, natomiast młodsi chłopcy w wieku 16 i 18 lat uczą się jeszcze w liceum ogólnokształcącym. Największą pozazawodową pasją Romana Pajewskiego były grzyby. I to nie tylko ich zbieranie, ale także poznawanie nowych gatunków i poszukiwanie okazów rzadko występujących w lasach – wspomina Monika Pajewska. – Jego marzeniem było opracowanie książki z dziedziny mykologii, ale obowiązki zawodowe niestety mu na to nie pozwoliły. Drugą pasją Romana było wędkarstwo.
Pogrzeb Romana Pajewskiego odbył się 14 października na warszawskiej Wólce Węglowej.