Pozytywny snobizm
6 Dec 2016 14:55

Tak dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, określił we wstępie do katalogu III Warszawskich Targów Książki motywację, skłaniającą ludzi do odwiedzania tej imprezy. Jak zaznaczył, dotyczy to 12 proc. Polaków deklarujących, że czytają więcej niż 6 książek rocznie. Niemniej to wystarczy, by sale PKiN zapełniały z roku na rok większe tłumy, w tym – co pocieszające – duża liczba dzieci dosłownie w każdym wieku. Tegoroczne targi odwiedziło 39 967 osób. Frekwencja wzrosła zatem w porównaniu do roku ubiegłego o 12 proc. Odnotowaliśmy wzrost sprzedaży biletów na poziomie 4 proc., co wydaje się znaczącym sukcesem w obliczu niepokojących danych na temat spadku obrotów na rynku wydawniczym w Polsce czy niezadowalającego poziomu czytelnictwa – komentuje Jacek Oryl, dyrektor Warszawskich Targów Książki. Zdecydowanie wzrosła popularność biletów wielokrotnego wstępu i karnetów rodzinnych. Tych pierwszych sprzedało się aż 45 proc. więcej niż w ub.r., co oznacza, że czytelnicy nie poprzestali na jednej wizycie. W tegorocznych Warszawskich Targach Książki, odbywających się w dniach 10-13 maja, wzięło udział 500 wystawców z Polski i 19 krajów. Gościem specjalnym była Armenia, która w ub.r. obchodziła 500-lecie powstania narodowego drukarstwa. W br. stolica tego kraju Erywań jest też Światową Stolicą Książki (ten honorowy tytuł jest przyznawany co roku innemu miastu przez UNESCO oraz trzy wiodące organizacje rynku książki). Na dość skromnym stoisku –miejsce zajmowane tradycyjnie przez gościa honorowego targów w tym roku zajęła obszerna ekspozycja firmy Olesiejuk – przygotowano m.in. prezentację „Armeńska kultura, praca drukarska w Armenii”, pokazy filmów, spotkania. Rodzime drukarstwo także miało na targach swoją reprezentację. Drukarnia Wydawnicza im. W.L. Anczyca, jak zwykle blisko wydawców (to jedyna drukarnia należąca do Polskiej Izby Książki), dzieliła stoisko z wydawnictwem MG Doroty Malinowskiej-Grupińskiej i firmą dystrybucyjną Dictum. Swoją misję drukarnia o 140-letniej tradycji określa jako „integrację tradycyjnej sztuki drukarskiej z innowacyjnymi technologiami”. Przestronne, atrakcyjnie zaaranżowane stoisko zajmowały wspólnie Olsztyńskie i Białostockie Zakłady Graficzne, działające obecnie w ramach Grupy Kompap. Warto odnotować zdecydowaną poprawę kondycji tego drugiego zakładu (patrz wywiad z prezes Antoniną Kuchlewską), przez niektórych już przedwcześnie skreślanego z mapy polskiej poligrafii. Tradycyjnie w gronie wystawców znalazł się Opolgraf, od kilku lat nieopuszczający podium w rankingach na najlepszą drukarnię dziełową. Po raz pierwszy na targach książki wystąpiła ze stoiskiem Interdruk Corporation, jeden z liderów w produkcji artykułów szkolnych i biurowych, zajmujący się także w znacznym stopniu produkcją dziełową. Do klientów tej drukarni należą m.in. takie wydawnictwa jak: WSiP, PWN, Bellona, Hachette czy WAB. Nie mogło też zabraknąć największej polskiej cyfrowej drukarni dziełowej Sowa, oferującej druk czarno-biały i kolorowy, w tym druk na życzenie, a także niestandardowe sposoby dystrybucji, m.in. za pośrednictwem portalu www.wyczerpane.pl. Na targach odbyło się ponad 600 wydarzeń – spotkań autorskich, seminariów, prezentacji, konferencji, warsztatów. Duże zainteresowanie wzbudzało Forum Nowych Technologii, w ramach którego organizowano warsztaty i prezentacje poświęcone książkom elektronicznym, rynkowi tych publikacji oraz jego perspektywom, polityce cenowej i promocji e-booków, modelom dostępnych czytników, a także zagadnieniom ochrony praw autorskich w sieci i piractwa. Coraz więcej jest też stoisk wystawców oferujących książki w postaci cyfrowej, audiobooki, czytniki, aplikacje na smartfony itp. Z przeprowadzonego na stronie WTK sondażu wynika, że zdecydowanie najatrakcyjniejszym elementem dla odwiedzających targi są spotkania z autorami. W tym roku na Warszawskich Targach Książki gościło 442 autorów (to rekord w krótkiej historii imprezy i znaczący wzrost w porównaniu z 357 autorami – uczestnikami edycji 2011). W ramach wydarzeń towarzyszących targom wydawnictwo a5 zaprosiło do Teatru Na Woli na wieczór poezji ubiegłorocznego noblisty Tomasa Tranströmera z udziałem samego poety oraz jego małżonki. Nowością była „Kanapa Literacka” – miejsce, gdzie czytelnicy mogli spotkać się z ulubionym autorem. Zasiedli na niej m.in.: Andrzej Sapkowski, Adam Makowicz, Jarosław Zieliński, prof. Maria Szyszkowska, belgijski prozaik i poeta Jean-Pierre Verheggen.  Po raz kolejny targom towarzyszył festiwal Komiksowa Warszawa – fani komiksu mieli okazję kupić najnowsze publikacje, spotkać swoich ulubionych twórców, otrzymać rysowaną dedykację czy sprawdzić swoje siły w konkursach rysowania na żywo. Gwiazdą festiwalu był Grzegorz Rosiński. Atrakcją III WTK był też z pewnością zespół De Mono, którego muzycy wystąpili w rolach krasnoludków w audiobooku „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków”, a w targową niedzielę podpisywali audiobooki i dzielili się wrażeniami z nagrania. Tegoroczne Warszawskie Targi Książki były również miejscem wręczenia 13 prestiżowych nominacji i nagród oraz prezentacji 11 wystaw.  Rozstrzygnięto m.in. prestiżowy konkurs PTWK na Najpiękniejsze Książki Roku, w którym jury pod przewodnictwem prof. Stanisława Wieczorka nominowało do nagród i wyróżnień 90 książek, oraz ranking „Wydawcy wybierają drukarnie” (patrz tinta), przyznano też Nagrodę Sezonu Wydawniczo-Księgarskiego IKAR, która w br. przypadła Firmie Księgarskiej Olesiejuk. Przedłużeniem Warszawskich Targów Książki była ich wirtualna edycja trwająca do 20 maja, która zgromadziła 166 wystawców. Organizatorzy myślą już o kolejnej edycji; miejmy nadzieję, że jeszcze większa liczba osób ulegnie wówczas nałogowi „pozytywnego snobizmu”, a wystawcy zapewne też nie zawiodą. IZ *** Rozmowa z Antoniną Kuchlewską (na zdjęciu u dołu po prawej), 10 lutego br. powołaną ponownie na stanowisko prezesa Białostockich Zakładów Graficznych n Jakie są rezultaty pierwszych miesięcy Twojej prezesury? Antonina Kuchlewska: Pierwszy kwartał zakończyliśmy obrotem ponad 6 mln zł i choć niewielkim, ale jednak zyskiem. Jako że poprzednio firma przez długi czas wykazywała straty, jest to duży krok do przodu, szczególnie że obroty wzrosły o ponad 40 proc. n Jakie są Twoje wrażenia po powrocie na to stanowisko? A.K.: Weszłam do zakładu tak, jakbym z niego nie wychodziła. Zaskoczeniem było tylko to, że pewne rzeczy się posypały, tzn. odeszła część klientów, spadła sprzedaż i firma jest zadłużona, ale muszę powiedzieć, że miałam bardzo duże wsparcie w osobie prezesa Waldemara Lipki: pomagał mi i nadal pomaga w wyjściu z tego kryzysu. Zostałam też bardzo dobrze przyjęta na rynku, przez wydawców; poza tym ludzie w drukarni uwierzyli, że można wyjść z tego dołka. Poczyniłam również pewne posunięcia, które skutkowały tym, że technolodzy i marketingowcy ruszyli żwawiej do pracy, ponieważ był doping i motywacja. Wszystko to spowodowało, że liczba zleceń znacznie się zwiększyła. n Czy to oznacza też, że pojawili się nowi klienci? A.K.: Są ci, którzy pomimo wszystko przy nas trwali, wróciła większość tych, którzy odeszli – oczywiście po spotkaniach, rozmowach; nic nie dzieje się samo – a niektórzy nawet znacznie zwiększyli swoje obroty. Pozyskaliśmy też nowych, których chcieliśmy pozyskać. Wróciliśmy do dobrych tradycji: staramy się pozyskiwać tych klientów, których chcemy, a nie wszystkich, którzy się zgłaszają, bo można trafić różnie. Mamy problemy z płatnościami, jak wszyscy, i to poważne, a wielu jest takich klientów, których praktyki uważam za ewidentne oszustwo: szukanie na siłę błędów, żeby nie płacić za usługę. Mamy sprawy w sądzie, czasami udaje się coś odzyskać, ale jest to spory problem. n Jakich zatem klientów chcecie pozyskiwać? A.K.: To klienci, których pozycje książkowe są dla nas interesujące, ponieważ drukując je udowadniamy, że BZGraf robi dobrą produkcję, i którzy mają na rynku opinię solidnych płatników. Wiadomo, że bolączką drukarń są długie terminy płatności – u nas to średnio 130 dni, choć mamy kilku dużych wydawców, którzy płacą w ciągu 60 dni. Niestety, istnieje tendencja wśród wydawców do wydłużania terminów, i to jest największy problem w drukarni, bo brakuje środków w obrocie. Dostawcy, asekurując się przed niewypłacalnością, ubezpieczają się; w rezultacie firmy ubezpieczeniowe przydzielają limity oraz określają terminy płatności. Jako że nasza drukarnia miała złą opinię co do wypłacalności, mamy ograniczone limity i krótkie terminy. Ale myślę, że to przewalczymy; odbyłam już kilka pozytywnych rozmów z wydawcami w czasie targów, chcemy też sprzedać część niewykorzystywanej działki. Będzie wtedy szansa pospłacania zaległych długów i będziemy mogli bez obciążeń iść do przodu. n Czyli przyszłość rysuje się raczej w jasnych barwach? A.K.: Jak najbardziej. Właściciel chce utrzymać drukarnię, nie jest zainteresowany jej likwidacją, choć krążyły takie pogłoski. W ciągu roku zwiększył kapitał o 3,1 mln zł, co daje drukarni większą wiarygodność. Nie wróciłabym do BZGraf, gdybym nie miała przekonania, że drukarnia ma perspektywy, ponieważ włożyłam w nią wiele serca i pracy. Właściciel żartuje nawet, że jestem niereformowalna: widzę tylko BZGraf, a nie całą grupę kapitałową Kompap. A ja patrzę na to też z perspektywy ludzi, którzy tu całe życie z rodzinami przepracowali, i możliwości zachowania ich miejsc pracy. Cieszę się, że drukarnia znowu żyje. n Oby jak najdłużej! Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Iwona Zdrojewska