Ponad 200 pracowników, blisko 30 nowoczesnych urządzeń w parku maszynowym i ponad 5 tys. m2 powierzchni firmy – to w kilku liczbach poznańska drukarnia Labo Print. W marcu br. firma sfinalizo-wała nabycie nowoczesnej linii technologicznej do produkcji etykiet i praktycznie natychmiast rozpoczęła produkcję i sprzedaż produktów z nowego segmentu. „To pierwsza w Polsce instalacja, która w systemie on-line zestawia cyfrowy zespół dru-kujący z laserowym wycinaniem – wszystko w jednej linii” – mówi Krzysztof Fryc, prezes Labo Print.
n Na wstępie proszę nam przybliżyć zakres działalności firmy Labo Print i opowiedzieć o jej początkach.
Krzysztof Fryc: Firma funkcjonuje na rynku od dekady. Od początku ambitnie podchodziliśmy do rozwoju i od zawsze nasze działania w mniejszym lub większym stopniu były zauważane w tych segmentach rynku, w których się pojawialiśmy. Choć bywały też okresy trudniejsze w rozwoju i historii spółki.
W ciągu kilku lat z pięcioosobowej firmy z jedną maszyną przekształciliśmy się w przedsiębiorstwo zatrudniające ponad 200 osób, dysponujące 3 zakładami i pracujące na blisko 30 nowoczesnych urządzeniach. Warto też wspomnieć, że jesteśmy jedyną drukarnią cyfrową w naszym kraju notowaną na giełdzie (GPW w Warszawie) i jedną z zaledwie kilku w Europie. Labo Print to cyfrowa drukarnia wielkoformatowa, jednakże od jakiegoś czasu to wyrażenie nie do końca wystarczająco dobrze nas określa. Wprawdzie druk wielkoformatowy nie ma dla nas tajemnic i nadal stanowi podstawową część naszego biznesu, lecz nie zatrzymujemy się, pojawiając się w kolejnych segmentach rynku, jakimi są opakowania tekturowe i standy oraz drukowane cyfrowo etykiety.
Jesteśmy w stanie wydrukować praktycznie wszystko, począwszy od standardów takich jak papierowe plakaty, siatki winylowe, banery, przez flagi i inne tekstylia, folie okienne i samochodowe, a na zadruku pleksi, PVC i innych tworzyw skończywszy.
n Jakie inne usługi poza drukiem oferuje Labo Print?
K.F.: Sam druk to nie wszystko. Oferujemy także kompleksową obróbkę finalną materiałów, które drukujemy w postaci kilkunastu, a czasami kilkudziesięciu możliwych opcji wykończenia dla danego materiału. To, jakich użyjemy procesów i jak będzie wyglądał finalny produkt, zależy tylko od potrzeb klientów czy też ich kreatywności. Ograniczeniem jest jedynie wyobraźnia.
Jeśli chodzi o opakowania i standy tekturowe, można na nas liczyć w zakresie kompleksowej obsługi: począwszy od projektu, przez druk, na dystrybucji skończywszy. Wykonujemy zarówno klasyczne pudła klapowe, jak i bardziej skomplikowane fasonowe, a także kaszerowane czy typu display oraz standy eliptyczne, półkowe, automatyczne i inne niestandardowe. Wszystkie te produkty można znaleźć w naszej ofercie.
Możemy się też pochwalić pierwszą w Polsce cyfrową linią do produkcji etykiet. Brak opłat za wykrojniki, krótkie terminy realizacji, szerokość etykiet aż do 320 mm, druk nakładów już od 500 sztuk – to najważniejsze atuty naszej etykietowej oferty.
Nowoczesne zaplecze techniczne w połączeniu z 24-godzinnym trybem pracy oraz własnym magazynem materiałów i akcesoriów daje nam znakomite możliwości i niezwykłą wręcz elastyczność we współpracy z najbardziej nawet wymagającymi klientami.
n Kim są główni klienci reprezentowanej przez Pana firmy?
K.F.: Zważywszy na tak szerokie spektrum możliwości produkcyjnych, również grupa naszych klientów jest niezwykle szeroka. Obsługujemy zarówno agencje reklamowe i domy mediowe, jak i klientów końcowych, producentów z przeróżnych branż oraz segmentów rynku. Trafiamy z naszą ofertą do klientów na kilkunastu rynkach w całej Europie. Pracujemy też z wieloma drukarniami z branży dostarczając im tę część produkcji, której nie wykonują w swoim zakładzie bądź nie opłaca im się tego wykonywać, gdyż Labo Print jest w tym zakresie specjalistą, a do tego posiada znakomite zaplecze technologiczne.
Skupiamy się tu na cyfrowym wykonaniu druku i taką mamy specjalizację.
n Wraz z ostatnią inwestycją zdecydowali się Państwo wejść na nowy dla Was rynek – rynek produkcji etykiet. Jakie były powody tej decyzji?
K.F.: Najogólniej mówiąc – jest to obiecujący rynek zbytu z dużym potencjałem rozwojowym. Po dogłębnej analizie rynku i panujących na nim trendów doszliśmy do wniosku, że istnieje interesująca nisza dla producenta niskich i średnich nakładów etykiet. Od kilku lat można zauważyć coraz głębszą dywersyfikację rynków zbytu i coraz większą różnorodność produktów. Owocuje to zmniejszaniem się nakładów produkcyjnych poszczególnych prac i zwiększaniem ich ilości. Podczas gdy tradycyjna technologia fleksograficzna jest nastawiona na druk masowy, druk cyfrowy idealnie odpowiada na tę drugą część zapotrzebowania rynku.
Kolejnym argumentem, który wzięliśmy pod uwagę, była obserwacja, iż przy standardowej realizacji zleceń na etykiety, opierającej się na druku fleksograficznym i sztancowaniu wykrojnikiem, średni czas realizacji zlecenia to nawet 2 tygodnie! W technologii, którą my stosujemy, standardowe zlecenia realizujemy w… 3 dni. Sama pani przyzna, że różnica jest widoczna. Jest wielu klientów, którzy potrzebują etykiety na swoje opakowanie w terminie znacznie krótszym niż 2 tygodnie i wtedy przychodzimy im z pomocą.
n Faktycznie, różnica jest bardzo duża. A czym kierowali się Państwo przy dokonywaniu wyboru nowego urządzenia?
K.F.: Przed wyborem dostawcy maszyny zwerbalizowaliśmy nasze oczekiwania. Chcieliśmy dokonać zakupu pełnej linii produkcyjnej etykiet, począwszy od druku w 5 kolorach, przez laserowe cięcie do kształtu, aż po wykończenie. Braliśmy pod uwagę szereg kryteriów: produktywność całej linii, jakość gotowego wyrobu, cenę urządzenia oraz kilka innych elementów.
n Co wyróżnia ten system drukujący na rynku i sprawia, że ta technologia jest unikalna?
K.F.: Nasza linia produkcyjna jest pierwszą w Polsce instalacją i jedną z kilku w tej części Europy, która zestawia cyfrowy zespół drukujący z laserowym wycinaniem – wszystko w jednej linii i w jednym przebiegu produkcyjnym. W naszym kraju jest sporo maszyn cyfrowych drukujących etykiety, ale do tej pory nie było kompletnego cyfrowego ciągu produkcyjnego. W Labo Print, aby zrealizować zlecenie, nie potrzebujemy przygotowywać płyt czy polimerów do druku, nie potrzebujemy też oddzielnie realizować procesu drukowania, sztancowania etykiety, rozcinania rolek. Wszystko dzieje się w jednym przebiegu on-line. Nie potrzebujemy też kupować wykrojników i czekać, aż zostaną przygotowane. Dzięki temu oszczędzamy tak ważny dla klienta czas i minimalizujemy koszty.
n Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Agata Pawlicka