Jeśli nie byłoby klientów zadowolonych z marki Shinohara i nie byłoby nowej maszyny, nie kontynuowalibyśmy tego biznesu – mówi Bogusław Kiszka, wiceprezes zarządu firmy Zamak Mercator reprezentującej w Polsce znaną markę maszyn offsetowych, należącą obecnie do koncernu Hans Gronhi.
n Poprzednia nasza rozmowa miała miejsce przed targami IPEX 2014, na których zarówno firma Hans Gronhi, jak i Shinohara były obecne – był to jeden z elementów wielkiego powrotu Shinohary na światowe rynki, w tym także na rynek polski. Czy nadzieje związane z uczestnictwem w targach spełniły się? Jakie nowości związane z maszynami zostały zaprezentowane podczas tej imprezy?
Bogusław Kiszka: Targi IPEX 2014 były w istocie faktycznym powrotem Shinohary w formacie B2 jako sprawdzonej wcześniej, bardzo dobrej maszyny offsetowej. W okresie po targach do chwili obecnej zostały zainstalowane dwie maszyny wielokolorowe z wieżami lakierującymi. Jedna pracuje już w Wielkiej Brytanii, a druga w Polsce.
Polskim nabywcą modelu SH 75 V HC jest Zakład Poligraficzny Polprint Sp. z o.o. z Inowrocławia. Dostarczona maszyna to model wyposażony w pięć zespołów farbowych z możliwością druku na kartonie (do 0,8 mm), dodatkowy zespół lakierujący oraz możliwość wykładania na tzw. wysoki stos.
Oferowane obecnie maszyny Shinohara są produkowane w Japonii przez firmę Shinohara Japan Co., Ltd. z siedzibą w miejscowości Shizouka, która jest spółką zależną firmy Hans Gronhi. Hans Gronhi jako inwestor branżowy nie szczędzi środków na nowe technologie i unowocześnianie maszyn, a od drugiego kwartału przyszłego roku oferowana będzie również seryjnie maszyna Shinohara w formacie B1.
Teraz w listopadzie na targach ALL IN PRINT 2014 w Szanghaju będą wystawiane przez Hans Gronhi dwie maszyny offsetowe: Shinohara 106 (cztery zespoły drukujące), Shinohara 92 (cztery zespoły drukujące) oraz maszyna cyfrowa Digital Printing w formacie B3.
Myślę, że po tych targach zaprezentujemy aktualne nowości techniczne maszyn Shinohara, a przyszłość tej marki będzie się rysować optymistycznie.
n Mówił Pan o tym, że wielu polskich klientów czeka na nowy produkt marki Shinohara. Na rok obecny przewidywane były instalacje kilku nowych maszyn w naszym kraju. Czy te plany zostały zrealizowane?
B.K.: Dalej podtrzymuję ten pogląd. Na podstawie bardzo dużego zainteresowania używanymi maszynami Shinohara nasuwa się wniosek, że dalej na rynku polskim jest zapotrzebowanie na produkty tej marki. Wspominałem kiedyś, że w Polsce pracuje obecnie ponad 100 maszyn Shinohara, które zostały sprzedane i zainstalowane przez naszą firmę w ostatnich 12 latach. Wiele z tych maszyn ma już na liczniku po blisko 200 mln odbitek i klienci nie zamierzają ich sprzedawać, natomiast chętnie by doposażyli swoje drukarnie w drugi egzemplarz tak niezawodnych maszyn.
Oczywiście nie ma obecnie boomu inwestycyjnego w poligrafii, szczególnie związanego z drukiem offsetowym, ale nasze plany na 2015 rok obejmują sprzedaż przynajmniej 4 nowych maszyn drukujących marki Shinohara. Jeśli nie byłoby klientów zadowolonych z marki Shinohara i nie byłoby nowej maszyny, nie kontynuowalibyśmy tego biznesu.
n Czym – w Pana opinii – kierują się klienci inwestujący w maszyny japońskiego (czy też raczej obecnie chińskiego) producenta?
B.K.: Obecnie sytuacja z maszynami drukującymi Shinohara trochę przypomina sytuację firmy Volvo, jeśli mogę nawiązać do branży motoryzacyjnej. Jak wiemy, firma Volvo produkuje w Szwecji samochody, które słynęły i słyną z zapewniania użytkownikom największego bezpieczeństwa podczas jazdy. Volvo zostało przejęte przez chiński koncern Geely, jednego z najszybciej rozwijających się producentów samochodów w Państwie Środka. Co interesujące, Geely jest także właścicielem firmy The London Taxi Company, produkującej słynne londyńskie taksówki. Jak podają statystyki, nowe modele Volvo są dużo lepsze od poprzednich, a na najnowszą perełkę tego koncernu – model Volvo XC 90 – trzeba czekać kilka miesięcy…
Wracając do branży poligraficznej: koncern Hans Gronhi przejął Shinoharę, pozostawiając jej produkcję w Japonii, a transakcja polegała głównie na tym, że Shinohara wniosła do spółki Shinohara Japan Co. Ltd. wiedzę technologiczną i patenty oraz cały personel inżynierski, a chiński inwestor – środki finansowe oraz rynki zbytu w Azji, USA i Europie. Marzę o tym, aby i nowe maszyny Shinohara były oczekiwane tak jak nowe Volvo…
Według mojej opinii, była i pozostanie grupa zwolenników techniki japońskiej zamiast niemieckiej zastosowanej w urządzeniach poligraficznych. Klienci inwestujący w maszyny poligraficzne pochodzące z Japonii, Niemiec czy Chin nie zwracają już takiej uwagi na to, gdzie znajduje się fabryka i jaki kapitał za nią stoi, ale na to, czy dany producent oferuje niezawodne urządzenie i unikalne oraz inteligentne rozwiązania w swoim produkcie. W przypadku Shinohary, czyli japońskiego producenta kapitałowo powiązanego z chińską firmą, klienci otrzymują niezawodną maszynę z monolitycznym korpusem, którego żaden inny producent nie oferuje, a to wpływa pośrednio na bardzo niskie koszty eksploatacji tych maszyn, koszty zaś stały się obecnie tak kluczowe jak bezpieczeństwo w samochodach.
Myślę także, że obecnie maszyny japońskie są i pozostaną tańsze od maszyn niemieckich, a więc kryterium ceny nabycia, jako wartości początkowej inwestycji w stosunku do poziomu zaawansowania technicznego, również będzie odgrywać dużą rolę, szczególnie kiedy marże na usługach poligraficznych ciągle się zmniejszają.
n Mówi się o kryzysie w branży poligraficznej, która tak w Polsce, jak i na świecie silnie odczuwa konkurencję mediów elektronicznych i społecznościowych (oczywiście poza sektorem opakowań i etykiet, który pozostaje w niezmiennie dobrej kondycji). Czy firma Zamak Mercator jako dystrybutor maszyn offsetowych także to odczuwa w sposób znaczący?
B.K.: Sądzę, że system dotacji UE, z którego masowo korzystali polscy drukarze w latach 2006-2012 przy inwestycjach w maszyny poligraficzne, sprawił, że w dość krótkim okresie, często ponad rzeczywiste potrzeby rynku, polskie drukarnie zostały „doinwestowane” na wiele lat w innowacyjne maszyny. Jednocześnie spadek zamówień na tradycyjny druk spowodowany wpływem mediów elektronicznych i społecznościowych doprowadził do tego, że „dosprzętowione” drukarnie spotkały się z radykalnym zmniejszeniem popytu na usługi, co przełożyło się na nadpodaż ofert usług druku, a co za tym idzie – na pogłębienie kryzysu w branży poligraficznej.
Dlatego od połowy 2012 r. obserwujemy ciągły spadek zapotrzebowania na nowe wydajne maszyny poligraficzne i urządzenia introligatorskie, który moim zdaniem będzie się utrzymywał nadal. Firmy dystrybucyjne, które oferowały tylko maszyny i urządzenia poligraficzne stosowane w druku offsetowym, dalej odnotowują tendencję spadkową w przychodach.
By się chronić przed takimi spadkami, nasza firma już w 2012 r. przyjęła strategię dywersyfikacji swojej działalności, jeśli chodzi o branże. Jesteśmy i pozostaniemy aktywni w branży poligraficznej (sprzedaż i serwis maszyn poligraficznych i urządzeń introligatorskich) oraz w branży chemicznej (kablownictwo oraz przetwórstwo tworzyw sztucznych), gdzie oferujemy obecnie także usługi projektowania wytłaczarek laboratoryjnych i przemysłowych do tworzyw i gumy, a także linii do kabli, które wytwarza nasz zakład produkcyjny.
Wracając do istoty Pani pytania, muszę przyznać, ze nasza firma znacząco odczuła spadek zapotrzebowania na maszyny dla poligrafii. To zmusiło nas z kolei do częściowego przebranżowienia się z firmy sensu stricte handlowej w firmę produkcyjno-handlową.
Dlatego tym bardziej rozumiemy to, jaką rolę odgrywają we wszelkich maszynach produkcyjnych myśl techniczna, jakość wykonania produktu i użytych komponentów oraz serwis i siła handlowo-inżynierska dystrybutora. Posiadając Instytut Badawczo-Rozwojowy dla rozwoju wytłaczarek laboratoryjnych, rozpoczęliśmy współpracę m.in. z wyższymi polskimi uczelniami technicznymi, które nierzadko są zaskoczone stopniem zastosowania różnych rozwiązań projektowo-konstrukcyjnych w maszynach Shinohara, co też nam pokazuje, jak dobrym produktem stworzonym dla poligrafii obecnie dysponujemy.
n Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Iwona Zdrojewska