Podwarszawska drukarnia Vilpol, choć posiada nowoczesny i dobrze wyposażony dział sitodruku, wcale nie aspiruje do miana drukarni sitodrukowej. Wręcz przeciwnie, jej właściciele podkreślają, że ich intencją jest, aby Vilpol utożsamiany był przede wszystkim z jakością i wydajnością offsetu. Sitodruk to dla nich natomiast niezwykle istotna technologia służąca do wykańczania i uszlachetniania druków.
Vilpol funkcjonuje od 1991 roku, miał więc sporo czasu, aby zdobyć spore doświadczenie i zgromadzić solidny park maszynowy. W drukarni funkcjonują trzy główne działy: druku, makiet i wykrojników oraz introligatorni, w których pracę znalazło łącznie ponad 200 osób.
Ostatnio drukarnia poczyniła spore inwestycje wzmacniające dział sitodrukowy: od frmy Basse zakupiła pełnoformatową cylindryczną maszynę drukującą SPS CyberPress CP2, zadrukowującą w maks. formacie 720x1020 mm z prędkością 3300 ark./h wraz z tunelem suszącym UV. Ten sam dostawca doposażył dział przygotowalni sitodrukowej w urządzenia firmy Grunig: zaciągarkę do emulsji, suszarkę i stanowisko do mycia sit z recyrkulacją. Andrzej Kępski, jeden z członków zarządu drukarni Vilpol Sp. z o.o. tak tłumaczy powody inwestycji: Myślę, że decyzja o zakupie urządzeń sitodrukowych została podjęta dlatego, że druk offsetowy, będący główną technologią stosowaną w Vilpolu jest jednocześnie tylko bazą do dalszych procesów wykańczania i uszlachetniania odbitek. Chcieliśmy mieć większość możliwości obróbki wydruków offsetowych na własność. W najbliższym sąsiedztwie Vilpolu nie ma firm specjalizujących się w uszlachetnianiu; zresztą nawet gdyby były, to kooperacja zawsze oznacza stratę czasu, problemy logistyczne, większe ryzyko błędu.
Inwestycja w urządzenie SPS CyberPress została więc poczyniona właściwie wyłącznie na własne potrzeby drukarni. Andrzej Kępski dodaje: Nasza firma zaczynała od działu introligatorni i sitodruku, przy czym sitodruk proszę w naszym przypadku kojarzyć z punktowym lakierem UV, matowym, błyszczącym lub puchnącym. Dzięki nowym inwestycjom w ten dział chcieliśmy poprawić precyzję oraz wydajność.
Współwłaściciele drukarni Vilpol nie myślą o świadczeniu usług sitodrukowych na zewnątrz. W Warszawie jest ogromna konkurencja, jeżeli chodzi o uszlachetnianie druków - uważa Andrzej Chełczyński, członek zarządu i współwłaściciel Vilpolu. - Nie chcielibyśmy nigdy stanąć przed wyborem, które zlecenie ma charakter priorytetowy: wewnętrzne czy zewnętrzne.
Nowa inwestycja pozwala na szybsze, wydajniejsze i bardziej precyzyjne lakierowanie UV. Zmusiły nas do niej także ostrzejsze wymogi dotyczące ochrony środowiska - dodaje Andrzej Kępski. - Teraz cała chemia w przygotowalni krąży w obiegu zamkniętym.
Pytany o kryteria wyboru dostawcy Andrzej Chełczyński odpowiada: Firmę SPS Rehmus
postrzegamy jako jednego z liderów branży sitodrukowej. Znamy także jej japońskiego konkurenta Đ firmę Sakurai, ale my preferujemy technologię niemiecką. Stop-cylinder to przecież wynalazek SPS, teraz już powszechnie kopiowany. Mamy poza tym doświadczenia z tą firmą i przede wszystkim jej serwisem; muszę przyznać, że to dobre doświadczenia. Nie bez znaczenia była także osobowość Janusza Wdowiarskiego i jego zaangażowanie w przekonanie nas do rozwiązań SPS i Grźniga.
Klienci nowe inwestycje odczuli przede wszystkim jako szybsze realizowanie zleceń i możliwość przyjęcia większej ich ilości przez drukarnię Vilpol. Czy dla takiej drukarni ciekawym rozwiązaniem nie byłby także wielkoformatowy druk cyfrowy, który umożliwiłby obsługę klientów o mniejszych apetytach pod względem wysokości nakładu? Zdecydowaliśmy się pójść w zupełnie innym kierunku - mówi Andrzej Chełczyński - w kierunku projektowania makiet, laserowego wykonywania wykrojników. W tym celu zainwestowaliśmy w ploter wycinający, oprogramowanie i sam laser firmy Lasercomb. Cyfrowy druk wielkoformatowy w porównaniu z technologią offsetową nie jest jeszcze jakością, z jaką chcielibyśmy być utożsamiani, dlatego po prostu nie realizujemy zleceń o nakładzie kilku sztuk. Ale takich zleceń będzie na rynku coraz więcej - przekonuję Andrzeja Chełczyńskiego. Nie zauważył Pan, że zamawiane nakłady są coraz niższe? - pytam. Szczerze mówiąc nie zauważyłem. Odnotowałem natomiast co innego: klient zamawia u nas projekt stojaka, zapełnia go towarem i przez tydzień wozi w samochodzie sprawdzając jego trwałość. Dopiero potem składa zamówienie.
50% zleceń Vilpolu stanowią zamówienia z rynku reklamowego: standy, displaye, hangery, wobblery, wszelkiego rodzaju pudełka. Druga połowa to zlecenia typowo akcydensowe: ulotki, foldery, katalogi, broszury. Ponieważ oba te rynki wymagają od nas niezwykle wysokiej jakości, zdecydowaliśmy się na system Image Control, który kontrolując co tysięczną odbitkę pozwala na eliminację błędów i korekcję odstępstw kolorystycznych - mówi Andrzej Kępski. - Ja zawsze powtarzam, że nie jest sztuką wydrukować ładnie, sztuką jest wydrukować tak samo cały nakład.
Drukarnia Vilpol posiada 20 zespołów drukujących firmy Heidelberg w formacie od B2 do B1. Czy obsługując rynek reklamowy nie warto zatem pomyśleć o inwestycji w format B0? - pytam współwłaścicieli Vilpolu. Oczywiście, że maszyna w formacie B0 bardzo by nam się przydała - zgadza się Andrzej Chełczyński. - Ale wiąże się to z wymianą praktycznie całej przygotowalni (a miesiąc temu wymieniliśmy system CtP na Suprasetter w formacie B1) i introligatorni. To niewyobrażalne inwestycje.
I chyba niekonieczne, skoro z usług Vilpolu wciąż korzystają takie giganty jak Polska Telefonia Cyfrowa, Unilever, Bols czy Coca Cola...