Szkolnictwo zawodowe – czy jest złe i czy może być lepsze – część I
25 May 2018 14:42

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Od blisko 20 lat usiłujemy zbudować system szkolnictwa zawodowego, który będzie zaspokajał potrzeby przemysłu i usług na wykwalifikowanych pracowników. Wymarzony absolwent szkoły zawodowej powinien posiadać wiedzę merytoryczną, która pozwoli sprawnie wykonywać zadania zawodowe, kompetencje personalne i społeczne pozwalające dobrze współpracować w grupie oraz odpowiednią sprawność językową pozwalającą przynajmniej korzystać z obcojęzycznej dokumentacji, ale również coraz częściej porozumiewać się ze współpracownikami. W takim duchu powstają podstawy programowe, programy nauczania, podręczniki i zadania egzaminacyjne, również te pisane dla szkół poligraficznych. Taka jest teoria. A jaka jest rzeczywistość?

Czy mamy takich absolwentów szkół zawodowych? Czy naprawdę polscy przedsiębiorcy na nich czekają? Jakie są przyczyny tego, że naprawdę nie możemy osiągnąć tych założeń? Szkolnictwo zawodowe poligraficzne, choć obejmuje niewielką branżę, nie jest wyjątkiem w systemie kształcenia zawodowego i wszelkie zamieszczone w tym artykule uwagi odnoszące się do szkolnictwa zawodowego dotyczą również kształcenia młodych poligrafów.

 

Od ściany do ściany – czyli historia reform oświatowych i ich skutki

Zanim odpowiemy sobie na pytania postawione na wstępie, spróbujmy przeanalizować czynniki, które choć już historyczne, to mają istotny wpływ na obecny kształt szkolnictwa, w tym przede wszystkim szkolnictwa zawodowego. 

W spadku po tzw. Polsce Ludowej odziedziczyliśmy stosunkowo sprawnie działający system oświaty z 8-letnimi szkołami podstawowymi, 4-letnimi liceami ogólnokształcącymi, 3-letnimi szkołami zasadniczymi zawodowymi, 5-letnimi technikami, 4-letnimi liceami zawodowymi, 3-letnimi technikami uzupełniającymi oraz jednorocznymi lub 2-letnimi szkołami policealnymi. Szkolnictwo zawodowe działało w systemie dziennym, wieczorowym i zaocznym. Wiele większych zakładów produkcyjnych posiadało szkoły przyzakładowe. Zakłady, choć zazwyczaj dysponowały przestarzałym parkiem maszynowym oraz mało wydajną organizacją produkcji, chętnie podejmowały się prowadzenia praktyk uczniowskich, zaś państwo, będące właścicielem środków produkcji, stwarzało przepisy, które to ułatwiały – przykładem może tu być np. przepis zobowiązujący do zwalniania pracowników w celu umożliwienia prowadzenia specjalistycznych zajęć w szkole. […]

Czasy przełomu mają to do siebie, że ofiarami szybkich zmian często, obok rzeczy i spraw wymagających zmian, padają takie, które na to w pełni nie zasługują. Taki los spotkał też system szkolnictwa, w tym również szkolnictwa zawodowego. Czy tamten system szkolnictwa był zły? Na pewno nie był doskonały, ale obecny też nie jest doskonały, a poprzedni powstał na bazie blisko 40-letnich doświadczeń, był stabilny i do momentu transformacji dobrze realizował potrzeby edukacyjne. System kształcenia zawodowego był rozbudowany – obejmował ok. 250 zawodów (obecnie ok. 213), umożliwiał szeroki wybór ścieżki kształcenia, bardzo dobrze funkcjonowało kształcenie dorosłych, zaś absolwenci często zaraz po ukończeniu szkoły znajdowali zatrudnienie. 

Co zaproponowano w zamian? Ośmioletnią szkołę podstawową zastąpiono 6-letnią, 4-letnie licea zastąpiono 3-letnimi i wprowadzono też 3-letnie gimnazja, zaś zamiast liceów zawodowych 3-letnie licea profilowane, przy czym koncepcja kształcenia zawodowego – zanim ostatecznie przyjęła taką formę – w istotny sposób się zmieniała. […]

Zasadniczym elementem każdej reformy oświatowej są zmiany programów nauczania. Z punktu widzenia szkolnictwa zawodowego istotne są nie tylko w związku z programami kształcenia zawodowego, ale również w związku z ogólnym przygotowaniem do kształcenia zawodowego. Pod tym względem autorzy reform uznali, że dotychczasowe programy nauczania są przeładowane treścią, nie uczą myślenia, są realizowane tradycyjnymi metodami nauczania. Cięcia objęły przede wszystkim matematykę i inne przedmioty ścisłe.

Z programów zniknęły całki i pochodne funkcji, a także klasyczne badanie zmienności funkcji. Wymiary godzin innych przedmiotów ścisłych zostały również ograniczone. Po raz pierwszy w powojennej historii polskiej oświaty absolwent szkoły średniej nie musiał zdawać matury z matematyki. Pojawiły się za to inne przedmioty maturalne. Obok języka polskiego i języka obcego „do wyboru” przez maturzystę były nie tylko inne tradycyjne przedmioty ogólnokształcące, ale także zupełnie nowe, takie jak np. „wiedza o tańcu”, „wiedza o muzyce” i inne. Ten eksperyment trwał kilkanaście lat, zanim władze pojęły to, co było od początku jasne dla większości nauczycieli szkolnych i akademickich. Poziom wiedzy absolwentów z zakresu przedmiotów ścisłych w wyniku tych zmian stał się żenująco niski. Podjęte w ostatnich latach działania naprawcze, polegające między innymi na przywróceniu matematyce rangi przedmiotu obowiązkowego na maturze, przynoszą tylko połowiczne sukcesy. Wyniki tegorocznej matury z matematyki potwierdzają, że kryzys wiedzy matematycznej trwa – bo jak inaczej można nazwać zdawalność z tego przedmiotu na poziomie podstawowym 83 proc., zaś średni wynik na poziomie rozszerzonym 37 proc. (w technikach odpowiednio 75 proc. i 17 proc.)1. Należy przy tym podkreślić, że do programów matematyki nadal nie wróciły treści usunięte w ramach reformy z 1999 r. Postawmy w tym miejscu kolejne pytanie: czy pozbawieni właściwego przygotowania w zakresie przedmiotów ścisłych uczniowie mogą dobrze przyswajać wiedzę techniczną? Czy jedną z przyczyn tego, że zdaniem niektórych absolwenci szkół zawodowych są słabo przygotowani, nie jest obniżenie poziomu kształcenia w zakresie nauk ścisłych? […]

Na to, aby oficjalnie przyznać, że przyjęta w 1999 r. struktura systemu szkolnego jest niedobra, potrzeba było aż 18 lat, czyli 18 roczników młodzieży. Gimnazja, których jedyną zaletą było to, że dobrze kojarzyły się z przedwojennym systemem edukacji, powoli są wygaszane. I jest to zapewne działanie słuszne, choć można polemizować, czy powinno odbywać się teraz oraz jakie będą konsekwencje dla nauczycieli likwidowanych szkół.

Aby jednak oddać należne honory twórcom reformy z 1999 r., należy powiedzieć, że nie wszystkie ich działania były nieudane. Jednym z założeń tej reformy było podniesienie współczynnika skolaryzacji na poziomie szkoły wyższej. I to się rzeczywiście udało: z 12,9 proc. w roku akademickim 1990/91 do 53,8 proc. w roku 2010/11 oraz 47,6 proc. w roku akademickim 2015/162. Czy jednak na pewno w parze z wysoką liczbą zdobywających wyższe wykształcenie idzie wzrost umiejętności absolwentów szkół wyższych? Wielu pracodawców twierdzi, że poziom wiedzy i umiejętności absolwentów szkół wyższych spadł w tym czasie radykalnie, ale to już temat na inną publikację.

Podsumowując wątek historyczny możemy wymienić przynajmniej 5 przyczyn, które mogą mieć wpływ na dzisiejsze oblicze systemu kształcenia zawodowego:

– zbyt głębokie zmiany w strukturze systemu kształcenia przeprowadzone w 1999 r., utworzenie 3-letnich gimnazjów oraz skrócenie cyklu kształcenia w technikach;

– marginalizacja szkolnictwa zawodowego i promowanie kształcenia licealnego w początkowej fazie reformy 1999 r.;

– przerzucenie ciężaru utrzymania szkół zawodowych na powiaty, które nie dysponują środkami własnymi pozwalającymi na rozwój i modernizację bazy oraz indywidualizację kształcenia zawodowego;

– zmiany programowe ograniczające wymiar przedmiotów ścisłych, przez co przygotowanie ogólne uczniów do kształcenia zawodowego jest gorsze;

– odejście od obowiązkowego egzaminu dojrzałości z matematyki osłabiające rangę tego przedmiotu. 

Dlaczego jest tak źle, skoro jest tak dobrze – czyli obecny obraz szkolnictwa zawodowego

W wydanym w 2015 r. kolejnym już raporcie „Rynek poligraficzny i opakowań z nadrukiem w Polsce”3 pracodawcy – tak jak i w poprzednim raporcie – nie pozostawiają „suchej nitki” zarówno na szkołach, jak i na uczelniach kształcących przyszłych poligrafów. Zaledwie 23 proc. biorących udział w badaniach uważa, że absolwenci szkół posiadają wystarczającą wiedzę w zakresie specjalizacji badanych przedsiębiorstw. Stosunkowo najlepiej, zdaniem respondentów badania, wypada kształcenie w obszarze druku cyfrowego, gdzie pozytywną ocenę wyraziło 27 proc. badanych (wykres 1).   cdn.

Bogdan Kostecki

1 https://www.cke.edu. pl/images/_EGZAMIN_MATURALNY_OD_2015/Informacje_o_wynikach/2017/20170630%20Wstepna%20informacja%20o%20wynikach%20egzaminu%20maturalnego%202017.pdf.

2 http://www.studenckamarka.pl/serwis.php?s=73&pok=1922.

3 Rynek poligraficzny i opakowań z nadrukiem w Polsce. Polskie Bractwo Kawalerów Gutenberga, KPGM 2015