Trafna specjalizacja
6 Dec 2016 14:59

W kryzysowych latach początku dekady ogromna inwestycja krakowskiej drukarni Skleniarz wielu wprawiła w zdumienie, wielu również nie dawało jej większych szans na przetrwanie. Z perspektywy kilku lat okazuje się jednak, że czas na budowę siedziby i zakupy wcale nie był taki niefortunny, a właściwie dobrany profil działalności sprawił, że można mówić o dużym sukcesie. Za ciosem Krakowską drukarnię Skleniarz po raz pierwszy odwiedziliśmy w 2012 roku, półtora roku po realizacji dużego projektu inwestycyjnego, zamykającego się w kwocie 35 mln zł. Rok 2010 był chyba najtrudniejszym czasem na finalizację tak dużej inwestycji – wspomina prezes Włodzimierz Skleniarz. – Gdybym podejmował decyzję 5 lat temu, to nowej siedziby drukarni Skleniarz raczej by nie było. Prace projektowe nowego budynku zaczęliśmy już jednak w 2005 roku, ponieważ pojawiła się okazja pozyskania dotacji unijnych na poziomie 70 proc. Przyznam, że decyzja o pozytywnym rozpatrzeniu naszego wniosku bardziej mnie przeraziła niż ucieszyła, zdawałem sobie bowiem sprawę, jak duże ryzyko podejmuję, inwestując oszczędności całego życia. Czułem się też odpowiedzialny za los swoich pracowników i ich rodzin. Podziwu dla odwagi Włodzimierza Skleniarza nie kryje Ryszard Maćkowiak, dyrektor naczelny drukarni: W 2010 roku prezes na pewno nie podjąłby takiej decyzji. Projektowanie drukarni od nowa zaczęło się w okresie prosperity, a realizacja miała miejsce w najgłębszym kryzysie. Na szczęście prezes poszedł za ciosem. Z perspektywy czasu oceniamy jednak, że to był najlepszy moment na taką inwestycję. Uważam, że dzisiaj produkcja dziełowa to dobra dziedzina działalności poligraficznej, pod warunkiem, że jest dobrze zorganizowana. Czytelnictwo w Polsce – jeśli wierzyć raportom – jest już tak niskie, że chyba niższe być nie może. Dlatego nie sądzę, żeby w najbliższym czasie coś mogło zagrozić naszej działalności. Obecnie 98 proc. produkcji drukarni Skleniarz to produkcja dziełowa; do 2010 roku stanowiła ona mniej niż połowę. Specjalizację firmy stanowi druk książek o wysokiej jakości, szczególnie albumów czy katalogów, a także wydawnictw dziełowych o wysokich walorach technicznych i estetycznych, wymagających najwyższej staranności wykonania. Ze specjalizacją drukarni współgrają również architektura budynku i wykończenie wnętrz. Jestem estetą, cenię naturalne kamienie, klasyczne meble, dobrą sztukę – przyznaje Włodzimierz Skleniarz. – Chciałem udowodnić, że w Polsce też można stworzyć coś ładnego. Zagraniczni goście, którzy do nas przyjeżdżają, widzą, że mają do czynienia z poważnym partnerem i są spokojni, że ich zlecenie potraktujemy z równym pietyzmem, jak naszą siedzibę. Przede wszystkim efektywność Projekt inwestycyjny o wartości 35 mln zł obejmował budowę budynku, zakup nowoczesnego parku maszynowego do druku oraz oprawy miękkiej i twardej. Nie szczędzono środków na kosztowne rozwiązania, które przynoszą efekty m.in. w sytuacjach tak ekstremalnych, jak tegoroczne sierpniowe upały: Nieliczne drukarnie w Polsce mogą poszczycić się w pełni klimatyzowaną halą produkcyjną – stwierdza Ryszard Maćkowiak – nawet w czasie największych upałów mogliśmy zatem pracować pełną parą, bez obawy o problemy z farbą, klejem czy papierem. Działy prepressu i druku oparte są przede wszystkim na rozwiązaniach firmy Heidelberg, zaś introligatorni – Kolbus. Na przestrzeni ostatnich 6 lat zatrudnienie wzrosło niemal trzykrotnie – od 37 osób w 2009 do ponad 100 obecnie. Z drukarni wyjeżdża około 7 tytułów dziennie – mówi Ryszard Maćkowiak. – Produkcja odbywa się na trzy zmiany, także w weekendy, a nasz kalendarz jest zapełniony na dwa miesiące naprzód. Nasze możliwości to ponad 600 tys. egzemplarzy miesięcznie i taka mniej więcej ilość książek opuszcza każdego miesiąca bramę drukarni. Czy oznacza to rychłe inwestycje? Filozofią szefa wcale nie jest zwiększanie produkcji; stawiamy na efektywność – zdradza Ryszard Maćkowiak. – Dlatego zanim zainwestujemy w dodatkową maszynę, musimy do maksimum wykorzystać możliwości posiadanego wyposażenia. Porównywalne wielkością i obrotami drukarnie posiadają dwadzieścia, może nawet więcej zespołów drukujących, my ten sam poziom produkcji osiągamy za pomocą zaledwie dziesięciu. Średnia wydajność naszej maszyny drukującej za ostatnie 12 miesięcy, raportowana przez system Prinect to 14 800 ark./h czasu netto. Prędkość maksymalna maszyny to 18 tysięcy, dlatego dążymy do średniej wydajności 15 500 ark. również czasu netto. W ten sposób będziemy szukać nowych możliwości produkcyjnych. Do tematu nowych inwestycji prezes Skleniarz podchodzi ostrożnie – raczej bierzemy pod uwagę wymianę urządzeń, na nowe nawet nie bardzo mamy miejsce ze względu na ograniczenia powierzchniowe. Potwierdzeniem słów dyrektora naczelnego jest jedna z ostatnich inwestycji, jaką była wymiana półformatowej naświetlarki Heidelberg Suprasetter na jej pełnoformatową wersję – obecnie w drukarni Skleniarz pracują więc dwa urządzenia w tym formacie. Podobna wymiana planowana jest w dziale druku – półformatowa, 4-kolorowa maszyna niebawem zostanie zastąpiona pełnoformatową. Myślimy również o przejściu na technologię UV LE – koszt farb jest może wyższy, ale obróbka arkuszy możliwa jest bezpośrednio po druku, i stwarza to nowe możliwości technologiczne – tłumaczy Ryszard Maćkowiak. – W przypadku wielobarwnych prac, które stanowią gros naszej produkcji, zaoszczędzimy sporo czasu i unikniemy potencjalnego problemu odciągania. Troska o efektywność drukarni widoczna jest także w strukturze zatrudnienia – tylko 10 proc. załogi to pracownicy administracyjni. Cyfra na półkę Albumy i wielobarwne wydania nie należą raczej do pozycji wydawanych w szczególnie wysokich nakładach, więc aż się prosi o kolorowe urządzenie cyfrowe, które nie musi już specjalnie ustępować jakością technologii offsetowej, a zajmuje niewiele miejsca. Jeszcze kilka lat temu branżowi eksperci wieszczyli, że druk cyfrowy wyprze druk offsetowy, także w segmencie dziełowym – twierdzi prezes Skleniarz. – Dziś widać wyraźnie, że nic takiego się nie wydarzyło. Koszt pełnokolorowej książki wydrukowanej cyfrowo przekracza możliwości wydawców. W przyszłości pewnie każdy będzie mógł wydrukować sobie książkę w domu, ale teraz gros wydawców drukuje w technologii offsetowej. Książka trudna, albumowa, z uszlachetnieniami, czyli taka, w jakiej specjalizuje się drukarnia Skleniarz, zostanie przejęta przez druk cyfrowy w ostatniej kolejności – dodaje Ryszard Maćkowiak. –W najmniejszym stopniu dotknie ją również cyfryzacja. Ja nie wyobrażam sobie przeglądania albumu malarstwa na tablecie. Kiedyś przymierzaliśmy się do takiej inwestycji, ale po dokładnej analizie rynku, oferty urządzeń i oczekiwań wydawców odłożyliśmy ten pomysł na półkę. Na razie możemy sobie pozwolić na rezygnację z zamówień o nakładach rzędu 100-200 egz. Wydawcy nie są jeszcze poważnie zainteresowani drukiem na żądanie – wolą zamówić większy nakład w niższej cenie jednostkowej, nie mają też jeszcze problemów z magazynowaniem produkcji. Poza tym domeną technologii cy- frowej w produkcji książek jest wciąż druk 1:1, a my specjalizujemy się raczej w produkcji wielobarwnej. Beletrystyka to trudny rynek, prowadzona jest na nim bezpardonowa walka cenowa, w której niekoniecznie chcemy brać udział. Zresztą produkowane przez nas nakłady wcale nie są takie małe – książki dla dzieci i kulinarne to w tej chwili pozycje o najlepszych wynikach sprzedaży, a więc i o atrakcyjnej dla drukarni liczbie egzemplarzy. Muszę się pochwalić, że drukarnia Skleniarz drukuje cały nakład najnowszego Harry'ego Pottera w oprawie twardej dla wydawnictwa Media Rodzina. To zresztą fenomen na skalę światową; większość wydawnictw została zmuszona do druku na Dalekim Wschodzie. Pozycja ta będzie miała premierę jeszcze przed krakowskimi Targami Książki. Inny segment produkcji dziełowej, który pozostaje nieodmiennie na wysokim poziomie, to wydawnictwa katolickie. Czynniki sukcesu Bardzo szanujemy polskich wydawców i niezwykle cenimy sobie współpracę z nimi, jednak zdrowy rozwój firmy zawdzięczamy w dużym stopniu eksportowi, który obecnie sięga 35 proc. – przyznaje Włodzimierz Skleniarz. – To tzw. szybkie pieniądze, terminy płatności rzadko przekraczają 40 dni, co pozwala nam na utrzymanie płynności finansowej. W dodatku niektórzy wydawcy sami dostarczają papier, co stanowi spore odciążenie dla naszego budżetu. Naszym celem jest eksport na poziomie 50 proc. – dlatego też jesteśmy obecni na wszystkich liczących się targach książki w kraju i za granicą. Zabieramy na nie kilka naszych pozycji, które są najlepszą wizytówką. Kierownictwo drukarni dużą wagę przywiązuje do szkoleń pracowników – zarówno teoretycznych, jak i praktycznych. Starannie dobierani są również dostawcy. Wybierając dostawcę materiałów zwracamy ogromną uwagę na serwis – oczekujemy, ze za dostawą materiałów pójdzie wsparcie techniczne, abyśmy mogli w pełni skorzystać z ich możliwości i tym samym zaoferować najwyższą możliwą jakość gotowego produktu – mówi Ryszard Maćkowiak. – Najlepszym przykładem jest klej – w cenie książki to niewielki koszt, ale konsekwencje niewłaściwego dobrania bądź zastosowania kleju będą opłakane. Nie możemy sobie pozwolić na utratę prestiżu spowodowaną wyborem niewłaściwego dostawcy. Jeśli już o prestiżu mowa, to warto wspomnieć, że drukarnia Skleniarz po raz kolejny „rozbiła bank” nagród branżowych. W tym roku zdobyła trzy Złote Gryfy oraz statuetkę Diamentowego Gryfa, została również uhonorowana nagrodą PTWK. Oprócz satysfakcji klienta nagrody branżowe stanowią potwierdzenie jakości naszej pracy i nadają jej głębszy sens – twierdzi Włodzimierz Skleniarz. –Zamierzamy nadal startować w konkursach, ale tylko tych o przejrzystych, obiektywnych zasadach, jak Złote Gryfy. Tajemnicą poliszynela jest, że są konkursy, w których nagrody można po prostu kupić poprzez wysoką opłatę za udział. W tych z założenia nie startujemy. A wydawcy cenią nagrody branżowe i chętnie współpracują z wyróżnionymi drukarniami. Włodzimierz Skleniarz chętnie dzieli się swoim sukcesem poprzez zaangażowanie w lokalną działalność filantropijną i sponsorską. Drukarnia Skleniarz jest m.in. jednym ze sponsorów klubu piłkarskiego Cracovia – informuje prezes. – Ponieważ kocham sztukę, wspieram Akademię Sztuk Pięknych i młodych artystów, ale również mniejszości lokalne, domy dziecka, fundacje i szpitale. Jestem aktywny poza głównym biznesem, ponieważ lubię pomagać, widzę sens i potrzebę tej pomocy.