W IV kwartale ub.r. ukazała się pozycja, która powinna zainteresować ludzi piszšcych i redagujšcych ksišżki oraz zajmujšcych się składem komputerowym, przede wszystkim ksišżek. Autorem jest Robert Chwałowski. Zebrał on w jednej publikacji, uporzšdkował i wyselekcjonował zasady oraz reguły pochodzšce z różnych ródeł: norm bibliograficznych omawiajšcych sprawy edytorstwa, norm na materiały wydawnicze, niektórych norm zecerskich i dotyczšcych nazewnictwa. Oprócz aktów normatywnych autor korzystał z wielu artykułów, ksišżek i instrukcji zwišzanych z omawianš tematykš, a także uwzględnił zwyczaje panujšce w wydawnictwach i drukarniach.
Tytuł ksišżki może sugerować, że autor zajmuje się typografiš rozumianš jako dziedzina grafiki (sztuki) użytkowej, obejmujšcej projektowanie druków. Faktycznie omawiane sš kolejnoć występowania i rozmieszczania elementów ksišżki, zasady składania (dzi) komputerowego, formowania (łamania) kolumn. Ksišżka, jak wspomniano, jest przydatna pracownikom wydawnictw, agencji i biur zajmujšcych się tworzeniem ksišżki (moim zdaniem Đ nie tylko), a więc poczšwszy od autorów i redaktorów, na składaczach komputerowych kończšc. Tak autor ăTypografiiÉÓ, jak i wydawnictwo Helion z Gliwic dołożyli starań, aby zamieszczone informacje były kompletne.
Autor wybrał wiele dotychczasowych (czasem nie doć dokładnie sprecyzowanych) reguł i zasad obowišzujšcych lub zalecanych w technice drukowania typograficznego w odniesieniu do składu ręcznego, maszynowego Đ tekstów cišgłych, tabel, wzorów matematycznych i innych elementów, adaptujšc je do potrzeb i możliwoci składania komputerowego. Skład ręczny, czcionkowy i wierszowy odszedł już w przeszłoć. Niemniej autor przypomina o wielu regułach i zasadach graficznych, np. żeby tak dzielić treć tytułu w tekcie (tzw. międzytytuł wielowierszowy), by nie przenosić słowa i by wiersz nie kończył się wyrazem jednoliterowym oraz zawierał logiczny podział (co nie zawsze jest przestrzegane nawet w naszych branżowych czasopismach). Innym dobrym przypomnieniem jest kwestia tzw. bękartów, przenoszenia do następnego wiersza sylaby -li, oddzielania skrótów tytułów i inicjałów imion od nazwisk oraz wiele innych przypadków.
Przeglšdajšc treć ksišżki można mieć drobne zastrzeżenia do niektórych podanych zasad. Mogš to być potknięcia, nie tylko autorskie. Być może niektóre wštpliwoci wyjaniłby słownik terminów, gdyby był obszerniejszy, objaniajšc np., co to jest strona przytytułowa i tytułowa z kontrtytułem.
Przy okazji omawiania tej ksišżki warto się zastanowić nad adiustacjš materiałów wydawniczych w wielkociach stosowanych w technice typograficznej w składzie zecerskim, a przeniesionych do składu komputerowego.
Na przykład: czy okrelanie nadal wymiarów w firetach, punktach (których? systemu Didota czy systemu angloamerykańskiego Pica?), cycerach, stopniach jest celowe? A może czas na upowszechnienie systemu metrycznego? Istnieje wszak PN-90/P-55012 dotyczšca ustalania wymiarów pisma drukarskiego i odstępów w milimetrach. Autor stosuje jednak konsekwentnie stary system, bo praktycznie nie sš używane inne ustalenia okrelajšce liczbę punktów (Didota czy pica), znane poligrafom i wydawcom. (Chociaż, jako stary drukarz, niedawno dowiedziałem się z pewnego czasopisma branżowego, że w Polsce obowišzujš jednostki Bertholda, a młodsi koledzy, chcšc nie chcšc, posługujš się jednostkami w systemie Pica, bo producenci programów DTP przyjęli jako jednostkę typograficznš punkt pica). Chyba pracuję z ădziwnymÓ komputerem, na którym, w zależnoci od adiustacji, można składać albo w systemie metrycznym, albo Didota, albo Pica! A co czasopismo to na ustalenia PN-70/P-55010 okrelajšcej jednostki wielkoci typograficznych w systemach Didota i Pica? Sš też normy okrelajšce czytelnoć pisma, odstępy międzywyrazowe i międzywierszowe! Sš także ustalenia międzynarodowe ISO i warto popatrzeć na reguły, które ograniczajš le rozumianš ăradosnš twórczoćÓ.
Mimo osobistego zdania, różnišcego się od zaproponowanych przez autora niektórych reguł, pozycję pt. ăTypografia typowej ksišżkiÓ należy uznać za dobre posunięcie, zmierzajšce do wprowadzania reguł w tysišcach firm zajmujšcych się (nie zawsze fachowo) wydawaniem, a także profesjonalnych wydawnictwach ksišżek i czasopism. Poglšdy zawsze można przedyskutować, nawet na łamach czasopism branżowych, wybierajšc właciwsze rozwišzanie.