Tytułem wstępu
6 Dec 2016 14:48
„drupa jest swoistym barometrem trendów – powiedział na dzień przed otwarciem targów Bernhard Schreier, CEO koncernu Heidelberg. – Nie pozwala jednak oszacować wielkości przyszłych inwestycji, do jakich skłonne byłyby drukarnie. Te zależą bowiem od wielu czynników, nie tylko od klimatu ekonomicznego.” Co trzeba oddać drupie 2008, to fakt, że klimat do nawiązywania i podtrzymywania relacji biznesowych stworzyła doskonały. Wystawcy nie oszczędzali na stoiskach, wieczorami restauracje i knajpki wypełnione były ich gośćmi po brzegi, i to nie tylko w obrębie najbardziej popularnego w Düsseldorfie Altstadt. Dwa tygodnie intensywnego targowego życia niektórych doprowadziły na skraj wyczerpania, ale dla większości były przy okazji świetną zabawą, zaczynającą się już (co wiemy z autopsji) od pierwszych chwil podróży do drupacity.
Wrażenie zadowolonych sprawiali także sami wystawcy, czemu trudno się dziwić odbierając codziennie przynajmniej kilkadziesiąt e-maili z informacjami o kolejnych zakupach dokonanych na targach (choć wszyscy wiemy, że kontrakty podpisywane w błysku fleszy wymagały miesięcy, a czasami nawet lat żmudnych negocjacji). Faktem jest, że już na półmetku drupy 2008 łączna wartość sprzedanych urządzeń przekroczyła 450 mln EUR.
Trudno w kilku zdaniach podsumować to olbrzymie targowe przedsięwzięcie, zwłaszcza jeśli oddanie do druku podrupowego zeszytu zbiega się z zakończeniem targów. W czerwcu publikujemy zatem pierwsze – nasze i polskich przedstawicieli firm wystawiających się na targach – wrażenia zebrane jeszcze w czasie trwania drupy. W kolejnych numerach pojawią się już bardziej szczegółowe relacje.
Z pewnością przebojem targów było bicie rekordów (niekiedy w stworzonych ad-hoc kategoriach), z czego jeden – w laminowaniu ustanowiony przez GBC – trafił do księgi rekordów Guinnessa. Większość producentów arkuszowych maszyn offsetowych przypisuje sobie zwycięstwo w kategorii „liczba prac wydrukowanych w danej jednostce czasu”, przy czym każdy z nich przyjął inny nakład pracy i inną jednostkę czasu. Trudno się nie pogubić, a będąc klientem nawet nie rozzłościć. Chętnie zobaczylibyśmy te maszyny i ich operatorów na wspólnej linii startu, mające do pokonania ten sam dystans. Cóż, może na następnej drupie…(której termin – nawiasem mówiąc – został już ustalony: 3-16 maja 2012).
Przyjemnej lektury!