Tytułem wstępu…
6 Dec 2016 14:58

Ralf Schlözer, dyrektor w firmie badawczej Infotrends i jeden z prelegentów czerwcowej konferencji Policon 2014: Opakowania – Nowe Horyzonty przedstawił bardzo interesujące wyniki ankiety, przeprowadzonej wśród właścicieli marek. Infotrends przepytał 155 osób decyzyjnych, reprezentujących duże marki konsumenckie z obszarów żywności, napojów, zdrowia i urody oraz farmacji na okoliczność ich zwyczajów zakupowych, preferencji oraz planów dotyczących rozwoju etykiet i opakowań. Dodatkowo udział w badaniu wzięło ponad 100 producentów etykiet i opakowań, pracujących na zlecenie ankietowanych właścicieli marek. Okazuje się, że nie tylko drukarnie są poddawane olbrzymiej presji cenowej i czasowej – także globalne marki ze względu na olbrzymią konkurencję na rynku zmagają się z coraz niższymi marżami i wyzwaniami związanymi z przyciągnięciem uwagi klienta i jego lojalnością. Najczęściej wymieniane problemy wcale nie odbiegały od tych recytowanych jednym tchem przez drukarnie: oszczędna produkcja i łańcuch dostaw, elastyczna, szybka reakcja na oczekiwania rynku i krótkie serie produkcyjne. Jeden z najistotniejszych trendów zaobserwowanych przez duże firmy z obszaru FMCG to przejście od masowej produkcji do masowej personalizacji, na co Ralf Schlözer podał kilka interesujących przykładów. Buty sportowe Nike Shock Elite II w wersji standardowej kosztują niecałe 105 USD, lecz w wersji umożliwiającej indywidualny wybór kilku elementów już 120 USD, czyli o 15 proc. drożej. Standardowa torba na pasku Jansport to wydatek 60 USD, a jej zindywidualizowana wersja Timbuk2 jest już droższa o 90 proc. Pluszowego misia można kupić już za 11 USD, ale koncepcja built-a-bear, czyli „stwórz misia” podnosi jego cenę o co najmniej 300 proc. Najbardziej spektakularny przykład wykorzystuje druk 3D – zabawka McFarlane w wersji standardowej kosztuje 20 USD, a w „wydrukowanej” na życzenie klienta aż 115 USD, czyli cena rośnie o 580 proc.! Właściciele marek oczekują więc od dostawców usług wsparcia w dostarczaniu produktów „szytych na miarę” – czy to konkretnego klienta, grupy klienckiej, wiekowej, kraju, regionu, czy też po prostu w coraz to nowej szacie graficznej lub nowym opakowaniu. Wydaje się, że druk cyfrowy idealnie wpisuje się w te oczekiwania i choć ponad 75 proc. właścicieli marek jest już świadomych niektórych jego możliwości, to jedynie połowa z nich wykorzystuje go regularnie w kampaniach marketingowych lub testach produktowych. „Każdy, kto chce z nami współpracować, powinien bezwzględnie wyposażyć się w maszynę cyfrową, w przeciwnym wypadku będzie miał w przyszłości „pod górkę” – stwierdził w 2009 roku Paul France, principal engineer printing/decoration w Procter&Gamble. Warto o tym pamiętać, bo ta niezdefiniowana przyszłość może nadejść szybciej niż nam się wydaje. Tymczasem życzę Państwu słonecznych wakacji i owocnej lektury lipcowej Poligrafiki!