Widoczny efekt niewidocznych kodów
6 Dec 2016 14:46

Zagraniczni inwestorzy nie tylko Polskę postrzegają jako „poligraficznego tygrysa Europy”, czego najlepszym przykładem jest posiadająca dwie filie w Luksemburgu firma Victor Buck. Ten poligraficzny potentat z małego państewka zainwestował blisko 13 mln euro w budowę nowej drukarni o nazwie Qatena w małej wsi Ladomerská Vieska, położonej w centralnej Słowacji. Koncern Victor Buck sam siebie określa jako dostawcę rozwiązań poligraficznych, potrafiącego zaspokoić wszystkie potrzeby klientów instytucjonalnych, agencji reklamowych oraz firm z sektora przemysłowego w zakresie dokumentacji. Ofertę uzupełnia Victor Buck Services, specjalizujący się w przetwarzaniu dokumentów i dystrybucji rozwiązań dla europejskiego sektora finansowego. To poligraficzne – jak na luksemburskie warunki – imperium posiada dwa zakłady: w Leudelange oraz w Eschsur-Alzette, zaprojektowane w taki sposób, aby zoptymalizować workflow. Wyposażono je w najnowsze technologie offsetowe i cyfrowe; dość wymienić trzy Speedmastery 102 (w tym jeden 10-kolorowy), Speedmastera XL oraz najnowsze urządzenia introligatorskie firm Polar i Müller Martini. Victor Buck miał jednak ochotę na więcej i w listopadzie 2005 roku podjął decyzję o stworzeniu trzeciej filii, spółki-córki w 100% należącej do koncernu, w jednym z krajów postkomunistycznych. Po wnikliwej analizie ekonomicznej wybór padł na Słowację, a konkretnie – na miejscowość Ladomerská Vieska położoną obok Žiar nad Hronom, w regionie o wysokim poziomie bezrobocia i niskim uprzemysłowieniu. Zalety Słowacji to korzystne położenie geograficzne, niższe koszty pracy i dobra infrastruktura – uzasadnia wybór koncernu Markus Floerchinger, dyrektor operacyjny w Victor Buck. Lokalne władze przyjęły zachodniego inwestora z otwartymi ramionami, pomogły pozyskać dotacje unijne na walkę z bezrobociem w regionie oraz szkolenie załogi. Firma może także liczyć na kilkuletnie wakacje podatkowe. Markus Floerchinger przyznaje, że bez lokalnej pomocy kwestie zebrania dokumentacji w języku słowackim potrzebnej do realizacji projektu byłyby barierą nie do pokonania dla zagranicznego inwestora: Wybór właściwego partnera do budowy zakładu pozwolił nam uniknąć kłopotów na tym etapie realizacji projektu, ale nie ominęły nas problemy formalne związane z przerostem biurokracji niespotykanym na zachodzie Europy. Uzyskać dokument poświadczający oddanie do użytkowania i pozwolenie na rozpoczęcie produkcji – to było prawdziwe wyzwanie. Musieliśmy się zmierzyć z niewyobrażalną ilością dokumentów wymagających przetłumaczenia. Tym bardziej można więc mówić o sukcesie, bo niespełna 2 lata później – w czerwcu 2007 roku – pierwsza zmiana rozpoczęła produkcję w drukarni Qatena. W ciągu 6 lat zamierzamy docelowo zatrudnić 200 osób, a produkcja ma się odbywać na 3 zmiany 7 dni w tygodniu, a nie jak obecnie – 2 zmiany przez 5 dni w tygodniu. Planujemy szkolenia dla pracowników i całą produkcję chcemy przekazać w ręce słowackich specjalistów – mówi Markus Floerchinger, będący zresztą dobrego zdania o ich kwalifikacjach i zapale do pracy. Barierą jest jednak słaba znajomość języków obcych, pewnie między innymi dlatego za zarządzanie produkcją i obsługę klienta będzie odpowiadać spółka-matka z Luksemburga. Wydaje się to zresztą logiczne, bo 100% produkcji słowackiej drukarni przeznaczone jest na eksport. Wyposażenie zakładu wzbudziłoby podziw i zazdrość niejednego polskiego drukarza: dwie naświetlarki Suprasetter oraz workflow Heidelberg Printready, system Prinect, w sumie 25 zespołów drukujących Heidelberg Speedmaster, krajarki Polar i Wohlenberg, złamywarki Heidelberg, linia do oprawy zeszytowej StitchMaster ST 450 tego samego producenta oraz linia do oprawy klejonej Wohlenberg Champion na klej typu hotmelt oraz PUR. Warto zauważyć, że wszystkie stacje linii zbierających i oprawiających, zarówno w Luksemburgu, jak i na Słowacji (a jest ich łącznie 60), wyposażone zostały w system kontroli kodów kreskowych firmy WST Systemtechnik. O tej niemieckiej firmie pisaliśmy już w „Poligrafice” nr 3/2007, więc tylko tytułem przypomnienia: WST oferuje firmom z branży poligraficznej rozwiązania pozwalające na optyczną kontrolę arkuszy oraz systemy mailingu i pozycjonowania. Firma jest twórcą unikalnego i opatentowanego skanera wielościeżkowego do odczytywania kodów kreskowych, pozwalającego na wykrycie znaku zawartego w kodzie kreskowym nawet wtedy, gdy ma on wysokość jedynie 0,9 mm. W razie potrzeby system kodów kreskowych może też zostać połączony z dodatkową funkcją wykrywania obrazów. Przy użyciu wydrukowanego kodu kreskowego skaner pozwala na identyfikację właściwej strony i gwarantuje pełne bezpieczeństwo przy zbieraniu arkuszy. Inwestycja w kompletny system kontroli kodów kreskowych nanoszonych przez drukarnię na poszczególne strony na etapie przygotowania do druku we wszystkich trzech filiach to dla koncernu Victor Buck nie tyle element budowania przewagi konkurencyjnej, co niezbędna część wyposażenia, dająca gwarancję jakości, której oczekują klienci firmy. Należy pamiętać, że drukowane są tu instrukcje obsługi czy katalogi w wielu wersjach językowych, często równolegle, więc zachodzi dość duże prawdopodobieństwo popełnienia błędu. Zanim nawiązaliśmy współpracę z firmą WST Systemtechnik, korzystaliśmy z systemu kamer identyfikujących obrazy, ale nieradzących sobie z rozpoznawaniem różnych wersji językowych – przyznaje Markus Floerchinger. – Dlatego zaczęliśmy się rozglądać za rozwiązaniem, na którym moglibyśmy polegać w 100%. Naniesione kody kreskowe mają zaledwie 0,9 mm wysokości i są kompletnie niewidoczne w gotowym produkcie, ponieważ umiejscawiane są w tzw. obcięciu. Dają za to gwarancję poprawnego wykonania – dodaje Thorsten Sandvoß, szef sprzedaży w firmie WST Systemtechnik. – Naszej technologii zaufało już wiele drukarń (np. Druckerei Kohlhammer, Konradin Druck, Bosch Druck, ECO Druck, Bertelsmann/PrintService Center + PROBIND GmbH, R.R. Donnelley) oraz wydawnictw (jak Star Publishing czy Green House Publishing), dla których identyfikacja obrazów nie była wystarczającym elementem kontroli. Wiele z nich dzięki naszym czytnikom całkowicie wyeliminowało błędy i reklamacje wynikające z nie-prawidłowego złamywania czy zbierania składek. Przyznaje to Ramona Kaden, dyrektor zarządzająca Star Publishing: Nasi klienci oczekują najwyższej jakości i pewności, zwłaszcza przy wyrobach o dużej objętości, drukowanych w wielu wersjach językowych. Nie można pozwolić sobie na to, aby zabrakło w nich jakiejkolwiek części. Stosując system kodów kreskowych możemy ustalić i zoptymalizować czas produkcji oraz jej jakość, aby osiągnąć jak największą wydajność przedsiębiorstwa. Star Publishing jest pierwszym wydawnictwem na świecie, które zmusiło swoich kontrahentów – drukarnie i introligatornie produkujące instrukcje obsługi do samochodów marki Mercedes – do inwestycji w systemy kontroli kodów kreskowych (aczkolwiek niekoniecznie firmy WST Systemtechnik). Słowacka Qatena już spełnia ten warunek…