Nowa, niezwykła ksišżka Adriana Frutigera pt. Człowiek i jego znaki wydana przez oficynę DO spełnia wobec czytelnika apel wielkiego filozofa i poety romantyzmu Johanna Wolf-ganga Goethego: więcej wiatła. Jest bowiem wietlista graficznie, a swš wspaniałš treciš zaczyna wreszcie rozpraszać nasze ămroki typograficzneÓ.
Jedyna od wielu lat ksišżka tej klasy na naszym rynku czytelniczym w polskiej wersji nie zapełnia natychmiast i całkowicie pustki wydawniczej. Nie jest to typowy podręcznik akademicki, choć po przeczytaniu jej wszyscy pracujšcy w zawodach zwišzanych z projektowaniem graficznym, typografiš, edytorstwem i poligrafiš otrzymajš potężnš dawkę eliksiru erudycji, koniecznego do wykonywania tych zawodów na poziomie ponadprzeciętnym. Wszyscy ciekawi tego, co można powiedzieć o znaku na prawie trzystu stronach, po ich przeczytaniu i obejrzeniu setek rysunków zostanš uwiadomieni, jak głęboko został spenetrowany ten temat.
Zajmujšc się na co dzień swoimi sprawami nie zastanawiamy się nad ăfilozofišÓ kropki obecnej na arkuszu papieru. Bo i po co. Niewiele obchodzš nas również bezładnie rozrzucone na płaszczynie punkty. Jeżeli jednak przez chwilę skupimy uwagę na takim obiekcie, zaczyna się nam to z czym kojarzyć, zaczyna wywoływać w nas emocje i napięcia, zaczynamy nabierać nastawienia do tego, co widzimy, wreszcie zaczyna się nam to podobać lub odrzucamy to jako niechciane. Ci bardziej aktywni zacznš co poprawiać lub przestawiać, żeby było ładniej, funkcjonalniej lub jako lepiej.
Iluminacja czytelnika postępuje w sposób doć łagodny, choć niektóre proste i oczywiste sformułowania, do których wczeniej sami jeszcze nie doszlimy, majš siłę pioruna. Zawodowcy Đ projektanci, operatorzy, kreatorzy nowych form Đ znajdš w ksišżce odpowiedzi na niezadawane do tej pory samym sobie pytania, dlaczego mylimy o naszym projekcie w taki czy inny sposób? Dlaczego zaczynamy projektować od jakiego symbolicznego A, a nie na przykład od B? Talent twórczy i intuicja projektanta dosycš się wiedzš teoretycznš zawartš w tym woluminie: o proporcjach, o kompozycji płaskiej, kompozycji przestrzennej, o perspektywie, pionach i poziomach, o prostych i krzywych, o bieli, czerni, cieniu, o złudzeniach wywoływanych przez sšsiedztwo różnych kształtów, o stosowaniu wybranych rodków graficznych i wreszcie o czytaniu treci z formy. Amatorzy Đ sympatycy estetyki edytorstwa i drukarstwa dowiadczš czytajšc tę publikację olnienia, jak wielka wiedza i umiejętnoci (poza talentem) sš potrzebne do stworzenia na zadany temat jakiegokolwiek dzieła czy projektu graficznego, aby go uznać za dobry i udany, a potem go jeszcze sprzedać za godziwe pienišdze.
Czy mylelimy kiedykolwiek o rysowaniu bšd pisaniu czego kreskš ăbeznamiętnšÓ? Adrian Frutiger zauważa, że naukowiec zapisuje swe wywody włanie ăkreskš beznamiętnšÓ, po prostu przenosi je na papier. Jakże zupełnie innš kreskę spotykamy w licie miłosnym czy licie z pogróżkami. Jak różne sš znaki ostrzegawcze od znaków zakazu czy też informacyjnych. Czy poza liniami rzeczywistymi istniejš ważne linie wyimaginowane? Do czego i dlaczego sš nam potrzebne? Jaki mamy stosunek do pionu i poziomu? Dlaczego trzystumetrowa wieża jest nieprawdopodobnie wysoka, a trzystumetrowa ulica to tylko w zasadzie uliczka? Jak czytamy w podwiadomoci skos do góry, a jak w dół? Autor uzmysławia nam, jak jestemy sami antropomorficzni, jak wiele wynika z nas samych. Działa na nas, czy chcemy, czy nie chcemy, nadany przez projektanta graficzny optymizm lub pesymizm formy, kierunku, kształtu i koloru.
Historia człowieka w aspekcie umiejętnoci porozumiewania się za pomocš jakich znaków ma wiele etapów. Rysunki naskalne, starożytne tabliczki, zwoje papirusowe, kapitała rzymska, minuskuła karolińska, Gutenberg, Garamond, Didot, wreszcie komputer, wszystko to jest w tej niewielkiej ksišżce z uwzględnieniem różnic geograficznych i etnicznych. Dlaczego rozwój pisma był tak różnorodny? Obrazki, kliny, hieroglify, runy, supełki, znaki chińskie. Co stworzono w Sumerze, na Krecie, w Egipcie, w dolinie Indusu, a co na Wyspie Wielkanocnej i w Ameryce prekolumbijskiej.
Technika liternictwa Đ o tym też się dowiemy Đ wymagała różnych narzędzi. Były różne rylce do rytowania w glinie, kamieniu, drewnie, ołówki, pióra gęsie, stalówki patyczki, pisaki i piórka do kaligrafii.
Kroje pisma i czcionka to dominanty znaków Adriana Frutigera. Nie zdajemy sobie na co dzień sprawy, że zaprojektowane przez Frutigera kroje pism, np. Uniwers, spotyka się wszędzie. Na wszystkich kontynentach używa się ich do składania ksišżek, akcydensów, prasy, oznakowań wizualnych, reklamy. Zostały przystosowane do różnych języków. Pododawano im mniej lub bardziej udolnie akcenty wszystkich języków wiata. Czy zdajemy sobie sprawę z tego (czy jest to policzalne), ile razy w historii pisma wykorzystano np. LITERĘ-ZNAK a?
Adrian Frutiger: Człowiek i jego znaki.
Tłum. Czesława Tomaszewska,
red. Andrzej Tomaszewski.
Wydawnictwo Do, Warszawa 2003, ss. 296
PS recenzenta
Przed laty przeczytałem tę ksišżkę w Niemczech, a właciwie 3 ksišżki w oryginale pod wspólnym tytułem Der Mensch und seine Zeichen. Jako cudzoziemiec, dla którego język niemiecki był jednak niezaprzeczalnie językiem obcym, nie byłem w stanie w pełni dowiadczyć miłego przebywania w oparach intelektu wielkiego artysty. Doskonałe tłumaczenie na polski dopiero pozwala na pełny i zaskakujšco prosty kontakt z tym fascynujšcym wykładem.