Instytucja biblioteki istnieje już od tysięcy lat. W zależnoci od etapu rozwoju cywilizacji w danym czasie, pełniła różne funkcje. Czy przetrwa kolejnš zmianę? Czy i w jakim kształcie będzie istnieć w Społeczeństwie Informacyjnym? Komu i do czego może być potrzebna?
Starożytni porównali kiedy szkołę do ăsali gimnastycznejÓ dla umysłu. Stšd gimnazjum Đ etymologicznie zwišzane z ćwiczeniami cielesnymi Đ oznacza wszak rodzaj szkoły. Z kolei bibliotekę okrelali Grecy jako szpital dla duszy. Pozostajšc przy tym ămedycznymÓ porównaniu można powiedzieć, że w bibliotekach dokonuje się Đ za pomocš słów Đ transfuzja informacji, wiedzy i myli z ksišg do umysłów czytelników. Dzięki temu na przestrzeni setek i tysięcy lat od wynalezienia pisma wcišż żyje i rozwija się ludzka kultura.
Inaczej rzecz ujmujšc, można nazwać biblioteki magazynami przekazów, dotyczšcych faktów, idei czy wyobrani. Takie spojrzenie podkrela jednš z istotnych dotychczas funkcji biblioteki: gromadzenie zbiorów. Specjalnie użyłem tu słowa dotychczas, bo Đ jak o tym będzie mowa poniżej Đ przemiany cywilizacyjne ostatnich lat przynoszš zmiany i w tej dziedzinie. Spoglšdajšc w odległš przeszłoć, widzimy biblioteki gromadzšce na przykład gliniane tabliczki czy zwoje papirusowe zapisane najrozmaitszymi informacjami: od ponadczasowych eposów, po dorane (w chwili powstawania jak najbardziej aktualne) notatki czy rachunki handlowe.
Technologia
Materiał, na jakim dawniej zapisywano informacje, doć silnie ograniczał ich objętoć. Gromadzenie i operowanie zapisami w kamieniu lub na glinianych tabliczkach nie było zbyt efektywne. Zwoje papirusowe czy pergaminowe dawały znacznie lepsze wyniki Đ w jednostce objętoci (i ciężaru) nonika można zapisać o wiele więcej informacji. Prostsza też była technologia Đ pisanie atramentem czy tuszem jest o wiele łatwiejsze i mniej czasochłonne aniżeli rycie dłutem w kamieniu. Gliniane tabliczki z kolei w celu utrwalenia zapisu wymagały dodatkowego ăpostprocessinguÓ Đ najlepiej wypalenia.
Mniej więcej w czwartym wieku naszej ery dokonał się kolejny postęp na tej drodze. Zamiast zwojów, z których każdy Đ z uwagi na wygodę posługiwania się Đ mógł pomiecić około tysišca linii tekstu, pojawiła się forma znana nam dzi jako normalna postać ksišżki: płaskie karty połšczone w prostopadłocienny blok, zwany kodeksem. Dzięki tej technicznej zmianie gęstoć zapisu informacji mogła znowu wzrosnšć. W jednym woluminie kodeksowym dało się pomiecić na przykład całš Biblię; rzecz nie do pomylenia w czasach, gdy księgi zapisywano na zwojach. Zatem na jednostce powierzchni bibliotecznej można było zgromadzić wielekroć więcej dzieł niż poprzednio, a zarazem znacznie łatwiej znajdować w nich poszukiwane treci. Kartkowanie kodeksów jest bowiem znacznie szybsze niż przewijanie zrolowanego materiału pisarskiego.
Po kolejnych kilkunastu wiekach jestemy wiadkami kolejnej rewolucji, zmieniajšcej doć diametralnie sposób gromadzenia informacji, a co za tym idzie Đ rolę i sposób funkcjonowania instytucji biblioteki. Chodzi oczywicie o rewolucję cyfrowš Đ powszechnš digitalizację informacji. Zmiany, które ona wprowadza, dotyczš sposobu tworzenia, gromadzenia, porzšdkowania, powielania, przekazywania i rozpowszechniania wszelakich treci. Sš przy tym tak głębokie, że odciskajš piętno na sposobie funkcjonowania społeczeństw jako całoci.
Zwycięstwo czy mierć
Kiedy nadchodzš duże zmiany cywilizacyjne, ludzie nimi objęci stawiajš pytania o przyszły kształt społeczeństwa. Problemy istnienia i pełnionej funkcji dotyczš między innymi ăurzšdzeń społecznychÓ, instytucji czy zawodów. Na przykład w ubiegłym wieku rozwój mechanicznych rodków transportu praktycznie zlikwidował zapotrzebowanie na woniców, liczne stajnie oraz duże dostawy owsa. Stšd jedno z pytań: czy w erze powszechnego Internetu, z jego ogromnymi zasobami zdigitalizowanej informacji, coraz bardziej ăinteligentnymiÓ wyszukiwarkami i zapowiadanymi od doć dawna osobistymi agentami informacyjnymi, będš potrzebni bibliotekarze i w ogóle biblioteki?
Odnonie do problemu ăbiblioteka a Społeczeństwo InformacyjneÓ można usłyszeć skrajne opinie. Jedna z nich głosi, iż komputery, Internet, digitalizacja i telekomunikacja cyfrowa pogrzebiš biblioteki pod popiołami historii. Kiedy bowiem każdy człowiek będzie miał Đ za pomocš wymienionych rodków Đ łatwy dostęp do potrzebnej mu informacji, tekstu, obrazu czy dwięku (wszystko w postaci cyfrowej, oczywicie), zbędne stanie się utrzymywanie tych specjalnych instytucji, przydatnych, i owszem, w erze rękopisów i druku. Innymi słowy, każdy usieciowiony komputer (czy inne, podobne pod względem funkcji urzšdzenie) będzie dawało dostęp do ăprywatnejÓ biblioteki o zbiorach zasobniejszych niż największe dotychczas znane ksišżnice.
Druga opinia, z gruntu przeciwna, głosi, iż w Społeczeństwie Informacyjnym, zwanym niekiedy Społeczeństwem Wiedzy (Knowledge Society) biblioteki ogromnie zyskajš na znaczeniu, jako instytucje zajmujšce się włanie informacjš i wiedzš. Tak jak dla epoki przemysłowej najważniejsze było przetwarzanie materii, a jej symbolem Đ fabryczne kominy, dla powstajšcej na naszych oczach nowej cywilizacji głównš siłš rozwojowš jest praca ludzkich umysłów, a symbolem może stać się włanie biblioteka Đ stara instytucja, acz w odnowionym kształcie.
Magazyn i wypożyczalnia
Rozstrzygnięcie o trafnoci pierwszego czy drugiego stanowiska wymaga dokładniejszego okrelenia przedmiotu kontrowersji. Chwila zastanowienia bowiem wystarczy, by zauważyć, iż zaprezentowane opinie wychodzš z różnych poglšdów na temat działania bibliotek i funkcji, jakš pełniš one w społeczeństwie. Tylko wnioski dotyczš tej samej sprawy Đ istnienia lub nieistnienia tych instytucji.
W powszechnym pojęciu zadaniem biblioteki jest gromadzenie i udostępnianie zbiorów, głównie w postaci tekstów pisanych i drukowanych. Czasem wspomina się też jeszcze o zbiorach ikonograficznych i dwiękowych. Udostępnianie realizowane jest zasadniczo na dwa sposoby Đ w czytelni (w szerokim rozumieniu) i poprzez wypożyczanie. W tej funkcji biblioteka jest instytucjš społecznš, umożliwiajšcš szerokiemu gronu zainteresowanych dostęp do wszelakich treci, przekazywanych za porednictwem różnych sposobów zapisu. Im szybciej treci te sš ăprodukowaneÓ i im więcej chętnych do ich poznawania, tym mniejsze szanse na stworzenie w miarę kompletnych i szeroko dostępnych indywidualnych kolekcji wiedzy, literatury, sztuki itp. Dlatego biblioteki stały się w pewnym momencie historii instytucjami przede wszystkim publicznymi. Sš instytucjami społecznymi, przechowujšcymi kulturowe dziedzictwo cywilizacji.
Wraz ze wzrostem udziału technologii cyfrowych i telekomunikacyjnych w funkcjonowaniu społeczeństwa, tak rozumiana biblioteka z pewnociš straci na znaczeniu. Nie ma bowiem powodu, żeby informację w postaci cyfrowej, czegokolwiek ona dotyczy, trzeba było gromadzić akurat w murach bibliotek. W wirtualnym wiecie bitów fizyczne umiejscowienie serwerów jest przecież zupełnie nieistotne. Byle tylko użytkownicy mieli do nich dostęp. Na przykład kolekcję e-ksišżek czy elektronicznych czasopism może udostępniać zarówno biblioteka, jak i symboliczny Kowalski, jeli tylko posiada serwer i łšcze do Sieci. (Oczywicie w sensie czysto technicznym. Pomijamy tu problemy prawne.)
Nowa funkcja
Z drugiej strony biblioteka pełni też innš funkcję, mniej widocznš dla przeciętnego użytkownika. Chodzi o porzšdkowanie informacji, klasyfikowanie treci, a także katalogowanie, ułatwiajšce użytkownikom dotarcie do okrelonej ksišżki, czasopisma, nagrania Đ do konkretnej informacji. Owe czynnoci ăporzšdkujšceÓ sš równie istotne, a może nawet ważniejsze niż wspomniane wyżej gromadzenie i wypożyczanie zbiorów.
W wiecie komputerów i Internetu iloć informacji, głównie w formie elektronicznej, przyrasta w zastraszajšcym tempie. Wpływa na ten proces zarówno łatwoć jej generowania, jak i powielania w dowolnej liczbie ăegzemplarzyÓ. W połšczeniu z całkowicie ăanarchistycznšÓ naturš Cyberprzestrzeni doprowadziło to do powstania straszliwego chaosu informacyjnego, o czym już niejednokrotnie w tym miejscu wspominałem. Tymczasem użytecznoć dostępnej informacji zależy od stopnia jej uporzšdkowania, od powišzań z innymi informacjami, wreszcie od jej ăwagiÓ, rzetelnoci i pewnoci. Dopiero z dobrych i użytecznych informacji może powstawać wiedza. W szczególnoci od iloci i jakoci informacji zależy jakoć podejmowanych przez ludzi decyzji. W Społeczeństwie Informacyjnym proces ten będzie się pogłębiał Đ dostęp do informacji i wiedzy dobrej i pewnej będzie miał znaczšcy wpływ na jakoć życia.
Na polu porzšdkowania i segregowania treci oraz gromadzenia i zarzšdzania wiedzš upatrywać można janiejszej przyszłoci bibliotek. Bibliotekarz, widziany dotychczas głównie jako obsługa wypożyczalni, czytelni lub magazynu, wraz z nastaniem ery ucyfrowienia treci i jej przekazu stanie się Mistrzem Informacji. W ogólnym chaosie musi umieć wskazać miejsca, w których użytkownik znajdzie to, czego mu potrzeba, bez przekopywania się przez góry informacyjnych ămieciÓ. A potrzeby w tym względzie będš Đ podobno Đ coraz większe, skoro wiedza ma być głównym czynnikiem napędzajšcym trwanie i rozwój cywilizacji.
Wiedza czy piwo?
Wraz z samš informacjš także całe biblioteki ulegnš procesowi digitalizacji. Coraz więcej rozmaitych treci rodzi się od razu w formie elektronicznej i nie ma powodu, by je utrwalać na papierze. Mogš być przecież udostępniane w postaci danej ăz urodzeniaÓ. Na przykład dzięki łatwoci powielania danych cyfrowych dostęp do jakiego dzieła nie jest już Đ jak było do tej pory Đ ograniczony liczbš posiadanych przez bibliotekę egzemplarzy. Znamienitš tego ilustracjš mogš być egzemplarze Biblii Gutenberga, z których dwa sš w posiadaniu Biblioteki Brytyjskiej, a jeden znajduje się w Getyndze. Najpierw je strona po stronie zeskanowano, a następnie uzyskane obrazy udostępniono w Internecie. Jak niedawno doniosły media, rozpoczęto też skanowanie egzemplarza pelplińskiego.
Dzięki digitalizacji dzieła mogš być prezentowane nie tylko znacznie większemu gronu zainteresowanych, ale i mniej sš narażone na zużywanie i niszczenie. Dlatego można się spodziewać, że biblioteki będš ewoluowały w kierunku konwersji wszystkich zbiorów do postaci elektronicznej, także tych istniejšcych dotychczas w formie tradycyjnej, głównie papierowej.
Łšczšc nowe sposoby zapisu, gromadzenia i udostępniania informacji z narzędziami i umiejętnociš wyławiania potrzebnej wiedzy, biblioteka przyszłoci może stać się bramš, przez którš użytkownik będzie wchodził w wiat informacji. Będzie przy tym miał przewodnika, wskazujšcego kierunki ku informacjom ważnym, rzetelnym i przydatnym. A możliwoć znalezienia we właciwym czasie w wiecie informacji tego, co potrzebne, jest jednym z warunków powiększania sfery ludzkiej wolnoci i budowania społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego w ăOwiadczeniu na temat bibliotek i wolnoci intelektualnejÓ, opracowanym przez Międzynarodowš Federację Stowarzyszeń i Instytucji Bibliotekarskich, mowa jest między innymi o wolnociach obywatelskich i prawach człowieka. Dlatego też, jeli chcemy stawać się społeczeństwem wolnych i wiadomych obywateli, musimy zadbać o rozwój i nowy kształt bibliotek, szczególnie publicznych.
Wniosek jasny, lecz w tle wcišż czai się wštpliwoć, wyrażona powyżej słówkiem ăjeliÓ. Może się bowiem okazać, że statystycznego Kowalskiego niewiele takie imponderabilia, jak wolnoć czy demokracja, obchodzš. Jeli czego naprawdę chce, to powszechnej dostępnoci taniego piwa i ăWielkiego BrataÓ we wszystkich telewizjach. A wtedy Đ po co mu biblioteka?
pm@wroclaw.com