Każdy, kto jest zwišzany z poligrafiš, doskonale wie, co oznacza słowo Heidelberg. Znajš je również ci, którzy nie majš o poligrafii pojęcia, ale mieli okazję przekonać się o uroku starego, niemieckiego miasta o tej samej nazwie. My z kolei mielimy szczęcie poznać oba te znaczenia.
Zgodnie z kilkuletniš już tradycjš studenci polskich uczelni technicznych zwišzanych z poligrafiš zostali zaproszeni przez firmę Heidelberg do udziału w Print Media Seminar Đ szkoleniu odbywajšcym się w Print Media Academy w Heidelbergu. Od 28 do 30 padziernika w zajęciach uczestniczyli studenci ostatnich lat Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej, Instytutu Papiernictwa i Poligrafii Politechniki Łódzkiej oraz Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej pod opiekš wykładowców: dr. Stefana Jakucewicza, dr. Jerzego Petriaszwili, dr. Marka Kryczki i mgr. inż. Michała Masłowskiego, oraz specjalistów z Heidelberg Polska: Tomasza Pawlickiego i Roberta Wieczorka, który przez cały wyjazd cierpliwie służył nam pomocš językowš.
Cykl zajęć obejmował wykłady oraz zajęcia praktyczne w demo-centrum. Wykłady w języku niemieckim prowadził dr Lajos Zirnsak, fachowiec firmy Heidelberg, w przeszłoci wieloletni wykładowca Ukraińskiej Akademii Drukarstwa we Lwowie. W przypadkach problemów z tłumaczeniem płynnie przechodził na język rosyjski i dzięki pomocy dr. Petriaszwili nic nie mogło umknšć naszej uwadze. Oprócz tego częć zajęć odbywała się po angielsku. Ta ăwielojęzycznoćÓ była powodem wielu zabawnych sytuacji, tym bardziej, że niemal na każdym kroku spotykalimy naszych rodaków. Pewnego razu, kiedy już bylimy przygotowani na kolejny wysiłek językowy, okazało się, że maszynista prezentujšcy 8-kolorowego Speedmastera jest... Polakiem z Opola od kilkunastu lat mieszkajšcym w Niemczech. Mimo pewnych niedocišgnięć i przy naszej skromnej pomocy radził sobie doskonale z naszym ojczystym językiem.
Podczas wykładów mielimy możliwoć zapoznania się ze strategiš firmy, 192-letniš historiš prowadzšcš do jej obecnej pozycji oraz największymi osišgnięciami. Obecna struktura firmy jest owocem wieloletnich dowiadczeń i od powstania w 1996 roku grupy Heidelberg obejmuje zakres rozwišzań (od prepressu po uszlachetnianie), którym chyba żadna inna firma nie może się poszczycić.
Kolejnym etapem było zapoznanie się z założeniami najnowszego rozwišzania zarzšdzania produkcjš Đ systemu Prinect, obejmujšcego nie tylko zagadnienia czysto technologiczne (między innymi systemy znane dotychczas pod nazwš CPC), ale także ułatwiajšcego zarzšdzanie, kalkulacje czy obsługę logistycznš. Ze składnikami Prinectu mielimy także możliwoć zapoznać się w praktyce: od sporzšdzania opisu pracy i wstępnej kalkulacji po jej produkcję i kontrolę jakoci na maszynie drukujšcej. Bylimy trochę przerażeni faktem, że iloć zawartych w tym systemie informacji i opcji może w przyszłoci spowodować brak koniecznoci zatrudniania specjalistów w drukarniach. Na szczęcie dostrzeglimy kilka braków (w końcu to tylko maszyna) i jednak potrzebę znajomoci technologii i jestemy spokojniejsi o naszš przyszłoć, która być może będzie zwišzana z takimi rozwišzaniami.
Bardzo dużo uwagi powięcono także najnowszemu dziecku Heidelberga Đ drukowi cyfrowemu. Przedstawienie założeń teoretycznych zostało poparte jednš z wielu atrakcji wyjazdu: pokazem systemów druku cyfrowego Digimaster i NexPress. Czas przeznaczony na tę prezentację okazał się zbyt krótki Đ iloć pytań i chęć poznania najdrobniejszych szczegółów spowodowała znaczne przecišgnięcie się tego punktu programu. Sumiennie skorzystalimy z tego czasu, mimo że pora była wczesna, a poprzedni wieczór bardzo, bardzo długi.
Kolejnym dużym tematem, którym się zajęlimy, były zagadnienia druku małoformatowego. Heidelberg z legendarnymi maszynami GTO jest pionierem także w tej klasie. Dr Zirnsak przedstawił nam dowiadczenie firmy w tym zakresie, prezentujšc rodziny maszyn GTO, Printmaster i mniejszych Speedmasterów. Dla nas Đ przyzwyczajonych do ăkrólowaniaÓ poczciwych Romayorów Đ była to lekcja nowej jakoci druku offsetowego w małym formacie.
Dużo czasu powięcono także na zapoznanie nas z tym, co często stanowi o końcowym efekcie produktu poligraficznego (tzn. może go zarówno stanowić, jak i w przypadku złego wykonania skutecznie zniweczyć) Đ uszlachetnianiem i obróbkš introligatorskš. Heidelberg kładzie duży nacisk na tę dziedzinę i posiada w swojej ofercie wiele ciekawych rozwišzań, które choć nie były dla nas nowociš, to ich przypomnienie pozwoliło na uporzšdkowanie i poszerzenie wiedzy w tym zakresie. Dużo uwagi powięcono lakierowaniu, którego znaczenie w produkcji poligraficznej nieustannie wzrasta.
Jednš z największych atrakcji całego programu była wizyta w fabryce maszyn offsetowych w Wiesloch, nieopodal Heidelbergu. Wielkoć całych zakładów jest trudna do opisania. Olbrzymie hale rozmieszczone sš na obszarze 1 km2. Po terenie kursuje autobus dla pracowników, a do poruszania się po halach służš firmoweÉ rowery. Podczas przemieszczania się pomiędzy kolejnymi etapami produkcji i kontroli jakoci kół zębatych trzeba uważać na ăludzi z żelazaÓ (Eisenman) Đ automatyczne bezobsługowe wózki transportowe poruszajšce się po chodnikach hali. Mimo że porozumiewawczo mrugały do nas kierunkowskazami, mielimy pewne opory co do zaprzyjanienia się z nimi.
Mało kto wie, że w przypadku dużych kół zębatych do maszyn drukujšcych precyzyjnej, wręcz mikrometrycznej kontroli jakoci poddawane jest każde koło opuszczajšce linię produkcyjnš. Przy wydajnoci zakładu sięgajšcej 15 tysięcy zespołów drukujšcych rocznie jest to nie lada wyczyn. Zakład w Wiesloch jest jednym z największych producentów kół zębatych w Niemczech.
Kolejnymi etapami zwiedzania były dział montażu elektroniki, dział montażu maszyn i w pełni zautomatyzowany magazyn. Wrażeń z tych działów jest tak wiele, że jedyne, co można powiedzieć, to: ăkto nie widział, niech żałujeÓ i jednoczenie życzyć wszystkim, by mieli możliwoć kiedy to zobaczyć. W hali montażu elektroniki na specjalnym urzšdzeniu przeznaczonym dla pracowników sprawdzalimy swojš przewodnoć. Żartowalimy, że jest to tester przydatnoci do pracy w Heidelbergu Đ okazało się, że niewielu z nas według tej maszyny ma takie szanse. Wierzymy, że w rzeczywistoci jest inaczej. Możliwoć obejrzenia z bliska każdego szczegółu maszyn była dla wszystkich bardzo pouczajšca.
Na koniec prawdziwy rarytas wród maszyn offsetowych: Heidelberg Speedmaster CD 102 LY-6+LYYLX Duopress. Jedno z najnowszych osišgnięć firmy, maszyna z zespołem lakierujšcym i suszšcym przed zespołami drukujšcymi. Takie rozwišzanie umożliwia wysokojakociowy zadruk kartonów gorszej jakoci przez nałożenie warstwy wygładzajšcej, zadruk papierów metalizowanych, folii Đ wszystko w jednym przebiegu przez maszynę. Wieloć możliwoci technologicznych tej maszyny zapowiada jej silnš ekspansję, szczególnie na rynek produkcji wysokojakociowych opakowań. Mielimy okazję oglšdać Duopressa jako jedni z pierwszych na wiecie.
Poza formalnymi wykładami i pokazami organizatorzy zadbali także o ăczas wolnyÓ, który jednak dzięki ogromnej atrakcyjnoci miasta Heidelberg upływał wbrew swej nazwie niezwykle szybko. Mimo zmęczenia całodziennymi zajęciami natychmiast po powrocie do hotelu wyruszalimy, by pożyć trochę życiem tego
bajecznego miejsca. Zamek wznoszšcy się na wzgórzach otaczajšcych miasto, romantyczne mosty nad przecinajšcš Heidelberg rzekš
Neckar, piękna starówka, wieża telewizyjna Đ trzy dni to za mało, żeby wszystko obejrzeć. Staralimy się więc zobaczyć chociaż najciekawsze. Panorama Heidelberga nocš to równie niezapomniany widok, jak atrakcyjnie podwietlony zamek oglšdany znad brzegów rzeki. Warto było także poobserwować chwilę wieczorem podwietlony ăszklany domÓ Đ budynek Print Media Academy ze swojš wiernš ozdobš: koniem postępu na trzech nogach. Symbolika tej rzeby jest doć skomplikowana i trudna do wyjanienia bez zobaczenia jej na żywo, ale pozostaje w pamięci podobnie jak jej widok zarówno w dzień, jak i w nocy.
Spacery ulicami starówki pozwalały na odczucie klimatu miasta, a urok naszych koleżanek zdawał się robić duże wrażenie na Niemcach, którzy nawet chcieli robić sobie z nimi zdjęcia. Nie obyło się także bez spotykania naszych rodaków. A to nagle kto pytał ăskšd jestecie?Ó, to znów pani obsługujšca w sklepie podawała należnoć, co prawda w euro, ale po polsku.
Ostatni wieczór w Heidelbergu spędzilimy w ăklimatycznejÓ knajpce na starówce, zaproszeni przez firmę na wspólnš kolację. W krótkim czasie przekonalimy do zabawy nie tylko naszych opiekunów, ale nawet pianistę, który chętnie spełniał kolejne życzenia. Odrobina wspaniałego niemieckiego piwa pozwalała na swobodne rozmowy, nie zabrakło miechu i wspólnych zdjęć. Nie zabrakło także toastów, które wznoszone ze szczególnym humorem i szczyptš radosnej złoliwoci podgrzewały atmosferę, nieraz do czerwonoci. Szczegóły zachowamy dla siebie, żeby nie być posšdzonymi o plotkowanie, a i nie wszystko da się przekazać.
Jestemy bardzo wdzięczni firmie Heidelberg za zaproszenie i gocinnoć. Wszystkim, którzy będš mieli takš możliwoć, goršco polecamy wizytę w Heidelbergu Đ dla nas pozostajšcš niezapomnianym przeżyciem nie tylko zawodowym, ale także osobistym. Chętnie bymy tam wrócili, nawet mimo tych (też długo niezapomnianych) 20 godzin w autokarzeÉ
Studenci V roku
Instytutu Poligrafii
Politechniki Warszawskiej