Z Heidelbergiem w Heidelbergu
6 Dec 2016 14:42

Każdy, kto jest zwišzany z poligrafiš, doskonale wie, co oznacza słowo Heidelberg. Znajš je również ci, którzy nie majš o poligrafii pojęcia, ale mieli okazję przekonać się o uroku starego, niemieckiego miasta o tej samej nazwie. My z kolei mieliœmy szczęœcie poznać oba te znaczenia. Zgodnie z kilkuletniš już tradycjš studenci polskich uczelni technicznych zwišzanych z poligrafiš zostali zaproszeni przez firmę Heidelberg do udziału w Print Media Seminar Đ szkoleniu odbywajšcym się w Print Media Academy w Heidelbergu. Od 28 do 30 paŸdziernika w zajęciach uczestniczyli studenci ostatnich lat Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej, Instytutu Papiernictwa i Poligrafii Politechniki Łódzkiej oraz Wydziału Informatyki Politechniki Szczecińskiej pod opiekš wykładowców: dr. Stefana Jakucewicza, dr. Jerzego Petriaszwili, dr. Marka Kryczki i mgr. inż. Michała Masłowskiego, oraz specjalistów z Heidelberg Polska: Tomasza Pawlickiego i Roberta Wieczorka, który przez cały wyjazd cierpliwie służył nam pomocš językowš. Cykl zajęć obejmował wykłady oraz zajęcia praktyczne w demo-centrum. Wykłady w języku niemieckim prowadził dr Lajos Zirnsak, fachowiec firmy Heidelberg, w przeszłoœci wieloletni wykładowca Ukraińskiej Akademii Drukarstwa we Lwowie. W przypadkach problemów z tłumaczeniem płynnie przechodził na język rosyjski i dzięki pomocy dr. Petriaszwili nic nie mogło umknšć naszej uwadze. Oprócz tego częœć zajęć odbywała się po angielsku. Ta ăwielojęzycznoœćÓ była powodem wielu zabawnych sytuacji, tym bardziej, że niemal na każdym kroku spotykaliœmy naszych rodaków. Pewnego razu, kiedy już byliœmy przygotowani na kolejny wysiłek językowy, okazało się, że maszynista prezentujšcy 8-kolorowego Speedmastera jest... Polakiem z Opola od kilkunastu lat mieszkajšcym w Niemczech. Mimo pewnych niedocišgnięć i przy naszej skromnej pomocy radził sobie doskonale z naszym ojczystym językiem. Podczas wykładów mieliœmy możliwoœć zapoznania się ze strategiš firmy, 192-letniš historiš prowadzšcš do jej obecnej pozycji oraz największymi osišgnięciami. Obecna struktura firmy jest owocem wieloletnich doœwiadczeń i od powstania w 1996 roku grupy Heidelberg obejmuje zakres rozwišzań (od prepressu po uszlachetnianie), którym chyba żadna inna firma nie może się poszczycić. Kolejnym etapem było zapoznanie się z założeniami najnowszego rozwišzania zarzšdzania produkcjš Đ systemu Prinect, obejmujšcego nie tylko zagadnienia czysto technologiczne (między innymi systemy znane dotychczas pod nazwš CPC), ale także ułatwiajšcego zarzšdzanie, kalkulacje czy obsługę logistycznš. Ze składnikami Prinectu mieliœmy także możliwoœć zapoznać się w praktyce: od sporzšdzania opisu pracy i wstępnej kalkulacji po jej produkcję i kontrolę jakoœci na maszynie drukujšcej. Byliœmy trochę przerażeni faktem, że iloœć zawartych w tym systemie informacji i opcji może w przyszłoœci spowodować brak koniecznoœci zatrudniania specjalistów w drukarniach. Na szczęœcie dostrzegliœmy kilka braków (w końcu to tylko maszyna) i jednak potrzebę znajomoœci technologii i jesteœmy spokojniejsi o naszš przyszłoœć, która być może będzie zwišzana z takimi rozwišzaniami. Bardzo dużo uwagi poœwięcono także najnowszemu dziecku Heidelberga Đ drukowi cyfrowemu. Przedstawienie założeń teoretycznych zostało poparte jednš z wielu atrakcji wyjazdu: pokazem systemów druku cyfrowego Digimaster i NexPress. Czas przeznaczony na tę prezentację okazał się zbyt krótki Đ iloœć pytań i chęć poznania najdrobniejszych szczegółów spowodowała znaczne przecišgnięcie się tego punktu programu. Sumiennie skorzystaliœmy z tego czasu, mimo że pora była wczesna, a poprzedni wieczór bardzo, bardzo długi. Kolejnym dużym tematem, którym się zajęliœmy, były zagadnienia druku małoformatowego. Heidelberg z legendarnymi maszynami GTO jest pionierem także w tej klasie. Dr Zirnsak przedstawił nam doœwiadczenie firmy w tym zakresie, prezentujšc rodziny maszyn GTO, Printmaster i mniejszych Speedmasterów. Dla nas Đ przyzwyczajonych do ăkrólowaniaÓ poczciwych Romayorów Đ była to lekcja nowej jakoœci druku offsetowego w małym formacie. Dużo czasu poœwięcono także na zapoznanie nas z tym, co często stanowi o końcowym efekcie produktu poligraficznego (tzn. może go zarówno stanowić, jak i w przypadku złego wykonania skutecznie zniweczyć) Đ uszlachetnianiem i obróbkš introligatorskš. Heidelberg kładzie duży nacisk na tę dziedzinę i posiada w swojej ofercie wiele ciekawych rozwišzań, które choć nie były dla nas nowoœciš, to ich przypomnienie pozwoliło na uporzšdkowanie i poszerzenie wiedzy w tym zakresie. Dużo uwagi poœwięcono lakierowaniu, którego znaczenie w produkcji poligraficznej nieustannie wzrasta. Jednš z największych atrakcji całego programu była wizyta w fabryce maszyn offsetowych w Wiesloch, nieopodal Heidelbergu. Wielkoœć całych zakładów jest trudna do opisania. Olbrzymie hale rozmieszczone sš na obszarze 1 km2. Po terenie kursuje autobus dla pracowników, a do poruszania się po halach służš firmoweÉ rowery. Podczas przemieszczania się pomiędzy kolejnymi etapami produkcji i kontroli jakoœci kół zębatych trzeba uważać na ăludzi z żelazaÓ (Eisenman) Đ automatyczne bezobsługowe wózki transportowe poruszajšce się po chodnikach hali. Mimo że porozumiewawczo mrugały do nas kierunkowskazami, mieliœmy pewne opory co do zaprzyjaŸnienia się z nimi. Mało kto wie, że w przypadku dużych kół zębatych do maszyn drukujšcych precyzyjnej, wręcz mikrometrycznej kontroli jakoœci poddawane jest każde koło opuszczajšce linię produkcyjnš. Przy wydajnoœci zakładu sięgajšcej 15 tysięcy zespołów drukujšcych rocznie jest to nie lada wyczyn. Zakład w Wiesloch jest jednym z największych producentów kół zębatych w Niemczech. Kolejnymi etapami zwiedzania były dział montażu elektroniki, dział montażu maszyn i w pełni zautomatyzowany magazyn. Wrażeń z tych działów jest tak wiele, że jedyne, co można powiedzieć, to: ăkto nie widział, niech żałujeÓ i jednoczeœnie życzyć wszystkim, by mieli możliwoœć kiedyœ to zobaczyć. W hali montażu elektroniki na specjalnym urzšdzeniu przeznaczonym dla pracowników sprawdzaliœmy swojš przewodnoœć. Żartowaliœmy, że jest to tester przydatnoœci do pracy w Heidelbergu Đ okazało się, że niewielu z nas według tej maszyny ma takie szanse. Wierzymy, że w rzeczywistoœci jest inaczej. Możliwoœć obejrzenia z bliska każdego szczegółu maszyn była dla wszystkich bardzo pouczajšca. Na koniec prawdziwy rarytas wœród maszyn offsetowych: Heidelberg Speedmaster CD 102 LY-6+LYYLX Duopress. Jedno z najnowszych osišgnięć firmy, maszyna z zespołem lakierujšcym i suszšcym przed zespołami drukujšcymi. Takie rozwišzanie umożliwia wysokojakoœciowy zadruk kartonów gorszej jakoœci przez nałożenie warstwy wygładzajšcej, zadruk papierów metalizowanych, folii Đ wszystko w jednym przebiegu przez maszynę. Wieloœć możliwoœci technologicznych tej maszyny zapowiada jej silnš ekspansję, szczególnie na rynek produkcji wysokojakoœciowych opakowań. Mieliœmy okazję oglšdać Duopressa jako jedni z pierwszych na œwiecie. Poza formalnymi wykładami i pokazami organizatorzy zadbali także o ăczas wolnyÓ, który jednak dzięki ogromnej atrakcyjnoœci miasta Heidelberg upływał wbrew swej nazwie niezwykle szybko. Mimo zmęczenia całodziennymi zajęciami natychmiast po powrocie do hotelu wyruszaliœmy, by pożyć trochę życiem tego bajecznego miejsca. Zamek wznoszšcy się na wzgórzach otaczajšcych miasto, romantyczne mosty nad przecinajšcš Heidelberg rzekš Neckar, piękna starówka, wieża telewizyjna Đ trzy dni to za mało, żeby wszystko obejrzeć. Staraliœmy się więc zobaczyć chociaż najciekawsze. Panorama Heidelberga nocš to równie niezapomniany widok, jak atrakcyjnie podœwietlony zamek oglšdany znad brzegów rzeki. Warto było także poobserwować chwilę wieczorem podœwietlony ăszklany domÓ Đ budynek Print Media Academy ze swojš wiernš ozdobš: koniem postępu na trzech nogach. Symbolika tej rzeŸby jest doœć skomplikowana i trudna do wyjaœnienia bez zobaczenia jej na żywo, ale pozostaje w pamięci podobnie jak jej widok zarówno w dzień, jak i w nocy. Spacery ulicami starówki pozwalały na odczucie klimatu miasta, a urok naszych koleżanek zdawał się robić duże wrażenie na Niemcach, którzy nawet chcieli robić sobie z nimi zdjęcia. Nie obyło się także bez spotykania naszych rodaków. A to nagle ktoœ pytał ăskšd jesteœcie?Ó, to znów pani obsługujšca w sklepie podawała należnoœć, co prawda w euro, ale po polsku. Ostatni wieczór w Heidelbergu spędziliœmy w ăklimatycznejÓ knajpce na starówce, zaproszeni przez firmę na wspólnš kolację. W krótkim czasie przekonaliœmy do zabawy nie tylko naszych opiekunów, ale nawet pianistę, który chętnie spełniał kolejne życzenia. Odrobina wspaniałego niemieckiego piwa pozwalała na swobodne rozmowy, nie zabrakło œmiechu i wspólnych zdjęć. Nie zabrakło także toastów, które wznoszone ze szczególnym humorem i szczyptš radosnej złoœliwoœci podgrzewały atmosferę, nieraz do czerwonoœci. Szczegóły zachowamy dla siebie, żeby nie być posšdzonymi o plotkowanie, a i nie wszystko da się przekazać. Jesteœmy bardzo wdzięczni firmie Heidelberg za zaproszenie i goœcinnoœć. Wszystkim, którzy będš mieli takš możliwoœć, goršco polecamy wizytę w Heidelbergu Đ dla nas pozostajšcš niezapomnianym przeżyciem nie tylko zawodowym, ale także osobistym. Chętnie byœmy tam wrócili, nawet mimo tych (też długo niezapomnianych) 20 godzin w autokarzeÉ Studenci V roku Instytutu Poligrafii Politechniki Warszawskiej