Javro 2 Sp. z o.o. z Katowic to firma z ponad 35-letnim doświadczeniem, producent artykułów reklamowych i biurowych ze skóry oraz kalendarzy książkowych. Świadczy także usługi introligatorskie w dziedzinie opraw i wykańczania książek oraz innych druków. O początkach firmy, jej obecnej sytuacji i planach na przyszłość w rozmowie z „Poligrafiką” opowiada Jacek Wrodarczyk, prezes zarządu.
n Zmiany, rozwój i ekspansja – chyba tymi trzema słowami można najlepiej opisać ostatni okres działalności firmy Javro?
Jacek Wrodarczyk: Dokładnie tak. Ostatni rok okazał się dla nas przełomowy. Znacznie wzbogaciliśmy park maszynowy, a nasza powierzchnia produkcyjna powiększyła się do 1200 metrów kwadratowych, przy zatrudnieniu na poziomie 50 osób. Dzięki intensywnemu rozwojowi już nie tylko na własne potrzeby, ale także jako podwykonawca jesteśmy w stanie produkować oprawy z okrągłym narożnikiem. Naszymi kontrahentami są nie tylko firmy polskie; coraz częściej współpracujemy z partnerami zagranicznymi, w czym – nie ma co ukrywać – pomogła ekspozycja Javro na targach PaperWorld we Frankfurcie. Trzeba dodać, że wielkim ułatwieniem w handlu zagranicznym okazało się zdobycie certyfikatu ISO.
n A wszystko zaczęło się od niewielkiej firmy kaletniczej?
J.W.: Rzeczywiście, firma Javro początkowo była nastawiona na produkcję galanterii skórzanej na potrzeby rynku reklamowego. Z czasem z powodzeniem weszliśmy w rynek kalendarzy książkowych stając się silnym partnerem biznesowym dla kilkuset agencji reklamowych, które oferują nasze kalendarze. Co istotne, oprócz standardów katalogowych chętnie realizujemy indywidualne projekty zgodnie z wizją naszych klientów. Cieszymy się, że jesteśmy znani z tego, iż podejmujemy się zadań nietypowych, a nawet trudnych. Dzięki doświadczeniu, ale także opracowanej technologii prawie nie ma dla nas rzeczy niemożliwych.
n Czyli obecnie kalendarze to trzon produkcji?
J.W.: Sytuacja jest dynamiczna. Naszą produkcję możemy podzielić na kilka głównych obszarów. W dziedzinie kalendarzy co sezon umacniamy swoją pozycję, jednak coraz większą część naszej produkcji stanowią notesy firmowe. Obecnie najbardziej dynamicznie rozwija się sektor szerokiej gamy usług introligatorskich, które świadczymy jako podwykonawca: od podstawowych prac jak zakładanie gumki czy zaokrąglanie narożników po produkcję okładek PU, skórzanych bądź w oklejkach papierowych. Jak już wspomniałem, coraz bardziej cieszy współpraca z partnerami zagranicznymi, którzy cenią sobie nie tylko terminowość, ale także jakość naszych produktów.
n Czy współpraca z partnerem zagranicznym – drukarnią bądź wydawnictwem – w swej specyfice różni się od kontaktów, które utrzymują Państwo na rynku lokalnym?
J.W.: Te różnice praktycznie się zatarły. Klient w Polsce jest tak samo wymagający jak klient zagraniczny. Zresztą nigdy nie wprowadzaliśmy takich podziałów. Sukcesywnie obserwujemy, jak klienci coraz bardziej podejrzliwie podchodzą do produktów najtańszych, często importowanych. Kalendarz, którego używamy codziennie przez co najmniej kilka godzin, musi być produktem estetycznym nie tylko w chwili, gdy go otrzymujemy. Musi wytrzymać 365 kolejnych dni, a często leży w archiwum kilka lat. Mamy tego pełną świadomość. Świadomość klientów w tym zakresie rośnie z roku na rok i na tym fakcie wiele zyskujemy.
n Czy w Państwa sektorze wyczuwalne są jeszcze echa kryzysu, który dotknął rynek kilka lat temu?
J.W.: Z naszej perspektywy sytuacja wygląda na ustabilizowaną, a nawet widać tendencję wzrostową. Mieliśmy i mamy to szczęście, że nasza produkcja jest mocno zdywersyfikowana. Jak wspominałem, działamy w kilku obszarach, dodatkowo ciągle rozwijając posiadaną technologię produkcji, aby być na bieżąco z aktualnymi trendami. Nowoczesny park maszynowy to w dzisiejszych czasach podstawa i nie można bać się inwestycji. To jednak tylko połowa sukcesu. Nasi pracownicy są osobami z ogromnym doświadczeniem, które zdobywali w czasach, kiedy nie było tych wszystkich, jakże ułatwiających życie nowoczesnych technologii. Mają wysoką świadomość produktu oraz tego, jak finalnie ma się prezentować. Mówiąc w wielkim uproszczeniu: żeby być najlepszym, niezbędny jest czynnik ludzki. Dzięki temu nie tylko udało nam się przetrwać ciężkie czasy, ale także umocnić naszą pozycję, o czym świadczy przyznany nam po raz kolejny certyfikat Gazeli Biznesu.
n W jaki sposób rodzima firma produkcyjna radzi sobie z napływem produktów reklamowych z rynków wschodzących? Mam na myśli głównie import z Chin.
J.W.: Wierzę, że rynek jest na tyle chłonny i szeroki, że jest na nim miejsce zarówno na import, jak i na nasze, polskie produkty. Zresztą panujący obecnie trend, by wybierać rodzime produkty, bardzo nam sprzyja. Hasło „dobre, bo polskie” to w naszym przypadku nie tylko puste słowa. Widzimy, jak agencje reklamowe, nawet te pośredniczące w sprzedaży gadżetów importowanych, sukcesywnie poszerzają swoją ofertę o nasze produkty. To świadczy o zmianie perspektywy. Koncerny zamawiające gadżety mają świadomość, że jakość upominku reklamowego jest synonimem prestiżu i świadczy o statusie wręczającego. Jeśli ten produkt jest od nas – świadectwo jest jak najlepsze.
n Czy własna produkcja nie koliduje z usługami podwykonawczymi? Chyba łatwiej sprzedać własny, kompletny produkt, niż być tylko częścią łańcucha produkcji?
J.W.: Te dwie działalności mocno się uzupełniają. Będąc firmą, która świadczy usługi w łańcuchu produkcyjnym, dostajemy bardzo różne zlecenia. Często wykonujemy imienną personalizację, zakładamy gumki do kalendarzy czy mocujemy do nich szlufki. Ale zlecenie usług w Javro ma też wartość dodaną. Mając świadomość kolejnych etapów produkcji możemy nie tylko odpowiednio wykonać pracę, lecz w razie potrzeby zasugerować także odpowiednie rozwiązanie. Z tego powodu coraz częściej jesteśmy wybierani jako podwykonawca usług. Nasi partnerzy cenią fachowe spojrzenie w szerszej perspektywie. Przez lata wypracowaliśmy status zaufanego partnera kierując się niezmiennie zasadą uczciwości kupieckiej. Nie dzielimy produkcji na „naszą” i „powierzoną” – skoro pod czymś się podpisujemy, wszystkie zlecenia wykonujemy z jednakową starannością.
n Czego można życzyć firmie Javro? Jakie następne wyzwania przed firmą?
J.W.: W tej branży planować trzeba zawsze dalekosiężnie, więc plan na przyszłość mamy wytyczony jasno: poszerzanie udziału w rynku, ciągła modernizacja i dostosowanie linii produkcyjnej oraz odpowiadanie na rosnące oczekiwania klienta. Wierzymy, że możliwa będzie dalsza ekspansja na rynki zagraniczne. Obecnie dzięki swobodnemu przepływowi towarów Europa jest na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie mocno chcemy skupić się na rynku polskim, który staje się coraz bardziej chłonny, ale i wymagający. Dla nas to dobrze, jesteśmy na to przygotowani. Czego możemy sobie życzyć? Aby przy następnym spotkaniu móc powiedzieć, że wszystkie nasze plany zostały wcielone w życie.
n Dziękuję za rozmowę.