W dniach 27-28 września br. w Zamku Topacz w Ślęzie k. Wrocławia miała miejsce konferencja poligraficzna „Inkredible Printing World”, zorganizowana przez firmę hubergroup Polska. Biorąc pod uwagę frekwencję (uczestniczyło w niej blisko 300 osób) oraz szerokość i aktualność poruszanej tematyki, spotkanie to zasługiwało raczej na miano kongresu, w odróżnieniu od innych, znacznie mniej udanych wydarzeń branżowych, uzurpujących sobie prawo do tej nazwy.
To już druga konferencja poligraficzna, zorganizowana na taką (a właściwie jeszcze większą) skalę przez hubergroup Polska – pierwsza odbyła się jesienią 2015 r. w podwarszawskiej Jachrance. Ze względu na zróżnicowaną tematykę po złożonej z trzech prezentacji części wspólnej wydarzenie podzielono na dwa bloki tematyczne: panel fleksograficzny i panel offsetowy, w którym uwzględniono również zagadnienia związane z drukiem cyfrowym.
Czy Benny Landa to Elon Musk poligrafii?
Wydarzenie otworzył miejscami zabawną, miejscami poważną prezentacją pt. „Co powiedzieć dzisiaj Gutenbergowi? Refleksje o przyszłości branży poligraficznej” dr Janusz Cymanek, prezes
hubergroup Polska oraz szef klastra Europy Środkowo-Wschodniej w dziale hubergroup Flexible Packaging: Tempo rozwoju branży poligraficznej w ostatnich 25 latach jest iście kosmiczne! Jeżeli powiemy jeszcze – bo przecież musimy – o druku cyfrowym i wszelakich jego odmianach, chyba bezsprzecznie wspomnieniom o Gutenbergu należy dać spokój. A gdyby ów stary mistrz dowiedział się o tym, co z jakiegoś powodu ktoś nazwał drukiem 3D, to pewnie jeszcze chętniej niż za życia sięgnąłby po wielki kielich reńskiego wina. W każdym razie tempo zmian nie zawsze pozwala nadążyć współczesnym drukarzom za nowymi możliwościami. Często wyprzedzają one faktyczne zapotrzebowanie rynku i czasami trochę mącą w głowach. Ale w pościgu za szybkością druku, wychodzeniem naprzeciw oczekiwaniom klientów, szukaniem dróg do obniżania kosztów i maksymalizacją zysków ludzkość wydaje się niezaspokojona. Dzisiejsza oferta naszej branży jest już tak wielka, że mówienie o drukowaniu jako takim byłoby wielkim i niesprawiedliwym uproszczeniem. Z drugiej jednak strony osobiście uważam, że przemysł poligraficzny – nasz przemysł – jest jednym z, o ile nie najbardziej, niedocenianych na świecie. Wszystko bowiem, co zadrukowane – od gazety, książki po opakowanie, etykietę czy cokolwiek innego – tak spowszechniało jego odbiorcom, że w ogóle nie zdają oni sobie sprawy, jak procesy związane z drukiem, z wytworzeniem jakiejkolwiek wydrukowanej „rzeczy” są skomplikowane. Jak nowoczesne i awangardowe wręcz jest dzisiejsze „drukowanie”. Kiedy dzisiaj jesteśmy uczestnikami jakichkolwiek sympozjów i konferencji, towarzyszy nam wszędzie pytanie o przyszłość. Jaki będzie ten nasz świat druku za 5-10-15 i więcej lat? A ponieważ okres udoskonalania maszyn i urządzeń mija bezpowrotnie, wyjątkowo trudno jest przewidzieć, co i kto wymyśli na najbliższe i dalsze lata. Czy Benny Landa będzie Elonem Muskiem poligrafii? Jaka jest właściwa ocena wszystkiego najnowszego, co się pojawia na rynku? Jak możecie Państwo przeczytać w niniejszym wydaniu Poligrafiki, technologia nanograficzna została wdrożona już w kolejnej – tym razem francuskiej – drukarni. To, co wielu uznało za mrzonkę i poradziło włożyć między bajki, powoli staje się więc naszą rzeczywistością.
Problem sukcesji
W naszej polskiej rzeczywistości do wszelakich pytań związanych z rynkiem i jego niebezpieczeństwami – takimi jak konkurencja, nowe technologie, cenowe wojny, właściwy dobór partnerów biznesowych – dochodzi jeszcze, moim zdaniem, jeden trochę nieoczekiwany element: sukcesja – podkreślił w swoim wystąpieniu Janusz Cymanek. – Wielu lub nawet zdecydowana większość właścicieli polskich drukarń to przeważnie ich założyciele – wręcz ojcowie założyciele. Zaczynali od czegoś malutkiego, garażu wręcz, czasem małego baraku czy pawilonu. ICH drukarnia jest dla nich wszystkim (choć niektórzy oczywiście zainwestowali w tzw. drugą nogę), znają jej każdy kąt i każdą śrubkę w maszynie... A statystycznie tylko 8 procent dzieci chce kontynuować rodzinny, a w naszym przypadku nielekki wcale, choć dobrze prosperujący biznes. Czy jest w Polsce sukcesja lub alternatywna dla niej – konsolidacja wielkim problemem i wyzwaniem? Kto wie, czy nie większym od wszelakich rynkowych zagrożeń, z którymi póki co dajemy sobie dobrze radę?
Ja dodałabym jeszcze, iż nawet ci, którzy są w tej szczęśliwej sytuacji, że mają komu przekazać firmę i często nawet formalnie to robią, to mentalnie nie mogąc sobie poradzić z sukcesją kontrolują każdy krok podejmowany przez następcę, kwestionują podejmowane decyzje i wysyłają sprzeczne komunikaty do załogi, pełniąc tym samym funkcję swoistych hamulcowych. Więc tak, sukcesja zdecydowanie będzie wielkim wyzwaniem dla polskiej poligrafii w nadciągających dwóch dekadach.
Quo vadis poligrafio?
Posiłkując się raportami i opracowaniami branżowymi Janusz Cymanek podjął próbę nakreślenia przyszłości branży poligraficznej: Wzrost na pewno będzie się odbywał w sektorze druku cyfrowego – bez względu na wytwarzany produkt końcowy. Mówi się nawet o dwucyfrowym w procentach wzroście w zależności od rynku, na którym się jest aktywnym. Umiarkowanymi optymistami należy być, gdy drukuje się opakowania. W technologii offsetowej prognozuje się 2-6 procent wzrostu rocznie, a w technologii fleksograficznej może to być nawet 8-12 procent. Niewątpliwie największe szkody zobaczymy w drukarniach gazet i czasopism kolorowych. W zależności od rynku i kraju mogą to być spadki nawet kilkunastoprocentowe w skali rocznej! Druk książek i podręczników – prognoza w tym obszarze wydaje się być najtrudniejsza. W Europie, a w Polsce w szczególności, póki co obserwujemy stabilizację i oby ta utrzymywała się jak najdłużej. Bardzo duże znaczenie w najbliższej przyszłości będą miały wszelakie nowe regulacje prawne dotyczące jakości i rodzaju opakowań, składu farb drukarskich, a także papieru i innych materiałów używanych do druku. Bardzo trudno także odpowiedzieć na pytanie o rentowność. Wszelkie dotychczasowe prognozy przygotowywane w oparciu o analizy rynków – także w Polsce (raport Polskiego Bractwa Kawalerów Gutenberga i KPMG) – i odpowiedzi udzielane przez właścicieli oraz operatorów drukarń przeważnie są (były) bardziej optymistyczne niż rzeczywistość.
Cyfra, offset, flekso
Do wystąpienia Janusza Cymanka nawiązał Jacek Galiński, odpowiedzialny za rozwój i wdrażanie produktów flekso w firmie Kodak, który oznajmił, że Gutenbergowi powiedziałby „dziękuję bardzo” i przedstawił partnerstwo dla sukcesu à la Kodak. Amerykański koncern posiada obecnie rozwiązania dla każdej technologii będącej przedmiotem konferencji – Jacek Galiński w swojej prezentacji skupił się na najnowszych rozwiązaniach dla drukarń offsetowych i fleksograficznych.
Za sprawą licznych przejęć firm z branży flekso oraz obróbki po druku firma Koenig & Bauer również wyrasta na wszechstronnego dostawcę rynku poligraficzno-opakowaniowego. Paweł Krasowski, kierownik ds. marketingu i produkcji omówił pokrótce oferowane rozwiązania i przytoczył kilka interesujących faktów, jak np. ten, iż w ciągu jednej minuty w samych Niemczech drukowanych jest blisko 90 tys. książek.
W ramach paneli tematycznych bardziej szczegółowo zostały omówione najciekawsze instalacje oraz trendy w automatyzacji. Druk cyfrowy reprezentowała Konica Minolta w osobach Mateusza Woźniaka (dyrektora sprzedaży maszyn produkcyjnych) oraz Marka Hindera (szefa rozwoju rynku), która skupiła się na swoim flagowym obecnie rozwiązaniu – inkjetowej maszynie cyfrowej w formacie B2 AccurioJet KM1. W Polsce mamy już dwie jej instalacje: w drukarni Chroma oraz drukarni Totem z Inowrocławia. Andreas Kraushaar z Instytutu Fogra wprowadził uczestników konferencji w zagadnienia druku wielobarwnego (CMYK + 3) w Process Standard Digital.
Partnerami konferencji były firmy Koenig & Bauer, Kodak, CMC Consulting, Ref-Graf, GRAW, API, Konica Minolta, Stora Enso, Papyrus oraz 3M, których przedstawiciele zaprezentowali wiele interesujących rozwiązań i przykładów ich zastosowania w poszczególnych technologiach i aplikacjach.
Wieczorną kolację uatrakcyjnił występ kabaretu „Nowaki” i zespołu muzycznego „Electric Girls”, którego utalentowane członkinie wzbudziły powszechny entuzjazm. AN