Poczštek nowego roku sprzyja różnego rodzaju podsumowaniom i zestawieniom dotyczšcym minionych 12 miesięcy. W tym wydaniu w cyklu ăPod lupš" przyglšdamy się rynkowi maszyn arkuszowych offsetowych, najpopularniejszych urzšdzeń drukujšcych, nie tylko w Polsce.
Na pytania zwišzane z tym rynkiem Đ i nie tylko Đ zgodzili się odpowiedzieć szefowie (lub desygnowani przez nich przedstawiciele) firm Đ najważniejszych dostawców maszyn arkuszowych w Polsce. Wszystkie rozmowy odbyły się w grudniu ub.r.
Ile zespołów drukujšcych sprzedała firma w 2001 roku?
Ales˙ Polcar, prezes Ankovo: Do końca grudnia zainstalujemy 60 nowych zespołów drukujšcych, ponadto 26 zespołów używanych. Do końca roku mamy jeszcze 18 zespołów zakontraktowanych i przedpłaconych.
Tadeusz Figurski, członek zarzšdu Bracia Henn: W 2001 roku sprzedalimy w Polsce więcej maszyn arkuszowych MAN Roland niż to przewidywał budżet Đ w sumie dostarczylimy 57 nowych zespołów drukujšcych. Przekroczenie założeń nastšpiło tak pod względem ilociowym, jak i wartociowym, mimo że wród zainstalowanych przez nas maszyn nie było anonsowanej w połowie roku omiokolorówki.
Jacek Gorecki, prezes Deva-Print: Był to bardzo dobry rok nie tylko w porównaniu z rokiem 2000, ale także ze wszystkimi poprzednimi latami w działalnoci przedstawicielstwa Koenig & Bauer na rynku polskim. W 2001 roku zainstalowalimy 36 zespołów drukujšcych, co jest rekordowš liczbš w naszej historii.
Krzysztof Pućko, dyrektor Grafikus: W 2001 roku nasza firma sprzedała i zainstalowała jednš maszynę firmy Ryobi Đ czterokolorowš. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku (rozmowa odbyła się na poczštku grudnia Đ SS) ădomkniemyÓ kilka umów, jednak instalacje odbędš się w 2002 roku. Nie odnotowalimy natomiast sprzedaży maszyn Mitsubishi, choć używana maszyna typu 1F-4 z wieżš lakierujšcš, cišgnięta bezporednio przez klienta, została przez nas zainstalowana i uruchomiona w Polsce.
Krzysztof Pindral, prezes Heidelberg Polska: Był to kolejny rok, w którym odnotowalimy wzrost sprzedaży w firmie Heidelberg Polska. Mimo że Đ jeli chodzi o liczbę zespołów Đ zainstalowalimy ich nieco mniej niż w 2000 roku: 140 agregatów. Wartociowo jest to więcej niż przed rokiem, gdyż w 2001 roku sprzedalimy więcej maszyn w większym formacie. Wród tych 140 zespołów jest także 5 agregatów maszyny DI zainstalowanej w Warszawie.
Piotr Żyznowski, prezes Mercator Poligrafia: W roku 2001 sprzedalimy 57 zespołów drukujšcych (łšcznie Polly i Shinohara). Mimo trudnej sytuacji gospodarczej, ten rok oceniamy pozytywnie. Był to rok ważnych instalacji w zakresie maszyn Shinohara. Choćby ostatnio przeprowadzona instalacja w drukarni Diecezji Pelplińskiej ăBernardinumÓ Đ maszyna, na której będzie drukowany reprint Biblii Gutenberga.
Jaki format cieszył się w 2001 roku największš popularnociš?
A.P.: Ankovo oferuje klientom nowe maszyny w formatach od A3 do B2.
T.F.: Na polskim rynku MAN Roland ma do zaoferowania praktycznie tylko dwa formaty: B2 i B1. Jak wiadomo, maszynę w większym formacie Đ B0 Đ ma tylko jedna drukarnia. Sporód prawie 60 sprzedanych zespołów większoć stanowiły maszyny pełnoformatowe.
J.G.: Najpopularniejszym formatem KBA w roku 2001 był format B1, w drugiej kolejnoci Đ B2.
K. Pućko: Sprzedana przez nas maszyna ma format B3. I włanie ten format był najpopularniejszy, jeli chodzi o zapytania ofertowe. W drugiej kolejnoci klienci najczęciej pytali o format B2.
K. Pindral: Od wielu lat niezmiennie najlepiej sprzedajš się maszyny B2 o formacie zadruku 50 x 70 cm. Stanowiły one niemal połowę wszystkich sprzedanych przez nas w 2001 roku maszyn. Instalowalimy je głównie w konfiguracjach 4- i 5-kolorowych, także z zespołami lakierujšcymi. Maszyny 1- czy 2-kolorowe należały do rzadkoci.
P.Ż.: W roku 2001 Mercator Poligrafia miał w ofercie maszyny w formacie B2, A2 oraz B3. Sprzedalimy najwięcej maszyn w formacie B2 Đ takie było zapotrzebowanie rynku.
Jakie były podstawowe formy finansowania tych zakupów przez klientów?
A.P.: 90% klientów korzysta z leasingu.
T.F.: Współpracujemy z kilkoma znanymi firmami leasingowymi. W niektórych przypadkach oferujemy także kredyt własny. Nie wrócš natomiast czasy, gdy klient płacił za maszynę gotówkš.
J.G.: Przede wszystkim leasing, oczywicie wówczas, gdy klient był na tyle wiarygodny, aby mógł takš umowę zawrzeć. A muszę dodać, że warunki przyznawania leasingu przez firmy tym się zajmujšce sš coraz bardziej restrykcyjne. Sprawdzane sš nie tylko dokumenty drukarni; ma też miejsce wizja lokalna. Powiem krótko: nie wszyscy chętni na zakup maszyny KBA otrzymali od firm leasingowych zgodę na podpisanie umowy. Gdyby te warunki spełnili, mielibymy więcej klientówÉ
K. Pućko: Maszynę Ryobi kupił Narodowy Bank Polski, więc ródło finansowania jest oczywiste. Natomiast najczęciej stosowanš przez naszych klientów formš zakupów jest leasing. Współpracujemy z kilkoma towarzystwami leasingowymi, które możemy polecić klientom.
K. Pindral: Przede wszystkim leasing; ta forma była stosowana w przypadku 55-60% wszystkich naszych kontraktów. W drugiej kolejnoci były to kredyty, dopiero póniej Đ rodki własne. Jeli chodzi o leasing, to Heidelberg Polska na stałe współpracuje z trzema, czterema firmami majšcymi dowiadczenie na rynku poligraficznym. Uznajemy jednak zwišzki naszych klientów z ich partnerami; jeli ich nie ma, polecamy naszych.
P.Ż.: Jeżeli rozmawiamy o maszynach offsetowych, to odnonie do firm prywatnych dominował leasing. Natomiast, jeżeli chodzi o instytucje bšd podmioty budżetowe (wygralimy kilka takich przetargów), były to transakcje finansowane z własnych rodków tych instytucji. Podobnie było również z finansowaniem urzšdzeń introligatorskich.
Czy firma pomaga klientom przy finansowaniu zakupów?
A.P.: Ankovo w niektórych przypadkach udziela poręczenia finansowego, ponadto dajemy również wsparcie finansowe w postaci kredytowania pierwszej raty, którš następnie rozliczamy w cišgu pięciu-szeciu miesięcy. Przy niektórych zakupach udzielamy tzw. kredytu kupieckiego. Wsparciem dla klientów jest to, że przy zakupie nowej maszyny w rozliczeniu przyjmujemy starš, która następnie jest remontowana przez nasze ekipy i ponownie sprzedawana.
T.F.: Staramy się być doradcš przy zakupie odpowiedniej maszyny. Nie chcemy sprzedać maszyny za wszelkš cenę, gdyż ewentualne kłopoty klienta podważajš nie tylko jego, ale i naszš wiarygodnoć. Dlatego też kwestię np. gwarancji odkupu traktujemy jako ostatecznoć.
J.G.: Jestemy gwarantem klienta w przypadku, gdy jest to firma nam znana, reprezentujšca wartoć, budzšca zaufanie. Wiele jednak zależy od oceny towarzystwa leasingowego.
K. Pućko: Dotychczas nasi japońscy dostawcy nie oferowali zbyt wielu opcji przy sprzedaży maszyn. Na szczęcie ich podejcie do działalnoci na rynku europejskim uległo zmianie. Od najbliższego roku będziemy mogli zaoferować nabywcom maszyn Ryobi i Mitsubishi gwarancję odkupu czy też kredyt kupiecki. Pragnę jednak podkrelić, że nie chcemy szafować niektórymi z tych instrumentów i ze względu na szeroko pojęte dobro naszych klientów zamierzamy zachowywać w tej kwestii zdrowy rozsšdek. Mam nadzieję, że te nowe formy finansowania zwiększš zainteresowanie maszynami japońskimi.
K. Pindral: Heidelberg Polska współpracuje przede wszystkim z polskimi instytucjami finansowymi, w tym od 1993 ze wspomnianymi już firmami leasingowymi. Jeżeli nasze relacje z klientem sš bliskie, staramy się doradzić mu odpowiedniš formę finansowania. Najpierw jednak musi być krok z drugiej strony, który pozwoli nam ocenić ryzyko finansowe każdej transakcji. Jeżeli Đ wspólnie z instytucjš finansowš Đ uznamy je za satysfakcjonujšco niskie, jestemy skłonni zagwarantować klientowi np. odkupienie maszyny w przypadku niespodziewanych kłopotów. Unikamy sytuacji, gdy ryzyko takie jest duże.
P.Ż.: Nie ukrywamy, że nie chcemy być i bankiem, i firmš leasingowš, i specjalistš w dziedzinie sprzedaży maszyn oraz urzšdzeń poligraficznych. Uważamy, że powinno być widoczne rozróżnienie, kto sprzedaje, a kto finansuje. Tylko wtedy jest wiadomo, kto za co jest odpowiedzialny i kto jakie ryzyko jest w stanie w sposób odpowiedzialny ponieć. Dlatego nie aspirujemy do tego, aby równoczenie znać się bardzo dobrze na leasingu, na kredycie i maszynach poligraficznych. Odpowiadajšc więc wprost na Pana pytanie, Mercator Poligrafia gwarantuje klientowi optymalnš dla niego formę wspomagania: np. kredyt kupiecki, rekomendacje dla rzetelnych i wyspecjalizowanych w takiej obsłudze firm leasingowych, pomoc w sprzedaży maszyn wczeniej używanych, a jeli trzeba, to wybranym, stałym klientom jestemy w stanie zaoferować profesjonalnš obsługę we własnym leasingu.
Czy zdarzyło się, że maszyny były zabierane od klientów?
A.P.: Nie mielimy takiej sytuacji, aby maszyna wracała do nas z jakich względów. Zdarzyło się przed trzema laty, że wymienilimy maszynę Đ chodziło tu o nasz prestiż i dobre imię naszej firmy; zrezygnowalimy z udowadniania w sšdzie, że wina leżała po stronie użytkownika.
T.F.: W 2001 roku, podobnie jak we wczeniejszych latach, takiej sytuacji nie mielimy.
J.G.: W całej naszej historii zdarzył się jeden przypadek, kiedy maszyna musiała zostać zabrana nierzetelnemu klientowi. Była to nasza najmniejsza maszyna, więc przypadek ten nie był tak dotkliwy.
K. Pućko: Na szczęcie w cišgu 7 lat sprzedaży maszyn Grafikus nie dowiadczył takiego przypadku. Może wynika to z faktu, że na maszyny te decydowały się firmy o stabilnej sytuacji finansowej, rozpoznanych, bliżej sprecyzowanych celach na przyszłoć, a także z tego, iż zawsze klient mógł liczyć na naszš poradę i unikalimy oferowania maszyn o zbyt rozbudowanych konfiguracjach w stosunku do rzeczywistych potrzeb klienta. Mam nadzieję, że tak będzie nadal.
K. Pindral: Dotychczas udało nam się uniknšć sytuacji, w której sprzedana i dostarczona przez nas maszyna musiała być zabrana klientowi. Podkrelam Đ rzecz dotyczy maszyn nowych, instalowanych przez Heidelberg Polska. Natomiast sytuacje takie miały miejsce w przypadku użytkowników maszyn Heidelberga, które były nabywane bez naszego porednictwa. Jak na razie, nie bylimy zmuszeni do zajmowania Đ wspólnie z instytucjš finansowš Đ naszego sprzętu, co nie oznacza, że do takich przypadków nie dojdzie w przyszłociÉ
P.Ż.: Nie mielimy takich przypadków, co potwierdza wyżej wspomnianš dewizę naszego działania Đ nie można się dobrze znać na wszystkim. Mercator Poligrafia jest firmš handlowš i nie zatrudnia syndyków masy upadłociowej.
Czy zauważacie Państwo trend do odchodzenia od technologii tradycyjnej na rzecz szeroko pojętej cyfrowoci (CtP, maszyny DI, maszyny cyfrowe)?
A.P.: Polski rynek nie jest jeszcze w pełni przygotowany do szerszego stosowania tej technologii ze względu na koszty. Przy zakupie maszyny DI producent/dostawca zapewniajš całe oprzyrzšdowanie wraz z oprogramowaniem dla przygotowalni. Z tego powodu inwestycja, która wydaje się być kosztowna, realnie jest pomniejszona o sprzęt, który i tak nabywca tradycyjnej maszyny poligraficznej potrzebuje. Cały zestaw komputerowy może póniej pracować w sieci zakładowej.
W Polsce sš eksploatowane dwie maszyny typu DI w formacie A2 Đ razem 9 zespołów drukujšcych wraz z wieżš lakierniczš. Polskie drukarnie interesujš się tš technologiš, ale inwestorzy powstrzymujš się ze względu na trudnš sytuację finansów w Polsce.
T.F.: Niedawne otwarcie naszej nowej siedziby pokazało, że technologia cyfrowa i technologia konwencjonalna sš przez nas traktowane z jednakowš powagš. Nie przypadkiem w centrum demo zainstalowane zostały zarówno tradycyjna maszyna offsetowa Roland 305, jak i cyfrowa DICOpress. Uważamy, że obie technologie będš się rozwijać i stanowić dla siebie uzupełnienie, a nie alternatywę.
Niestety, na rynku działa niewiele drukarń, których korzenie sięgajš cyfrowego prepressu. Wiadomo za, iż właciwa obróbka danych jest podstawš w przypadku obsługi maszyny cyfrowej. Instalacje u klientów nie majšcych nic wspólnego z poligrafiš też nie zakończyły się sukcesem. Należy zaczekać, aż rynek Đ również dzięki wzmożonej pracy dostawców Đ ădojrzejeÓ do zespolenia technologii cyfrowej i tradycyjnej.
Szansę na zaistnienie w takim kontekcie ma np. maszyna DICOweb. Dzięki swojej uniwersalnoci może ona wkrótce stanowić znakomite uzupełnienie parku maszynowego takich drukarń, jak Winkowski, Donnelley, Poligrafia czy Drukarnia Prasowa Đ nasz sztandarowy klient. DICOweb pozwala na obsługę dużych klientów w zakresie małych i rednich nakładów, oferujšc nie tylko szybkš zmianę prac, ale i drukowanie z roli, co ma niebagatelny wpływ na czas realizacji zlecenia.
J.G.: W ofercie KBA znajdujš się obecnie dwie maszyny typu DI: 74 Karat i 46 Karat. W Polsce obserwujemy umiarkowane zainteresowanie tym sprzętem. Wpływ na zachowawczy stosunek klientów majš nie tylko drogie materiały, ale i wysoka cena samego urzšdzenia, przewyższajšca cenę tradycyjnej maszyny 4-kolorowej. Dlatego też nie planujemy w najbliższym czasie instalacji maszyny Karat w Polsce.
Jeli chodzi o CtP, to mogę stwierdzić jedno: żaden z obecnych użytkowników maszyny KBA nie posiada nawietlarki do płyt. Większoć z nich instalowana jest w drukarniach prasowych, my natomiast koncentrujemy się na rynku maszyn arkuszowych.
K. Pućko: Odchodzenie to może zbyt mocno powiedziane, lecz obserwujemy zwiększone zainteresowanie i swoistš polaryzację w pewnych grupach, niszach rynkowych. W przypadku maszyn cyfrowych czy DI zjawisko to dotyczy firm małych i rednich, które sš blisko nowych mediów, działajšcych w pobliżu nowoczesnej technologii stosowanej w szeroko pojmowanym segmencie prepress oraz prac personalizowanych. One postrzegajš druk cyfrowy jako technologię przyszłoci. Z kolei w dużych firmach widać olbrzymie zainteresowanie systemami CtP jako naturalnš cyfrowš drogš do podniesienia jakoci i wydajnoci. Sšdzę, że w zwišzku z tym w roku 2002 w Polsce zostanie zainstalowanych kolejnych kilka nawietlarek CtP w formatach B2 i B1.
K. Pindral: Zdecydowanie tak. Dotyczy to zwłaszcza segmentu prepress. Dzi trudno wyobrazić sobie nowoczesnš drukarnię bez zdigitalizowanej przygotowalni, coraz częciej wyposażonej w nawietlarkę do płyt. Wišże się to z tendencjami do ponownej integracji studia z drukarniš. O tym, że tak jest, wiadczš wyniki Heidelberga w zakresie sprzedaży systemów CtP. Ronie także zainteresowanie maszynami typu DI, jak również kolorowymi maszynami cyfrowymi, które pojawiš się niebawem w naszej ofercie. Mogę zdradzić, że już dzi mam kilku ăpewniakówÓ do zakupu maszyny cyfrowej NexPress; wkrótce dokonana zostanie pierwsza w Polsce instalacja maszyny czarno-białej Digimaster 9100.
P.Ż.: W sposób wyranie widoczny nie odczuwamy jeszcze takiego trendu. Nasi kontrahenci sš ostrożni (i słusznie) w wydawaniu pieniędzy tylko dlatego, że co jest modne. Najbardziej zauważalne jest zainteresowanie rozwišzaniami typu CtP+maszyna. Zainstalowane na rynku polskim maszyny Shinohara sš standardowo wyposażone w możliwoć pracy w systemie CIP3, a w przyszłoci CIP4. Obecnie 4 duże instalacje maszyn wielokolorowych w formacie B2 korzystajš z tej technologii. Odnawiajšc kontrakt na wyłšcznoć w Polsce w sprzedaży maszyn Polly zadbalimy o to, żeby wszystkie maszyny Polly oferowane w 2002 roku w formatach B2 i A2 były wyposażone w technologię CIP3 oraz CIP4.
Jeżeli chodzi o technologię DI, to japoński producent maszyn planuje oferować urzšdzenie tej klasy. W celu realizacji tego przedsięwzięcia zostało zawarte porozumienie pomiędzy firmami Shinohara i Agfa. Uważam jednak, że rozwišzanie DI jest jeszcze zbyt kosztowne dla klienta, zwłaszcza w przypadku większych formatów maszyn, a cišgle ewoluujšca technologia nawietlania bezporedniego płyt może spowodować, że zastosowane urzšdzenia nawietlajšce w maszynie offsetowej mogš szybko stać się przestarzałe technologicznie.
Mylę, że tego typu rozwišzania będziemy oferować klientom po ustabilizowaniu się technologii oraz spadku cen urzšdzeń nawietlajšcych stosowanych w maszynach DI.
Jaki procent pracowników pracuje w serwisie? Czy oferujecie Państwo kontrakty serwisowe swoim klientom?
A.P.: Udało nam się wyjć poza ramy serwisu dwunastomiesięcznego, na większe maszyny oferujemy wydłużony serwis, ponadto umawiamy się z naszymi klientami na serwisowanie maszyn w cyklu szecio- lub dwunastomiesięcznym Đ daje to możliwoć planowania potrzebnych częci zamiennych. Dotyczy to oczywicie pewnej grupy klientów; zdarzajš się również tacy, którzy rezygnujš z gwarancji, aby uzyskać rabat. Większoć klientów podpisuje umowy na objęcie maszyny serwisem pogwarancyjnym.
Pracownicy serwisu byli przeszkoleni u producenta, a dwunastoosobowy zespół jest wystarczajšcy, aby obsłużyć ponad 1200 drukarń, które korzystajš z maszyn Adast.
T.F.: W sumie sporód 51 osób pracujšcych obecnie w firmie Bracia Henn w serwisie pracujš 22 osoby, z czego 12 to serwisanci maszyn drukujšcych. Mamy tu wyrany podział: serwisanci maszyn nie zajmujš się prepressem i na odwrót. Dodatkowo współpracujemy z dwiema autoryzowanymi grupami serwisowymi w Poznaniu i Gdańsku w ogólnej liczbie 6 osób.
Naszym głównym celem jest podniesienie jakoci oferowanego serwisu, przede wszystkim w zakresie szybszego sprowadzania częci zamiennych, co było chyba naszš największš bolšczkš. Mamy nadzieję, że zmiana właciciela i wynikajšce z niej zmiany organizacyjne w firmie Bracia Henn będš miały pozytywny wpływ na te przemiany.
J.G.: W serwisie pracuje niemal połowa zatrudnionych w firmie Deva-Print. O tym, że dopracowalimy się właciwych struktur w tym zakresie, wiadczy fakt kilku już przypadków instalowania drugiej maszyny KBA u tego samego klienta. A drugš maszynę Đ jak wiadomo Đ sprzedaje serwis.
Jeli chodzi o kontrakty, to oferujemy klientom umowy zakładajšce, że w okresie gwarancyjnym, a także po jego wyganięciu wszystkie naprawy będš dokonywane na koszt dostawcy. Jest to rodzaj ubezpieczenia, które opcjonalnie zakłada także szkody spowodowane niewłaciwš obsługš maszyny. Sš to umowy bardzo wygodne dla klientów i częć z nich je podpisuje. I bardzo dobrze, bo większoć drukarń nie ma odpowiedniego personelu serwisowego. Na palcach jednej ręki można policzyć drukarnie posiadajšce dział obsługi technicznej.
Ciekawš funkcjš, w którš standardowo wyposażone sš instalowane przez nas w 2001 roku maszyny, jest zdalny serwis. Każda nowa maszyna posiada modem, który umożliwia podłšczenie jej do centrum serwisowego w Radebeul, skšd następuje diagnostyka na odległoć.
K. Pućko: Serwisanci stanowiš około 10% wszystkich pracowników Grafikusa. Poza tym mamy własnš firmę Grafikus-Serwis w Bydgoszczy, w której pracuje kilkunastu bardzo dowiadczonych serwisantów maszyn poligraficznych. Jest ona przyczółkiem do podzielenia Polski na dwa obszary serwisowe naszej firmy. Jest to o tyle ważne, że serwisujemy także maszyny Ryobi i Mitsubishi kupione bez porednictwa Grafikusa.
Jeli chodzi o kontrakty, oferujemy rocznš pełnš obsługę serwisowš nowych maszyn. Potem proponujemy umowę serwisowš lub działanie na telefon. Mamy kilka standardowych propozycji dla klientów, ale z reguły taka umowa jest formułowana indywidualnie.
K. Pindral: Serwis jest integralnš częciš firmy, pracuje w nim ponad 50% wszystkich zatrudnionych. Ten odsetek na pewno będzie utrzymany. Nasze kompetencje w tym zakresie podnosimy przez cały czas, gdyż trudno dzi wyobrazić sobie firmę sprzedajšcš sprzęt bez odpowiednio wykwalifikowanego serwisu. Staramy się wprowadzać tu ciekawe innowacje, np. diagnozowanie maszyn przez Intranet. Jestemy na etapie zakończenia testów tego rodzaju serwisowania maszyn w drukarni Cezar.
Co do kontraktów, mamy je oczywicie w ofercie firmy, jednak klienci z nich korzystajšcy sš raczej wyjštkiem potwierdzajšcym regułę niż regułš. Kontrakty oferujemy od 3 lat na płaszczynie sprzętowej i programowej. Mam nadzieję, że zainteresowanie tematem będzie wzrastać. Zwłaszcza, że w przypadku zakupu maszyn cyfrowych Digimaster i NexPress kontrakt serwisowy będzie niezbędnš, integralnš częciš umowy gwarancyjnej.
P.Ż.: Każdy z naszych pracowników łšcznie z zarzšdem w jakim procencie pracuje w serwisie. Firma Mercator Poligrafia przykłada dużš wagę do serwisu. Jestemy wiadomi tego, że czasy przestoju urzšdzeń spowodowane różnego rodzaju usterkami oraz awariami, jeżeli się zdarzš, powinny być możliwie krótkie. Jestemy również wiadomi faktu, że koszt serwisowania sprzedawanych przez nas urzšdzeń po okresie gwarancyjnym nie powinien być swoistym zyskiem, jak jest np. w branży motoryzacyjnej.
Posiadamy serwis w centrali w Krakowie, w którym pracuje 7-osobowy zespół pracowników wszystkich wymaganych specjalnoci, w tym 3 inżynierów mogšcych pracować bezporednio przy maszynach. W Warszawie oraz w Gdańsku działajš zespoły serwisowe 3-osobowe obsługujšce teren rodkowej i północnej Polski. Każda z osób pracujšcych w zespołach serwisowych posiada certyfikaty producentów i Mercatora gwarantujšce wiadczenie usług serwisowych na najwyższym poziomie.
Aby skrócić czas reakcji naszego serwisu, a potem czas usunięcia usterki, zastosowalimy technologię monitoringu serwisowanych urzšdzeń poprzez modem telefoniczny lub poprzez Internet. Wszystkie nowo instalowane maszyny Shinohara sš standardowo wyposażane w tę technologię, a w najbliższej przyszłoci planujemy zastosować to rozwišzanie w maszynach Polly. Centrum monitorowania naszych urzšdzeń znajduje się w centrali w Krakowie. Rozwišzanie to pozwala na zapobieganie usterkom oraz dokonywanie diagnozy usterki i przygotowanie procedury jej usunięcia już w czasie, kiedy serwis jest w drodze do klienta. Efektem takiego postępowania jest skrócenie czasu od zgłoszenia do naprawy usterki, a co za tym idzie Đ obniżenie kosztów serwisu dla klienta oraz dla naszej firmy.
Jak Pan ocenia kondycję polskiej branży poligraficznej w 2001 roku?
A.P.: Sytuacja w branży poligraficznej jest odzwierciedleniem całej gospodarki. Wiele zakładów ma problemy z obłożeniem produkcji, a tym samym z wzajemnymi płatnociami, dlatego też rezygnujš z zakupu nowych maszyn i decydujš się na maszyny używane. Zwiększa się też zapotrzebowanie na częci zamienne i usługi serwisowe.
T.F.: Ostatnie dwa-trzy lata były okresem ăradosnej twórczociÓ w wykonaniu niektórych drukarń. Dzi, w cięższej sytuacji, do inwestycji podchodzi się dużo ostrożniej, a kilku ăutracjuszyÓ już nie ma na rynku. Gros firm, także naszych klientów, trwa i walczy, ale do inwestycji podchodzi z dystansem. Dla nas oznacza to dużo cięższe warunki przy negocjowaniu kontraktów.
J.G.: No cóż, nasza gospodarka nie rozwija się tak szybko, jak kiedy; nastšpiło jej schłodzenie.
Mimo to zakłady z pierwszej ligi wcišż inwestujš, o czym wiadczš Đ w tak trudnych czasach Đ bardzo dobre wyniki choćby naszej sprzedaży. W przypadku tych drukarń alternatywy nie ma Đ muszš inwestować, uciekać do przodu. Z kolei małe drukarnie ăgarażoweÓ będš miały coraz większe kłopoty i prędzej czy póniej wypadnš z rynku; to tylko kwestia czasu.
Zauważam natomiast, i to nie od dzi, niezrozumiałš dla mnie rzecz, która dotyczy także dużych, wcišż inwestujšcych drukarń. Wiele z nich widzi tylko maszynę, nie potrafi natomiast dostrzec, że ten sam sprzęt przy lepszym wyposażeniu dodatkowym można wykorzystywać znacznie wydajniej. W rezultacie zamiast lepiej eksploatować posiadanš już maszynę, myli się o zakupie nowejÉ
K. Pućko: Jest to rok zdecydowanie słabszy od 2000, zwłaszcza w drugiej połowie. W zwišzku z tym nastroje w branży sš minorowe. Na razie mamy do czynienia z jednym wielkim cięciem kosztów, a to z pewnociš nie sprzyja podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Inwestujš wyłšcznie ci, którzy muszš lub Đ co należy do rzadkoci Đ mogš sobie na to pozwolić. Pozostałe firmy odkładajš inwestycje na najwczeniej II kwartał 2002 roku oczekujšc, iż najbliższe miesišce przyniosš wskazówki odnonie do trendów na przyszłoć oraz pewne ustabilizowanie w obszarach, które decydujš o podejmowaniu inwestycji, ich skali i kierunkach.
K. Pindral: Czwarty kwartał tego roku jest już szóstym z kolei, w którym spada PKB. Kryzys dotknšł nie tylko nasz kraj, ale cały wiat. Ma to swoje bezporednie przełożenie na poligrafię. Co gorsza, rok przyszły będzie z pewnociš jeszcze trudniejszy.
Dlaczego zatem nie ustajš inwestycje? No cóż, aby utrzymać osišgnięty przez ostatnie lata poziom rodzimej poligrafii, rocznie musi być instalowanych co najmniej 500 nowych zespołów drukujšcych. Jeżeli wemiemy pod uwagę, że w Polsce pracuje kilka tysięcy maszyn, taka wymiana sprzętu na maszyny nowej generacji musi następować, aby nie rozpoczęła się degradacja tego, co jest. Nasza firma, prognozujšc sprzedaż w latach 2001 czy 2002, zakładała większš dynamikę, więc wszystkimi poczynionymi w ostatnim roku inwestycjami w żadnym wypadku nie jestemy zakoczeni.
P.Ż.: Branża poligraficzna w Polsce jest bardzo rozdrobniona, mamy jednak do czynienia z postępujšcš polaryzacjš rynku poligraficznego. Dodatkowym czynnikiem jest ogólna sytuacja gospodarcza kraju, która musi powodować także osłabienie branży poligraficznej. Można zatem powiedzieć, że rok 2001 nie był dobrym rokiem dla branży. Ze względu na to, że koniunktura gospodarcza podlega cyklicznym wahaniom, można się spodziewać, że nadchodzšce lata będš lepsze od poprzednich.
Jakie firma ma plany na rok 2002?
A.P.: Nie sšdzę, aby w przyszłym roku mogło być lepiej; sytuacja finansów w Polsce nie jest do końca jasna Đ nie będzie wzrostu produkcji poligraficznej; oczywicie gazety i opakowania będš się dobrze trzymać.
T.F.: To oczywicie zależy w dużym stopniu od tego, co wymylš rodzimi politycy. Na rynku mamy do czynienia z walkš o przetrwanie. Z drugiej strony jest to dobry okres na inwestycje, a ci, którzy je zrealizujš, będš odpowiednio przygotowani w chwili, gdy wróci koniunktura. Dla firmy Bracia Henn rok 2002 będzie rokiem umacniania pozycji na rynku. A że nie będzie najgorzej, wiemy już dzi. Podczas otwarcia nowej siedziby podpisalimy kilka kontraktów, dzięki czemu już mogę zapowiedzieć kilka nowych instalacji na poczštku roku.
J.G.: Trudno powiedzieć. Będzie bardzo dobrze, jeli osišgniemy wynik tegoroczny. Jestem jednak realistš i oczekuję, że nasze obroty nieco spadnš.
K. Pućko: Chcielibymy ostatecznie usprawnić i ustabilizować proces sprzedaży, w czym, mamy nadzieję, będš nam pomocne nie tylko przeprowadzone działania reorganizacyjne, ale także procedury ISO wdrożone w ubiegłym roku. Dlatego też w zakresie maszyn arkuszowych planujemy sprzedaż zdecydowanie większš od tegorocznej. Sšdzę, że realnym wynikiem w 2002 roku jest sprzedaż 4-5 maszyn 4-kolorowych.
K. Pindral: W wariancie optymistycznym zakładamy, że dotknie nas niewielki spadek sprzedaży w ujęciu wartociowym. W wersji pesymistycznej, że będzie to spadek duży. Jak już wspomniałem, będzie to rok znacznie trudniejszy od 2001. Niemniej jestemy przygotowani na różne warianty sytuacji na rynku.
P.Ż.: Pomimo nie najlepszej sytuacji na rynku polskim, rok 2001 był dla nas dobry. Produkowane w Japonii maszyny Shinohara umocniły swojš pozycję na rynku. Liczymy na utrzymanie tego trendu i dalszš tendencję wzrostowš w zakresie sprzedaży tych urzšdzeń. W rok 2002 wchodzimy z nowš ofertš maszyn Polly w formatach B2 i A2, produkowanych w Republice Czeskiej, w zakładach w Dobruszce. Nie sš to już te maszyny Polly, do których byli przyzwyczajeni nasi klienci Đ maszyna Polly Prestige 74 w formacie B2 to całkiem nowa konstrukcja. Także maszyny formatu A2, tzn. Polly Performer 66, przeszły gruntownš modernizację. Majšc do dyspozycji takš ofertę produktów oraz dobry serwis zamierzamy w 2002 roku zwiększyć sprzedaż maszyn offsetowych i urzšdzeń introligatorskich, powiększajšc nasz udział w rynku.