Od 14 do 17 czerwca w Szanghaju odbywały się targi All in Print China 2006, największy salon poligraficzny w Chinach. Była to idealna okazja do oceny wzrostu ekonomicznego w tym kraju, a zwłaszcza konkurencji, jaką drukarnie chińskie mogłyby stanowić dla zakładów zachodnioeuropejskich.
Intergraf, międzynarodowe stowarzyszenie przemysłu poligraficznego, zebrał informacje na temat Chin i opublikował je pt. „The Printing Industry, China and the EU” („Przemysł poligraficzny, Chiny i Unia Europejska”).
Europejski przemysł poligraficzny zawsze był bardzo czuły na konkurencję, zarówno wewnętrzną, jak i zewnętrzną. A od kiedy Unia Europejska otworzyła się na kraje Europy Wschodniej, po upadku Związku Radzieckiego, zagrożenie konkurencją zdecydowanie wzrosło w takich krajach jak np. Belgia. Lecz poza tym zagrożeniem, z którym nauczyliśmy się żyć, zdaje się pojawiać jeszcze większe niebezpieczeństwo – mamy na myśli Chiny. Wydaje się, że Chiny wzięły na siebie rolę „światowego zakładu produkcyjnego”, którą W. Brytania odgrywała w XIX wieku. Od roku 1976, a zwłaszcza od lat 90., zmiany ekonomiczne i polityczne przeobraziły chińskie społeczeństwo i kraj ten z rolniczego stał się przemysłowym. Tym bardziej, że od 1992 r. instancje rządowe, które do tej pory kontrolowały przemysł, powoli zaczęły dopuszczać istnienie sektora prywatnego.
Od trzech dziesięcioleci Chiny odnotowują silny wzrost ekonomiczny osiągający 9,5% rocznie. Setki milionów ludzi uciekły od nędzy i w kraju zaczęła się rozwijać dość znacząca klasa średnia. Jednakże wzrost nie jest równomierny: koncentruje się przede wszystkim w miastach i prowincjach nadbrzeżnych, na wschodzie kraju, podczas gdy do centrum, a zwłaszcza do prowincji zachodnich, dociera z widocznym opóźnieniem.
Nie jest to zresztą jedyny problem: wielkim problemem jest korupcja; problem prawa własności, zwłaszcza własności ziemi, nie jest jeszcze rozwiązany; no i przede wszystkim biurokracja jest wszechobecna w Chinach, co bardzo utrudnia życie zagranicznym inwestorom. Chiny czynią widoczne wysiłki w celu wyeliminowania tych problemów; np. rząd chiński deklaruje gotowość do uelastycznienia pewnych procedur kontrolnych i działania w sposób mniej zbiurokratyzowany.
Istotną kwestię stanowią także chińskie nadwyżki handlowe, które przekroczyły w 2005 r. magiczny próg 100 mld dolarów. Stany Zjednoczone i Unia Europejska przypuszczają, że część tych nadwyżek jest związana z kursem juana (czy też raczej Ren Min Bi – RMB – bo taka jest oficjalna nazwa chińskiej waluty), który jest związany z kursem dolara i sztucznie zaniżany. Stałe monity USA skłoniły Chiny do oderwania się od dolara i rewaluacji swojej waluty, lecz zdaniem wielu ekspertów wciąż jest ona zbyt niska.
Większość chińskiego eksportu (58%) jest skierowana do innych krajów azjatyckich, a po 14% trafia do USA i UE. PKB, który w 2000 r. stanowił równowartość nabywczą 4 bln dolarów (1 bln = 1000 mld), dzisiaj osiągnął wartość 6 bln dolarów. Rząd chiński ma nadzieję, że w 2010 r. wartość ta będzie wynosiła 8 bln dolarów. Chociaż są to wartości rosnące, 6 bln dolarów to zaledwie 60% całkowitego PKB 25 krajów UE. Z drugiej strony, zdolność nabywcza na 1 mieszkańca wynosi jedynie 4600 USD, czyli nie więcej niż 20% europejskiej zdolności zakupów. Oczywiście o ile wszystkie te dane są prawdziwe. Gazeta finansowa „The Economist” podaje wartości PKB 1080 mld i zdolności nabywczej 800 USD w 2003 r. Z kolei Bank Światowy i CIA prezentują inne liczby: Bank Światowy podaje wartość PKB 1290 USD w przeliczeniu na 1 mieszkańca, podczas gdy wg CIA wartość ta wynosi 6300 USD dla tego samego roku. Można więc wybierać. Wiele tych niezgodności wynika z różnicy pomiędzy oficjalnym kursem wymiany juana i o wiele wyższym kursem przeliczeniowym siły nabywczej, który jest bezpośrednią konsekwencją oszacowania poniżej wartości juana. W każdym razie PKB wzrasta w sposób widoczny: od 7,1% w 2001 do nawet 9,2% w 2004. Jednak Chiny mają także problem z bezrobociem: procent bezrobotnych w 2004 r. wynosił 9,8% (przy średniej 9% w Europie). Być może jednak lepiej być ostrożnym: nie jest dla nikogo tajemnicą, że liczby podawane przez Chiny nie są wiarygodne ze względu na rozległość kraju i złą wolę administracji.
Wymiana handlowa pomiędzy Chinami i Europą
Od dziesiątek lat Chiny są poważnym partnerem handlowym Unii Europejskiej. W latach 1983-2003 wartość chińskiego eksportu do Europy wzrosła średnio o 18%, podczas gdy eksport z krajów europejskich do Chin w tym samym okresie zwiększył się o 13%. W roku 2003 Chiny stały się drugim pod względem znaczenia partnerem Unii, po Stanach Zjednoczonych. W 2004 obroty z Chinami stanowiły 5% ogółu europejskiego eksportu i 12% importu. Jeśli chodzi o poszczególne kraje, to największym eksporterem były Niemcy (44% ogółu europejskiego eksportu do Chin); następne miejsca zajmowały Francja i Włochy. Pozycja zajmowana przez Niemcy wskazuje jasno, że dużą część eksportu stanowią maszyny i pojazdy. Import z Chin (tu także Niemcy są na pierwszym miejscu, a na kolejnych W. Brytania i Holandia) obejmuje różne produkty, z aparatami telefonicznymi i tekstyliami na czele.
Prawa własności intelektualnej od dawna są kością niezgody w stosunkach handlowych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, Unią Europejską i Chinami. Chodzi zwłaszcza o ochronę patentów, czego w Chinach od lat się nie przestrzega. Jednak od czasu, kiedy Chiny stały się członkiem Światowej Organizacji Handlu (WTO), traktują ten problem poważniej.
Ze swej strony Chiny wymagają, aby wszystkie importowane produkty odpowiadały normom CCC (China Compulsory Certification) obowiązującym w tym kraju, a wprowadzonym w 2003 r. Rząd chiński opublikował katalog zawierający 19 typów i 132 kategorie produktów. Produkty niezgodne z normami CCC są rygorystycznie zatrzymywane na granicy.
Z punktu widzenia eksportu, logistyka jest podstawowym czynnikiem chińskiej gospodarki. Nie ma żadnych zasad postępowania (lub jest ich bardzo niewiele) w tym sektorze, za który do chwili obecnej odpowiada wiele różnych instytucji rządowych. Nawet koncepcja zintegrowanej logistyki jest czymś nowym i żadna firma logistyczna nie posiada więcej niż 2% udziału w rynku. Koncepcja ta musi jednak ujrzeć światło dzienne, ponieważ w krótszym lub dłuższym terminie 60% średnich i dużych przedsiębiorstw będzie zlecać podwykonawcom swoją działalność logistyczną.
Obecnie handel zagraniczny w 90% i handel wewnętrzny w 50% odbywa się w Chinach za pośrednictwem 165 portów morskich i 1302 portów rzecznych. Kraj ten jest posiadaczem piątej floty handlowej na świecie. Jej znaczenie dla gospodarki chińskiej jest ogromne. Według firmy Coscon, armatora posiadającego największe udziały w rynku chińskim, kontener z Chin dociera do portu europejskiego, np. do Anvers, po 4 tygodniach. Z pewnością istnieje alternatywa dla transportu morskiego, ale – biorąc pod uwagę minimalną wartość produktów eksportowanych przez Chiny – transport lotniczy jest wykluczony. Pozostaje transport drogą lądową. Ostatnio Międzynarodowa Unia Transportu Drogowego (IRTU – International Road Transport Union) była sponsorem podróży testowej ciężarówki z Pekinu do Brukseli. Ciężarówka potrzebowała 20 dni na przebycie
12 000 km legendarnym Jedwabnym Szlakiem. Jeśli Chiny włączą się kiedyś do systemu TIR (Transport International Routier – międzynarodowa sieć transportu drogowego), transport tą drogą stanie się możliwy, przynajmniej w teorii, ponieważ brak stabilności politycznej w zachodnich prowincjach Chin i w krajach przygranicznych może stwarzać problemy.
Chiński świat poligraficzny
Zanim w latach 90. XX wieku nastąpiła liberalizacja gospodarki, produkcja druków, uważanych za środek komunikacji, znajdowała się pod silnym nadzorem rządu. Po procesie liberalizacji chiński przemysł poligraficzny osiągnął wzrost w wysokości 15% rocznie i ten trend powinien się utrzymywać przez najbliższych 5-10 lat. Wg brytyjskiego biura doradczego Pira najważniejszymi sektorami branży są druki komercyjne (41%) i opakowania (40%). Druk mediów to jedynie 19%. Z drugiej strony takie sektory jak opakowania, wysokojakościowe dokumenty i druki reklamowe korzystają z tego zawrotnego wzrostu.
Wklęsłodruk, fleksografia i inkjet są najpowszechniej stosowanymi technikami, podczas kiedy druk cyfrowy z użyciem tonerów nie odgrywa jeszcze w Chinach poważnej roli. Pojedyncze części na potrzeby drukarń są produkowane w Chinach – w kraju tym znajduje się np. 11 zakładów produkujących obciągi. Z powodu barier technologicznych sektor prepress wydaje się być nieco opóźniony; wskutek tego w 2002 roku 17% ogółu prac typograficznych było jeszcze wykonywanych z użyciem ołowiu.
Po restrukturyzacji przeprowadzonej za rządów Deng Xiaopinga nastąpił silny rozwój przemysłu poligraficznego. W roku 1984 w kraju istniało 11 000 drukarń (większość z nich stanowiły drukarnie państwowe) zatrudniających ogółem 850 000 pracowników i generujących obroty w wysokości 5 mld RMB (0,6% PKB). W 2002 działało 90 000 przedsiębiorstw poligraficznych, a ogólna liczba zatrudnionych wzrosła do 3 mln. Wartość obrotów wyniosła 250 mld RMB (2% PKB). Do wzrostu tych wskaźników przyczyniły się większa wolność słowa i wzrost konsumpcji. W 2003 r. łączna wartość prac drukowanych wynosiła 280 mld RMB (ok. 34 mld USD), co oznaczało wzrost o 12% w porównaniu z rokiem 2002. W 2005 wartość obrotów sięgała już
42 mld USD. Rząd przewiduje wzrost tej liczby do 60 mld USD. W całym kraju powstają ośrodki nazywane przez Chińczyków „ogrodami poligraficznymi”, czyli strefy przemysłowe, w których występuje silna koncentracja przedsiębiorstw poligraficznych.
W miarę postępu tej ewolucji chiński rynek wzbudza coraz większe zainteresowanie zagranicznych dostawców bądź dystrybucją ich produktów w Chinach, bądź współpracą z chińskimi partnerami przy uruchamianiu zakładów produkcyjnych. Produkty Kodaka, Heidelberga i Agfy w znacznym stopniu są już wytwarzane w Chinach. Ale chiński przemysł poligraficzny nie jest zorientowany wyłącznie na eksport; popyt wewnętrzny jest ogromny. W roku 1999 opublikowanych zostało 93 000 nowych tytułów książek i 59 000 wznowień, co oznaczało ogółem 7,4 mld egz. książek o łącznej wartości 5,3 mld USD. W latach 1995-1998 liczba drukowanych periodyków zwiększyła się o blisko 29%, książek o 14,6%, a kart, kalendarzy itp. druków o 17%. Od roku 1994 do 1999 nastąpił wzrost produkcji podręczników szkolnych o 360%, o wartości ogólnej 11,3 mld RMB. cdn.
Tłumaczenie: Iwona Zdrojewska
Materiał został zamieszczony w „Nouvelles Graphiques”
z czerwca 2006 i opublikowany dzięki przynależności do stowarzyszenia Eurographic Press