Drukowanie na Max-a
6 gru 2016 14:50
Drukarnia Max-Print Stanisław Grześkowiak w Gorzowie Wielkopolskim niedawno została użytkownikiem nowej maszyny Shinohara IV H+C (w konfiguracji cztery zespoły drukujące oraz zespół lakierujący). Instalacji dokonała firma Mercator Poligrafia z Krakowa. Dzięki zaawansowanej innowacyjności inwestycja zyskała dofinansowanie z puli dotacji unijnych.
Miało na to wpływ m.in. nowatorskie rozwiązanie: zastosowanie systemu koszenia płyty zamiast systemu koszenia cylindra, co daje dużo większe możliwości, jeśli chodzi o pasowanie poszczególnych zespołów drukujących. Takie rozwiązanie zwiększa również trwałość maszyny wskutek tego, że układ farbowy i wodny nie musi dostosowywać się do przemieszczającego się cylindra płytowego, który pozostaje nieruchomy. Sterowanie serwomechanizmami wbudowanymi w cylinder płytowy odbywa się w pełni cyfrowo.
Taki unikalny system sterowania pasowaniem koloru jest stosowany wyłącznie w maszynach Shinohara.
Drukarnia offsetowa Max-Print istnieje od 1990 roku; była jedną z pierwszych prywatnych drukarń w Gorzowie Wielkopolskim. Zgodnie ze swoją nazwą oznaczającą maksymalne wykorzystanie możliwości druku świadczy pełny zakres usług poligraficznych (również naświetlanie płyt w systemie CtP) i introligatorskich, a także usługi z zakresu projektowania graficznego i druku wielkoformatowego.
Stanisław Grześkowiak tak opowiada o rozwoju swojej drukarni: Kilkanaście lat temu zadecydowałem, że rozpocznę własną działalność, która w przyszłości przyniesie korzyści zarówno mnie, jak i moim synom. To głównie z myślą o nich podjąłem tę decyzję; chciałem stworzyć firmę rodzinną, która swoją aurą przyciągnie klientów właśnie do nas.
Na przestrzeni tych kilkunastu lat i przemian ustrojowych, które również odczuwaliśmy, nasz zakład sukcesywnie inwestował w coraz to nowszy sprzęt. Zaczynaliśmy od maszyny jednokolorowej typu Romayor, a dziś w naszej hali stoi czterokolorowa maszyna Shinohara z lakierem, która co prawda jest na etapie montażu i wstępnych druków, ale pod względem jakości i wartości przewyższa wszystkie maszyny znajdujące się w naszym dorobku.
Max-Print wykonuje niemal cały asortyment produkcji poligraficznej – od książek i tytułów prasowych poprzez druki akcydensowe aż po etykiety i opakowania. Co zadecydowało o tak szerokim zakresie działania?
Rynek regionalny, na którym funkcjonujemy, nie jest typowo ukierunkowany na dany asortyment, stąd też nasz szeroki wachlarz usług – wyjaśnia Stanisław Grześkowiak. – Wykonujemy druki offsetowe, od wizytówek poprzez ulotki, katalogi aż do książek i albumów. Od pewnego czasu zaczęliśmy też specjalizować się w produkcji opakowań kartonowych, w tym również ich obróbce introligatorskiej.
Nawet tak zróżnicowana oferta jednak nie wystarcza, by zachować konkurencyjność na rynku, zwłaszcza w obecnych trudnych czasach. Wciąż rosną wymagania klientów dotyczące jakości i kosztów wykonania druków. To powód inwestycji w maszynę Shinohara, która zdaniem właściciela firmy Max-Print pozwoli sprostać tym wymaganiom.
Nie byłoby to jednak możliwe bez unijnego dofinansowania, choć – jak wiadomo – nie tak łatwo je pozyskać, o czym S. Grześkowiak sam się przekonał: Niemal połowę wartości mojej inwestycji pokryły dotacje UE – przyznaje. – Był to nasz trzeci już wniosek. Dwukrotnie nam się nie udało, pomimo tego nadal próbowałem, gdyż niestabilna sytuacja na rynku krajowym nie pozwoliłaby mi inwestować bez środków unijnych. Kredytowanie inwestycji mogłoby zbyt mocno obciążyć firmę.
Obecnie, już jako właściciel nowej Shinohary, Stanisław Grześkowiak mówi, że oglądając wcześniej te maszyny pracujące w innych drukarniach zdał sobie sprawę, dlaczego ich użytkownicy odnoszą sukcesy: Jak wcześniej wspomniałem, maszyna jest na etapie montażu i druków próbnych, tak więc jej możliwości nie zostały jeszcze w pełni wykorzystane. Już dziś mogę jednak powiedzieć, że stanowi ona duży postęp technologiczny w naszej branży. IZ