Efekt śnieżnej kuli
6 gru 2016 14:59

Firma Universal Display Solutions w ciągu dwóch lat podwoiła swoje obroty oraz zatrudnienie. Efekt śnieżnej kuli wywołały liczne inwestycje, które pozwoliły spółce na znaczący skok wydajności produkcji, praktycznie pełną niezależność i – co za tym idzie – współpracę z największymi sieciami handlowymi w kraju. O firmie Universal Display Solutions pisaliśmy na początku 2013 roku przy okazji inwestycji w maszynę drukującą KBA Rapida 162a. Zakup ten pozwolił firmie wypłynąć na szerokie wody w produkcji displayów i kaszerowanych opakowań premium – w ciągu 2 lat obroty firmy i zatrudnienie zwiększyły się ponaddwukrotnie. Tytułem przypomnienia: Universal Display Solutions to znany polski producent displayów prepakowych, opakowań kaszerowanych i kartonowych oraz wysoko przetworzonych typu premium. Wywodzi się z firmy poligraficznej, która została założona w 1973 roku, posiada biuro handlowe w stołecznych Włochach oraz hale produkcyjno-magazynowe w Nowym Kawęczynie pod Skierniewicami. Naszą główną specjalizacją nadal są displaye, choć powiększyliśmy udział opakowań premium z 10 proc. w 2012 do 20 proc. w 2014 roku – informuje Jarosław Kropielnicki, zastępca dyrektora sprzedaży w UDS. – Rozwinęliśmy natomiast zupełnie nową w UDS usługę: co-packing. Teraz jesteśmy w stanie nie tylko wyprodukować display w najwyższej jakości, ale także wypełnić go produktami, zabezpieczyć i wysłać do centrum dystrybucyjnego sieci handlowej. Inwestycje w druk Na przekór powszechnemu przekonaniu, że na rynku jest nadpodaż usług druku, UDS zdecydował się na zakup kolejnej, sześciokolorowej maszyny drukującej KBA Rapida 164 w formacie maksymalnym 1205x1640 mm. Chcieliśmy zapewnić sobie, a przede wszystkim naszym klientom tzw. back-up oraz zwiększyć elastyczność – zdradza Jarosław Kropielnicki. – Choć posiadana przez nas od trzech lat pięciokolorowa Rapida 162a jeszcze nigdy nas nie zawiodła, to przy obecnej skali produkcji i portfolio klientów nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek przerwy w produkcji. Niespełna trzy lata doświadczenia z drukiem offsetowym pokazały, że często brakuje nam szóstego koloru – sieci dyskontowe przeważnie zlecają prace z dwoma pantonami; nie ukrywam również, że nasi klienci zazwyczaj nie wybierają podłoży najwyższej jakości, w związku z czym spasowanie kolorów w dwóch przelotach bywa bardzo trudne. Dotychczas wykorzystywana przez nas maszyna drukująca jest w pełni obłożona, więc zakup kolejnej stał się koniecznością. Maszyna zakupiona przez UDS posiada pełny automat do wymiany form drukowych oraz niezależny napęd na pierwszym i szóstym zespole, tzw. Drive Tronic – możliwe jest rozsprzęglenie pracy zespołów drukujących w celu umycia zespołów zalewanych farbami Pantone, podczas którego można drukować kolorami CMYK. Zespół lakierujący lakierem dyspersyjnym wyposażony jest w standardowy wałek anilox oraz specjalnie dobrany do nanoszenia lakierów specjalnych typu soft-touch. Dodatkowo maszyna jest wyposażona w systemy kontroli jakości druku QualiTronic i DensiTronic. Zakup kolejnego plotera tnąco-bigującego firmy Kongsberg oraz plotera drukującego Roland świadczy natomiast o rosnącej roli druku cyfrowego w UDS. Rynek urządzeń cyfrowych rozwija się niezwykle dynamicznie i staramy się być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami technologicznymi. Na razie postanowiliśmy zainwestować w offset, ale produkcyjny druk cyfrowy mamy również w swoich planach inwestycyjnych. Zakupiony niedawno ploter Roland o szerokości 1,6 m drukuje w naprawdę wysokiej jakości, ale służy nam głównie do produkcji prototypów – w tej roli sprawdza się znakomicie i jest praktycznie bezobsługowy. Docelowo chcemy oferować naszym klientom elastyczny druk hybrydowy – mówi Jarosław Kropielnicki. ... i w obróbkę po druku Kolejnym krokiem w stronę produkcji displayów i opakowań na szeroką skalę był zakup maszyny do kaszerowania Oppliger Sintesy o szerokości 165 cm. To już druga instalacja tej włoskiej maszyny w naszym kraju. Jest ona wyposażona w nowy system podawania kleju, który redukuje jego zużycie o nawet 30 proc. i optymalizuje jego nanoszenie w całym procesie. Innowacyjne dla włoskiej linii jest kaszerowanie arkuszy na tzw. zero – konkurencyjne systemy zazwyczaj laminują tekturę z 2-3 mm naddatkiem papieru na krawędziach. Zaletą rozwiązania Oppliger jest również pełna automatyzacja systemu. Kolejna inwestycja to używana składarko-sklejarka Domino 100 firmy Bobst, po generalnym remoncie w 2013 r. Ponieważ opakowania kaszerowane składane nie są naszą główną specjalnością, postanowiliśmy, że zaczniemy od linii używanej, ale renomowanego producenta – zdradza Jarosław Kropielnicki. – Wymieniliśmy praktycznie wszystkie elementy maszyny łącznie z elektroniką, pozostawiając jedynie korpus, więc jest to urządzenie praktycznie nowe. Dodatkowo uzupełniliśmy je o klejenie na gorąco i powiększyliśmy format z 1000 mm do 1100 mm. Kolejne inwestycje w introligatornię to dwa automaty sztancujące – pierwszy w powiększonym formacie B0 firmy Brausse, drugi Eterna w formacie 1200x1620 mm. Na rynku jest niewiele firm świadczących usługowe foliowanie w formacie XL, dlatego postanowiliśmy zakupić własną foliarkę chińskiego producenta – informuje Jarosław Kropielnicki. – Dzięki tej inwestycji spadły nam znacząco koszty transportu oraz oszczędzamy przynajmniej dzień w realizacji zleceń. Powyższe inwestycje umożliwiły UDS stworzenie ciągu technologicznego, co wyeliminowało tzw. efekt spaghetti i znacząco podniosło wydajność produkcji. Procedury na straży jakości W związku ze skokowym wzrostem skali działalności postanowiliśmy również stworzyć własny program do zarządzania produkcją, uwzględniający specyfikę naszej firmy – zdradza Jarosław Kropielnicki. – Jest to hybryda kilku modułów – dostępnych na rynku i autorskich – spięta w jeden system. Inwestycje w maszyny to nie wszystko – dynamiczny rozwój firmy, automatyzacja produkcji i likwidacja wąskich gardeł oraz tzw. efektu spaghetti nie byłyby możliwe bez odpowiednich procedur i standardów. Pracujemy w systemach ISO 9001, 14001 i FSC, wdrażany jest również program 5S. Specjalizacja UDS to produkcja wysoko przetworzona, uszlachetniona, oparta na zaawansowanym know-how i zazwyczaj wymagająca ręcznego montażu, ale i w tym obszarze konkurencja jest coraz silniejsza. Na rynek wchodzą firmy dotychczas specjalizujące się w opakowaniach składanych, które postanowiły włączyć displaye do swojej oferty, niekoniecznie dobrze znając specyfikę ich produkcji – ubolewa Jarosław Kropielnicki. – W rezultacie ceny na rynku są mocno zaniżane. W związku z tym postawiliśmy na intensywny rozwój eksportu –w tej chwili przekracza on już 10 proc. naszych przychodów, a myślę, że za dwa-trzy lata będzie to nawet 20-25 proc. Mamy swoich przedstawicieli handlowych w kilku krajach europejskich oraz wystawiamy się na imprezach targowych – w najbliższym czasie będzie nas można spotkać na targach Fachpack w Norymberdze.