Elastyczność i partnerstwo w parze
6 gru 2016 14:50

Leszek Seroczyński zbudował pierwszą maszynę na własne potrzeby. Okazała się na tyle skuteczna i interesująca dla rynku, że odstawił produkcję etykiet samoprzylepnych i w 2002 roku zajął się produkcją urządzeń do wytwarzania i konfekcjonowania etykiet. Jedno z nich – przewijarka inspekcyjna Lesko RLS 380 – zostało zainstalowane na początku lipca br. w drukarni etykietowej WDH z Ożarowa Mazowieckiego. O przedsięwzięciu tym rozmawiam z Andrzejem Piątkowskim – prezesem zarządu WDH, Leszkiem Seroczyńskim – właścicielem Lesko Engineering oraz Piotrem Skłodowskim – dyrektorem firmy System P, będącej przedstawicielem Lesko Engineering w Polsce. Firma WDH SA (Warszawski Dom Handlowy) jest jedną z najprężniej rozwijających się drukarń etykietowych w Polsce. Od niemal 20 lat (pełna rocznica przypada w przyszłym roku) zajmuje się produkcją wysoko przetworzonych, niestandardowych etykiet, które zobaczyć można na produktach branży spożywczej, alkoholach, kosmetykach, chemii gospodarczej i farmaceutykach. W zakresie maszyn do przewijania i konfekcjonowania drukarnia WDH dysponowała dotychczas jedynie trzema maszynami firmy Rotoflex – dwiema o szerokości 330 mm i jedną 240 mm, którą postanowiła zastąpić przewijarką inspekcyjną Lesko RLS 380. W tym roku zainwestowaliśmy w kolejną maszynę drukującą w technologii offsetowej firmy Nilpeter. Poszukiwaliśmy wobec tego urządzenia, które pozwoli nam na „odkorkowanie” strumienia produkcyjnego, synchronizację zdolności produkcyjnych i wypełnienie luki powstałej w wyniku zwiększenia parku produkcyjnego oraz zdolności produkcyjnych drukarni, a niedoboru mocy produkcyjnych na przewijaniu. Chcieliśmy także, by klienci WDH mieli większą pewność dostawy. W efekcie wybraliśmy maszynę firmy Lesko, ponieważ i sama firma, i oferowane przez nią produkty są nam doskonale znane. Zebraliśmy o nich też wiele pochlebnych opinii od dotychczasowych użytkowników – mówi Andrzej Piątkowski. Prezes WDH przyznaje także, że przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie prowadził rozmowy z innymi producentami przewijarek. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że stosunek ceny do jakości zachowany w przypadku maszyny Lesko jest dla nas najkorzystniejszy. Przy wyborze urządzenia zwracaliśmy też uwagę na łatwość jego obsługi, poziom techniczny oraz wykonanie. W przypadku maszyny Lesko plusem był także fakt, że producent ma siedzibę w Warszawie, co zapewnia nam szybki serwis. Decydująca okazała się natomiast elastyczność przy konfiguracji. Mieliśmy bowiem możliwość skompletowania dokładnie takiej maszyny, jaka była nam potrzebna – nasze urządzenie cechuje otwarta koncepcja konstrukcyjna i w każdym momencie możemy zwiększyć jej opcje. Drukarnia WDH zainwestowała w prostą pod względem konstrukcji maszynę, dostosowaną do jej aktualnych możliwości. Oferuje ona podstawowe funkcje, m.in.: przeglądanie, prowadzenie i kontrolę wstęgi, rozcinanie, odwijanie, nawijanie oraz liczenie etykiet, które wraz z wychwytywaniem braku etykiet na linerze (podlepce) jest dla drukarni najważniejszą opcją. Wszystkie tego typu maszyny muszą posiadać podobne funkcje. Pewne różnice oczywiście istnieją, jak np. indywidualne rozwiązania sterowania, większa ilość elektroniki czy przyjazny dla operatora panel dotykowy. Jeśli chodzi o opcje dodatkowe, to nie ograniczamy możliwości –wszystko, co jest potrzebne producentom etykiet i drukarzom, można zamontować na tej maszynie – twierdzi Leszek Seroczyński. Również Piotr Skłodowski mówił o potrzebie zachowania elastyczności w projektowaniu maszyn. Jego zdaniem zarówno pomysły klientów na wykorzystanie maszyn drukujących, jak i ich oczekiwania w stosunku do przewijarek są tak odmienne, że nie sposób konstruować maszyn o stałej, niezmiennej konfiguracji. Podczas negocjacji poprzedzających sprzedaż urządzenia staramy się zdobyć maksymalną ilość precyzyjnych informacji, aby później uniknąć sytuacji problemowych. Przewijarka wydaje się być banalnym urządzeniem, a jednak jest niezwykle istotnym elementem odpowiadającym za ostateczną kontrolę jakości. Podstawą filozofii firmy Lesko Engineering jest takie konstruowanie maszyn, by w sytuacji, gdy u klienta pojawią się nowe potrzeby, nie stawał on przed koniecznością inwestowania w kolejną maszynę, jeżeli pierwsza nie jest obciążona. Chodzi nam raczej o to, by klient miał możliwość doposażenia i zmodyfikowania posiadanego urządzenia zgodnie z nowymi potrzebami – dodaje Piotr Skłodowski. W przypadku firmy Lesko brak standardów i narzuconych odgórnie funkcji maszyn w pewnym sensie może być standardem. Istotne dla wielu klientów jest bowiem to, że otrzymują urządzenie dostosowane do posiadanych przez nich narzędzi. Maszyny Lesko są tak skonfigurowane, że dalsza ich rozbudowa nie stanowi problemu. W większości posiadają one gotowe otwory montażowe – zaznacza Piotr Skłodowski. – Firma stara się też na bieżąco odpowiadać na potrzeby zgłaszane przez rynek. Sprawą kluczową jest więc poznanie potrzeb klienta. Oczywiście nie jest naszym celem sprzedawanie maszyn, które będą wyposażone we wszystko, z czego klient wykorzysta jedynie 10 proc. Idea jest zupełnie inna. Chcemy, by nasze urządzenia posiadały te opcje, które są klientowi potrzebne i za które chce on zapłacić. Tak szeroka możliwość konfigurowania maszyny stanowi ogromną zaletę. Zakup przewijarki inspekcyjnej Lesko RLS 380 to nie pierwsze wspólne działanie Lesko Engineering i drukarni WDH. Wcześniej obie firmy współpracowały przy mniejszych projektach. Z doświadczenia wiem, że Pan Leszek Seroczyński jest zawsze otwarty na nowe propozycje i pomysły. To inżynier w pełnym tego słowa znaczeniu. Mam pewność, że przedstawiając mu swój problem otrzymam gotowe rozwiązanie – przyznaje Andrzej Piątkowski. – Ważne są także drobiazgi, po których poznaje się charakter współpracy i tworzy trwałe więzi. Zarówno drukarnia WDH, jak i firma Lesko Engineering są zwolennikami japońskiego modelu budowania długotrwałych relacji i wzajemnej współpracy. Dla nas jest to znacznie lepsza strategia niż supermarketingowe czerpanie jednostronnych korzyści. Firma Lesko Engineering osiągnęła sukces. Świadczą o nim zarówno dwukrotnie przyznana nagroda za technologię (Złote Medale na targach Taropak 2006 i Poligrafia 2009), jak i pozytywne opinie klientów, a co za tym idzie – liczba ponad 200 instalacji maszyn marki Lesko na całym świecie (w zeszłym roku firma sprzedała 60 urządzeń, także we współpracy z wyłącznym eksporterem – firmą Wasberger, oferującą maszyny Lesko pod nazwą Grafotronic). Pierwsze urządzenie firma Lesko Engineering dostarczyła w 2002 roku. Łącznie w Polsce zostały zakupione 93 maszyny. W wielu przypadkach udało nam się bezpośrednio uczestniczyć w rozwoju firm, a niekiedy „tworzyć” je od początku – wyjaśnia Leszek Seroczyński. –W niektórych zakładach nasze maszyny były pierwszymi zakupionymi urządzeniami pozwalającymi na produkcję czystych etykiet. W ten też sposób firma Lesko Engineering stała się numerem 1 wśród producentów przewijarek w Polsce. Rozmawiała: Dorota Armiak Artykuł sponsorowany