Nowa ksišżka ăPoligrafia Đ procesy i technikaÓ jest tłumaczeniem zbiorowej pracy wydanej w Bratysławie. Edycja powstała pod opiekš redakcyjnš i wydawniczš Centralnego Orodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Poligraficznego w Warszawie. Ma ona na pewno zalety popularnego podręcznika i wielu osobom się przyda. Ma jednak równoczenie i wady.
Co jest przyczynš, że w polskich publikacjach o współczesnej poligrafii, w wielu przypadkach niezłych i pożytecznych z punktu widzenia dzisiejszych potrzeb informacyjnych albo dydaktycznych, autorzy i redaktorzy sromotnie zawodzš w momencie, gdy tylko pojawia się jaki rozdział historycznej lub szerzej Đ humanistycznej natury?
Czy wišże się to z przekonaniem o ămałoważnociÓ tematu? Jeli tak, to po co włšczać do technicznych czy technologicznych opisów tego rodzaju treci?
Chyba jednak nie, bo autorzy zwykle majš przewiadczenie o znacznej społecznej roli, jakš odgrywa drukarstwo już od czasów renesansu. Majš też poczucie udziału poligrafii w pewnej misji intelektualnej czy kulturalnej. Sš to bez wštpienia przekonania słuszne, potwierdzone przez liczne fakty z ponadpięćsetletnich dziejów europejskiego drukarstwa i opisane przez szacowne międzynarodowe grono historyków, bibliologów, socjologów czy kulturoznawców.
A może, pomimo podobnych refleksji pojawiajšcych się gdzie w wiadomoci inżynierów, techników i technologów, winne jest przekonanie o drugorzędnoci tych spraw w porównaniu z zagadnieniami techniczno-przemysłowymi, które przecież stanowiš kwintesencję treci publikacji? Również takie stawianie sprawy można uznać za słuszne, atoli nie usprawiedliwia to okropnych błędów i niecisłoci w historycznych dywagacjach autorów-poligrafów. W takich przypadkach nie powinni oni pozostawać w przekonaniu o swojej omnipotencji i skromnie wezwać na pomoc fachowca Đ żeby choć przeczytał korektę.
Kto może powiedzieć: czepiasz się, Tomaszewski! Aby zatem nie być posšdzonym o czepianie się, przytoczę kilka fragmentów tekstu z komentarzem. Rozdział zatytułowany Przemysł poligraficzny w Polsce rozpoczyna się konstatacjš, że ăzalšżkiem polskiego drukarstwa jest Kraków, gdzie w 1474... Straube wykonał pierwszy druk na ziemiach polskichÓ. Pomijajšc tu niezręcznoć stylistycznš o Krakowie-zalšżku, mamy wyrane stwierdzenie pierwszeństwa drukarni w tym miecie. Potem wymieniono następne drukarnie inkunabułów we Wrocławiu w Gdańsku, Malborku i pomorskim Chełmnie, z których wrocławskš drukarnię uznano tutaj za najstarszš. Otóż działalnoć oficyny w Chełmnie historycy datujš na lata 1473-78, tak więc kwestia starszeństwa drukarń Đ krakowskiej Straubego i chełmińskiej Braci Wspólnego Życia Đ pozostaje otwarta. Jednak jedna i druga z pewnociš sš starsze niż wrocławska Elyana.
Czytamy dalej: ăDo końca XVI w. na ziemiach polskich działało około 25 drukarń. Dziewięć z nich znajdowało się w KrakowieÓ. Nie jest to prawda, a w oparciu o kompetentne ródła nietrudno warsztaty policzyć. Tylko w 2. połowie XVI wieku działało 55 drukarń na terenie ówczesnej Rzeczpospolitej. W Krakowie było ich od poczštku do końca XVI wieku co najmniej 18.
ăW 1525 r. w Wilnie pojawiły się pierwsze druki w języku cerkiewno-słowiańskimÓ. Nieprawda. Majšc na względzie podanš datę trzeba przyjšć, że chodzi tu o drukarnię Franciszka Skoryny, który drukował w języku białoruskim. Może zatem chodzi o drukowanie cyrylicš, ale wówczas błšd jest jeszcze większy, bo w języku cerkiewno-słowiańskim cyrylickimi czcionkami tłoczył jako pierwszy Szwajpolt Fiol w Krakowie w latach 1483-91. Nawiasem mówišc, pierwszy druk słowiański złożony pismem zwanym głagolicš wykonano w Wenecji w 1483 roku.
ăNa terenie Królestwa Polskiego w latach 1533-78 założone zostały oficyny w Poznaniu, we Lwowie, w Warszawie, Szamotułach, Skierniewicach...Ó Kto wymylił te Skierniewice Đ miasto, w którym co najmniej do 1800 roku nie było żadnej drukarni? Poza tym nazwa ăKrólestwo PolskieÓ odnosi się zwykle do porozbiorowej tzw. Kongresówki. Ponieważ autor tekstu wymienił wród miast Lwów, to najpewniej chodzi mu o ziemie, które historycy nazywajš Koronš.
Zostawmy te i inne błędy tego rozdziału i przeniemy się do następnego Đ Pismo drukarskie. Czytamy tutaj np., że ăw roku 1440 Gutenberg opatentował urzšdzenie do produkcji czcionekÓ. Otóż nie istniało wówczas urzšdzenie do produkcji czcionek, bo produkcja owa obejmowała doć skomplikowany proces technologiczny w zdecydowanej przewadze wykonywany ręcznie. Autorowi chodzi pewnie o wynaleziony przez Gutenberga aparat odlewniczy (maszynkę odlewniczš) służšcy w istotnej fazie produkcji. Można to uznać za błšd niewielki, ale gdzie, na Boga, wynalazca znalazł w 1. połowie XV wieku Urzšd Patentowy?
ăOn też [Aldus Manutius] w roku 1501 zaprojektował i ăwycišłÓ (przygotował matryce) tzw. italikę...Ó Dwa błędy w jednym zdaniu. Italikę Aldusowi wycišł snycerz Francesco Griffo z Bolonii (notabene rok wczeniej).
Po drugie ăwycięcieÓ dotyczy stempli (punconów), a nie robionych z ich pomocš matryc.
Miłosiernie nie będę wymieniał innych błędów faktograficznych i nazewniczych w częci dotyczšcej historii pisma, bo redakcja Poligrafiki całkiem zasadnie zażšda ode mnie dopłaty do zeszytu za dodatkowe strony. Ale jednak nie całkiem popuszczę: imię Caslona Đ William pisze się przez dwa l, a nie jedno; imię Jensona Đ Nicolas pisze się przez c, a nie przez k; imię Bertholda Đ Hermann pisze się przez dwa n, a nie jedno.
Nie znam oryginału, z którego dokonano polskiego tłumaczenia ksišżki, ale przypuszczam, że większoć błędów powstała już w polskim wydaniu. Pomijajšc te nieszczęsne pierwsze rozdziały, ksišżka w dalszej częci wydaje się być dobra. Proponuję zatem, aby przyszły czytelnik zaopatrzył się w słynny produkt COBRPP, mianowicie klej C20 lub podobny, skleił sobie kilkanacie kartek (mniej więcej od strony 20 do 40) i potem spokojnie korzystał z reszty ksišżki.
Zainteresowanych historiš drukarstwa warto poinformować o zakończeniu w tym roku monumentalnego wielotomowego wydania ăDrukarzy dawnej Polski od XV do XVIII wiekuÓ. Pierwszy tom powięcony Wielkiemu Księstwu Litewskiemu ukazał się w 1959 roku, a ostatni Đ Mazowsze z Podlasiem Đ w maju 2002. Nad tymi tomami żmudnie pisanymi i redagowanymi w oparciu o wnikliwe kwerendy ródłowe pracowali historycy z Instytutu Badań Literackich PAN, Biblioteki Narodowej i Polskiej Akademii Umiejętnoci. To wielkie dzieło przez lata prowadzone przez dwie wybitne indywidualnoci naukowe Đ prof. Alodię Kaweckš-Gryczowš i prof. Krystynę Korotajowš Đ dobiegło wreszcie końca, choć dwóm głównym autorkom nie dane było doczekać zakończenia.
Jeli Paniom tym, niestety, nie mogš już dzisiaj drukarze podziękować za przypominanie tradycji pięknej profesji, to mogš chociaż zadbać na przyszłoć o nielekceważenie tego, co One zrobiły.