Fundamenty drukarni 4.0
26 kwi 2022 13:32

Drukarnia przyszłości będzie innowacyjna, zrównoważona, a zarządzanie personelem będzie zdecydowanie postępowe. Tak twierdzą branżowi specjaliści. Jednym z kluczowych elementów jest tu automatyzacja.

Zachować zatrudnienie dzięki automatyzacji

„Bądź innowacyjny lub giń” – taką alternatywę przedstawia Jan Kriekels, właściciel i CEO belgijskiej firmy Jaga. Przedkłada on wezwanie do postępu ponad strategię przedsiębiorstwa. Takie credo musi podobać się wszystkim, którzy uznają za niezbędne automatyzację i innowacyjność, w tym organizacjom branżowym. 

Jos Steutelings, dyrektor VIGC (Vlaams Innovatiecentrum voor Grafische Communication), belgijskiego centrum innowacji dla przemysłu poligraficznego, już uznaje poligrafię za sektor przemysłu high tech. I dodaje, że przedsiębiorcy mogą być z tego dumni.

Pomimo wszystko automatyzacja u niektórych nadal wywołuje negatywne skojarzenia. Przez długi czas wierzono, że będzie ona destrukcyjnie wpływać na zatrudnienie. Teza ta jednak nie obroniła się. Kiedy przedsiębiorca ma do czynienia z brakiem wykwalifikowanych pracowników, kwestia ewentualnej redukcji personelu spowodowanej automatyzacją nie jest już istotna. Jednakże ten, kto pomyśli, że może rozwiązać braki kadrowe automatyzując wszystko, ryzykuje gorzkie rozczarowanie. Celem automatyzacji powinna być zawsze jak najwydajniejsza produkcja z przewidywalną jakością. Człowiek pozostaje niezbędny, zwłaszcza że pracownicy często są przypisywani do innych zadań (bardziej interesujących) niż przed automatyzacją. Chodzi o to, by uczynić ich bardziej produktywnymi, a nie o to, by się ich pozbyć.

 

Ten, kto nie wdraża automatyzacji, może się spodziewać, że prędzej czy później będzie musiał zwalniać ludzi. Środowisko produkcyjne wymagające dużej siły roboczej generuje wyższe koszty i dłuższe terminy wykonania, co nie sprzyja konkurencyjności. Trudno będzie zachować klientów temu, kto płaci gotówką swoim pracownikom.

Utrzymać cennych współpracowników dzięki automatyzacji 

Z powodu braku automatyzacji i innowacji przedsiębiorca ryzykuje pozbyciem się nie tylko części personelu, ale także swoich cennych współpracowników. Młode pokolenie nie jest już zainteresowane zmuszaniem się do wykonywania zadań nużących, powtarzalnych i pracochłonnych. Poszukuje zawodu, który nadaje sens życiu.

Automatyzacja oferuje pracownikom nowe, ciekawsze zadania pozbawione monotonnej rutyny. Jan Oost, CEO firmy Aluscreen, opowiada o pracy wykonywanej przez cobota zainstalowanego przy stole tnącym Zünd. Maszyna podnosi ostrożnie wszystkie wycięte elementy, układa je w stos na wózku i oddziela każdą nową pracę. 

Przed zainstalowaniem cobota operator często musiał czekać na koniec cięcia. Natomiast przy prostszych formach z trudem nadążał za rytmem maszyny. Obecnie, kiedy operacje są zautomatyzowane, może on obsługiwać większą liczbę maszyn w tym samym czasie podczas wykonywania innych zajęć. 

Automatyzacja jest dla wszystkich

Cobot w firmie Aluscreen to dobry przykład, że robotyzacja jest na wyciągnięcie ręki dla małych przedsiębiorstw, które obsługują zróżnicowane zamówienia. Jeszcze nie tak dawno roboty były zbyt drogie i stosowano je wyłącznie przy wielkich standardowych produkcjach, jak w przemyśle samochodowym. Takie roboty są otoczone klatką zabezpieczającą, niezbędną dla ochrony pracowników, i są przeznaczone do specyficznych prac, na ogół ciężkich. Trudno sobie wyobrazić, by taka konfiguracja mogła stanowić rozwiązanie problemu w środowisku poligraficznym.

Roboty i coboty nowej generacji są jednak bardziej wszechstronne, tańsze i łatwiejsze do programowania. Jak sama nazwa wskazuje, cobot, czyli robot współpracujący (robot collaborative) może zostać wdrożony w środowisku produkcyjnym, gdzie pracują także ludzie. Coboty nie są przeznaczone do manipulowania ciężkimi ładunkami ani do poruszania się z dużą szybkością. Są lżejsze niż tradycyjne roboty i łatwiejsze do przemieszczania. Istnieją podesty dla cobotów, które łatwo mogą być przewożone na wózkach transportowych. Ten sam cobot może być instalowany w różnych miejscach do wykonywania różnych zadań.

Dzięki standardowemu protokołowi OPC UA (interfejs OPC UA to standard komunikacji Przemysłu 4.0) wymiana danych z cobotami i robotami stała się łatwiejsza. Często możliwa jest także współpraca cobotów z nowoczesnymi maszynami. W przypadku Aluscreen celem jest, by stół tnący mógł wkrótce wysyłać sygnał do cobota wskazując mu, że może przenosić wycięte części. 

Automatyzacja prowadzi zatem do większej automatyzacji.

Dobrze rozważyć zakup

Coboty mogą być wykorzystywane na różne sposoby. Kiedy spędza się dzień w zakładzie pracy, widzi się pracowników wykonujących wszelkie rodzaje zadań powtarzalnych. Pomysł zakupu cobotów, by je ulokować w miejscach, gdzie wykonywana jest praca ręczna, wydaje się znakomity. Jednakże ryzykuje się w ten sposób ominięcie zasadniczej kwestii – ostrzega Jan Oost. Lepiej jest najpierw wybrać konkretne zadanie przeznaczone do automatyzacji z użyciem robota/cobota. Następnie istotne jest, by przestudiować sposób, w jaki zadanie to mogłoby zostać zautomatyzowane. 

Pracownicy, którzy wykonują już tę pracę ręcznie, mają tu także rolę do odegrania – podkreśla Oost. Mogą oni szczegółowo wyjaśnić, co powinno być zrobione, z jakimi wariantami, a także zwrócić uwagę, co może pójść źle. Posiadając takie informacje, można rozpocząć poszukiwanie dobrego cobota, co oznacza, że należy zdawać sobie sprawę z różnego rodzaju elementów, jakimi dysponuje to narzędzie. Można zastanowić się w sposób ukierunkowany nad programem realizowanym przez cobota, a także nad rolą, jaką odgrywa operator w produkcji. 

W przypadku cobota w firmie Aluscreen ważnym kryterium była dostępność wielu narzędzi. Produkt może być chwytany chwytakiem, przyssawką lub magnesem, z wieloma możliwymi wariantami w każdym przypadku.

Zapewnić zrównoważony rozwój

Oczekuje się od przedsiębiorstw, że każda ich innowacja będzie zawierała co najmniej jeden składnik ekoodpowiedzialny. Przykładem może być firma Probo z Holandii, specjalizująca się w oznakowaniach, która stworzyła materiał w całości składający się z substancji recyklowalnych i zamierza go sprzedawać pod marką Sign Again. Produkt ten stanowi kombinację materiałów używanych zebranych od klientów i ścinek z własnej produkcji firmy. Są one najpierw rozdrabniane, a następnie sprasowywane. W rezultacie powstaje winyl nadający się do zadruku, który może być odzyskiwany po użyciu do produkcji Sign Again.

Kiedy ciężarówka Probo dostarcza nowe produkty do klienta, może on oddać zużyte materiały, co pozwala uniknąć dodatkowego transportu. Sign Again zawiera niewielką ilość PVC – składnika, którego przemysł chciałby się pozbyć – jednakże kiedy jest on poddany reutylizacji, obciążenie dla środowiska zostaje maksymalnie zredukowane – podkreśla Rene de Heij, dyrektor Probo. Obecne procesy recyklingu plastiku pozostawiają jeszcze sporo do życzenia, jednakże takie wynalazki jak ten firmy Probo mają sens. System znajduje się w fazie testów i Probo może na razie produkować Sign Again tylko w małych formatach. Firma inwestuje obecnie w większe maszyny, co pozwoli jej oferować oznakowania w większych rozmiarach.

Giovanni Van der Weken, dyrektor drukarni Zwartopwit tłumaczy, że konieczne jest przekonywanie klientów o znaczeniu zrównoważonej produkcji. Popyt na produkty ekoodpowiedzialne wciąż wzrasta, lecz rośnie też potrzeba niższych cen. Drukarnia Zwartopwit włączyła slogan „druk zrównoważony” do swojego logo, czyniąc z niego także kluczowy element swojej identyfikacji.

Giovanni Van der Weken podkreśla, jak ważne jest, że dyrekcja i personel podzielają to samo przekonanie o zrównoważonej przedsiębiorczości. Drukarnia, która określa się jako „zielona” jedynie dlatego, że jest to modne, nie wpływa na pozytywny image produkcji poligraficznej. A pozytywny wizerunek jest nie tylko środkiem do przyciągania nowych klientów; pomaga także w znalezieniu pracowników. Była już tu mowa o młodym pokoleniu i jego aspiracjach do wykonywania zawodu, który nadaje sens życiu. Młodzi ludzie będą bardziej skuszeni pracą dla przedsiębiorstwa, którego intencje w dziedzinie ochrony środowiska są czyste. Autentyczność jest tu wyznacznikiem. Będzie to oznaczało duże zmiany dla większości przedsiębiorstw poligraficznych.

Przywilej satysfakcji z pracy

Kiedy przejął firmę od swojego ojca, Thijs Claes, CEO Daddy Kate, zdecydowanie zmienił zdanie na temat jej funkcjonowania. Zadaniem dyrekcji nie było odtąd kontrolowanie pracy zatrudnionych w niej osób, lecz czuwanie, by założone cele zostały osiągnięte. Claes scedował podejmowanie decyzji w przedsiębiorstwie na możliwie najniższy poziom, ponieważ, jak stwierdził, pracownicy są doskonale przygotowani, by przejąć tę odpowiedzialność. Jego sposób zarządzania polega przede wszystkim na znoszeniu zbędnych reguł tak, by jego koledzy nie musieli już tracić czasu w oczekiwaniu na uzyskanie zgody. Nowa kultura przedsiębiorstwa sprawiła, że praca jest przyjemniejsza zarówno dla niego, jak i dla personelu. Przy tym Daddy Kate osiąga pozytywne rezultaty, a liczba zatrudnionych wzrosła z 30 do blisko 100.

Słuszność wprowadzanych zmian

Analityk trendów i psycholog zmiany Herman Konings twierdzi, że przemysł poligraficzny, który jest otwarty na zrównoważony rozwój, na innowacje i który docenia wartość kapitału ludzkiego, ma z pewnością przed sobą przyszłość.

Opracowano na podstawie „Nouvelles Graphiques” nr 10/2021