Gazety drukowane sitodrukiem
6 gru 2016 14:44
Z okazji 25. rocznicy Sierpnia i powstania Solidarnoci ăGazeta WyborczaÓ zamieciła cykl artykułów wspomnieniowych pióra Jerzego S. Majewskiego. Jeden z nich pt. ăJak opozycja wydrukowała wolnš PolskęÓ był powięcony opozycyjnej poligrafii.
Andrzej Tomaszewski kończy swój artykuł (patrz poprzednia strona) na temat konspiracyjnych drukarń działajšcych w latach wojny i okupacji stwierdzeniem, iż warunki działania ăpodziemnychÓ drukarzy w latach 80. były ăwręcz komfortoweÓ w porównaniu z okupacyjnymi. Na pewno jest w tym sporo prawdy, ponieważ redakcje, drukarnie i introligatornie działały w prywatnych mieszkaniach i praca w nich miała też swoisty aspekt towarzyski. Jak wspomina Seweryn Blumsztajn, obecnie pracownik ăGWÓ, a wówczas redaktor ăBiuletynuÓ: ăLudzie zwoływali zaprzyjanionych sšsiadów, znajomych i tak odbywało się składanie. Najczęciej wieczorem, czasem przy wódeczce. (...)Ó
Opozycyjna poligrafia rozpoczęła szeroko zakrojonš działalnoć już w II połowie lat 70., po powołaniu KOR. Wydawano ulotki i czasopisma: ăBiuletyn InformacyjnyÓ, dwutygodnik ăRobotnikÓ, kwartalnik literacki ăZapisÓ. Wkrótce potem powstała Niezależna Oficyna Wydawnicza NOW-a, z którš byli zwišzani Mirosław Chojecki, Grzegorz Boguta i Konrad Bieliński. Jej pierwszy tytuł ukazał się w r. 1977 w nakładzie 300 egzemplarzy; do połowy roku 1981 jej dorobek obejmował już 100 tytułów.
Drukarnie i redakcje mieciły się w większoci w Warszawie, głównie na Stegnach, Sadybie i Ursynowie, ponieważ tu mieszkała większoć działaczy opozycji. Adresy były wcišż zmieniane ze względów konspiracyjnych; wykorzystywane były w tych celach m.in. mieszkania Henryka Wujca i Heleny Łuczywo Đ redaktorów podziemnej prasy. Do drukowania używano powielaczy spirytusowych, białkowych i najwydajniejszych Đ offsetowych; nie bez znaczenia były tu ich niewielkie rozmiary ułatwiajšce ich przenoszenie i kamuflowanie, a przede wszystkim przemycanie (na ogół w częciach) z Zachodu. Jeden z takich powielaczy przywiózł do Polski znany reżyser Stanisław Bareja tłumaczšc celnikom, że to częci do pralki automatycznej.
Wielkie zasługi dla opozycyjnej poligrafii położył Witold Łuczywo, z zawodu elektronik, pracujšcy jako technolog w Instytucie Chemii, który był odpowiedzialny za druk ăRobotnikaÓ. Jego genialnym pomysłem było m.in. zastosowanie sitodruku do drukowania gazet (wzorem redniowiecznych Japończyków, którzy zadrukowywali w ten sposób jedwab). Drukarka przez niego skonstruowana umożliwiała wy-drukowanie na jednym arkuszu 12 stron tekstu. Była wyposażona w ramę, którš ręcznie podnoszono po wykonaniu każdej odbitki; Łuczywo usprawnił tę operację mocujšc ramę do sufitu za pomocšÉ gumki do majtek, uzyskujšc w ten sposób półautomat (rama podnosiła się sama).
Ramki kupowano w sklepach dla plastyków za stosunkowo niewielkie pienišdze (ok. 150 zł), co miało duże znaczenie także przy ewentualnej konfiskacie Đ nie narażało to podziemnych drukarń na duże straty. Ten nowy wynalazek ograniczał również zużycie farby i przyspieszał wysychanie druków. Pierwszš gazetš wydrukowanš w ten sposób był jeden z numerów ăRobotnikaÓ. W technice sitodruku zostało wyszkolonych wielu drukarzy.
Kolejnym wynalazkiem Łuczywy było dodawanie do farby drukarskiej pasty ăKomfortÓ, stosowanej zwykle do pralek, dzięki czemu wieże druki nie ăodbijałyÓ w stosie.
Opozycyjne wydawnictwa ukazywały się także podczas stanu wojennego; poczštkowo były to jedno- lub dwustronicowe gazetki, ale już wiosnš 1982 ukazywały się broszury i ksišżki w kilkutysięcznych nakładach. Żywiołowy rozwój podziemnego ruchu wydawniczego nastšpił w II połowie lat 80.
Jedynym ówczesnym tytułem prasowym, który ukazuje się od 1977 roku do dzisiaj, jest ăGłosÓ, niegdy wydawany przez KSS KOR. Wiktor Krzysztoporski, obecnie właciciel TYPOficyny Firet, który wówczas drukował to czasopismo, wspomina, że drukarnia była nieustannie przenoszona i często zdarzało się, że przez kilka dni nie wychodził z jej pomieszczeń drukujšc non stop. Kiedy został aresztowany na poczštku lat 80., sędzia spytała go m.in. o jego zarobki jako drukarza i zażšdała stosownego zawiadczenia (!).
Tyle skrótowych informacji z artykułu w ăGazecie WyborczejÓ tytułem przypomnienia tamtych lat i burzliwych losów poligrafii, która Đ jak widać Đ towarzyszy nam w każdych okolicznociach dziejowych.
Więcej na temat opozycyjnych drukarń i wydawnictw będš Państwo mogli przeczytać w padziernikowym numerze Poligrafiki w artykule Piotra Stankiewicza, jednego z uczestników tamtych pamiętnych wydarzeń.
Opracowano na podstawie ăGWÓ z 30.08.2005