Pozostało jeszcze pół roku do kwietnia 2002 roku, tzn. 50 lat działalnoci Sekcji Poligrafów w ramach Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich, znanego pod powszechnym skrótem SIMP.
Zróżnicowana była to działalnoć. Były okresy twórczej i energicznej pracy wielu działaczy i naszej organizacji jako całoci. Pracowali społecznie, zajmujšc różne stanowiska Đ od bezporednich wykonawców, ămajstrówÓ w produkcji, kierowników, po dyrektorów przedsiębiorstw czy departamentu w ministerstwie. Rozmaite były efekty tej działalnoci. W pracy tej również były wzloty, okresy stagnacji, a także spadki w zależnoci od stopnia zainteresowania. O takich czy innych osišgnięciach można dowiedzieć się z dotychczasowych sprawozdań i łamów Poligrafiki (i nie tylko) Đ naszego organu wydawniczego.
Stojšc dzisiaj na uboczu (ze względu na stan zdrowotny), ale interesujšc się nadal życiem branży, działaniem społecznym pracujšcych członków Sekcji Poligrafów SIMP, często wracam mylami do minionych czasów. Wspominam angażowanie się społeczników, tzw. działaczy i ăwodzówÓ w naszym rodowisku. Czy tacy ludzie sš dzi w jakim stopniu zainteresowani inwencjš osób działajšcych społecznie, próbujšcych integrować rodowisko pracujšcych w branży poligraficznej? Czy jest jeszcze sens istnienia Sekcji Poligrafów SIMP?
Działa w tej branży kilka organizacji mniej lub bardziej instytucjonalnych. Pod pojęciem tym rozumiem zgrupowanie przedsiębiorstw i różnych jednostek, np. uczelni, szkół zawodowych, orodków badawczych. Dzisiaj wrzucone wszystkie do jednego kotła sš przedmiotami gospodarczymi. Polska Izba Druku zrzesza na zasadach dobrowolnoci drukarnie (pod tym pojęciem rozumiem wszystkie jednostki składowe, np. studia reprodukcyjne, zakłady składania tekstów, przygotowalnie form drukowych, działy drukowania i introligatornie zajmujšce się wykończeniem druków), przedsiębiorstwa handlowe, produkcyjne i usługowe zwišzane z poligrafiš. O ile Polska Izba Druku obejmuje jednostki majšce cokolwiek wspólnego z poligrafiš (grupujšc około 130 członków-jednostek na istniejšce wg GUS ok 15 tys.), to Zrzeszenie Polskich Fleksografów czy Stowarzyszenie Sitodrukarzy Polskich grupujš jednostki (podmioty gospodarcze) działajšce w tych technikach drukowania Đ mimo że te dwie techniki też obejmuje poligrafia, a końcowym ich produktem jest druk lub nadruk na przedmiotach albo materiałach. Może takie rozczłonkowanie na wšskie grupy zainteresowań jest lepsze od gromadnych stowarzyszeń? Mam jednak wštpliwoci. Gdzie tu siła wpływów, modnie nazywana ălobbyÓ?!
A co z osobami fizycznymi? Co z tš całš gromadš fachowców będšcych w podmiotach gospodarczych? Zmienił się ustrój, nastšpiły przemiany polityczno-gospodarcze. Ostatnie 12 lat zmieniło stan techniki, technologie etapów produkcji drukarskiej (dzi poligraficznej). Zmieniło się spojrzenie na społeczne organizacje.
Zniknęli lub znikajš technicy Đ zecerzy, metrampaże, retuszerzy, a nawet, w niektórych zakładach, klasyczni montażyci. Obecnie w poligrafii występujš natomiast informatycy, elektronicy, komputerowcy-programici i operatorzy, skanerzyci. Sš to nowe zawody w naszej branży, w których pracujš ludzie przeważnie z wyższym wykształceniem. Nie zawsze to inżynierowie, technicy, bo nie muszš nimi być, a tym bardziej nie muszš kończyć szkół i uczelni poligraficznych. Sš to ludzie z innym wykształceniem, z innym spojrzeniem na poligrafię niż absolwencji Instytutu Poligrafii PW czy Instytutu Papiernictwa i Poligrafii PŁ.
Szczególnie w Warszawie jest duże zgrupowanie kadry, często rozproszonej, która powinna się zintegrować w pozasłużbowych układach. Tu w stolicy jest najliczniejsza kadra techniczna w centrach poligraficznych. Tu, jak się szacuje, jest ok. 30% całej ămietankiÓ polskich poligrafów. Stšd powinna wypływać inicjatywa grupowania się w koła lub inne zespoły zainteresowań.
Zdaję sobie sprawę, że sš trudne czasy, każdy zajmuje sięĘprzede wszystkim swoimi sprawami i ciężko dzi namówić kogo na pracę społecznš. Czy powodem tego jest ogólna atmosfera i pęd za materialnym bytem? Mówi się też w grupach wšsko specjalistycznych, że właciciele czy dyrektorzy nie sš zainteresowani Sekcjš Poligrafów SIMP, ponieważ nie zawsze sš to poligrafowie z wykształcenia, i że kiedy SIMP był elitarnš organizacjš inżynierów, grupujšcš kadrę kierowniczš i nadzoru technicznego. Było tak rzeczywicie. Ale było to przed wojnš wiatowš, kiedy to w większych zakładach pracowały 2-3 osoby z wyższym wykształceniem. Była to elita, bo było ich niewielu. Ale chcšc należeć do tej elity, należeli do stowarzyszenia inżynierskiego! Dzisiaj jest nas więcej i elitarnoć w odniesieniu do poligrafii nie wchodzi w rachubę. Czy dzisiaj, żeby należeć do elity, trzeba tylko mocno grać na giełdzie, mieć pliki akcji lub konta z kwotami 8-9-cyfrowymi? Czy w poligrafii nie mogš zrzeszać się osoby fizyczne majšce ăgłowę na karkuÓ, szerokie wiadomoci o zawodzie, też pliki, ale w komputerze z informacjami o tekstach, edytorstwie, obrazach jako ilustracjach, drukowaniu i oprawianiu oraz innych problemach CIP3 czy CIP4?
Jestem przekonany, że gdyby możni w poligrafii i jednostkach z niš zwišzanych chcieli się zainteresować nie tylko przedsiębiorstwami i tzw. biznesem, ale pomogli lub sami włšczyli się do ăpozabiznesowejÓ działalnoci, to obudziłaby się społeczna, koleżeńska współpraca, Sekcja Poligrafów SIMP byłaby żywsza i koleżanka Marina Kirschke nie musiałaby pisać apeli do warszawskich poligrafów.